Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Rozdział II~

Hajime wyszedł z metra i ruszył w stronę domu. Dobrze, że nie miał bardzo daleko, mniej więcej dziesięć minut piechotą.

Przez ten cały czas tylko jedna sprawa zaprzątała mu głowę - jak to się mogło stać, że napisał aż tak słabo? Przecież nauki nie olewał i czytał tematy na bieżąco. No i jeszcze ten dekiel Oikawa, który bez żadnego wysiłki ma takie dobre wyniki. To chyba wkurzało go najbardziej. Gdyby Gównokawa napisał gorzej, jakoś ze swoim marnym egzaminem mógłby się pogodzić, a tak? Teraz musi się postarać i na następnych próbnych, które mają być za dwa tygodnie, mieć minimum dziewięćdziesiąt pięć punktów z każdego. Czy to w ogóle wykonalne?

Szedł powoli, co jakiś czas kręcąc głową. Jak nic zarwie noc, a jutro będzie niczym zombie. Ale trzeba się czasami poświęcić. No i jeszcze ten jutrzejszy trening. Nie może znowu sobie go pominąć i to nawet nie ze względu na Tooru czy trenera, który będzie się na niego darł. Chodzi o mecz z Nekomą, który jest bardzo ważny, a nie chce zawieść również drużyny. Wystarczy, że nauczyciele zaczynają martwić się o jego oceny.

Po krótkim marszu zatrzymał się, po czym otworzył furtkę. Wszedł do niewielkiego ogrodu, który znajdował się przed jego domem. Jego mama lubi kwiaty, więc ona się nim sama zajmuje. Podszedł do drzwi wejściowych i już miał naciskać klamkę, kiedy coś sobie uświadomił. Co powie mamie, kiedy zapyta go o wyniki z egzaminów? Musi to jakoś inteligentnie rozegrać.

Cicho nacisnął klamkę, by następnie bezgłośnie wśliznąć się do domu. Zamknął za sobą drzwi i jak na razie nie usłyszał żadnych kroków z wnętrza domu. Na początek trzeba dostać się do swojego pokoju, a potem się zobaczy.

Już wchodził na schody, kiedy usłyszał głos z kuchni.

- Hajime, nie spodziewałam się ciebie tak wcześnie. Nie miałeś treningu?

To mama wychyliła się z pomieszczenia i już szła w jego kierunku. Mózg Iwaizumiego pracował na pełnych obrotach. Jeśli zapyta go o wyniki to już po nim. Może skłamać każdemu, ale nie mamie. Nie potrafi jej oszukać.

- Nie, nie mieliśmy. Pomyślałem więc, że wrócę od razu do domu i się trochę pouczę - starał się, aby jego głos był spokojny.

Kobieta stanęła obok schodów. Wyglądała na młodą, choć wokół oczu można było zobaczyć pierwsze zmarszczki. Była szczupła, a włosy miała czarne, do ramion i lekko potargane. Nie była też specjalnie wysoka.

- Masz rację, bo nauka jest najważniejsza - odparła z uśmiechem. Teraz tylko czekał, aż rozpocznie temat testów. - Ale mam dla ciebie taką małą prośbę zanim wpadniesz w wir nauki.

- Tak? - Powiedział to powoli, ale wewnątrz cieszył się, że chyba rodzicielka zapomniała o tym, czego on tak bardzo bał się jej powiedzieć.

- Kojarzysz ten dom, który od kilku lat jest pusty? Ten stojący po prawej stronie. - Iwaizumi przytaknął. Trudno tego budynku nie zauważyć, jeśli przechodzi obok niego minimum dwa razy dziennie, a drzewa z posesji zasłaniają mu widok z okna. - Dzisiaj wprowadzili się nowi właściciele. Przyszli się rano przywitać i okazało się, że to bardzo mili ludzie. Wiesz, że mają córkę tylko rok młodszą od ciebie? - Pokręcił głową. Skąd on niby miałby to wiedzieć? Nie czyta nikomu w myślach. - Pomyślałam, że byłoby miło gdybyś teraz do nich poszedł i się z nią przywitał. Na pewno zrobiłoby się jej miło, nie uważasz?

Jego mama uśmiechnęła się, ale jemu nie było do śmiechu. To on już wolał, jak drzewa zasłaniały mu widok niż żeby teraz łaził do obcej dziewczyny. Ale wiedział, że z rodzicielką nie watro dyskutować, bo i tak pod byle pretekstem go tam wyśle. Więc tylko westchnął.

- W porządku, tylko się przebiorę - rzucił, po czym ruszył schodami na górę. Przecież w mundurku do niej nie pójdzie.

A może i dobrze się złożyło, że wprowadzili się akurat dzisiaj. Przynajmniej jego mama zapomniała o egzaminach i przez jakiś czas będzie się zachwycała nowymi sąsiadami, a on w spokoju będzie mógł się uczyć.

***

Po kilkudziesięciu minutach wyszedł z pokoju. Nie wyglądał jakby był jakoś specjalnie przejęty swoją przyszłą wizytą. Ubrany w jeansy i granatową bluzę zbiegł po schodach na dół. Chciał jeszcze wstąpić do kuchni po coś do zjedzenia, bo z tego wszystkiego zapomniał o jakimkolwiek posiłku.

Wszedł do pomieszczenia, w którym nadal była jego mama. Siedziała przed laptopem przy stole i coś pisała stukając palcami w klawisze. Kiedy tylko zobaczyła swojego syna od razu odwróciła się w jego stronę.

- Ty chyba nie chcesz iść do niej tak ubrany? - zapytała zaskoczona.

Hajime otworzył lodówkę, po czym zajrzał do garnka, który stał na kuchence gazowej.

- Tak, chcę. A co jest z nim nie tak? - Odłożył pokrywkę z powrotem na garnek, po czym przyjrzał się sobie. Wyglądał tak jak co dzień, kiedy wracał ze szkoły. Lubił wygodne ubrania, a po całym dniu w mundurku szkolnym, założenie luźnej koszulki czy spodni dresowych to prawdziwe błogosławieństwo.

- Nie pójdziesz tak do swojej nowej znajomej - oburzyła się kobieta wstając z krzesła.

Iwa-chan nie zrozumiał, o co jej chodzi. Jest prostym chłopakiem, a do szczęścia brakuje mu tylko dobrych ocen, siatkówki i zniknięcia Oikawy z drużyny. Nie znał się na tym, co ma gdzie ubrać. Poza tym, jaka jego nowa znajoma? Rodzicielka ewidentnie chce mu powiedzieć, że on MUSI się z nią zaprzyjaźnić, chociaż jak na razie nazywa ją tylko znajomą. Ale ona nawet znajomą jeszcze nie jest!

- Czyli co mam założyć? - Poddał się woli rodzicielki. Wiedział, że i tak nie wypuściłaby go tak z domu, a nawet jeśli by poszedł, zrobiłaby mu kazanie, że to wstyd na całą okolicę i jej znajomych, że ma takie nieposłuszne dziecko.

- W szafie masz czarną koszulę. Wyprasowałam ją wcześniej. Te spodnie możesz zostawić, ale bluza... - Kobieta pokręciła głową. - Nie chcę jej widzieć. Idź i się przebierz.

Hajime przytaknął. Czyli chyba na razie nic nie zje. Odwrócił się, po czym wrócił do pokoju.

Z powrotem był po jakiś dziesięciu minutach.

- No chodź tu bliżej - odparła jego mama zachęcając go, aby wszedł do kuchni. - I widzisz. Od razu lepiej. - Uśmiechnęła się poprawiając kołnierz jego koszuli. - Nie można było tak od razu? Niech zobaczy jakiego mam przystojnego synka.

Iwa-chan przewrócił oczami. Zawsze to samo. Czasami wydaje mu się, że rodzicielka szuka mu dziewczyny na siłę i wykorzystuje ku temu wszystkie nadarzające się okazje - urodziny, na które zaprasza sąsiadki razem z córkami, wycieczki, spacery i nie wiadomo co jeszcze. Przecież on nie jest jeszcze stary, aby mu kogoś szukać.

- Dobrze mamo. Tto ja już pójdę. - Chciał jakoś wyrwać się z tej głupiej sytuacji, pójść, przywitać się, wyjść, zdjąć tą beznadziejną koszulę, zjeść cokolwiek i nareszcie zacząć się uczyć.

Rodzicielka przytaknęła, ale i bez tego Hajime był już przy drzwiach wyjściowych i zakładał buty.

- Tylko zachowuj się jakoś, żeby wstydu nie było - powiedziała głośno, kiedy brunet nacisnął klamkę i chciał wyjść.

- Przecież wiem! - odkrzyknął, po czym zamknął za sobą drzwi.

Dlaczego każda jego decyzja musi mieć takie konsekwencje? Teraz przeklinał siebie w myślach, że mógł jednak zostać na treningu i słuchać Oikawy krzyczącego do niego "Iwa-chan, Iwa-chan!".  A w takiej sytuacji jeszcze, że z nauką nie ruszył to jeszcze musi się jutro jakoś wytłumaczyć trenerowi, dlaczego nie było go dzisiaj na obowiązkowych ćwiczeniach przed meczem z Nakomą.

Mógłby pomyśleć, że gorzej być nie może, ale on z doświadczenia wie, że może.

***

Dzień już prawie się kończył, a ona jeszcze nie skończyła rozpakowywać się w swoim nowym pokoju. Siedziała w nim dosłownie cały dzień, a jeszcze zostało jej wypakowanie książek i ubrań. Na szczęście ciuchów nie miała ich wiele. Nie przepadała za strojeniem się jak większość dziewczyn. Miała tylko parę sukienek, a resztę jej garderoby zapełniały pary spodni i koszulki.

Obecnie miała na sobie jeansowe ogrodniczki,  a pod spodem założyła białą koszulkę.

Otworzyła kolejne pudło, w którym znajdowały się książki. Lubiła czytać i z zamiłowaniem kupowała najróżniejsze powieści w księgarniach oraz na wyprzedażach. Odetchnęła, że tata przynajmniej wniósł jej to na górę, bo sama na pewno nie dałaby sobie rady.

Właśnie sięgała po opasły tom, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się nikogo, bo przecież jest w tym mieście dopiero od dzisiejszego ranka.

Wstała odgarniając sobie długie brązowe włosy sprzed oczu. Następnie zaczęła nasłuchiwać. Może jej się tylko wydawało. Niestety dzwonek rozbrzmiał ponownie.

Westchnęła, po czym poszła sprawdzić, kto to. Nie lubiła niespodziewanych gości. I jeszcze jej rodziców nie było z domu, bo pojechali coś załatwić na mieście w związku z przeprowadzką. Nawet przeszło jej przez myśl, że może udawać, że jej nie ma, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Mama i tak uważa, że jest ona aż nadto aspołeczna, więc powinna częściej rozmawiać z ludźmi. Niby spoko, tylko jej brak przyjaciół jest spowodowany tymi kilkoma przeprowadzkami, dlatego wolała się do znajomych nie przyzwyczajać.

Będąc już na dole podeszła do drzwi, po czym otworzyła je. Przed nią stał wysoki i przystojny chłopak. Ubrany elegancko w czarną koszulę, którą miał włożoną w granatowe jeansy.

- Przepraszam, ale nie jestem zainteresowana kupnem czegokolwiek - powiedziała od razu sądząc, że sprzedaje on ubezpieczenia, czy tego typu rzeczy.

 On pokręcił głową.

- Nie jestem akwizytorem. Mieszkam w tym domu po lewej. Przyszedłem się przywitać.

Szatynka zarumieniła się. Jej pierwszy nowy znajomy i już taka wpadka.

- Bardzo cię przepraszam. Nie spodziewałam się nikogo, więc pomyślałam... Może wejdziesz? - mówiła lekko zdenerwowana.

Brunet myślał przez chwilę, ale w końcu przytakną.

- Z chęcią - odpowiedział uśmiechając się. Wszedł do środka, a dziewczyna zamknęła za nim drzwi. - Powinienem się najpierw przywitać. Nazywam się Hajime Iwaizumi. - Wyciągnął przed siebie dłoń.

- Yoko Nomura. - Uścisnęła ją, również się delikatnie uśmiechając.

Od razu naszła ją myśl, że pierwszy raz jej rodzicom udało się wybrać dom w takim sąsiedztwie, w którym będzie się dobrze czuła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro