Część pierwsza
1. Postawieni przed faktem dokonanym
Ciepły, aczkolwiek zimowy dzień. Od rana w kwaterze Złoczyńców panowała luźna atmosfera. Shigaraki siedząc przy barze zastanawiał się w jaki sposób przekonać Bakugo do przejścia na ich stronę, ewentualnie jak włamać się do systemu zabezpieczeń U.A..
W tym samym czasie, Dabi wraz z Togą i jedną osobowością Twice'a grali już siódmą tego dnia partię pokera. Oczywiście rozbieranego, bo jakże by inaczej. Pozostała część ferajny się gdzieś kręciła, zajmowała własnymi sprawami, czyli w sumie panował względny spokój. Do czasu.
- Tomura kochanie, może pograsz z nami? Siedzisz tak już półtorej godziny - zagaił Dabi po przegranej turze, podchodząc bliżej chłopaka.
- Nie ma mowy - prychnął.
- No weź. Będzie fajnie - brunet nadal próbował swoich sił.
- Jakoś za każdym razem jak tak mówisz, kończy się to źle - jasnowłosy pomasował się po skroniach.
- Nieprawda! Podaj choć jeden przykład - oburzył się.
- Dobra - Shigaraki odwrócił się do swojego rozmówcy. - Sytuacja sprzed tygodnia. "Tomura wyjdźmy na spacer, chodź będzie fajnie". Prawie złapała nas policja, gdyby nie Kurogiri.
- Jesteś uprzedzony. Przesadzasz...
- Przesadzam?! A... - przerwała mu blondynka.
- Chłopcy zostawcie na potem kłótnie małżeńskie, co? Dabi przyjacielu, ubieraj się, gramy rewanż.
- Okej, zaraz przyjdę - odpowiedział Todze. - Jak się namyślisz to przyjdź - cmoknął partnera w czoło i odszedł, ubierając się tym samym. Tomura westchnął cicho po czym skierował swój wzrok na plany akcji. Zdążył wyszukać miejsce, w którym skończył, kiedy przerwało mu pukanie do drzwi. O dziwo drzwi zaplecza, o którym rzekomo wiedzieli tylko członkowie Ligi Złoczyńców.
- Dabi! Sprawdź kto to!
- Czemu ja?!
- Bo tak mówię! - odkrzyknął i zaczął nasłuchiwać; słyszał jak chłopak podchodzi i otwiera drzwi. Nie było jednak żadnych krzyków, ani innych odgłosów sugerujących, że to nieprzyjaciel. Był to raczej dźwięk zaskoczenia i uderzenia stopą w futrynę.
- Tomura, przyjdź proszę - błękitnowłosy westchnął głośno, zszedł z hokera i skierował swoje kroki w stronę drzwi.
- Co znowu? Jesteś zbyt głupi, żeby - urwał widząc powód zawołania. Przed ich progiem było nosidełko. Ba! Nosidełko z dzieckiem w środku! - Ha?! Co ten bachor tutaj robi? Spalmy go, to pewnie pułapka.
- Uspokój się, po co ktoś miałby zastawiać pułapkę pod postacią dzieciaka - opowiedział bliznowaty (?) po czym kucnął przy latorośli. Maluch uchylił swoje turkusowe oczka i widząc niebieskookiego, szeroko się uśmiechnął.
- Tata! - krzyknął wyciągając rączki ku niemu. Mężczyźni spojrzeli po sobie zszokowani.
- No dalej Dabi. To twoje dziecko. Tak to bywa, gdy ma się kobiety na boku - powiedział szyderczo. Powinien być zły o to, że czarnowłosy najpewniej go zdradził, ale w sumie wizja jego faceta w roli ojca wydawała się dość zabawna. Choć pozostaje pytanie, skąd owa kobieta wiedziała o ich kryjówce? I czy nie wyjawi ich miejsca przebywania bohaterom. Tenko zanotował w pamięci, aby go o to zapytać i przy okazji opieprzyć.
- Proszę cię, przestań. Z nikim cię nie zdradzam, to musi być pomyłka. A teraz weźmiesz to? - westchnął, podnosząc dziecko, które obecnie wesoło gaworzyło. Shigaraki zrobił to o co go poproszono. Wziął nosidełko, zamknął drzwi i razem ze zdezorientowanym Dabim (tak to się odmienia?) ruszyli w kierunku salonu. O dziwo po Todze nie było śladu. W sumie po Twice'sie też (proszę, poprawiajcie). Mężczyzna postawił dziecko na stoliku i skierował swój wzrok na rzecz trzymaną przez Shimurę.
- Hmm... na pewno ktoś zostawił jakieś wyjaśnienie - mruknął lider Ligi. I faktycznie. Gdzieś między połami fioletowego kocyka była koperta. Wziął ją delikatnie do ręki i podał czarnowłosemu, siadając na kanapie. - Masz. Tylko czytaj na głos.
Dabi odebrał świstek i otworzył go.
"Drogi Dabi, Shigaraki!
Pewnie zastanawiacie się co u Was robi to dziecko, czyje ono jest i tak dalej. Otóż tłumaczę.
Nazywam się Marta Yurushi i specjalizuję się w genetyce. Jak zapewne słyszeliście (albo i nie) jestem w stanie stworzyć formę życia tak, żeby była naturalna i w pełni prawdziwa. Inaczej mówiąc robię takie in vitro bez surogatki. Pobieram wtedy próbkę DNA, zmieniam poszczególne fragmenty, bla bla bla. Oszczędzę Wam bełkotu, którego i tak nie ogarniecie. W każdym razie, w ostateczności pojawia się dzieciak, który jest jak... no jak prawdziwy dzieciak. Nie adoptowany, nie ukradziony, całkowicie naturalny i z Waszych genów, bachor.
Po znajomości i na prośbę mojej wieloletniej przyjaciółki Togi, "wytworzyłam" z Waszego DNA to oto dziecko. Jest to dziewczynka, ma siedem miesięcy. Jest zdrowa, a quirk będzie miała na pewno, tylko jeszcze nie wiem jaki. To na pewno Wasza córka, już się o tym przekonałam.
Sami zdecydujecie jak ją nazwiecie, czy zamierzacie i jak ją wychować. W przypadku kiedy postanowicie jej nie oddawać (co byłoby naturalną reakcją), ze względu na Wasz, że tak powiem status, pomogę Wam w kwestii ubrań, jedzenia, leków, itd..
Chyba omówiłam już wszystko. Na moje usprawiedliwienie, to wszystko pomysł Togi i to ona zdobyła Wasze DNA. W razie jakichkolwiek wątpliwości pytajcie Himiko.
Powodzenia
~Martha
Ps.: nie zdradzę Waszej kryjówki. Sama mam dość dużo za uszami, a cała ta akcja jest robiona w tajemnicy. "
Chłopak skończył czytać i spojrzał na ukochanego, który był równie zszokowany co on sam. Po chwili uśmiechnął się triumfalnie.
- Ha! Widzisz?! Mówiłem, że Cię nie zdradziłem!
- Serio? Teraz to najbardziej Cię obchodzi? Musimy coś z tym zrobić - z przyzwyczajenia zaczął drapać szyję, jednak, gdy drugi chłopak to zobaczył, od razu dostał po łapach. Ostatnio Dabi usilnie próbuje oduczyć Shimurę tiku. Uważa on, że skóra, którą uwielbia całować nie może być w bliznach i strupach. - Wpierw musimy znaleźć Togę. Ona nam wyjaśni po jaką cholerę to zrobiła.
- Poszukam jej - czarnowłosy wstał z kanapy i ruszył w głąb kwatery.
Shigaraki w tym czasie dokładniej przyjrzał się dziewczynce. Nie wyglądała na siedem miesięcy, zdecydowanie bardziej na około rok. Jej błękitne włoski opadały na blade czoło i turkusowe oczy, przysłaniając tym samym widok. "Rzeczywiście wygląda jak z naszych genów" pomyślał mężczyzna. Ciekawy był po kim będzie miała moc. No i ogólnie czy ją zostawić. Bo jak miałoby wyglądać jej życie? Czy wychowanie się wśród Złoczyńców nie jest trochę zbyt krzywdzące, nawet jak na nich? Jej dostęp do choćby normalnej edukacji albo relacji ze znajomymi, będzie bardzo utrudniony. Chociaż z drugiej strony... Można by wychować ją na szpiega, wysłać do U.A. i przechwycić informacje. Teoretycznie to potrwa kilka lat, ale jaki będzie sukces i satysfakcja! Złamanie zaktualizowanych barier jednej z najlepszych szkół dla bohaterów. Żyć nie umierać.
Jego rozmyślania przerwały odgłosy kroków i szarpaniny.
- Znalazłem ich. Idoci myśleli, że jak schowają się w piwnicy to ich nie znajdę - powiedział Dabi trzymając Togę i Twice'a za kołnierz. Ci próbowali się wyrwać, dwuobiegunowcowi nawet się to udało, ale zaraz oberwał w piszczel i leżał teraz na podłodze wijąc się z bólu.
- Toga, moja droga przyjaciółko - powiedział cynicznie, wciąż trzymając córkę - powiesz nam czemu to zrobiłaś?
- Jeśli mam być szczera, to tak po prostu. Stwierdziłam, że skoro jesteście parą już tyle czasu, to nic nie zacieśni bardziej więzi niż dziecko! A zwłaszcza, że ostatnio słyszałam od was jakieś kłótnie. Och, jaka ona urocza! - Tomura zacisnął wolną pięść. Wszyscy doskonale wiedzieli co to oznacza. Shigaraki teraz jest jak tykająca bomba i każdy błędny ruch może zakończyć się katastrofą. Himiko odwróciła swoją uwagę od dziewczynki i spojrzała spanikowana na Dabi'ego, który tylko bezradnie pokręcił głową. Nawet on nie był w stanie na to zaradzić.
- Czyli nie miałaś konkretnego powodu? - blondynka już miała coś odpowiedzieć, kiedy zrozumiała, że to nie najlepszy pomysł. Kiwnęła głową i zaczęła wpatrywać się w swoje skarpetki.
- Ja pierdole. Czy ty jesteś bardziej pojebana, niż się wydaje?! Zrozumiałbym jeszcze, gdybyśmy mieli warunki. Ale jak ty sobie to kurwa wyobrażasz? Dziecko będąc wychowywane w takim otoczeniu, nie ma żadnych szans na normalne życie! A co jak zechce zostać bohaterem? Albo się wygada? Przemyślałaś to?! Oczywiście, że nie, bo po jaką cholerę. Lepiej zaprzepaścić miesiące starań o dobrą kryjówkę. - Wybuchł już na dobre, jednak wciąż uważając na dziewczynkę. Westchnął po chwili i zaczął kierować się ku swojemu pokojowi. - Jeszcze pomyślę co z wami zrobić, nie myślcie, że ujdzie wam to na sucho. Dabi, chodź musi omówić parę kwestii związanych z naszym dzieckiem.
Chłopak puścił winowajców, patrząc na nich ze współczuciem i poszedł za ukochanym. Wiedział, że ich kara nie będzie najprostsza. Shigaraki rzadko wściekał się, aż tak. Jak już do tego doszło, bezpieczniej było się nie wychylać. Weszli spokojnie do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Widać było, że Tenko już trochę ochłonął. Usiedli na przeciwko siebie na łóżku, stawiając między sobą córkę. Miała ona całkowicie w dupie co się dzieje wokół niej i gapiła się na okno.
- A więc? Jakieś sugestie? - spytał niższy. - Zostawiamy ją?
- Nie jestem pewien. Nie mamy żadnego pojęcia o wychowaniu dzieci - Dabi spojrzał na błękitnowłosą.
- Prawda - Lider pokiwał głową.
- Jednak jakoś nie chcę jej oddawać. Minęło raptem kilkanaście minut, a już się przywiązałem - czarnowłosy uśmiechnął się lekko.
- Aleś się uczuciowy zrobił - zakpił Shigaraki.
- To twoja wina. Przyznaj, że Toga ma trochę racji. Ostatnio mieliśmy kilka kłótni, a ona - wskazał na córkę - pogłębi nasze więzi. Chociaż mówiąc bardziej praktycznie, można by wykorzystać ją do przechwycania informacji.
- Plan ze zrobieniem z niej szpiega nie jest zły, a ta kretynka owszem ma trochę racji... Ale to pierdolenie o więziach jest zbędne. Ale czy ja wiem, czy to dobry pomysł?
- Na pewno jest to jakaś trudność i może wydawać się zły. Jednak to nowe doświadczenie, nowa misja. Jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy.
- Eh... Zgoda, zostaje - Tenko spuścił głowę.
- Super, a teraz trzeba ustalić dane osobowe. Przydałoby się ją zarejestrować - stwierdził sięgając po kartkę i długopis.
- Tylko jak? Wszyscy jesteśmy poszukiwani - odpowiedział patrząc się na to co robi chłopak. - Ah, no tak. Martha.
- Dokładnie, wymyślimy jakąś wiarygodną historię. Na początek może najważniejsza kwestia. Nazwisko i imię - zapisał nagłówki i przeniósł wyczekujący wzrok na partnera.
- Twoje nazwisko odpada. Moje także... - zastanowił się, wpatrując w dziewczynkę.
- Shimura - wspomniany spojrzał na niego pytająco.
- To twoje prawdziwe nazwisko, nie? Nie będzie, aż tak podejrzane. Nie bardziej niż Shigaraki - odpowiedział zapisując informację. - Pozostaje imię.
- Proponuję Hotaru - przeczesał palcami swoje włosy. A szatyn tylko kiwnął głową.
- A więc... Hotaru Shimura to nowy członek Ligi Złoczyńców - czarnowłosy uśmiechnął się i przytulił zarówno małą Hotaru, jak i Tomurę.
/// Yo! Tak o to startuje nowe opowiadanie z BnHA na polskim Wattpadzie. Myślę, że nie ma za dużo błędów, tekst jest miarę spójny, a rozdział wystarczająco długi. Wyraźcie swoje zdanie w komentarzach. Chciałam dedykować ten rozdział KupMiPizze, która jakoś mnie zmotywowała do zrealizowania tego pomysłu oraz zrobiła cudowną okładkę (zapraszam na jej konto).
Do następnego!
~Anaya
Ilość słów: 1625 (bez komentarza na końcu)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro