🪶UvU🪶
Wciąż żyję
muahahahhahahahhahaha
༼ つ ◕_◕ ༽つ
Komunistka stała wryta w ziemię z tymi biednym stygnącymi pierożkami. Próbowała się wycofać, ale nogi jej zmieniły się w galaretkę. Czy tak smakował strach? Ale przed czym? Czymś co się zdarzy, lub tym co się może nie zdarzyć. Gdy poczuła że noga ożyła było już za późno. Szwaborożec ją zauważył. Chwilę tak stali jak dwa durnie, jedyne co wykonując to mrugnięcia i oddychanie, choć mało zauważalne.
W: Kurwa! *najszczersza reakcja, chyba*
Komunistka rzuciła pierogi na łóżko tak że miska się nie rozbiła, po czym prędko poleciała do kibla. Zwymiotować, czy też może wytrzeć krew z nosa, kto wie.
Szwaborożec w tym czasie pospiesznie się ubrał i szedł do kuchni, bo w sypialni jeść nie wypada. Po drodze się pierożka zjadło, by nie ostygły za bardzo. No może dwa, ale mniejsza z tym.
***
Pierogi w brzuszku, talerz w zlewie, on zmywa po sobie. Aż dziwić się czemu Komunistka odmawia bycia shipowaną z nim. Może bo ten dom jest wyposażony w zmywarkę, która dosłownie ma dużymi literami napisaną na taśmie malarskiej "zmywarka". O tym jakże cudownym zbiegu okoliczności zamiast sam się dowiedzieć musiała mu poinformować nie kto inny jak jakiś dziwny stwór co wciąż nawijał o jakimś skarbie, a później zwiał. A gdzie? Tego nie wie nikt (po za fanami Lotr). Szwaborożec włożył do zmywarki talerz, po czym obrócił się dostając chyba najstraszniejszego Jumpscara w jego życiu
E: Ur ur ur ur..
Kiciamonkowi porządnie odklejało, chyba wypiła za dużo herbaty z miodem i cukrem (mm, stare smaki obozowe). Na hałas sprawiony przyniesieniem Fryderyka Fazberra do domu przyprowadził tu Watykan, a Komuna nadal w sraczu siedziała rozmyślając nad swym istnieniem.
V: Co tu się na Madonnego (taki święty) dzieje?! Nie można w spokoju skończyć fanarta
N: Najwyraźniej nie..
V: O cholera! Czy to Freddy Fazber?!
E i V: Ur ur ur ur ur ur ur ur ur ur..
N: Skąd ty tego miśka wytrzasnęła!?
E: A siedział sobie.. na chodniku.. to stwierdziłam że u nas będzie mu lepiej.
N: Debilu.. Ty śmietnik komuś zagwizdnęłaś!
E: Są moje urodziny, więc mogę robić co chcę!
N: To czy chociaż dwa ciasta kupiłaś..
E: O tym zapomnieć nie mogłam.
Włożyli słodką przekąskę do lodówki. Wieczorem odbyła się mała impreza którą autorka by opisała, gdyby nie to że jest leniwa (ale rysunek wam w paincie zrobiła). Następnie poszli spać już w swoich pokojach.
Gołąbeczki leżały obok siebie. Przytulali się. Wcześniej pomiędzy nimi była duża poduszka, ale Komunistka uznała ją za kogoś i umyślnie przez sen ją zrzuciła. No dobrze, święta trójca ich tak ustawiła, inscenizując jakby to nie były one. Nawet miały na sobie rękawiczki z czasów pandemii by nie zostawić śladów palców. Po zrobieniu zdjęcia, cicho wyszły i skierowały się do swoich pokoi
༼ つ ◕_◕ ༽つ Koniec rozdziału №6
Idę spać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro