<3>
Po lekcjach wyszłam. Poszłam do pielęgniarki bo bolał mnie wyjątkowo brzuch, naszą pielęgniarką jest Jessie. Czasem niesforna ale miła.
— Kolejna bo Edgarze? — powiedziała.
— Nie. Prosze pani boli mnie brzuch..
— A co jadłaś kochanie?
— Naleśniki jak zawsze a teraz kilka borówek.
— Ojoj..A chce ci sie wymiotować?
—Tak.
— Znasz numer do mamy?
— Tak.
Podyktowałam a pielęgniarka gadała z moją mamą. Czekałam az przestaną az w koncu.
— Mama zaraz będzie. Zrobie ci herbate miętową.
Po zrobieniu przez pielęgniarke herbatę wypiłam a do gabinetu ktoś wszedł.
To był Spi.
— Ee..pani od w-f sie pyta czy idziesz Colette....
— Colette nie idzie. Mama ją zaraz odbierze.—poratowała mnie pielęgniarka.
Spi wyszedł.
— Nie gadaj że się w nim kochasz. — rzuciła Jessie.
— Wcale że nie! — krzyknęłam.
— Mhm..
Kiedy wróciłam do domu moja mama odgadnęła że to po tych naleśnikach i że nic mi nie jest. Leżałam na łóżku przeglądając tiktoka. Nudziło mi się szczerze a nie mogłam zadzwonić do Mandy bo jeszcze miała trzy lekcje. Tak naprawde to w poniedziałki mamy po 7 lekcji więc nie jest łatwo. Szczególnie mamy dwie Chemie..Denerwował mnie już pierwiastek cipowy więc zaczęłam się długo uczyć chemii. Moja mama powiedziała że już wszystko umiem i jutro będe aktywna na lekcji. Myślałam o Spi. Naprawde to chyba był czas wyznać mu miłość. Nie..nie mogę..przecież to będzie trwało za szybko..Musze się więcej o nim dowiedzieć.
— Mamo? Czy mogę iść do biblioteki? — spytałam i wstałam z łóżka.
— Tak kochanie! — powiedziała mama wybierając program w telewizji jaki chciałaby obejrzeć.
— To papa!
Wyszłam z mieszkania i wybiegłam z klatki. Zaczęłam iść do strony szkoły.
Nagle ktoś mnie pociągnął.
— Pomocy!
Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu. Było czarne. Czułam się dziwnie bo..stał tam jakiś mężczyzna.
— Witaj Colette. — powiedział podchodząc do mnie.
— Kim ty kurwa jesteś?
— Em..powiedzmy..przyjacielem!
— Japierdole..Moge wyjsc z tej nory?
— Nie.
— Tak.
— Nie puszcze cię NIGDY.
— Moja mama mnie szuka pierdolnico.
— No i co? Niech szuka nigdy nie znajdzie heh.
— Jezu..Co to za pierdolnik.. — pomyślałam.
Dawał mi jedzenie itp. Az w końcu dowiedziałam sie kim jest.
To ojciec Spi.
Nie mogłam uwierzyć..jak to? Zaczełam bić ojca mojego crusha.
— O.
Ktoś wszedł do pokoju.
— Tato?! Co ty do chuja robisz! — To był głos Spi.
— Synu! Mowilem ci nie przychodz tutaj.
Spi zaczął mnie uwalniać.
— Wielkie dzięki. — powiedziałam nieśmiało do niego.
— No to pa.
Nareszcie kierowałam się w stronę biblioteki.
— Dzień Dobry!
— Dzień Dobry – powiedziałam i szybko poszlam do działu fantastyki, patrzylam na ksiazki z wielką ciekawoscia nadal nie mogac zapomniec co sie stalo. Siegnełam nie gruba ksiażke i poszlam do bibliotekarki, podalam jej ksiazke i powiedziałam.
– Czy moglabym wypozyc ta ksiazke?? – powiedziałam i wyjelam karte biblioteczną.
– Jasne, oddasz ją za 2 tygodnie, milego czytania. Do widzenia!– odpowiedziała i zaczela cos klikac ba swoim komputerze.
– Do widzenia.
Kiedy wrocilam opowiedzialam mamie co sie stalo, byla zszokowana. Poszlam do pokoju i napisalam do Mandy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro