Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 Straż

Jakimś cudem znalazłam się przy jakimś krzysztale w jakiejś sali.
Spojrzałam więc na kryształ.
On spojrzał na mnie.
I stało się.
Przyleciała do mnie jakaś lasia, ubrana w jakby jednoczęściowy strój kąpielowy, z klatką na jakimś badylu, w którym był niebieski ogień.
I się drze.
Po darciu się zawołała jakiegoś przerośniętego dzika, wyglądającego jak po jakimś praniu mózgu, który chwycił mnie za rękę, po czym wpierdzielił mnie do jakiegoś więzienia.
A co ja na to?- Spytasz.
No cóż, stałam jak stoje i zastanawiam się jaką niezwykłą moc miały te grzybki...
To ja sobie myślę i myślę, aż nagle widzę jakiś cień.
Nagle cień odchodzi i pojawia się jakiś zamaskowant typo.
No i on mnie uwalnia.
I wcale nie dziwi mnie to, że wygląda poderzanie.
Po prostu wychodzę na luzaku na górę gdzie na 100% nikt mnie nie zauważy i wchodzę sobie do spiżarni gdzie biorę sobie żarło i bije jakiegoś śmiesznego smerfa po łbie, który robi drame o to że kradne.
— Wsadźcie tę złodziejkę do więzienia. — Odezwała się znów ta laska od kryształu. Nie wiem co to za fetysz zamykania ludzi w więzieniu, ale okej.
Więc coś tam gadają i nagle zostaje z jakimś rogaczem, który proponuje mi, że nie wyśle mnie do celi jeśli znajdę ukradzione jedzenie.
Co za buntownik.
Wtedy zrozumiałam co to życie na krawędzi.
No oki.
To my sobie idziemy, a ziomek opowiada mi jakieś rzeczy o jakiś strażach - no to fajnie więc wpadłam na gliny.
W końcu jednak znajdujemy żarło i idziemy je odnieść, musząc przekonać później tę furiatkę żebym nie szła do paki.
W sumie było mi to obojętne, ale jej lewa ręką przekonała ją bym mogła dołączyć do jednej ze straży.
Serio? Ja, gliną?
— Nie mówcie mi że mam nosić jakieś wkurzające ubrania, łazić po lesie, rozmawiać z grzybkami, prawie się utopić i być totalną ciotą... — Rzekłam zupełnie zirytowana. — Nie, dzięki. — Skrzyżowałam ręce na piersi.
— Znasz całą historię...? — Spytała zszokowana Miiko.
— No ba. Nie nudzi cię ciągłe zamykanie w celi? — Wypaliłam.
— Ale dlaczego nic nie mówiłaś...?
— Bo jestem tu by rozpętać wojnę. — Uśmiechnęłam się.
— Czemu? — Zmarszczyła czoło.
— Bo o tym jest książka. Nie czytałaś tytułu? — Westchnęłam.
— To po co... — Kontynuowała zadawanie pytań.
— Bo to moje opowiadanie! Ja jestem tutaj autorką i tu nie ma logiki! — Szepnęłam głośno zirytowana i cofnęłam się do przodu.
— Jesteś dziwna... — Dwudziestolatka (Na oko) z lisimi ogonami i uszami w stroju kąpielowym i laską z klatką, westchnęła, a ja odwróciłam się na pięcie i odeszłam z ziomkiem, który miał zadać mi jakieś głupie pytania, na które znam odpowiedzi, bo patrzyłam na wiki.

Pytanie brzmi którego Janusza ze straży wybrać:

Ezarela, szefa straży Absynu - Cofniętego w rozwoju smerfa, który lubi ptaki.

Nevre, szefa straży Cienia - Tamponowego zboczeńca z przerośniętym ego i ubraniem w kwiatki.

Valkyona, szefa straży Obsydianu - Kopie wiedźmina z depresją.

Jeden gorszy od drugiego.
Westchnęłam tak głośno, że okularnikowi spadła na podłogę książka z pytaniami.
Podniósł ją i poprawił okulary, aby mógł na luzaku przeczytać pytania, które ja znam niemal na pamięć.
— No streszczaj się, nie mam czasu, muszę jeszcze przejść słodki flirt. — Odburknęłam, gdyż jestem Mary Sue i muszę wkurzać i nienawidzić każdego na swojej drodze.
Oprócz bad boya, którego jakoś nie widać.
Tak czy inaczej ziomek chrzaknął by przeczytać pierwsze pytanie.
— Wybieram Zmierzch, fajna książka. — Mruknęłam.
— Ale, ja jeszcze nie-
— Dobra, to daj mi tego noża i odwagę.
— Ale...
— Zostaje w domu. Co ja będę łazić po jakiejś bibliotece i kamieniołomach.
— ...Uh, Ponurak...?
— Najchętniej po prostu bym go ominęła, ale okej, powiem mu żeby się odsunął.
— Trzy wróżki...którą wybierasz..?
— A co ja, wróżka? Ze mnie jedynie Szkodnik.
— Co ma najwięcej maany? — Spytał szybko.
— Nie wiem...Woda?
— Ulubiony posiłek...?
— Mleko z płatkami.
— Kogo się boisz w Eldaryii?
— Iluminatów.
— Rozkazy.
— Miiko.
— Do której straży chcesz się dostać?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro