Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Take Over

Biegałam wśród krzątających się ludzi szukając blondynki. Non stop musiałam im odpowiadać "Przepraszam", bo tylko przeszkadzałam. Nagle zobaczyłam siedzący i jedzący pyszną zupę Miry złoty łebek.

-*To musi być ona.* - pomyślałam i zaczęłam maszerować w kierunku wystającej główki. - No wreszcie Cię znalazłam! - powiedziałam radosna do blondwłosej. Miała wypchane policzki kluskami przez co ja, kiedy ją zobaczyłam wybuchnęłam śmiechem. Podniosła wzrok, a raczej spuściła na mnie już turlającą się po podłożu ze śmiechu. Posłała mi spojrzenie typu "Wtf", przełknęła kluski i uśmiechnęła się do mnie.

- Dziękuję za pomoc. - powiedziała i uśmiechnęła się tak, że aż się jej oczy zamknęły.

- To ja powinnam Tobie dziękować. Sama nie dałabym rady. - odpowiedziałam posyłając jej również miłe spojrzenie. - Tak w ogóle to nie przedstawiłam się. Jestem Alison. - przedstawiłam się i wyciągnęłam dłoń w jej kierunku.

- Ja jestem Aschita. A tak by the way to mów mi Ash. - tak jest najwygodniej i się nie pomylisz.

- Aye. Co to była za magia, którą się posługiwałaś?

- Magia Księżyców. Jednak jeszcze nie do końca ją opanowałam, wciąż ćwiczę. - powiedziała lekko zakłopotana.

- No już, ja też nie jestem perfekcyjna w dziedzinie magii. - powiedziałam i pokrzepiającą pogłaskałam ją po głowie.

- Czy to była Smocza Magia? W sensie, ta Twoja! - powiedziała z zaciekawieniem.

- Tak, ale to nie jest jej pełna moc, nawet nie wiem czy to jej jedna tysięczna... - powiedziałam zamyślona. W sumie to nigdy się nie zastanawiałam jak potężna może być magia Smoków. - Póki co to zostaje do ćwiczenia. Jeszcze wiele przede mną. Za równo chcę dokończyć trenować Magię Ciała Niebieskiego, tą Smoczą i chcę się nauczyć kilku innych.

- A jakich?

- Tak jak poważniej się zastanawiam, to bardzo przydatne w walce byłyby magie: TakeOver, Tytan, Teleportacja, Telekineza, Transformacja.

- Masz rację, a poza tym Ty chcesz się ich nauczyć?! - w odpowiedzi pokiwałam głową. - Ty chyba chora jesteś.

- Już Cię lubię, a teraz chodź i się zbieramy. - ponagliłam Ash.

<TIME SKIP>

- Jezuuu - narzekałam przeciągając. - Jak oni daleko mnie wywieźli?! - powiedziałam łapiąc się za głowę. Zamknęłam oczy i postanowiłam rozkoszować się świeżym powietrzem. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Poczułam powiew wiatru na mojej skórze i włosach.

- Za słabo się skradasz, Natsu. - powiedziałam kontynuując swoją czynność nie otwierając przy tym oczu.

- Przyszedłem Cię przeprosić. - powiedział szeroko i szczerze się uśmiechając. Podniosłam moją prawą powiekę i spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem.

- Za co? - zapytałam.

- Za to, że wtedy tak na Ciebie naskoczyłem. - uniosłam brew. - No wtedy co myślałem, że porwałaś Erzę.

- Aha! Pamiętam, ale po co przepraszasz? Ja nawet tego jako kłótni nie traktowałam. Jak dla mnie to nawet nie była przekomarzanka, mimo to dziękuję, że przyszedłeś. Naprawdę to doceniam... Przyjaciele? - zapytałam odwracając się w jego stronę i podając mu rękę.

- Przyjaciele.

- A propos słyszałam, że jesteś Ognistym Zabójcą Smoków.

- Taa. A widziałaś gdzieś podczas swojej podróży Ognistego Smoka?! Nazywał się Igneel! To mój ojciec. Zniknął siódmego lipca 777 roku... - powiedział z wielką ciekawością. Musi mu naprawdę bardzo zależeć na tym, żeby go odnaleźć. Z resztą mi Calipso też brakuje... mimo że poznałam tylu przyjaciół i się wręcz nimi otaczam to czuję tą pozornie małą wyrwę w sercu. Wiem, że nikt mi jej nie "załata", prócz Calipso.

- Nie, wybacz... Słyszałam, że masz chorobę lokomocyjną. - na same słowa "choroba lokomocyjna" dostawał mdłości. Biedak, ja nie przeżywałam tak mocno. Zazwyczaj robiłam się senna i bolała mnie głowa, ale bardzo rzadko kiedy dostawałam tak mocnych mdłości mdłości. - Czyli rozumiem, że masz.

- To prawda, że z Gajeel'em znasz się od dziecka?

- Yhym. - mruknęłam i pokiwałam głową w odpowiedzi.

- Jeju, jeju. Współczuję i zazdroszczę cierpliwości.

- Dziękuję. - powiedziałam wzdychając. W sumie... jakby się tak zastanowić to miał rację. Gajeel jak był mały był bardzo kłopotliwym i wybrednym dzieckiem.

< TIME SKIP >

"Wreszcie jestem w gildii!!" krzyczałam że szczęścia w myślach. Tak mało czasu tu spędziłam, a tak bardzo się przywiązałam do tej wesołej i niesfornej bandy. Szybko truchtałam podskakując co drugi krok. Z końca sali usłyszałam krzyk:

- Alison! - krzyczał szczęśliwy Uta na przemian z Kitsune. Uta miał łzy w oczach. Widząc ten obrazek aż się wzruszyłam. Otworzyłam szeroko ramiona, nawet nie musiałam czekać, żeby się do mnie przytulili. Uklęknęłam i szepnęłam im do ucha.

- Wróciłam... ej, nie płacz już. Mam Wam kogoś do przedstawienia. - powiedziałam i wstałam. Cofnęłam się o kilka kroków. Następnie złapałam Aschitę za jej delikatną rączkę i pociągnęłam w stronę Kitsune i Uty. Dziewczynka od razu się uśmiechnęła i wyciągnęła rękę w kierunku moich podopiecznych.

- Cześć, jestem Aschita, ale mówcie mi Ash. Miło mi Was poznać. - powiedziała że słodkim uśmiechem. Byłam szczęśliwa, że nie bała się poznawać nowych osób, ale jeszcze bardziej cieszyła mnie mina Uty. Był chyba nią oszołomiony. Momentalnie pokrył się rumieńcem i odwrócił twarz. - *Jejciu, jakie to słodkie* - pomyślałam. Chłopczyk podał jej rękę odwracając twarz jak najdalej się da i odpowiedział "Mi Ciebie też". Następnie przyszła kolej na Kitsune, już widzę, że te dwie będą lojalnym przyjciółkami.

< TIME SKIP >

Już minęło kilka tygodni od tamtego wydarzenia, wyprowadziłam się z Fairy Hills, ponieważ nie mogłam tam być z Utą, a jestem jego Aniołem Stróżem.

- *Szkoda, że z czarnymi skrzydłami...* - dopowiedziałam w myślach. Udało mi się znaleźć apartament z czterema pokojami, dwoma łazienkami, salonem, spiżarką i kuchnią. Jestem bardzo szczęśliwa z zakupu tak dobrej oferty. Zainwestowałam w nią całe moje oszczędności i wzięłam 10 tysięcy klejnotów pożyczki. Przeżyję, najważniejsze jest teraz, że mogę tutaj być z moimi towarzyszami. Dodatkowym plusem jest to, że mój apartament znajduje się o 6 domów dalej za rogiem od mieszkania Lucy. Przez ten cały incydent z porwaniem bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Jesteśmy świetnymi przyjaciółkami. Mirajane i Kitsune okazały się być moimi najlepszymi przyjaciółkami. Przez Ashitę jestem traktowana jak siostra, póki co mam z nią dobre relacje. Okazało się, że jej matka zmarła kiedy ta, miała 5 lat. Ojciec był kapitanem statku w porcie Hargeon. Dumnie zakończył swój żywot że swoimi przyjaciółmi i załogą, gdy statek zalały fale. Smutne, a miało to miejsce półtorej roku temu. Ash została przygarnięta przez wuja, lecz powrócił do Alvarez - swojej ojczyzny. W ogóle wspominałam, że Ash nie jest tutejsza? Swoje korzenie ma w Imperium po drugiej stronie morza. Do Fiore przypłynęła z ojcem 4 lata temu. Z Utą znalazła wspólny język, lecz ja myślę, że on oczekuje od niej czegoś więcej niż siostrzanej miłości. W sumie nie są spokrewnieni... tylko zostali adoptowani przez tą samą osobę... chociaż gdyby tak więcej nad tym pomyśleć to... dobra! Nie zaprzątajmy sobie tym głowy. Rozmawiałam z Mirajane i powiedziała mi, że Take Over jest dość złożoną magią, oczywiście nie aż tak mocno jak magia Transformacji, ale jednak. Wracając do tematu - mówiła, również że każdy ma inne predyspozycje co do tej magii. Podając przykład Strauss'ów - Lisanna- Animal Soul, Elfman- Beast Soul, Mirajane- Satan Soul. Powiedziała, że sama nie wie ile jeszcze może być innych przykładów przejęcia, mimo wszystko tak ją ubłagałam i wyprosiłam, że się zgodziła uczyć mnie Przejęcia! Przed tym ostrzegła mnie, że to bardzo wyczerpująca magia, i że nie każdy może/powinien jej używać. W dodatku nie może być używana "od tak". To potężny rodzaj magii, no halo! Mówimy tutaj o Duszy! Właśnie wybieram się na pierwszy trening z przejęcia. Zobaczmy jak mi pójdzie.

<TIME SKIP>

- Miruś... - powiedziałam leżąc na brzuchu i podpierając twarz dłońmi.

- Co Lisku? - zapytała dziewczyna.

- Pokażesz mi jak się wchłania Duszę? - zapytałam. Dziewczyna wyraźnie się zdziwiła.

- Wybacz kochanie, ale nie mam jak. Nie mam na czym. - skwitowała pozwalając, by ten jej zniewalający uśmiech znów wkradł się na twarz modelki. Mruknęłam pod nosem, aż Mira powiedziała. - Ale wiesz, mam ze sobą lakrymę demonstrującą. - moje oczy momentalnie zabłysnęły jak pięciozłotówki. Piękność podeszła do torby, która leżała pod przeciwległym drzewem w parku, w którym się znajdowałyśmy. Wyjęła z niej kulę i powróciła do mnie. Usiadła naprzeciw mnie po turecku i poklikała coś na klawiaturze, która się przed nią pojawiła. - Proszę, oglądaj. - powiedziała i wtem tuż przede mną pojawił się film demonstrujący, jak jakiś mag wchłania duszę zwierzęcia. To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg. Było tam pokazane jak owy mag siedzi na ogromnym gepardzie i trzyma go, by ten się nie ruszał. Z chwili na chwilę zauważyłam jak zwierze słabnie. W okół części ciała maga, które się stykały z ciałem kota pojawiała się jasnozielona aura. Po chwili mag odszedł kawałek od ciała zwierzęcia i użył nowo nabytej duszy. Nad jego głową ukazał się metalicznozielony, duży, magiczny krąg i po chwili mag pozował w swojej nowej postaci. Filmik się skończył, a ja byłam w szoku. Powróciłam do pozycji siedzącej, prawą nogę uniosłam i zgięłam w kolanie. Następnie podparłam na niej rękę z moją głową.

- Wiesz co Miruś... - zaczęłam będąc dalej w niemałym szoku. Dziewczyna kiwnęła głową na znak, żebym kontynuowała. - Ja tą magię, to chyba już od dawna umiem. - cicho przełknęłam gulę w gardle i spojrzałam na przyjaciółkę. Przyglądała mi się że zdziwieniem uważnie wsłuchując w każde wypowiedziane przeze mnie słowo. - Jak kiedyś byłam w Wiosce Słońca podczas mojej wyprawy spotkałam tam pewien ogień, który okazał się być... Smokiem. Ściślej rzecz ujmując Atlas Flame pod postacią płomienia na zawsze zagościł w Wiosce Olbrzymów. Stał się ich Świętością, Bóstwem, którego przysięgły chronić. Wdałam się z nim w rozmowę, gdy Olbrzymów nie było w pobliżu. Wyjawiłam mu kim jestem, ale on od mojego wstąpienia na teren tych ogromnych istot wiedział, że ma do czynienia z wychowankiem Smoka. W dodatku jednego z 6 Smoków Euforii. Po uciętej pogawędce dał mi błogosławieństwo. Polubiłam go, heh, uznałam go za "wujaszka Atlasa". Ze szczęścia, że go spotkałam mogłam bez problemu wywnioskować, że smoki jeszcze istnieją, a to oznaczało, że moja Calipso jeszcze może gdzieś tu być! Nie myśląc przytuliłam go, ale jak można przytulić ogień? Otóż wujek miał postać cielesną, ale przecież nie było jak tego sprawdzić. Kto normalny wpycha łapy w ogień? Nie spalił mnie, bo po pierwsze dał mi swoje błogosławieństwo, co było równoznaczne z tym, że od tej pory będę odporna na ogień - to oczywiste, że będę odczuwać ogień, jednak nie będzie on w stanie wyrządzić mi jakiejś poważniejszej krzywdy. Wracając do tematu. Poczułam dziwny wzrost mocy magicznej w moim ciele, a tak samo jak było pokazane w filmiku, który mi puściłaś to miejsce zaczęło promieniować aurą Ethernano...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro