I
Wstawanie. Jedna z najgorszych i jednocześnie nieodłącznych części dnia każdego człowieka. Chyba nie muszę ukrywać że i ja nienawidzę tej czynności, w przeciwieństwie do mojej siostry. Uwielbia poranki , czasami zastanawiam się czy naprawdę jesteśmy bliźniakami. Można by powiedzieć że jesteśmy antonimami, ona woli dzień ja noc, ona interesuje się wszystkim poza nauka, ja lubię przedmioty ścisłe i czytanie książek, ja jestem samotny a ona ma na pęczki znajomych ... Taaa wiem jak to brzmi, jakbym był antyspołecznym kujonem. Ale tak nie jest, fakt lubię się uczyć i nie mam znajomych ale to nie robi ze mnie antyspołeczne go kujona... Prawda? Mniejsza o to, wstałem dość wcześnie bo o 6 rano. Ah ta szkolna rutyna zanim się przestawie na wakacyjne wstawanie będzie już rok szkolny. Wstałem z mojego łóżka i podszedłem do szafy. Nie ukrywajmy pomimo że na wierzchu mój pokój musiał być idealnie czysty to w miejscach takich jak szafa był okropny syf. Otworzyłem szafę a z niej wypadła kupa ubrań, pogniecionych i wrzuconych do mebla na siłę . Gdy odkopywalem się z ubrań natrafiłem na biało-granatową czapkę z daszkiem, która z przodu miała wizerunek sosny. Przyjrzałem się czapeczce, wakacje w gravity falls były tak dawno. Od tamtej pory minęło pięć lat, za pare miesięcy ja i Mabel skończymy 18 lat. Oddaliliśmy się od siebie, do tej pory pamiętam gdy w drugiej klasie liceum, gdy wstawiłem się za nią w sprzeczce z jej chłopakiem powiedziała "nie potrzebuje adwokata" W sumie to nie powiedziała a wykrzyczała. Potem było już tylko gorzej... Wpatrując się w przedmiot zaczęła na chodzić mnie ochota do powrotu w tamto miejsce. Niewiele myśląc poszedłem się ubrać i spakować. Wziąłem dokumenty portfel i tego typu potrzebne rzeczy po czym wyszedłem z domu zostawiając tylko krótka notkę dla Mabel "jadę na wakacje do Wodogrzmotów, jeśli chcesz po wspominać to również przyjedź" I wzruszyłem w podróż
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro