🐺Nigdy cię nie skrzywdzę pt. 2🐺
Parę osób mnie o to prosiło, a więc..
Pamiętasz Jakis_random45 jak zastanawiałeś się jakbyś od zjedzenia jelonka...
༼ つ ◕_◕ ༽つ
Lìkăñțropìcy. Wìlkì co ñì zñăjă ßwìătĺă ñì ßrěbră.
Țăk zwăł ìch môj lűd, pôkì ñìě pôjăwìlì ßìę ludzie, ì ñìě wymorđôwălì năßzych rodzìñ.
W ođwěcìě, ză tě morděrßtwă
Ìch krěw zmìěszăñă z wìlczą,
ßpowìjě těn mărñy ßwìăt
(nie tłumaczcie tego z wietnamskiego)
Perspektywa Jakis_random45
Mieliśmy wracać do domu gdy usłyszeliśmy ponowny szelest. Oby nie kolejny wilkołak. Na całe szczęście Wiki, nie był to jeden z takich potworów jak ja. Choć gdy tylko pomyślę o nich robi mi się gorzej niż gdy pomyślę o szkole. Zamiast pozwolić się pocałować powinienem gdzieś uciec, choćby na drzewo. Wizja tego że mógłbym kogoś skrzywdzić stawała się coraz bliższa i trudniejsza do przyswojenia jednocześnie. Zastanawiało mnie tylko czemu nic nie zrobiliśmy na ten odgłos. Może się przesłyszałem. Na wszelki wypadek obróciłem się, co uczyniła po mnie Wika.
Jednak słuch mnie nie mylił. Na polanę wyszedł mały jelonek, zapewne dziecko tamtej łani. Soczyste to ono nie było. Podeszło do ciała matki i bezowocnie próbowało obudzić martwą. Takie samotne, takie bezbronne, pozostawione na pastwę losu.
-Nataniel..- usłyszałem i otrząsnąłem się z jakiegoś dziwnego transu. Zauważyłem że zrobiłem parę kroków ku zwierzęciu, zapewne z jakimś zamiarem. Małe spojrzało się na mnie swymi paciorkowatymi oczami, czarnymi i pustymi. Czy ja je właśnie chciałem zjeść?
Nie, nie mogłem. Nie przy Wice. Ona przecież kocha te stworzenia. To byłby dla niej koszmar.
~Może i tak, ale jaki przepyszny~ usłyszałem głos w mojej głowie. Był oślizgły i cichy, a mimo to rozniósł się echem po moim mózgu. Po chwili przemówiła do mnie ta bardziej humanitarna część.
Zrobiłem krok w tył, a Wika przybliżyła się do zwierzęcia.
Poczułem ból w jamie ustnej który zniknął równie szybko jak się pojawił. To było dziwne. Wyciągnąłem telefon i użyłem go jako lustra. Otworzyłem buzię i zobaczyłem że trójki urosły parę milimetrów. Językiem przejechałem po zębach sprawdzając czy mam zwidy czy nie, co niestety było tym drugim. Teraz to nigdy nie uśmiechnę się szczerze na zdjęciach.
Dziewczyna owinęła źrebię moją kurtką, i stwierdziła że odda mi jutro, choć w to wątpię. W odzyskanym zasięgiem udało nam się wrócić do domu.
***
W domu jedyne co powiedziałem to cześć wróciłem, i poszedłem do swojego pokoju. Głowa mnie zaczęła boleć, i czułem się obserwowany. Wszystko co widziałem stawało się rozmazane. W pewnym momencie zacząłem widzieć świat w biało czarno czerwonych barwach. Słyszałem głośne dudnienia dochodzące z każdej strony, jak i z nikąd. Bicie mojego serca zdawało się tykać jak zegar śmierci. złapałem się za włosy przyciskając je do uszu bym nic nie słyszał, ale nic to nie pomagało. Nagle wszystko ucichło, a obraz wrócił do normy. Jednak to uczucie bycia obserwowanym. Spojrzałem w górny róg pokoju a tam zobaczyłem żółte wielkie ślepia (o tam- Jęcząca Marta
Koniec)
I w tym momencie brat wszedł do pokoju. Sześć żółtych ślepi znikło, tak jak ta czarna postać która była ich posiadaczami.
-Was?- spytałem zmęczonym głosem.
-Du benimmst disch seltsam. Ich wollte sehen ob du noch lebst- delikatnie podśmiałem się pod nosem- Ich nicht kann oder was?!- krzyknął i zaczął wymachiwać dłońmi jak jakiś opętany.
-Weimar, bist du dumn oder sehr dumn? Mein Kopf tut weh.
-Klar, das ist sicher nachdem ich dieses Buch gelesen habe- i spaliłem buraka. Weimar uśmiechnął się do mnie szyderczo po czym wyszedł z pokoju robiąc zboczoną minkę. Mogłem mu nie mówić o tym co się dzieje na Wattpadzie. Później się tylko się umyłem i wyszykowałem, po czym oddałem się w pierdolone objęcia Morfeusza.
***
Perspektywa Komunistka26
Rano wstałam wcześniej bo Węgielek mnie obudził swym narzekaniem na jelonka. Rodzice z trudem zaakceptowali chwilową opiekę nad zwierzęciem pod warunkiem że cały obowiązek jego i wynoszenia śmieci spada na mnie. Ale nie mogę wynieść brata na śmietnik. Wstałam z łóżka a Węgielek wskoczył na mnie sycząc na biedne zwierzę. Wpatrywali się w siebie morderczym wzrokiem. Pogłaskałam kocura, i ogarnęłam się do szkoły.
***
W autobusie jak zwykle przysiadł się do mnie Oliwier. Zastanawia mnie skąd on ma tą szramę, i czemu nie lubi się z Natanielem.
-Jak tam?- spytał się mnie brunet.
-Adoptowałam sierotę jelonka. Znalazłam je przy martwej matce wczoraj gdy zabłądziłam z Natanielem w lesie- z jego twarzy zniknął uśmiech. Dalszą drogę przesiedzieliśmy w ciszy.
***
Po pierwszych dwóch matmach na widok mnie i Nataniela trzymającego się za ręce Zuzie i Akiko odwaliło. Piszczały z radości i chyba planowały nam ślub. A naszą dwójka stała jak te palanty, i gapiła się jak one zaraz z radości umrą. Zauważyłam że Nataniel zbytnio nie wyglądał na zdrowego. Może to jakaś wścieklizna w związku z zarażeniem. Choć mógł się nie zarazić, i mieć tylko zachowania podobne do wilkołaków. Jednak Zuza dostrzegła że coś nie tak. Wtedy zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na lekcję wychowania fizycznego.
***
Jak ja nienawidzę tego pierdolonego WF. Znowu musieliśmy ćwiczyć. Po jakże cudownych torturach, już nie chciało mi się czegokolwiek, tylko zamknąć się w tej szatni i udawać że nie istnieje. Jednak Dziewczyny do mnie podeszły, gdyż oczywiście coś dziwnego zauważyły.
-Wika..- powiedziała Akiko
-Tak, to moje imię- zażartowałam- W czym problem?- zapytałam
-Coś jest nie tak, i ty o tym wiesz- nie, nie, nie. Tylko nie to- Powiesz nam?- spytała się mnie Zuza. I się wrąbałam. Nie mogę im ot tak powiedzieć że Nataniel jest wilkołakiem.
-Nic wam nie powiem co wczoraj się stało!
-Miałyśmy na myśli że jesteś z Natanielem i nic o tym nie powiedziałaś. Ale co się stało?
-Cholera- czy zawsze w takich sytuacjach ludzie się przypadkiem sprzedają?
-Chociaż na prawdę to może być coś poważnego. Miał jakieś dziwne oczy, i zdawał się pochylony, jakby brzuch go bolał- tętno mi podskoczyło. Normalnie choć raz na nadchodzącym WF nie można wagarować. Jeszcze się lekcja nie rozpoczęła a ja już chcę zginąć.
-Powiem wam, ale nikomu ani mru mru.
Opowiedziałam im co do joty, co zdarzyło się w lesie. Najtrudniejsze było wypowiedzenie o łani, ale jakoś dałam radę.
-Czyli jest teraz wilkołakiem. A one jednak istnieją, i fizyka staje się niczym- powiedziała Akiko. Chwilę siedziałyśmy w ciszy, dopóki nie wpadł pewien pomysł do głowy Zuzy. Mam nadzieję że nie na daremne oglądała tego egzorcystę.
***
Perspektywa Jakis_random45
Wika powiedziała mi bym został dłużej w szkole, choćby do dwudziestej trzeciej. To było dziwne, ale jej posłuchałem no bo w końcu to Wika i nie mam innej możliwości. Ile będę musiał siedzieć w tym kiblu póki wszyscy uczniowie opuszczą szkołę i zostanie zamknięta na noc. Spojrzałem na zegarek. Szkoła była zamknięta od półtorej godziny.
Wylazłem pospiesznie z kibla i udałem się by znaleźć Wikę. Znowu czułem się obserwowany. Te ślepia widziałem prawie że wszędzie, i wszystkie patrzyły na mnie jakby chciały mnie pożreć, lub by też się mnie obawiały. Ciekawe jakby smakowały- ta myśl wciąż się w mej głowie pojawiała i mnie uspokajała choć nie zupełnie. Świat widziałem już zupełnie inaczej, i nie mogłem do tego przywyknąć. Nie wiem jak widzą zwyczajne wilki, ale wiem jak widzą wilkołaki. A przynajmniej tak myślę. Co jakiś czas przed oczami pojawiały mi się szkarłatne plamy i na parę minut widziałem świat w czarno biało czerwonych barwach (guten tag). Wtedy nie były mi potrzebne okulary. Z ciekawości zrobiłem zdjęcie, i po jakimś czasie gdy wrócił mi stary wzrok zobaczyłem że wtedy źrenice zmieniały swój kształt, a tęczówki się powiększały i zmieniały kolor na żółto zielony. Mam nadzieję że to tylko ze względu na cykl księżyca. Trochę o tym poszperałem w necie.
Na ziemi znalazłem kartkę z napisem sala chemiczna. I tam się skierowałem. Sala była pusta i ciemna.
-Halo- krzyknąłem. Później ktoś mi przywalił z mopa.
***
Obudziłem się przywiązany do fotelu nauczyciela w kantorku. Ktoś zapalił światło i od razu rozbolały mnie oczy. Gdy się przyzwyczaiłem zobaczyłem Akiko, Zuzę i.. Wikę? Choć przy tym świetle wyglądała jak anioł. Lub czy też zawsze wyglądała jak anioł, a ja głupi tego nie dostrzegłem.
-Was?- spytałem
-Spróbujemy cię odmienić w człowieka, a przynajmniej z tego co się Zuza z serialu egzorcysta dowiedziała- odpowiedziała lekko załamanym głosem Wika.
-Wyplujesz srebrne widelce czy srebrną kiełbasę z drugiej strony mamy ci wsadzić?- zwymiotuję zaraz.
-Nein! Nie chcę być wilkołakiem, ale jeżeli choćby spróbujesz mi tam cokolwiek wsadzić..
-Okej, okej trochę spokojniej. Rozumiem że to ty wolisz wsadzać- i ja i Wika spaliliśmy wielkiego buraka. Czy ona musi wspominać o taki rzeczach w tak poważnych sytuacjach.
-To zaczynamy proces.
Akiko miała mi właśnie wsadzić do gęby łyżkę gdy z szafki wypadły dwie na prawdę przypadkowe osoby w samych bokserkach. Jakim to dziwnym trafem byli to typiarze z naszej klasy, a jeszcze dziwniejszym zbiegiem okoliczności był to Ruski i Ethan. Oczy nam wypaliło od tego co robili. A myślałem że jeszcze z rok będę miał dzieciństwo. Obecnie amerykaniec siedział na Ivanie gdy zauważyli że nie są sami. chwycili ubrania i uciekli.
-Jeśli ktokolwiek z waszej czwórki o tym komukolwiek powie- krzyknął Ruski wystawiając głowę z szyją całą w malinkach. My wybuchnęliśmy śmiechem a on gdzieś obrażony polazł. Znów wróciliśmy do egzorcyzmu.
Usłyszeliśmy stukot kopyt. Ten mały jelonek który Wika przygarnęła zbliżał się w naszą stronę. Czułem niepokój. Może to przez te żółte ślepia.
Zwierzę zaczęło dziwnie rosnąć. Futro zaczęło znikać, i stopniowo zaczął przypominać człowieka. Miał trzy pary oczu, i dziwne kikuty wystające z pleców. Dodatkowo na głowie miał wianek z cierni założony na tłuste brązowe włosy oblepione mchem i liśćmi, spod których wystawały poroża jelenia, a ostry język w co chwila oblizywał wargi. Ręce miał długie i w zaschniętej krwi. Zamiast stóp miał kopyta. Odziany był tylko w przepaskę biodrową, zrobioną z futra jakiegoś zwierzęcia. To coś na nas syknęło pokazując swoje ostre jak brzytwa żółte kły. Wika szybko mnie odwiązała, i wycofała się do tyłu z Akiko i Zuzą. Z początku ja też chciałem się wycofać, jednak coś we mnie powiedziało nie.
Perspektywa Komunistka26
Nataniel zrobił krok ku potworze którego zgodziłam się przygarnąć. Zapewne dlatego Węgiel na niego syczał. Od dzisiaj wierzę w każde mity. W lustrze zauważyłam że jego niegdyś piękne niebieskie oczy, stały się zielono żółtymi z owalnymi źrenicami. Jego buty spadły z niegdyś pięknych stóp, teraz wilczych łap. Szczęśliwie z tą przemianą wyglądał jak przerośnięty wilk w ubraniach. Nagle on i potwór rzucili się na siebie. Odwróciłam wzrok by nie patrzeć co właśnie się stanie z moim chłopakiem.
Po paru minutach wycia zapadła cisza. Spojrzałam w miejsce gdzie stał potwór, a tam tyko zobaczyłam ślady krwi i wilkołaka. Pomimo prób zastopowania mnie, podbiegłam i ukucnęłam obok czworonożnego niegdyś chłopaka. Nie bałam się, że mnie pożre. W końcu obiecał
-Nataniel- wypowiedziałam ze łzami w oczach. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam w nich odbicie nieba. Tylko tyle pozostało z tamtego człowieka. Niebieskie oczy.. przed chwilą miał wilkołacze. To znaczy że jest tam w środku jeszcze mój Nataniel. Uśmiechnęłam się, i zdawało mi się jakby on też pod nosem to zrobił. Natychmiast przytuliłam się do niego. Powoli powrócił do swej ludzkiej postaci. Ubrania się rozciągnęły i z pewnością nadawały się dla zawodnika NBA. Odsunęłam się od niego by zobaczyć jego naturalną twarz. Delikatnie się uśmiechnął, po czym złączyliśmy nasze usta w głęboki pocałunek. Mogłoby to trwać wieczność, gdyby nie Zuza i Akiko puściły Carless Whisper.
-Serio?- spytałam
-Tonight the music seems so loud! I wish you could lose this croud!!- zaczęły ujadać bardziej nas denerwując. Usłyszeliśmy czyjeś kroki zmieszane z aplauzem. Co do jasnej ciasnej tym razem.
Z ciemności wyszedł Oliwier klaszcząc z niewiadomego powodu. Na twarzy miał dziwny uśmiech, który delikatnie mnie przerażał. Dziewczyny wyłączyły muzykę, i atmosfera stała się poważna.
-Brawo, Nataniel. Brawo! Zabiłeś wróżkę. Na prawdę tylko pozazdrościć. Szkoda tylko, że jedynie one potrafią zdjąć z nas tą klątwę.- powiedział delikatnie psychopatycznym tonem.
-Czego chcesz?- wycedził Nataniel
-Ja? Zadość uczynienia za tą bliznę- rzekł- Pomyśleć jak głęboko sięgają wasze pazury- dodał, po czym wycofał się ku ciemności śmiejąc się. Ten śmiech rozniósł się echem po sali po czym nagle znikł.
-To było dziwne- powiedziała Akiko.
-Przed chwilą byłyśmy świadkami jak koleś jako wilkołak zjadł jakiegoś potwora który chyba jest wróżką, a ty to uważasz za dziwne?!- stwierdziła Zuza
-Z przykrością zgodzę się z nią, choć wcale tego nie chcę. Kim on do cholery jest? Kolejnym wilkołakiem?- powiedziałam swoje. Po chwili i ja i Nataniel wstaliśmy, a on poprawiając okulary rzekł.
-Raczej nie. Teraz tak jakoś czułem do niego większą urazę niż zwykle, a nie sądzę że by tak było jakby był wilkiem. Wtedy bym musiał przestać go nienawidzić by zdobyć więcej informacji o tej cholernej chorobie.
-A ni mi się waż zmieniać! Masz zbyt miękkie futro bym mogła takiego wilczurka wyrzucić- niestety na słowo wilczurek się zarumienił. Ale czy to moja wina że jego barwy układały się jak u owczarków niemieckich?
Po tej dziwnej przygodzie udaliśmy się do domów, i musieliśmy znieść opierdziel że znowu zbyt późno wróciliśmy. Ciekawi mnie co teraz robi Ivan z Ethanem.
༼ つ ◕_◕ ༽つ Koniec części drugiej
2046. Tyle to ma kurwa słów!
Nie wierzę w ludzkość. Jak na razie to najdłuższy rozdział w moim życiu.
Akiko i Zuza, doceńcie to że zasuwałam 3 godziny przy kompie
czy zrobić trzecią część?
i kim jest Oliwier? zgadujcie
a tu macie obrazy wróżki które sama narysowałam
Tak mniej więcej wyglądał ten co się pojawił
A tu jest w stylu Leonarda Da Vinci
Jakby co to wróżka jest drapieżnikiem ale że jest pojebana to przyjmuje ciało ofiary
I one boją się wilkołaków i tam wymyśliły ziele by nie wyginąć
(A te co się pojawiło to dopiero młode)
~Pojebana Ósmoklasistka✒
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro