🐺Nigdy cię nie skrzywdzę pt5🐺
Nie wierzę że to wciąż kontynuuję
(dajmy na to że akcja działa się na przełomie października/listopada)
(nie wyszukujcie co to cieczka, chyba że potrzebujecie tego do krzyżówki 500 z okresem godowym wilka)
༼ つ ◕_◕ ༽つ
Perspektywa ???
Siedzieli na malowanej krwią trawą. Przynajmniej oni odnaleźli szczęście. Powoli się wycofałam, choć pokusa wzięcia tej durnej małej rzeczy była ogromna. Choć to ona jest jej właścicielką. Nic w tej sprawie już nie poradzę, w końcu nie jestem istotą magiczną a zwykłą dziewczyną ze zwykłym nudnym życiem. A i tak nie długo wracam do domu. Jestem tu tylko przyjazdem i to cud, że ich spotkałam, podczas wymknięcia się z hotelu. Nie do końca wiem, po co tu ja z siostrą i bratem przyjechałam. By świętować już to, że od paru miesięcy ojciec jest doktorem habilitowanym, z rodziną którą pierwszy raz w życiu zobaczyłam. Przynajmniej już wracamy do ukochanego miasta ze smogiem. Do kartkówek, komputera i futrzaka. Do tego, co kocham.
Ciekawi mnie tylko, jak udało mi się uratować kruczowłosego? W końcu jestem tylko jakimś dzieckiem, a nie lekarzem zajmującym się w istotami magicznymi. Może opłacało się słuchać na lekcji biologii i robić te testy na krew. Szczerze to nie wierzę, w to, co zobaczyłam.
Gdyż wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego.
Perspektywa Jakis_random45
Powoli i z bez ochoty przerwaliśmy pocałunek, by odetchnąć. Spojrzałem w te jej piękne zielone oczy (powiedzcie jakbym się pomyliła i miała autyzm), i znów pocałowałem jej miękkie usta. Ona odwzajemniła kolejny pocałunek, po czym delikatnie ugryzłem jej wargę, prosząc o wejście (ryczę). Penetrowałem jej buzię/jamę ustną/pierwszy fragment układu pokarmowego/wnętrze, gdy się trochę o mnie oparła. Po paru minutach (...umarłam) przerwaliśmy tę piękną chwilę i udaliśmy się do domów. A przynajmniej tak miałem w planach, dopóki Wika nie stwierdziła, że sama w domu nie zaśnie, bo się boi. Przecież raczej nic się strasznego nie stanie?
***
Stało się. Kot Wiki wskoczył mi na twarz, gdy tylko weszliśmy do domu. Jako że było ciemno, a jeszcze nie opanowałem tych takich fajowych rzeczy jak widzenie w ciemności, stwierdziłem, że to albo twarzołap z Obcy, albo ten potwór z robloxowej gry doors, który po części przypominał pająka. Pomimo protestów Wiki, siłą zdarłem z siebie kota pokazując, że nie mam złych zamiarów. Ten mi tylko rzucił spojrzenie w rodzaju jak jej coś zrobisz, to poznasz moją potęgę.
Nigdy bym jej nie skrzywdził. Chyba że.. Nataniel.. Wo sind deine gesunde Gendanken? Wo? Miałem piękny umysł. Bez tych dziwnych myśli? Co do cholery się ze mną stało? Czy to może przez to wilkołactwo? A już zaczynałem lubić to, że co miesiąc lub pod wpływem złości mogę zeżreć jelonka.
No może Wiktoria początkowo mi tego zabraniała, ale te zwierzęta są takie pyszne. A zwłaszcza krwiste łopatki świeżo co oderwane od resztek ciała. No może wróżki nie są tak smakowite, a zwłaszcza te stadnie co trują się później tojadem, że nie mogę ich zjeść, ale tamta co zjadłem w szkole, była bardzo podobna do smaku jelenia. Nie pytajcie, skąd wiem, jak smakuje jeleń.
Udałem się do łazienki, by zmyć z siebie krew. Zamknąłem drzwi, po czym zauważyłem, że nie jestem sam. Wika stała za mną z założonymi na piersiach rękoma.
-Jesteś niezdolny do wykonania czegokolwiek- oschle powiedziała MOJA DZIEWCZYNA.
-Ale ja jestem w stanie..- odpowiedziałem, ale Wika mi przerwała.
-Ledwo co wszedłeś po schodach, a w lustrze zobaczysz, że wyglądasz jak trup- po tych słowach podszedłem do lustra i zobaczyłem, że faktycznie wyglądam, jakbym umarł. Nie dawno uniknąłem śmierci to chyba mam prawo.
Wika kazała mi wleźć do wanny, po czym zdjąłem przekrwioną koszule jej brata. Jak spyta, to powiem, że zawsze była czerwona. Wika chwilowo zamarła. Co? No może przez wilkołactwo trochę zarosłem. A.. o to chodzi.. SCHEISSE! Tylko niezimna woda! Po chwili woda się ogrzała i wreszcie przestałem się trząść z zimna.
Wika nałożyła mi szampon na włosy, pomimo że były czyste i zaczęła się bawić w układanie ich we wszystko, co przyjdzie jej do głowy. Zabawa dziecinna, ale fajna. Raz wyglądałem jak pierwszy lepszy raper z ulicy, raz jak jakiś jeż (jak ktoś narysuje tą akcję będę mu wdzięczna). W pewnym momencie poczochrała moją głowę tak, że piana była wszędzie.
***
Z trudem się nie przewróciłem, podczas wychodzenia z wanny. Później jako że trochę otrzeźwiałem dzięki zimnej wodzie to byłem w stanie samodzielnie przejść do sypialni. Tam wraz z Wikusią usiadłem na łóżku a ona zaczęła coś czytać. Chyba tą książkę co w lesie znalazła.
Perspektywa Komunistka26
Otworzyłam tą starą przeżółkniałą książkę w czerwonej okładce ze złotą sosną. Na pierwszej stronie widniał napisem ogień sprzymierzeńcem. Przyglądając mu się przypomniało mi się dzisiejsza akcja. Przewróciłam na następną stronę poszukując rozdziału o wilkołakach. Wampiry, wiedźmy, wróżki które okazały się być leśnymi stróżami, i wreszcie wilkołaki.
Wilkołaki - Likantropicy
Wilkołaki to stworzenia które podczas pełni lub przez wpływ emocji zmieniają się w psy, lub wilki o nienormalnej sile i rozmiarze
Wilkołaki podczas pełni rzadko kiedy siebie kontrolują, inaczej to jest gdy zamierzają.
Ruja to okres 1-7 dniowy od 7r. ż. co miesiąc.
Nienawidzą genetycznie wampirów.
Związki ludzi z wilk. są możliwe, ale niebezpieczne.
W pewnym momencie czytania poczułam że Nataniel się we mnie wtula. To było słodkie, ale po przeczytaniu tej strony coś mi tu śmierdziało.
-Masz ruję?- spytałam a on się zdziwił.
-Ich habe.. Was?- odpowiedział.
-Takie coś u wilkołaków podobne do okresu, ale wtedy mają zwiększony popęd seksualny- odpowiedziałam, a mu mina zbladła. Odsunął się zakłopotany i tam coś mruczał pod nosem że nie, on nigdy, ale ja wiedziałam jak go sprawdzić.
Delikatnie mu przerwałam pocałunkiem, nie przerywając, czekając na jego reakcję. Tak jak się spodziewałam pogłębił pocałunek, po czym szybko spojrzałam w jego niebieskie oczy. Krótką chwilę siedzieliśmy w ciszy po czym spytał
-Mogę coś spróbować? (Zmierzch) - kiwnęłam mu znacząco głową po czym głęboko mnie pocałował.
To będzie długa noc.. [ ( ͡° ͜ʖ ͡°) ]
***
Perspektywa Jakis_random45
Obudziłem się bez Wiki przy sobie. Powoli wstałem z łóżka i udałem się na zewnątrz. Wszędzie było ciemno i pusto, a w dodatku widziałem wszędzie te czerwone ślady krwi. Spojrzałem w lekko zachmurzone gwieździste niebo z rdzawym księżycem, po czym usłyszałem szelest z lasu. Zauważyłem czarną postać pośród leśnych drzew. Po zapachu stwierdziłem że to drapieżnik, więc rzuciłem się na niego zanim on na mnie. Przybiłem tego czarnego wilka do ziemi po czym zauważyłem że zaczął się zmniejszać do rozmiarów tego czym był naprawdę, czyli małego niewinnego chłopca. Już chciałem z niego zejść i mu pomóc, ale ciało odmówiło. Zamiast tego ugryzłem jego drobną szyję, słysząc chrupnięcie. Krew rozlała się na wszystkie strony. Co ja narobiłem? Jego serce ostatni raz zabiło, a płuca ostatni raz się uniosły. Mały chłopiec spowił się w żelazny sen (Fraszki wiersze i dramaty, Kochanowski chujowaty).
Modliłem się, zaklinałem boga o to by mi przebaczył. Lecz na niebie zauważyłem tylko ten rdzawy księżyc w pełni.
Z kądś usłyszałem znajomy krzyk i płacz kobiety. Zacząłem biec w tamtą stronę na czterech łapach, a po chwili już na dwóch, gdyż księżyc spowiły chmury. Wszedłem do białego budynku, który zapewne był szpitalem, a następnie na jakąś salę operacyjną.
Zastałem tam lekarzy operujących tą kobietę, która krzyczała z bólu jakim jest poród. Brązowe włosy miała związane w kok, choć część włosów z niego uciekała. Po piegowatej twarzy spływały łzy. W pewnym momencie wszystko ucichło. Kobieta przestała krzyczeć. Moja.. moja Wika.. w..wraz z dzieckiem.. umarła..
Obudziłem się zlany zimnym potem. Wika leżała wtulona we mnie. To był tylko sen. Tętno mi się ustabilizowało. Pogłaskałem Wikusię po głowie, i spojrzałem przed siebie.
-Boo!..
༼ つ ◕_◕ ༽つ Koniec części piątej
Trochę krótszy, ale podczas pisania lekturę czytałam to dłuższy nie będzie
Narysuje ktoś do tej książki ala okładkę gdzie leżą i przytulają się a cień szwaba jest w kształcie wilkołaka
Czy ta cyganaka jest ważna do tej książki?
Czy w tej książce Wika umrze szybciej niż ja?
I kto wrzasnął boo! ?
Ciąg da.. Bleeeeeee
Rzyganie.mp3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro