Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część trzecia

3. Życie usłane bluzgami

Od zarejestrowania dziewczynki minęło kilka tygodni. Mężczyźni coraz lepiej radzili sobie z poszczególnymi czynnościami. Ba, Shigarakiemu nawet RAZ udało się nie zniszczyć pieluchy podczas przewijania. Na razie zaprzestali akcji, ze względu na to, że nie mieli z kim zostawić Ru (wujek All for One jest na razie niedysponowany). Młoda zaczęła chodzić i stała się bardziej komunikatywna. O jej istnieniu wiedzieli główni członkowie Ligi stacjonujący w bazie. Jednak mimo wszystko Dabi wraz z Tomurą zagrozili, że jeśli ktoś spoza ich grona się dowie, winny przypłaci językiem.

Dzień mijał im leniwie. Shigaraki razem z Togą bawili się z Hotaru na podłodze, co jakiś czas zerkając na telewizor. Dabiego nie było. Dwie godziny wcześniej zadeklarował, że wychodzi załatwić kilka spraw i może go trochę nie być. Tenko nie ingerował w to co robi jego chłopak. Ufał mu i wierzył w lojalność czarnowłosego. A zresztą, i tak mu powie, prędzej czy później. 

- Nee Tomu-chan~ Gdzie jest Dabi? - spytała blondynka układając klocki razem z rocznym dzieckiem.

- Po pierwsze, nie wiem. Po drugie, nie nazywaj mnie tak - odpowiedział spokojnie.

- Jak to nie wiesz? Nie zastanawia cię to?

- Nie specjalnie. Może i jesteśmy parą, ale to nie oznacza, że musimy wiedzieć wszystko co druga osoba robi. Coś ty taka ciekawa?

- Długo nie graliśmy w pokera.

Toga zamilkła, jednak po kilku sekundach znowu się odezwała.

- Nee Tomura~

- Co znowu? - niebieskowłosy spojrzał na nią zirytowany.

- Bo macie dziecko, nie? Jest żywe i prawdziwe. Ale nie zastanawiałeś się jakby to było gdybyś był w ciąży? A potem musiałbyś urodzić? - Tomurę po tym zamurowało.

- Zjebie, co ty ćpałaś? - otrząsnął się po chwili patrząc na Himiko, która wesoło gaworzyła z dzieckiem (a/n: rozmowy na poziomie xD).

- No ale serio! Zastanów się. Nie chciałbyś tak?

- Toga tobie naprawdę jest gorzej. Ja w ciąży? Będąc facetem?! Koleżanko zmień dilera, co? - nastolatka tylko prychnęła i kontyuowała zabawę wraz z Ru. W pewnym momecie względny spokój przerwało głośne trzaśnięcie drzwiami.

- O wilku mowa - mruknął czerwonooki.

- Na ja pierdole! Co za chuj jebany! Jak go kurwa dorwę to nogi z dupy porywam. Pierdolony socjopata. Jebaniutki skurwysyn, ten ciul zapłaci, chujoza niedojebana. I jeszcze ta pizda w dupę pierdolona - z przedpokoju dochodziła wiązanka bluzgów (a/n; nie umiem, ok?), nie wiadomo pod czyim adresem. Osoby siedzące na podłodze spojrzały na siebie zaskoczone. Owszem, w Lidze się bluźniło, nawet bardzo, w końcu tu mieszkali Złoczyńcy, ale rzadko się zdarzało żeby ktoś rzucał z taką częstotliwością.

- Dabi czy ty znowu mnie wyzywasz?! - krzyknął Tomura do drugiego pokoju. Po chwili w drzwiach pojawił się czarnowłosy.

- Chciałbyś kurwa, wiem, że cię to jara, ale nie tym razem - odpysknął, zapalił papierosa i wyszedł wciąż bluźniąc.

- Dabi język! - wydarł się Tomura. Wszyscy bluźnili, ale jednak wolał się hamować przy Ru. Jeszcze nabierze złych nawyków, nie żeby coś.

- Spierdalaj! - Shigaraki zaczął wstawać, aby iść opierdzielić czarnowłosego, ale zatrzymało go ciche jojczenie córki.

- Ku... kulw... kulwa... Kulwa! Kulwa! A chuj!  - wesoło krzyczała. Blondynka zaczęła dusić się ze śmiechu, zaś twarz niebieskowłosego ze zdziwionej przybrała grymas wkurzenia.

- Moja krew - stwierdził czarnowłosy patrząc na córkę.

- Dabi masz przesrane!

- To nie moja wina! Sam też przy niej przeklinałeś! Tak jak wszyscy!

- Ale ja tego nie popieram. Zaakceptowałbym gdyby chociaż miała dziesięć lat! A nie ledwo rok!

Toga zwinęła zabawki i zabrała dziewczynkę do innego pokoju, wiedząc, że poleci jeszcze więcej 'czułych' słówek.

《》《》《》

Liga już dawno się położyła się spać. Ostatnie dwa dni były dość męczące. Wbrew wszelkim próbom, doszło do walki na obrzeżach miasta. Jeden z członków Ligii został rozpoznany, co za tym idzie, wszczęto alarm. Niestety podczas tak spontanicznej akcji nie można było pozwolić sobie na zostawienie nawet jednej osoby, więc mała Ru przeżyła już swoją pierwszą misję. Siedziała gdzieś z boku, na kolanach najmniej przydatnej osoby, a potem na rannych. Na szczęście ucierpiało niewiele osób, a delikwent został odbity. Dzień po akcji trzeba było opatrzeć pokaleczonych oraz sprzątnąć dowody gdzie stacjonują. Tak, więc ostatnie dwie doby dały im mocno w kość i jakby nie patrzeć wszystkim należał się odpoczynek.

Tomurę obudził płacz córki. Zapalił małą lampkę przy łóżku i podszedł do dziewczynki. Nowością dla niego było to, że płakała w nocy. Praktycznie nigdy tego nie robiła. Sięgnął po swoje rękawiczki i wziął Hotaru na ręce. Zaczął ją lekko kołysać, przy okazji puszczając cicho jakąś piosenkę. Mimo wszystko niebieskowłosa dalej płakała. Shigaraki sprawdził czy aby na pewno ma sucho lub czy nie jest głodna, jednak nic nie działało. Miał tylko nadzieję, że reszta nie będzie miała do niego o to wątów.

- Co się dzieje? - usłyszał zmęczony głos czarnowłosego.

- Mała zaczęła płakać i nie chce przestać. Próbowałem wszystkiego - przysiadł na łóżku tuż obok chłopaka. Ten przetarł oczy i wyciągnął ręce po dziewczynkę. Po chwili zaczął zaglądać do buzi.

- A ty co? Bawisz się w pediatrę? - zakpił Tenko.

- Pff. Podejrzewam, że Hotaru wychodzą zęby. Moi bracia mieli podobnie. Płakali, a ich dziąsła były bardziej czerwone i napuchnięte. Po prostu ją bolą i swędzą. Kilka tygodni to potrwa, już szybciej by było użyć poduszki - westchnął i zaczął wstawać. - Zaśnie jak się zmęczy lub jej ulży. Idź dalej spać, zajmę się tym - pocałował czerwonookiego w czoło.

Mimo tego, że sam był lekko ranny, chciał odciążyć chłopaka chociaż odrobinę. Shimura był szefem całej Ligii, więc zaplanowanie taktyki na niespodziewaną akcję, wraz z uwzględnieniem najmniejszych strat, musiało być wykańczające psychicznie i fizycznie. Nie chciał aby się przepracował, a z innej strony sam miał jakieś delikatne doświadczenie w tych sprawach. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu jakiejś twardej zabawki, patyka lub najlepiej gryzaka. W końcu znalazł jakąś zabawkę i przyłożył ją dziewczynce do ust. Po kilkunastu minutach niebieskowłosa zasnęła, a chłopak połżył się na samym brzegu, aby mieć łatwe dojście do dziecka. Objął Tenko w pasie i przykrył ich kocem korzystając z chwili ciszy.

《》《》《》

Nazajutrz chłopaka obudziło trzaśnięcie drzwiami. Otworzył oczy, ale niebieskowłosy wciąż leżał na swoim miejscu. Podniósł się na łokciach i spojrzał w bok, wszystko by było okej gdyby nie jeden mały szczegół, którym był brak dziecka w łóżeczku.

- Tomu, robiłeś coś z Hotaru? Oddałeś czy coś? - spytał Dabi budząc chłopaka. Zazwyczaj nie był to najlepszy pomysł, ale tego wymagała sytuacja.

- Co? O czym ty pieprzysz? - Shigaraki obudził się i spojrzał na  niego.

- No Hotaru tu nie ma... - Tomura spojrzał zdziwiony na łóżeczko, które rzeczywiście było puste. - To nie moja sprawka! Jak się obudziłem jej już nie było!

- Założę się, że to Toga - niebieskowłosy wstał i podszedł do szafki przebierając się. Dabi tylko westchnął i połóżył się znowu na łóżku.

Tenko poszedł zirytowany do pokoju Togi, lecz tam jej nie zastał. Druga opcja? Bar i salon. Był pewien, że to blondynka stoi za skradzeniem dziecka, tylko ona była w stanie odważyć się wejść bez pukania do pokoju lidera. Zszedł po schodach na dół do "kuchni" gdzie stał Kurogiri.

- Dzień dobry Shigaraki Tomura - powiedział spokojnie.

- Dzień dobry, nie widziałeś może Togi i Hotaru? - spytał chcąc zachować spokój.

- Hm... rano przyszła po cytrynę i kilka innych rzeczy. Czemu pytasz?

- Uduszę tą smarkulę... Nieważne. Dzięki - mruknął i poszedł do salonu. Nie był zadowolony z widoku, który tam zastał. Wcale a wcale. Biedna niebieskowłosa siedząca w specjalnym foteliku dla dzieci, obok niej Toga i Twice, a wokół talerzyki z różnymi produktami użytku spożywczego. Blondynka właśnie trzymała kawałek cytryny i robiła dziecku "leci samolocik". Tomura odchrząknął stojąc w drzwiach. Przerażona blondynka odwróciła się i schowała dowód zbrodni za plecami. Twice także spanikował i szybko zaczął, bezskutecznie rzecz jasna, chować resztę rzeczy.

- Um... cześć Shigi...? - powiedziała niepewnie, nerwowo się śmiejąc.

- Mogę wiedzieć co robiłaś z Ru? - podszedł bliżej.

- Ja tylko... chciałam ją nakarmić! Tak! Nakarmić! Prawda Twice? - popatrzyła na chłopaka, który szybko pokiwał głową.

- Chciałaś nakarmić ją cytryną, ostrą papryczką, aloesem, borówkami? - spytał wymieniając tylko niektóre z produktów. Uniósł wysoko brwi i spojrzał sceptycznie. - Zdajesz sobie sprawdę, że większość z tch rzeczy może jej poważnie zaszkodzić?

- To twoje dziecko, jej nic nie zaszkodzi - bąknęła po chwili uciekając przed zezłoszczonym Tomu. - Oj no przestań się czepiać!

Niebieskowłosy podszedł do córki i ją wyjął.

- Macie pięć minut na ogarnięcie tego syfu - warknął i wrócił do pokoju. Chciał odłożyć córeczkę, jednak ta głośno protestowała. Ostatecznie usiadł po swojej stronie łóżka z dziewczynką na kolanach.

- Toga? - spytał czarnowłosy zabawiając Hotaru.

- Ta...  Chcieli nakarmić Ru przypadkowymi rzeczami.

- Żartujesz? - na twarzy dwudziestolatka pojawił się grymas dziwienia i niedowierzania. Tomura jedynie pokręcił głową i położył się. - Eh... biedna Buba - pogłaskał małą Shimurę po pucołowatym policzku. Dziewczynka otworzyła buzię jakby chciała go ugryźć, po czym wgramoliła się na brzuch Tomu, tuląc go.

- To urocze - objął Hotaru uśmiechając się czule. Dabi przesunął się w jegi stronę i przytulił dwójkę do siebie.

《》《》《》

Minęły dwa lata od przybycia niebieskowłosej (a/n; ale wam time skip jebłam). Miała już trzy latka i była absolutną maskotką głównej bazy. Stali bywalcy byli rozczuleni na jej widok, a że mała miała w sobie krew złoczyńców, to wykorzystywała to dla siebie. Nie raz gdy Ru coś nabroiła, to osoby z Ligi brały na siebie odpowiedzialność za szkody przed szefem.

Obecnie jednak siedziała z Togą w salonie, ubrana w kigurumi owieczki. Uwielbiała ten motyw, tak samo jak motyw lisków. Było już bardzo późno, wszyscy już spali, prócz tej dwójki. Ru ściskająca maskotkę owcy i Toga trzymająca poduszkę ze swoim idolem, trzęsły się ze strachu przed... burzą. I to nie była kwestia tego, że Toga dotrzymywała niebieskowłosej towarzystwa. Co to, to nie. Obie były mega wystraszone, prądu zabrakło, więc salon rozświetlały co jakiś czas pioruny.

- C-ciociu... - bąknęła przerażona trzylatka. Blondynka bez słowa ją mocno przytulia.

- Ja też się boję Ru... - powiedziała, po czym podskoczyła na dźwięk pioruna. Dziewczynka jeszcze mocniej się wtuliła. Po chwili Togę olśniło. - Wiem! Zrobimy fortecę z poduszek.

- Ale rodzice będą źli... - stwierdziła niepewnie mała Shimura.

- Oj nie martw się. Chodź - wstała powoli. Zaczęły przesuwać krzesełka, poduszki, koce i chuj wie co jeszcze. Po kilku minutach, na środku salonu stał piękny fort, który miał uchronić dziewczyny przed błyskawicami. Weszły do środka i opatuliły się we dwie kocykiem. Jednak mimo wszystko, ich budowa obudziła zarówno Tenko, jak i Touyę. Młody lider zszedł na dół ze swoim partnerem i załamany pokręcił głową.

- Ru? Toga? Co wyście zrobiły? - popatrzył na zamek.

- Oj no, bo boimy się, okej? - Toga wychyliła głowę przez "wejście". - Wy umiecie spokojnienspać przy burzy, my nie.

- Ale w domu wam nic nie grozi... - wymruczał Dabi. - Hotaru ma trzy lata, jej strach jeszcze rozumiem, ale ty? Masz dwadzieścia jeden lat, na bogów.

- I? Mam prawo!

- Okej okej - Tomura kucnął przed wejściem i zajrzał patrząc na córkę.

- Proszę, możemy zostać? - dziewczynka spojrzała błagalnie na parę. Tenko westchnął.

- Jeśli to wam w jakimś stopniu pomoże, to niech będzie. Ale mam dwa warunki. Macie być już dzisiaj cicho, a jutro wszystko posprzątać.

- Dobrze! Dziękujemy! - powiedziały we dwie, a niebieskowłosa przytuliła, krótko rodziców. Tomura wstał, pogasił światła i udał się z Dabim do swojego pokoju.

Nazajutrz wszystko od rana było poustawiane i posprzątane zgodnie z umową, a dwie strachajły dosypiały na kanapie owinięte kocykiem.

/// zanim zostanę spalona na stosie, pragnę przeprosić za nieobecność. Brakowało mi weny i pomysłu (co widać po tym rozdziale od czapy), w dodatku zaczęłam liceum i mam w cholerę mało czasu. Mimo wszystko Wasze komentarze mnie zmotywowały i wyskrobałam dla Was coś takiego. Powoli zaczynam wprowadzać moje plany, ale o tym dowiecie się później. Ich bitte sehr, czy jak to się tam pisze i do następnego!

~Anaya

Ilość słów; 1780

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro