Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 Wojna domowa

— Marysiu, Dżesiko Sue. — Wypowiedział całe moje imię zmysłowym głosem, seksownie wachlując rzęsami w rytm mojego imienia.

Na co w odpowiedzi zmarszczyłam czoło i spojrzałam na jego malinowe usta, stworzone tylko do jednego...

Do wsadzenia ich w rurę od włączonego odkurzacza z teletubisiów.

— Harry, co tu robisz? — Spytałam ledwo nabierając powietrza.
— Szukam cię. — Uśmiechnął się szeroko, ukazując białe zęby wyprane w perwolu.
— To mnie znalazłeś. — Rzekłam tonem równie seksownym.
— Czego chcesz? - Odburknęłam nie wytrzymując napięcia.
— Ałtorki cię przysłały? - Dodałam.
— Kocham cię, miłujmy się. — Rzekł.
— Już wolę zrobić seksy w 3 rozdziale między ołówkiem i temperówką. — Parsknęłam.
— Brutalna jak zawsze. — Mruknął podchodząc bliżej.
— Nie zbliżaj się! Masz sądowy zakaz zbliżania się do mnie! — Wykrzyknęłam cofając się do tyłu.
— Ja nic o ty nie wiem. — Zaśmiał się.
— Bo schlałeś się w trzy dupy, jak czwarta nie przyszła. — Wymamrotałam.
— Więc jesteś zazdrosna? — Uniósł brew.
— Nie. — Odpowiedziałam zirytowana. — Bo czwartą wypiłam po rozprawie. — Dodałam spoglądając na jego wkurzoną twarz.
— Zabije cię! — Dobiegł do mnie i celował pięścią w moją twarz.
— Tylko spróbuj! — Rzucił się na niego Kero, który ominął jego słaby cios, po czym rzucił się na niego by go uspokoić.

Ja jedynie stałam w bezruchu wpatrując się w dwie cioty.

— Muszę ją zabić, zrujnowała mi życie! — Wykrzyczał Harry.
— Mi też, ale muszę ją zabić pierwszy — mam super plan! — Ten też krzyknął jakby myślał, że tego nie usłyszę.

I tak się długo kłócili kto mnie pierwszy zabije, że zdążyłam zjeść już cały popcorn.

— Ok, zabijemy ją razem. — Stwierdzili po tym jak zdążyło minąć z tysiąc reklam.
— Czekajcie, pomogę wam. — Przyszedł Chrome, który od dawna ich obserwował.
— Nie. — Oboje odmówili mu współpracy.
— Ale czemu!? — Oburzył się krzyżując ręce ma piersi.
— Chrome, nie baw się w rycerza. — Rzuciła reszta, która przyglądała się ukradkiem całemu zajściu.
A ten posłuchał ich i grzecznie odszedł z wkurzeniem na mordce.
Dobry piesek.

Po chwili Kero i Harry szykowali się do konfrontacji stojąc na przeciwko mnie.
Wykonałam więc idealny piruet w powietrzu, a po nim śrubę.
Kiedy wreszcie znalazłam się na ziemi wykonałam fikołka znajdując się tuż przy nich.
Stanęłam równo na nogach, wyciągając klatkę piersiową do przodu wraz z tyłkiem.
Wzięłam rozmach i dotknęłam końcówką paznokcia tego zdrajcę Harrego, który pod wpływem mojej siły upadł na ziemię, a jego organy wewnętrzne podskoczyły aż do pustej czachy.
Spojrzałam więc na dołek pod którym był i zakopałam go ziemią.

— Robak wreszcie w ziemi. — Mruknęłam, a Kero spojrzał na mnie przerażony, po czym spierdzielił gdzieś.
— Dorwę cię! — Wrzasnęłam w jego kierunku, a jego okulary zsunęły się z nosa i uciekały szybciej niż on.
Wzruszyłam ramionami i ominęłam tłum przebierańców kierując się do Miiko.
— Miikooooooo! — Krzyknęłam w jej kierunku gdy ją zobaczyłam.
— Co? — Spytała.
— Jajco. — Odpowiedziałam i zniknęłam w korytarzach, napawając się przez 10 sekund jej zdezorientowaną miną.

~Chwilę później~

Byłam w swoim pokoju i słyszałam dziwne głosy z pokoju obok.

— Szybciej! Szybciej! Całego wsadź! — Ktoś wyjękiwał.

Więc zrobiłam dziurę w ścianie i zajrzałam przez nią.

To co zobaczyłam było straszne.

Zobaczyłam bowiem Nevre, który ogląda wyścigi w jedzeniu hamburgerów.

A obok niego na łóżku leżała...

*dam dam dam*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro