Rozdział 3 Wojna domowa
— Marysiu, Dżesiko Sue. — Wypowiedział całe moje imię zmysłowym głosem, seksownie wachlując rzęsami w rytm mojego imienia.
Na co w odpowiedzi zmarszczyłam czoło i spojrzałam na jego malinowe usta, stworzone tylko do jednego...
Do wsadzenia ich w rurę od włączonego odkurzacza z teletubisiów.
— Harry, co tu robisz? — Spytałam ledwo nabierając powietrza.
— Szukam cię. — Uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby wyprane w perwolu.
— To mnie znalazłeś. — Rzekłam tonem równie seksownym.
— Czego chcesz? - Odburknęłam nie wytrzymując napięcia.
— Ałtorki cię przysłały? - Dodałam.
— Kocham cię, miłujmy się. — Rzekł.
— Już wolę zrobić seksy w 3 rozdziale między ołówkiem i temperówką. — Parsknęłam.
— Brutalna jak zawsze. — Mruknął podchodząc bliżej.
— Nie zbliżaj się! Masz sądowy zakaz zbliżania się do mnie! — Wykrzyknęłam cofając się do tyłu.
— Ja nic o ty nie wiem. — Zaśmiał się.
— Bo schlałeś się w trzy dupy, jak czwarta nie przyszła. — Wymamrotałam.
— Więc jesteś zazdrosna? — Uniósł brew.
— Nie. — Odpowiedziałam zirytowana. — Bo czwartą wypiłam po rozprawie. — Dodałam spoglądając na jego wkurzoną twarz.
— Zabije cię! — Dobiegł do mnie i celował pięścią w moją twarz.
— Tylko spróbuj! — Rzucił się na niego Kero, który ominął jego słaby cios, po czym rzucił się na niego by go uspokoić.
Ja jedynie stałam w bezruchu wpatrując się w dwie cioty.
— Muszę ją zabić, zrujnowała mi życie! — Wykrzyczał Harry.
— Mi też, ale muszę ją zabić pierwszy — mam super plan! — Ten też krzyknął jakby myślał, że tego nie usłyszę.
I tak się długo kłócili kto mnie pierwszy zabije, że zdążyłam zjeść już cały popcorn.
— Ok, zabijemy ją razem. — Stwierdzili po tym jak zdążyło minąć z tysiąc reklam.
— Czekajcie, pomogę wam. — Przyszedł Chrome, który od dawna ich obserwował.
— Nie. — Oboje odmówili mu współpracy.
— Ale czemu!? — Oburzył się krzyżując ręce ma piersi.
— Chrome, nie baw się w rycerza. — Rzuciła reszta, która przyglądała się ukradkiem całemu zajściu.
A ten posłuchał ich i grzecznie odszedł z wkurzeniem na mordce.
Dobry piesek.
Po chwili Kero i Harry szykowali się do konfrontacji stojąc na przeciwko mnie.
Wykonałam więc idealny piruet w powietrzu, a po nim śrubę.
Kiedy wreszcie znalazłam się na ziemi wykonałam fikołka znajdując się tuż przy nich.
Stanęłam równo na nogach, wyciągając klatkę piersiową do przodu wraz z tyłkiem.
Wzięłam rozmach i dotknęłam końcówką paznokcia tego zdrajcę Harrego, który pod wpływem mojej siły upadł na ziemię, a jego organy wewnętrzne podskoczyły aż do pustej czachy.
Spojrzałam więc na dołek pod którym był i zakopałam go ziemią.
— Robak wreszcie w ziemi. — Mruknęłam, a Kero spojrzał na mnie przerażony, po czym spierdzielił gdzieś.
— Dorwę cię! — Wrzasnęłam w jego kierunku, a jego okulary zsunęły się z nosa i uciekały szybciej niż on.
Wzruszyłam ramionami i ominęłam tłum przebierańców kierując się do Miiko.
— Miikooooooo! — Krzyknęłam w jej kierunku gdy ją zobaczyłam.
— Co? — Spytała.
— Jajco. — Odpowiedziałam i zniknęłam w korytarzach, napawając się przez 10 sekund jej zdezorientowaną miną.
~Chwilę później~
Byłam w swoim pokoju i słyszałam dziwne głosy z pokoju obok.
— Szybciej! Szybciej! Całego wsadź! — Ktoś wyjękiwał.
Więc zrobiłam dziurę w ścianie i zajrzałam przez nią.
To co zobaczyłam było straszne.
Zobaczyłam bowiem Nevre, który ogląda wyścigi w jedzeniu hamburgerów.
A obok niego na łóżku leżała...
*dam dam dam*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro