Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⚡Harrr Pot 3⚡

Tyle osób mnie prosiło o pojawienie się w tej części więc..

Musicie mieć ponad II liceum lat (wyjątkiem [chyba] jest antagonista z Harrr Pot 2)

I trafiają tam umysły: (podajcie nazwy upośledzeń)

I niech moc będzie z wami...

---------------------------------------------------------------------------------

Szczęśliwie lub nie, Wika i Nataniel obudzili się przyzwyczajeni do wstawania o piątej a Hogfart jak każda normalna szkoła z internatem zaczyna się od dziewiątej po śniadaniu o ósmej, więc uczniowie wstają zwykle od trzydziestu do pietnastu minut przed dzwonkiem co również czynią nauczyciele.

Było jeszcze ciemno, bo słońce w Opolu wstaje w październiku o 7:17. Szwaborożec powoli się ze snu. Poszedł by spać dalej, gdyby nie to że leżał na dachu, oraz że leżał w niekorzystnej dla swojego życia pozycji wraz z pewną osóbką. *zboczuszek tryb mode on*

Delikatnie ściągnął z siebie swą "przyjaciółkę" i wstał na obolałe od spania na zielonej dachówce. Spróbował obudzić Wikę, ale ta po wyspaniu się na wygodnym podłożu wolała wracać do spania. W pewnym momencie stwierdził że jak budzenie nie działa, to może zrobi to po jakiemuś.

N: Wika, Wika..

W: Co..

N: Zgwałciłem ci kota

W: Co?! Ja cię zaraz..

N: Nie! Stop, nie mówiłem na poważnie; krzyczał, gdy Komunistka wycelowała w niego różdżkę. Nie długo zastanawiała się nad zaklęciem, po prostu rzuciła pierwsze które przyszło jej do głowy

W: Gacius ściungus z dupalus szwabus! (Musiałam he he)

Nie tego się spodziewała. Kto by z resztą chciał zaklęciem które pierwotnie miało cokolwiek zrobić szwabu, odbiło się krwią z nosa. A chciała by to jemu, a nie jej poleciała.

Za to on już poleciał..
Z dachu, w dół.

Szczęśliwie lub nie pewien materiał zwany sznurówką go utrzymał na budynku i jakoś przeżył.

***

Zakrwawiona Wika stwierdziła że może mu pomoże jak sprawdzi w necie pierwsze lepsze prawdziwe zaklęcie, choć powiedziała to dopiero po tym jak udało mu się założyć spodnie na ich miejsce. Mogłoby tu na myśl przyjść Wingardium Lewiosa, ale działa ono tylko na przedmioty.

N: Błagam, ja nie chcę tu wisieć ; wyjęczał z głową w dół.

W: Daj mi chwilę.. Levicorpus!; szwab uniósł się w powietrze za kostki

N: Hure!

W: Emm.. no.. NIE O TO MI CHODZIŁO!

N: Znasz jakieś przeciw zaklęcie?!

W: A co to do chuja jest?!

N: Ich habe kein Idee! ; Wika odpaliła przenośną encyklopedię zwaną magicznym pudełkiem i wyszukała przeciw zaklęcia na Levicorpus.

W: Liberacorpus!! ; chłopak opadł na dachówkę i szybko z niej wstał, otrzepując z siebie kurz.

N: Udajmy że tego nie było, to może nas tym nie zabiją

W: Absolutnie się z tobą zgadzam

Oboje wrucili do swoich dormiturium i spróbowali chociaż pospać te dwie godziny, na czymś co jest wygodne. Choć jedna osoba miała dobre podłoże już wcześniej.

***

Na śniadanie Wika z Ethanem postanowili zadzwoniç potajemnie do paru osób, usiąść tak bliżej siebie. Zuza z lekką niechęcią się zgodziła, tracąc przy tym okazję spotkania Cedrika. Reszta za to nie mieli nic przeciwko. Ivan nawet przyszedł dumnie w swej szacie z zielonymi ozdobami. Jedna osoba się spóźniała.

Fi: To niedorzeczne! W moim domu nie ma takich akcji! ; powiedział profesor Flitwick do Snape'a i McDonald

Mc: Filiusie, został już przeniesiony. Nie ma co się nerwić

Fi: Powinni go wyrzucić ze szkoły!

Mc: Oj tam tylko zabawy dzieciaków. Zawsze tak było

Fi: Więc niech będą, ale byśmy za to nie płacili

Sn: Myślę że w tym przypadku McDonald ma rację, Flitwick. Poradzę sobie z tym uczniem

Spóźniony wszedł Nataniel. Choć był roztrzęsiony, na jego twarzy można było dostrzec szeroki uśmiech.

R: Coś odwalił ; na te słowa pokazał im żółtą kartkę.

N: Trafiłem to Slytherinu!

J: Kogo pomyliłeś?

N: Tiaaaaaa.. ; wiedział że cokolwiek powie od pewnej osoby mu się oberwie ; vielleicht Oliwier..

W: Powiedz że przeżył

N: Leider ja..

Z: A co..... zazdrosny jesteś że się o niego martwi, a nie o ciebie

W: No chyba cię po-

N: Nein! Ja und Komuniś.. Nie(nie, ja i komuniś nigdy)!

W: Prawda?

Z: ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W: A ty nie rób tak, bo ci zostanie

***

Po śniadaniu udali się na swoją pierwszą lekcję. Były nią Eliksiry

Sn: Nie będzie głupiego machania różdżek w tej sali! Ja was nauczę jak opanować zmysły i wykorzystać talent. Jak zachować zimną krew w różnych sytuacjach. Jednak jest tu osoba, która najwyraźniej mnie nie słucha ; słowa skierował do Ethana co nie za bardzo ukrywał że rozmawia z Wiką

Sn: Co otrzymam jeżeli sfermentuje drożdże ; Ruski podniósł rękę

Sn: Nie wiesz? Ą więc co się stanie jak dodam tonik do nalewki z bursztynu

E: Nie wiem ; Ivanowi od stęrczenia dłoń zaczęła boleć.

Sn: A więc tak. Powiedz mi, czym się różni machorka od nikotyny

E: Nie mam pojęcia

Sn: A więc germańska krew to nie wszystko. Z fermentacji drożdży wyjdzie alkohol. Po dodaniu toniku do nalewki bursztynowej otrzymam wódkę rzemieślniczą. A machorka i nikotyna to to samo.
Powinieneś wiedzieć wszystko z tych podanych rzeczy.

***

W: Zarąbiste są te eliksiry

E: Zależy dla kogo. Uwziął się na mnie jak na Nataniela dziad z fizyki

N: Nie wspominaj..

Z: Ale i tak wy jesteście za młodzi, na prawdziwe Eliksiry

R: Ale to nie oznacza, że nie możemy ich spożywać.

A: W każdym razie. Idziemy na herbatkę do Hagrida?

------------------------------------------------

850 słów

Podczas pisania tego rozdziału, autorce od wąchania Amolu i jedzenia zamoczonych w nim tik takach, odwaliło

(:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro