~Rozdzial XIX~
Yoko siedząc na swoim łóżku i czytając, nie spodziewała się pukania do drzwi. Był wieczór i nie sądziła, że ktoś ją odwiedzi. Oczywiście domyślała się, że będzie to Hajime, bo tylko on wiedział, gdzie ona mieszka, ale nie miała pojęcia, że przyjdzie do niej tak późno.
- Hej, nie przeszkadzam? - zapytał brunet, po tym jak otworzył drzwi i wsadził głowę do jej pokoju. - Twoja mama mnie wpuściła.
- Jasne, skoro już jesteś to chodź. - Odłożyła lekturę na stolik, po czym poklepała miejsce obok siebie na materacu.
Czuła, że coś się wydarzyło, ale było to raczej ważne dla niego przeżycie. Nie musiała nawet długo się nad tym zastanawiać, bo było to widać na pierwszy rzut oka.
Po pierwsze, przyszedł do niej od razu po lekcjach i treningu. Był ubrany w biało-miętowy dres szkoły Aoba johsai oraz miał przewieszoną białą torbę przez ramię, więc pewnie nie chciało mu się iść najpierw do domu i się przebierać. Po drugie, co było najdziwniejsze, lekko się uśmiechał. Dziewczyna znała go dosyć krótko, ale i tak rzadko widziała go z uśmiechem na twarzy. Poza tym nie wiedziała, co mogło się wydarzyć takiego ważnego, co nie mogło być powiedziane przez telefon lub następnego dnia.
Iwaizumi usiadł obok niej, zdejmując torbę z ramienia i kładąc ją na podłodze.
- Muszę ci coś powiedzieć, bo nie wytrzymam. - Yoko widziała zniecierpliwienie na jego twarzy. - Ale obiecaj mi, że nikomu tego nie powiesz.
Szatynka przytaknęła.
- Możesz mi zaufać, przecież wiesz, że nie mam wielu przyjaciół i nawet jeśli, to nie miałabym komu powiedzieć. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i każdy twój sekret jest u mnie bezpieczny.
Hajime spojrzał jej w oczy. Uśmiech zniknął z jego ust i dopiero z bliska zauważyła, że jego białka są lekko czerwone.
- Kiedy Oikawy nie było w szkole, był w tamtym czasie w klinice. Jego wzrok się pogorszył i za kilka dni może przestać widzieć - wyrzucił z siebie jakby to na nim ciążyło. - Przepraszam, że ci o tym mówię, ale tylko tobie ufam. Musiałem komuś się wygadać, a z chłopakami nie da się poważnie pomówić.
Dziewczyna zaniemówiła. Nie wiedziała, co ma w tej sytuacji zrobić. Zawsze bolało ją to, co dzieje się w otaczającym ją świecie. Ale nie mogła sobie wyobrazić, że sytuacja chłopaka, którego zna tylko z jednej rozmowy twarzą w twarz oraz z rozmów z Hajime, tak nią wstrząsnął.
- Nie wiem, co powiedzieć. Musi czuć się okropnie. To dlatego zrezygnował z gry, tak? Tak bardzo jest mi go szkoda - odparła że smutkiem. Wzięła najbliższą, puchatą poduszkę i przytuliła ją. - A operacja wzroku? - zapytała nagle z nadzieją. - Przecież musi być jakiś wyjście.
Atakujący pokręcił głową.
- Rozmawiał z lekarzami w Tokio. To jest zbyt zaawansowana choroba. Nie można przeprowadzić zabiegu od tak. - Pstryknął przy tym palcami. - Nic nie możemy zrobić. - Odwrócił wzrok, który teraz wbijał w podłogę. Zaczął szybciej mrugać, aby powstrzymać łzy. - To kwestia dni, kiedy całkowicie przestanie widzieć.
Po tych słowach Iwaizumi rozkleił się. Ukrył twarz w dłoniach, które oparł na kolanach. Łkał cicho, co jeszcze bardziej rozdzierało serce dziewczyny.
Przysunęła się do niego, po czym przyciągnęła go do siebie i zaczęła głaskać po włosach. Po jej policzkach również niekontrolowanie zaczęły płynąć łzy.
- Wiesz, co boli mnie najbardziej? - zapytał nagle chłopak. Nie czekając na odpowiedź, odparł: - Że chciałbym mu pomóc. Tak bardzo chciałbym, aby było jak dawniej. - Podniósł głowę i poparzył jej w zapłakane oczy. - Dlaczego nie mogę oddać mu swojego wzroku? On jest ważniejszy ode mnie. Jestem nikim przy nim.
- Nie jesteś nikim, Hajime. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mógł mieć Oikawa.
Po tych słowach siedzieli obok siebie jeszcze długo nie mówiąc do siebie ani słowa.
***
Iwaizumi poszedł do szkoły dopiero na trzecią lekcję. Nie było dwóch pierwszych, więc ucieszył się, że będzie mógł dłużej pospać. Początkowo nie mógł zasnąć, bo bez przerwy myślał o Tooru. Przecież miał tyle marzeń i możliwości. Był najlepszym rozgrywającym. Z łatwością mógł zostać zawodowym siatkarzem. W tej sytuacji, kiedy nie będzie widział, co się z nim stanie?
Jedno było pewne - brunet nie miał zamiaru go opuścić. Jeśli tamten sądził, że po tym wyznaniu ten się od niego odwróci to się mylił. Teraz jak nigdy dotąd Oikawa będzie potrzebował wsparcia przyjaciela.
Atakujący przekroczył próg szkoły. Nawet nie był pewny, jakie ma dzisiaj lekcje, ale nie przejmował się tym. I tak był prawie koniec roku szkolnego. Pozostał mu tylko egzamin końcowy oraz mecz z Fukurodani. Kiedy o tym spotkaniu z drużyną sów pomyślał, poczuł siłę i optymizm. Musi być dobrym i motywującym dla innych kapitanem. Oikawa jeszcze będzie z niego dumny.
Szedł korytarzem zmierzając w stronę swojej klasy. Minął kilku uczniów, którzy byli tak zajęci rozmową, że nawet go nie zauważyli. Hajime nawet się ucieszył. Może w końcu przestaną plotkować o nim lub byłym kapitanie.
Nagle zauważył zmierzających w jego stronę Matsukawę i Hanamakiego. Szli szybkim krokiem i było widać, że czegoś chcą od bruneta. Patrzyli na niego, a Mattsun przy tym dziwnie machał rękoma. Czym byli bliżej swojego kolegi z drużyny, tym bardziej zauważał ich blade twarze oraz przerażony wzrok.
Co u licha?
- Afera, Iwaizumi. Afera - odrzekł Matsukawa, kiedy tylko z przyjacielem zatrzymali się przed Hajime.
- Jaka znowu afera? - zapytał lekko przerażony brunet nie mogąc uwierzyć, że to nie koniec złych wiadomości na ten tydzień.
Mattsun i Makki wymienili spojrzenia, jakby zastanawiali się, czy na pewno mogą mu powiedzieć.
- To nie rozmowa na korytarz, chociaż i tak pewnie wszyscy o tym już wiedzą. Wiadomości w Aoba johsai rozchodzą się tak szybko jak stare spodenki w pasie - odparł ponownie Issei.
- Skoro wszyscy o tym wiedzą, to chyba możecie powiedzieć mi to tu i teraz. - Iwaizumi choć obiecał sobie przed chwilą, że będzie godnie zastępował Oikawę to zdał sobie sprawę, że zdenerwuje się na tą dwójkę szybciej niż przypuszczał.
- Nie obawiamy się tego, że ktoś usłyszy, ale raczej twojej reakcji. Nie chcemy, abyś wpakował się w jakieś gówno. - Po raz pierwszy podczas tej rozmowy odezwał się Hanamaki.
Atakujący westchnął. Od kiedy oni wszyscy tak o niego dbają?
- Dobra, jak tam chcecie. Mi to wszystko jedno, a do lekcji mam jeszcze dziesięć minut. - Machnął ręką. - To gdzie chcecie rozmawiać, jeśli nie na korytarzu?
Po kilkudziesięciu sekundach znajdowało się we trójkę na miejscu. Brunet spodziewał się każdego miejsca, ale nie tego. Choć z drugiej strony, ich pomysły są zazwyczaj tak głupie, że nie powinien się dziwić.
- Chcecie rozmawiać w męskiej toalecie? Kim my jesteśmy? Nastolatkami obgadującymi chłopaków?
Mattsun stał przed Hajime oparty o umywalkę, zaś Makki sprawdzał w każdej kabinie czy nikogo nie ma.
- Prawie nasz rację, Iwaizumi, bo jeśli chcesz to o chłopakach możemy poplotkować później. Na przykład o tym, że Kunimi ma całkiem niezły tyłek. Teraz jednak mamy ważniejszą sprawę. - Po tym zwrócił się do przyjaciela: - Jak tam, Hanamaki?
- Teraz czysty - rzekł, po czym podszedł do znajomych z drużyny.
Jeszcze nie zaczęli rozmowy, a brunet już czuł się nieswojo. Nie wiedział, czy bardziej dziwi go ta przesadna konspiracja jak w filmach kryminalnych czy to, że Matsukawa chce rozmawiać potem o tyłku Kunimiego. Był tak skołowany, że aż postanowił tego nie komentować.
- Przejdę od razu do sedna, bo nie mamy całej przerwy. Jestem dyżurnym w klasie i muszę jeszcze zanieść nauczycielowi ankiety na temat...
- Matsukawa, kurde, o co ci chodzi? - przerwał mu wywód obecny kapitan zakładając ręce na piersi.
- Okej, już mówię, a raczej zapytam ciebie, bo nie mogę w to uwierzyć. - Mattsun westchnął, po czym powiedział prosto z mostu: - To prawda, że Oikawa zrezygnował z siatkówki, bo traci wzrok i już prawie oślepł?
Zapadła krępująca cisza. Wcześniej byli bladzi tylko Hanamaki i jego przyjaciel, a teraz zaś pobladł również Iwaizumi. Szeroko otworzył oczy wstrzymując oddech. Torba spadła z jego ramienia, a on sam ruszył na wyższego od niego bruneta.
- Skąd to wiesz?! - krzyknął zaciskając dłonie na kołnierzu jego koszuli. - Kto ci powiedział?!
To miała być tajemnica. Sam Tooru przyznał, że powie o tym tylko jemu, bo mu najbardziej ufa. To nie możliwe, żeby szatyn opowiedział o tym największemu plotkarzowi w drużynie. A przecież Hajime też nikomu o tym nie powiedział, tylko Yoko. A ona...
Przecież obiecała, że nikomu nie powie.
- Nie wiem tego od konkretnej osoby - szepnął Matsukawa przez zaciśnięte gardło. Atakujący go dusił, przez co prawie nie mógł oddychać.
- Iwaizumi, spokojnie - usłyszał za sobą głos Makkiego, który próbował odciągnąć go od kolegi. - Właśnie dlatego chcieliśmy rozmawiać na osobności. Wiesz, co by było gdyby któryś z nauczycieli zobaczył jak kogoś podduszasz?
On wiedział. Byłaby rozmowa z jego rodzicami, a może nawet zawieszenie go jako członka drużyny. Trener mógł go wyrzucić, a przecież przed nimi jeszcze jeden mecz.
- Wiem - odrzekł chłodno, po czym odsunął się od Makkiego na drugi koniec łazienki. - Przepraszam.
- Nic się nie stało, oprócz tego, że prawie mnie zabiłeś - stwierdził z delikatnym uśmiechem wysoki brunet. - Ale wracając - dodał poważniej. - Czyli to prawda? Nie dziwię się, że nam nie powiedział, a powiedział tobie, ale jestem trochę zaskoczony, że wie o tym całą szkoła.
- Nie wiem jak to możliwe - westchnął że smutkiem atakujący przeczesując włosy między palcami. - Powiedziałem tylko Yoko. - Widząc pytające spojrzenia chłopków, dodał: - To moja przyjaciółka. Wprowadziła się do domu obok i od jakiegoś czasu chodzi do tej szkoły. Ale ona przecież... Ucieszyła się, że Tooru wrócił i bardzo chciała go poznać. Nie miała nic do niego. Chyba - dopowiedział.
Hajime oparł się ramieniem o ścianę, nie wiedząc jak uciszyć kolejną, tym razem prawdziwą, plotkę.
- Pomyślmy logicznie - rzekł Hanamaki spokojnym głosem. - Oikawa powiedział tylko tobie i nikomu innemu. - Wskazał na Iwaizumiego. - Ty powiedziałeś tylko swojej koleżance. - Wzruszył ramionami. - Przykro mi, ale wychodzi na to, że to musiała być ona.
Brunet już sam nie wiedział, co ma myśleć o tym wszystkim. Chciał wiedzieć, że to nie była Yoko, ale nie dowie się tego, dopóki z nią nie porozmawia.
- Już mam tego wszystkiego dosyć - odrzekł Iwaizumi. - Nie mogę uwierzyć, że to ona. Muszę się z nią natychmiast spotkać.
Był zły i smutny jednocześnie. Wyminął znajomych, wziął torbę z podłogi, po czym targany różnymi emocjami, miał zamiar wyjść z łazienki.
- A lekcje? Może pogadasz z nią po zajęciach? - rzucił jeszcze Hanamaki, kiedy Hajime trzymał jeszcze rękę na klamce.
- I tak nie usiedziałbym w jednym miejscu - odparł zadziwiająco spokojnie, nie odwracając się w ich stronę. - Jeśli nie pójdę jeszcze na jedną lekcje to się nic nie stanie.
Po tych słowach, wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro