~Rozdział XXI~
Iwaizumi nie mam wielkiego wyboru, musiał w końcu wracać na lekcje. Przez cały ten czas w szkole był jakby nieobecny duchem, więc tylko siedział w ławce, prawie nic nie notował i patrzył się przed siebie. Słowa nauczyciela nawet do niego nie docierały. Przerwy od lekcji odróżniał tylko tym, że podczas przerw było bardziej głośno.
Policzek nadal piekł i na pewno był lekko czerwony, ale nie przeszkadzało mu to. Czuł, że zasługuje ta taki los. Żałował, że komukolwiek powiedział sekret Tooru, nawet jeśli była to jego przyjaciółka.
Dzisiejszego dnia kończyli o tej samej godzinie, więc mógł ją złapać po wyjściu z szatni, lecz czym dłużej o tym myślał, tym bardziej nie chciał z nią rozmawiać. Nie bał się tego, co jemu powie, lecz po prostu nie miał już siły z kimkolwiek się kłócić. Najchętniej wróciłby teraz do domu i przesiedział w pokoju, nie rozmawiając z nikim, do zakończenia roku szkolnego.
Po skończeniu ostatniej lekcji wyszedł z klasy, po czym skierował się w stronę szatni. Wyglądał jak cień samego siebie, zamyślony i nieobecny, więc na niego też nikt specjalnie nie zwracał uwagi.
Po kilku chwilach był już na miejscu. Zmienił obuwie i już miał wychodzić ze szkoły i wrócić do domu, całe szczęście, że nie miał dziś treningu, kiedy kilka metrów dalej dostrzegł Yoko rozmawiającą z jakąś koleżanką, w krótkich, blond włosach.
Skoro już na nią trafiłem, to mogę zamienić z Yoko porę słów. Choć niechętnie - pomyślał Hajime.
Ruszył w jej stronę, a ona prawie od razu go zauważyła. To głównie zasługa jej koleżanki, która wskazała na niego z uśmiechem na twarzy.
Szatynka spojrzała na atakującego, po czym roześmiała się. Jak na taki dosyć ponury dzień to była wyjątkowo wesoła.Tak jak wszyscy, którzy wyśmiewali Oikawę.
- Hajime - odparła zaplatając dłonie za plecami. W tym czasie chłopak stanął obok niej. - Tak się zastanawiałam, czy też skończysz o tej godzinie. To moja koleżanka - wskazała ową blondynkę, która się zaczerwieniła, kiedy tylko brunet na nią spojrzał. - Pomyślałam, że razem wrócimy do domu. Mam tylko małą prośbę do ciebie. Czy moglibyśmy wstąpić wcześniej do sklepu sportowego? Fumi dołączyła do żeńskiej drużyny siatkarskiej i nie może zdecydować się jakie buty powinna kupić. Pomyślałam o tobie, bo grasz już trochę...
- Nie mam dzisiaj czasu - odparł krótko Iwaizumi. - Chce tylko z tobą porozmawiać.
- Okej - odpowiedziała lekko zmieszana, bo nie miała bladego pojęcia, o czym miałby z nią mówić.
- To ja już może pójdę - wtrąciła się cicho blondynka, po czym odeszła szybkim krokiem w stronę wyjścia.
- Ale o czym chciałbyś pomówić? - zwróciła się do atakującego. Nawet nie zauważyła zniknięcia koleżanki. Za bardzo skupiła się na poważnej minie Iwaizumiego.
- Doskonale wiesz o czym- odrzekł zimnym tonem chłopak zakładając ręce na piersi.
Dziewczyna szeroko otworzyła oczy.
- Gdybym wiedziała, to bym nie pytała.
Brunet westchnął.
- Dobra, to zapytam prosto z mostu. Dlaczego rozgadałaś wszystkim w szkole, że Tooru traci wzrok.
Na początku do Yoko nie docierały jego słowa, dopiero po chwili uświadomiła sobie ich sens.
- Zaraz, bo czegoś nie rozumiem. - Brunetka zaczęła bawić się swoim łańcuszkiem, co było oznaką, że zaczęła się denerwować. - Ja nikomu nic nie mówiłam. Ja nawet nie wiedziałam, że taka plotka chodzi po szkole.
- To nie jest plotka i dobrze o tym wiesz. I jakim cudem mogłaś niczego nie słyszeć, skoro wszyscy o tym gadają.
Yoko zbladła.
- Byłam cały dzień na lekcjach terenowych. Nauczyciel zabrał nas do parku i nad rzekę, aby obserwować rośliny i zwierzęta. Tylko na pierwszej lekcji byłam w szkole i dopiero przed chwilą wróciłam, aby zapytać się nauczyciela o ocenę... - Po chwili ciszy dodała: - Tu chyba nie myślisz, że ja...
- Tak, sądzę, że to wy wszystkim rozpowiedziałaś. Tylko ja i ty o tym wiedzieliśmy. Żałuję, że ci o tym powiedziałem. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi i dochowasz tajemnicy.
- Ale to nie ja. Przyrzekam - odrzekła że łzami w oczach.
- To niby kto? Wszystko się zgadza. Byłaś na pierwszej lekcji, powiedziałaś o tym swojej klasie, a oni rozpowiedzieli dalej. Potem jakby nigdy nic wyszłaś ze szkoły i wróciłaś teraz udając zdziwioną, że o niczym nie wiesz, bo cię nie było. Ładnie to sobie wymyśliłaś.
- Ale dlaczego miałabym to robić? Przecież lubię Oikawę - zapytała bliska płaczu.
- Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem. - Po tych słowach odwrócił się. - I nie zaczepiaj mnie. Nie mam zamiaru się z tobą dłużej przyjaźnić.
Iwaizumi nie zdawał sobie sprawy, że tak łatwo traci się przyjaciół. Wychodził ze szkoły z myślą, że wszystko było pięknie, dopóki Yoko się nie pojawiła. On i Tooru świetnie dawali sobie radę w drużynie, mieli plany i marzenia... Teraz Hajime nie miał ani marzeń, ani bliskiej osoby. Pozostała tylko modlitwa, aby nie zawalić ostatniego meczu i egzaminów. Szatyn jest obrażony na niego, a on na Yoko. Pozostał sam na tym beznadziejnym i niesprawiedliwym świecie.
***
Następny dzień nie należał do rewelacyjnych, ale już żaden taki nie będzie. Iwaizumi siedział samotnie na stołówce znęcając się nad ryżem co chwilę wsadzając w niego łyżeczkę.
Nikt się do niego nie odzywał. Kiedy przypominał mu się czas, kiedy na przeciwko niego siedział Tooru, zbierało mu się na płacz. Nigdy nie był beksą, ale już dawno przestał był stabilny psychicznie.
- Iwa-chan, pójdziesz ze mną dzisiaj na zakupy? - zapytał Oikawa, po czym włożył sobie do buzi całą łyżkę ryżu.
Hajime przyglądał się temu z niesmakiem.
- A trening? - zapytał atakujący nie mogąc już patrzeć na obrzydliwe zachowanie swojego przyjaciela.
Tamten machnął ręką.
- No to po treningu, mi to wszystko jedno - odparł z pełną buzią, że ledwo można było go zrozumieć.
- Może - rzekł Iwaizumi krótko, patrząc na swój w połowie zjedzony obiad. - Nie rozumiem, co w tobie te dziewczyny widzą. Jesteś dziwny, a poza tym ostatnio tyle żresz, że jeszcze trochę i nie zmieścisz się w strój klubowy do siatkówki.
Tooru wzruszył ramionami, po czym wziął na łyżeczkę kolejną porcję ryżu.
- Nie interesują mnie opinię innych. Najważniejsze, że ty mnie lubisz - dodał z uśmiechem.
- Skąd ta pewność, Śmieciokawo? - Brunet spojrzał na siedzącego na przeciwko rozgrywającego, który zaczął bawić się łyżeczką trzymaną w dłoni.
- Gdybyś mnie nie lubił, to byś się ze mną nie zadawał i mnie unikał. A jednak siedzisz ze mną i nie przeszkadza ci jak się zachowuję. Zgadzasz się, Iwa-chan - powiedział roześmiany.
Iwaizumi spuścił wzrok, po czym delikatnie się uśmiechnął.
- Twoje mądrości mnie zdumiewają. Lepiej żryj szybciej, bo ci jedzenie wystygnie.
To wspomnienie jeszcze bardziej pogłębiło jego smutek. Czyli tak ma spędzić ostatnie kilkadziesiąt dni w tej szkole? Użalając się nad sobą i wspominając swoją dawną przyjaźń z Oikawą?
Nagle zdał sobie sprawę, że ktoś obok niego siada i kładzie tackę z jedzeniem obok jego. Powoli odwrócił głowę, po czym spojrzał prosto w twarz Matsukawy. Zaś na przeciw niego zasiadł Hanamaki.
- Hejka, kapitanie. Jak dzień mija? - przywitał się entuzjastycznie Mattsun. - Zobaczyliśmy, że siedzisz sam to pomyśleliśmy, że się przyłączymy.
- Nie musicie ze mną siadać, jeśli nie chcecie - odparł Iwaizumi znowu gapiąc się w swój talerz.
- Nie możemy cię zostawić w takim stanie. Powiedz lepiej, jak twoja rozmowa z tą twoją przyjaciółką, która tak zepsuła ci humor.
- Niespecjalnie dobrze, bo to prawdopodobnie była jednak ona. Jak mogłem być takim debilem.
- Każdy czasami jest debilem - wtrącił się Makki. - Na przykład ja ostatnio przez przypadek powiedziałem przy wszystkich, że Matsukawa nosi tylko różową bieliznę.
Uczniowie, którzy siedzieli najbliższych od razu na niech spojrzeli.
- Ej, miałeś tego nikomu nie mówić - oburzył się Mattsun, wstając i próbując dosięgnąć go dłońmi.
Hajime to jednak nie ruszyło.
- Nie chcę wiedzieć skąd masz takie informacje. - Brunet nawet przez chwilę się się uśmiechnął.
- I dobrze, bo to wiadomość z mojego tajnego źródła. - Makki odchylił się na krześle, aby ręce jego przyjaciela go nie dosięgły.
- Teraz ci odpuszczę, ale następnym razem będę bezlitosny - powiedział wysoki brunet siadając. - Teraz mamy ważniejszą sprawę na głowie.
- Egzaminy i mecz? - zapytał jego przyjaciel.
- Nie, rozwiązanie zagadki, dlaczego tamta dziewczyna wygadała tajemnice naszego byłego kapitana. Musiała mieć w tym jakiś cel.
Hajime obrzucił go bezsilnym spojrzeniem.
- Jesteś w klasie 3-1, więc może lepiej zajmij się nauką. Ja już nie chce do tego wracać - wyjaśnił Iwaizumi, po czym wstał i podszedł.
Przy stoliku została tylko dwójka przyjaciół, którzy przez chwilę patrzyli na odchodząca sylwetkę Hajime.
- Czyli co robimy? - Hanamaki odwróci wzrok na Matsukawę.
Na te słowa brunet uśmiechnął się.
- To co powiedziałem. Przyciśniemy tamtą dziewczyn, aż zacznie gadać, dlaczego takie coś zrobiła Oikawie. Musimy się dowiedzieć, w jakiej jest klasie i skąd może go znać. Wszystko może być przydatne.
- Naoglądałeś się za dużo filmów o detektywach, ale w sumie to jest lepsze niż nauka. Chodzę w tą akcję - zgodził się z przyjacielem, po czym zaczęli ustalać wszystko dotyczące zaplanowania wyciągnięcia informacji od dziewczyny.
Makki i Mattsun wkraczają do akcji. Lubię ich, więc musieli się pojawić ;-) Mam nadzieję, że czytało się przyjemnie.
Skończyłam pisać to opowiadanie, ale rozdziały będę dodawała nadal raz w tygodni. Obecnie będę pracowała już nad innym :-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro