Część druga
2. Jak mus, to mus
Po debacie oraz przygotowaniach, które trwały dość długo, ustalono wszystkie potrzebne informacje. Przynajmniej te, które były niezbędne teraz.
Hotaru Shimura, urodzona 13 grudnia. Matka nie żyje, ojciec (przebrany i pomalowany Dabi) posiada (podrobione) prawa rodzicielskie, tak jak ciotka dziecka, Martha. Oboje niekarani. I inne wszytkie potrzebne papiery związane z rejestracją małej Shimury.
Toga napisała do Yurushi, aby ta przyjechała jak najszybciej z najpotrzebniejszymi rzeczami oraz gotowa do urzędu. Długo nie trzeba było czekać. Już po dwudziestu minutach w progu, stała wysoka brunetka z wielkim plecakiem oraz ubranana w elegancką tunikę. Mężczyźni zeszli do gościa z górnego piętra wraz z wciąż znudzoną córką. Kobieta podeszła szybko do nich zostawiając po drodze plecak i zamykając za sobą drzwi.
- Martha. Miło mi Was spotkać - podała każdemu z osobna dłoń. - Nawet nie wiecie jak się cieszę, że jej nie oddajecie. Naprawdę się tego bałam. Przywiozłam potrzebne rzeczy. Niestety meble musicie skombinować sobie sami, ale papki, ubranka i pieluchy są.
- Ta, dzięki - mruczy Tomura, wciąż nie będąc pewnym czy powinni to robić.
- Ja jestem gotowy do urzędu, nie wiem jak ty - przejął rozmowę Dabi. Faktycznie, ubrany w inne, 'eleganckie' ciuchy oraz z makijażem zakrywającym blizny, mógł spokojnie wyjść na miasto. Kobieta spojrzała na niego z podekscytowaniem.
- Ja również. Czyli to ty będziesz zapisany jako rodzic, a co z Shigarakim?
Czarnowłosy zaśmiał się cicho.
- On robi za matkę, która zginęła - Toga słysząc to wybuchła niepochamowanym śmiechem.
Shigaraki tylko prychnął.
- Wasza córka nie jest potrzebna w urzędzie, proponuję więc aby Himi-chan pokazała Shigarakiemu co i jak, a on potem przekaże to tobie - Yurushi zwróciła się do bruneta.
- Nie widzę problemu, Tomura?
Niebieskowłosy tylko westchnął. Nawet tu jego partner pokazał swoją dominację.
- Jak trzeba to trzeba. Idźcie już, im szybciej tym lepiej - podszedł do swojego chłopaka całując go krótko i zabierając plecak z podłogi. - Powodzenia.
Brunet krótko się uśmiechnął i wyszedł za kobietą. Zaś czerwonooki skierował swoje kroki do pokoju pełniącego funkcję salonu.
- Chodź Toga, miejmy to już za sobą.
Blondynka tylko wesoło pokiwała głową i pokicała za liderem.
《》《》《》
- Nie, nie, nie! Źle to robisz! Ugh, patrz jeszcze raz. Podkładasz, zawijasz, zapinasz. Powtórz. I kontroluj chociaż trochę swoją moc! Zmarnowaliśmy przez twój rozkład już z siedem pieluch!
Toga uważnie przyglądała się poczynaniom jasnowłosego od dziesięciu minut i co raz bardziej traciła cierpliwość. Problem polegał na tym, że Shigaraki pomimo wielu prób, nie był w stanie załapać jak poprawnie ubiera się dziecku pieluchę. Karmienia, odklepywania oraz ubierania w ciuszki nauczył się dość szybko, jednak owinięcie dzieciaka materiałem było zbyt skomplikowane. W dodatku rzeczy polegające na jakimkolwiek bezpośrednim kontakcie ze skórą dziecka zupełnie go przerastały stresowo. Obawiał się, że quirk, który dopiero kilka miesięcy temu zaczął w miarę kontrolować (tzn. móc dotykać czegokolwiek całą dłonią włącznie z palcami, bez niszczenia tego), może uaktywnić się przez stres i zrobi Hotaru krzywdę. Dlatego i przewijanie, i mycie wychodziło dość pokracznie.
- Łatwo ci mówić kontroluj! Mam tego dosyć, ty ją przebierz. Najwyżej Dabi będzie to robił - odsunął się od stolika, robiąc dziewczynie miejsce.
- Eeeh, cieszę się, że ja nie mam takiego problemu - stwierdziła przywijając dziewczynkę, jednak nie do końca wiadomo czy chodziło jej o indywidualność, czy o dziecko. - W sumie z najważniejszych rzeczy zostało nam jeszcze usypianie.
- Proponuję nie usypiać jej w całkowitej ciszy - odezwał się milczący do tej pory Kurogiri. Tenko posłał mu pytające spojrzenie. - Przyzwyczai się do niej, więc trudno będzie jej usnąć przy jakimkolwiek hałasie. W dodatku będzie się budzić na każdy szelest. Najlepiej puścić muzykę, za każdym razem trochę głośniej.
- I tak tu nigdy nie jest cicho, przynajmniej nie odkąd ta kretynka tu mieszka.
- Ej! Już nie narzekaj! Gdyby nie Giran, nigdybyśmy się nie spotkali, a wtedy nie byłbyś z Dabi'm w związku. A Dabi przyszedł tu ze mną, więc to moja zasługa, że masz chłopaka.
- To co powiedziałaś tak bardzo nie ma sensu, że aż nie mam siły się z tobą kłócić.
- Po prostu bądź wdzięczny. To co powiedział Kurogiri, możecie przenieść na własną korzyść. Przynajmniej jak będziecie się zabawiali, to młoda się nie obudzi - powiadziała to z takim uśmiechem na ustach, że zabić to za mało. Shigaraki podszedł do jakiejś szafki i wyciągnął szarą taśmę. Dziewczyna szybko zerwała się ze swojego miejsca, wiedząc już co się święci. Obiegła stolik trzymając się jak najbliżej drzwi, w sumie dopiero teraz córeczka Tenko zainteresowała się otoczeniem i w skupieniu się przyglądała.
- Oj pożałujesz tego - Shigaraki spokojnie zbliżał się do nastolatki, rozwijając kawałek taśmy.
- Przepraszam! Wybacz mi! - jęczała Toga próbując zachować dystans. Otworzyła drzwi, które były za nią i szybko przez nie wybiegła. Podczas panicznej ucieczki, nie przemyślała tego, że reszta Ligi nadal jest w budynku i wpadła na Mustarda, przewracając przy okazji siebie i jego. Zdezorienrowana dziewczyna nie zdążyła w porę się podnieść, więc już po chwili ręce miała związane taśmą i siedziała przyklejona do kaloryfera.
- Teraz grzecznie sobie tu posiedzisz do wieczora, a jutro sama i swoimi rzeczami sprzątasz piwnicę - zadecydował lider Ligi. - I żebyś nie myślała, że to koniec kary. Co to, to nie.
- Ale Shigaraki, tam nie ma światła! Są robaki, szczury i jakieś zmutowane zwierzęta. Zlituj się! Proszę! A co Twice'm? On podobno też jakąś miał dostać! I mnmhm... - Niebieskowłosy zakleił Himiko usta. Miał dosyć jojczenia. Sytuacja z piwnicą polega na tym, że jest tam wilgotno i brudno na tyle, że praktycznie nie da się tego wyczyścić. Skala obrzydzenia jest tak duża, że ludzie sprzątający to nie raz nie wytrzymywali psychicznie. Dlatego Liga Złoczyńców wykorzystywała piwnicę jako salę tortur i miejsce kary.
- Twice wbrew pozorom nie miał z tym nic wspólnego. Pytałem jego osobowości oraz Dabi spytał Marthy. Więc tylko ty sprzątasz piwnicę, póki nie będzie lśnić. Jasne?
Blondynka pokiwała głową. Shimura podszedł do swojej córki i wziął ją na ręce, kierując swoje kroki do sypialni.
- Lepiej żebyś zasypiała przy muzyce niż przy lamencie duszy potępionej Togi.
《》《》《》
Dabi siedział cicho na miejscu pasażera i słuchał opowiadającej o swoich przeżyciach pani naukowiec. Do urzędu było już niedaleko, ale im dłużej siedział z makijażem na bliznach, tym bardziej go one wkurzały i swędziały. Jeśli taką samą chęć drapania szyji ma Tomura, to chyba przestanę go za to karcić, pomyślał ledwo się powstrzymując. Kobieta obok najwyraźniej to zauważyła, więc postanowiła odciągnąć jego uwagę od uporczywego swędzenia.
- W sumie to nie wiem, jak to się stało, że zostaliście parą? - czarnowłosy spojrzał na nią zdziwiony, nie był do końca pewny co odpowiedzieć. Nigdy nie musieli opowiadać jak się wszystko zaczęło.
- Wiesz, najogólniej mówiąc to prawie go przeleciałem. Poznaliśmy się przez Girana. Tomura stwierdził, że się nie nadajemy i mamy iść z Togą precz, ale ostatecznie zostaliśmy. Żyjąc w jednym budynku zacząłem jakoś inaczej na niego patrzeć, aż w końcu dzięki Todze, chociaż bardziej jej romansom, ogarnąłem, że jestem zauroczony. W trakcie tego całego maskowania prawie pozabijaliśmy się parę razy, ale dobrze kryłem to uczucie. Jednak kiedy któregoś wieczoru zobaczyłem go w samym ręczniku i w upiętych włosach, nie postrzymałem mojej 'żądzy' - zaznaczył cudzysłów w powietrzu i lekko się uśmiechnął na wspominkę. - Przygwoździłem Tomurę do ściany, a potem powoli... Wracając! Potem okazało się, że też mnie lubi, nooo i wszystko skończyło się u niego w pokoju. Potem zaczęliśmy ze sobą chodzić i tak minęło już kilka lat.
Skończył swoją opowieść z błogiem uśmiechem na ustach. Martha popatrzyła na niego także uśniechnięta.
- Pokręcony ten wasz związek. Jak na początku usłyszałam pomysł Himi, to ją wyśmiałam. Wiedziałam, że jak to zrobię to mnie prześwięcicie. Ale później, całkiem poważnie, przynajmniej jak na nią, powiedziała, że dobrze wam to zrobi. Że atmosfera w bazie się trochę rozluźni i mimo wszystko trochę odtajeje ten wasz stres. Zdaję sobię sprawę jakie to musi być niekomfortowe, ciągłe ukrywanie się. Także mam świadomość jak trudne jest rodzicielstwo, ale patrząc na to z innej perspektywy, zrobiła do dla dobra wszystkich. Całej Ligi. Pewnie nie jedna osoba u was miała lub ma młodsze rodzeństwo, jakąś rodzinę. I nie zamierzam tu poruszać twoich rodzinnych kwestii. - Skończyła swoją wypowiedź, zauważając zmianę w postawie Dabiego. - O! Już jesteśmy.
- Nie martw się, przywykłem do dziwności sytuacji. Cały ten temat rodziny, dokładniej poruszyłem tylko z Tomurą. I tyle - poklepał dziewczynę po ramieniu.
Yurushi zamknęła drzwi od samochodu i razem ruszyli w stronę wielkiego budynku urzędu miasta. W środku było spokojnie, tylko rytmiczne tykanie zegara oraz miarowe stukanie stemplów, przerywało ciszę. Sala, w której się znajdowali była dość duża. Pod ścianami stały stoły, a przy nich obite niebieskim materiałem krzesła. Gdzieniegdzie stały donice z paprotkami i różnymi kwiatami. Po prawej stronie od wejścia były schody, po lewej jakieś drzwi, zaś pośrodku kilka stanowisk. Podeszli do pierwszego okienka, gdzie siedziała starsza, zasuszona pani (opis trochę mi wyszedł jak z polskiej poczty)
- W czym mogę pomóc? - spojrzała znad ekranu wzrokiem "idźcie sobie, przeszkadzacie".
- Dzień dobry. Chciałbym zarejestrować dziecko - odpowiedział ze spokojem Dabi. Urzędniczka zaczęła grzebać w szufladzie, z której następnie wyciągnęła jakieś kartki.
- Imię, nazwisko, płeć, data i miejsce urodzenia dziecka, poproszę.
- Hotaru Shimura, kobieta, 13 grudnia... - czarnowłosy spojrzał szybko na Marthę. Z ruchu jej warg wyczytał nieme "powiedz gdzie chcesz, potem wpiszę to do akt lekarskich". - Kioto, Japonia.
- Dobrze, pańskie dane jako ojca. Imię, nazwisko, data urodzenia i miejsce - odpowiedziała starowinka, zapisując wszystkie informacje. Chłopak automatycznie się spiął, co ma odpowiedzieć? Musi nazmyślać.
- To... Touya Shimura, 2 lipca, Osaka - podyktował. Kobieta zapisała wszystko i popatrzyła na brunetkę.
- Pani jest matką?
- Nie, nie. Ja jestem tu tylko aby dodać otuchy - uśmiechnęła się ciepło, lecz ta tylko na nią krzywo spojrzała.
- To kto nią jest?
- Nie żyje. Nazywała się Yuri Shimura, z domu Kobayashi. Urodziła się w Kioto - mężczyzna szybko wymyślił odpowiedź i parsknął w duchu śmiechem.
- Stan martwy, Yuri Shimura... No dobrze proszę tu podpisać - podała Dabi'emu długopis i podsunęła akt. Następnie zeskanowała dokument i podała kopię czarnowłosemu. - Dziecko jest zarejestrowane. Posiada wszystkie prawa oraz przywileje, jak każde inne. To tyle. Dowidzenia i miłego dnia.
Chłopak schował kartkę i razem z Yurushi skierowali się do samochodu.
- Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę rejestrować własne dziecko. Mama by się cieszyła, gdyby tylko mogła wiedzieć - powiedział już w pojeździe, pół do siebie, pół do dziewczyny obok.
- Może kiedyś się uda...
- Przysięgam, że jeśli się dowie kim jestem, nie jeśli dowie czegokolwiek, i ona, i ktokolwiek inny, to własnoręcznie cię wypatroszę - zmierzył ją wzrokiem. Przyjaźniła się z Togą, co oznacza, że obie mogą mieć tak samo nierówno pod sufitem.
- Wyluzuj, nawet nie jestem pewna twojej prawdziwej tożsamości. Zmieniając temat. Jak już jesteśmy w mieście to możemy załatwić łóżeczko dla młodej i przewijak, może jakieś zapasowe pieluchy - odpaliła samochód i ruszyła z parkingu.
- Nie mam moich ciuchów z Ligi, a w cywilnych nie zaatakuję sklepu.
- Czy ciebie do reszty posrało?! Nie będziemy napadać żadnego sklepu, tylko kupimy rzeczy, jak normalni, cywilizowani ludzie - stwierdziła skręcając w jakąś ulicę. W końcu zatrzymali się przy galerii, w której niegdyś Shigaraki groził Midoriyi (nie wiem jak odmienia się te imiona, ok?). - Nie po to harowałam tyle lat na moją reputację, żebyś to teraz zepsuł. Kraść będziesz sobie sam, beze mnie.
Weszli do kompleksu i od razu udali się w stronę meblowego. Wybór łóżeczek był bardzo duży, więc krążyli między regałami dość długo. Wiele mebli miało jakieś fikuśne kolory i ozdoby, jednak uwagę Dabi'ego przykuło proste, z ciemnego drewna, stojące nieopodal.
- Ej Martha. To będzie dobre.
Dziewczyna podeszła i zgodnie pokiwała głową. Zdecydowanie ciemny dąb bardziej pasuje do stylu pomieszczeń w bazie, niż takie różowe i puchate. Chociaż, o gustach się nie dyskutuje. Zawołali kogoś z obsługi, aby im pomógł zapakować i znaleźć odpowiedni model. Poszukali jeszcze jakiegoś pasującego przewijaka i poszli do kasy. Po zapłaceniu, udali się jeszcze na chwilę do sklepu dziecięcego. Bądź co bądź, trzeba było jeszcze dokupić kilka zabawek oraz artykuły chigienicze dla dzieci. Cały pobyt w sklepach zajął im około dwóch, trzech godzin. Dabi wybrał dla córeczki czarnego misia przytulankę i miał nadzieję, że jej się spodoba. Do tego jeszcze kupili kilka samochodzików, dwie paczki pieluch, mydło dla dzieci, mleko w proszku i dak dalej.
- Mam jeszcze parę projektów do skończenia, więc podrzucę cię pod bazę i sobie wrócę. Nie będę wychodzić - kobieta podjechała od tylniej uliczki żeby nikt ich nie zauważył. - Pozdrów ode mnie Tomurę!
Chłopak kiwnął głową i wyciągnął resztę rzeczy.
- Dzięki za pomoc, do zobaczenia!
- Nie ma sprawy. Paa!
Czarnowłosy z tobołkami wszedł do budynku i postawił je przy stoliku. Wolał nie krzyczeć, bo jeśli Tenko uśpił Ru, to zostanie uduszony z zimną krwią. Zdjął odzież wierzchnią i poszedł poszukać swojego partnera. Przechodząc obok Togi zaśmiał się i rzucił krótkie "cześć". Wszedł do pokoju, w którym stał telewizor, czyli czegoś w stylu salonu. Na kanapie siedział niebieskowłosy, w sumie tylko on. Była już późniejsza godzina, więc większość osób polazła do swoich domów, ewentualnie do pokoji. Dabi podszedł po cichu do Shigarakiego i położył swoje chłodne od temperatury na dworze dłonie, na jego policzkach.
- Zimne łapki - zaśmiał się, a poszkodowany odwrócił się z rządzą mordu w oczach i szybko złapach wyższego za ciuchy w ten sposób, aby przerzucić go przez oparcie. Gdy napastnik leżał już na podłodze, lider złoczyńców unieruchomił go odpowiednim chwytem.
- Ty naprawdę prosisz się o śmierć - wysyczał, ale już po chwili uśmiechnął się i czule (jak na niego) pocałował chłopaka. - Witaj w domu. Jak było?
- W porządku. Musiałem trochę nakłamać, ale dostałem akt. W drodze powrotnej, kupiliśmy łóżeczko raz parę drobiazgów - odpowiedział podpierając się na łokciach. - A jak tobie minął ten czas?
- Weź nic nie mów. Mogę robić wszystko, ale przewijać i myć będziesz ty. Zniszczyłem kilkanaście pieluch przez stres, kuźwa tak drobny pył to jeszcze nigdy nie został - podniósł się i podał rękę drugiemu.
- Opiekowałem się trójką młodszego rodzeństwa, więc mam już wprawę. A właśnie. Hotaru wnioskuję, że śpi. Ale czemu Toga jest przyklejona do kaloryfera?
- Wkurwiła mnie, później ją wypuszczę. To fragment kary, a jutro będzie reszta. Wiem, że piwnica jest oklepana, ale jaka skuteczna - Tomura zaczął kierować się w stronę gratów przywiezionych przez mężczyznę, a do schodów. Kiedy weszli to swojego pokoju, Ru się obudziła i zaczęła jojczeć. Tomura podszedł do wieży muzycznej i puścił losową hard rockową piosenkę. - Idź lepiej zmyj ten makijaż, bo uczulenia dostaniesz. Ja ją uśpię. Łazienka jest cała twoja, tuż przed twoim powrotem skończyłem brać prysznic.
Czarnowłosy kiwnął głową na znak zgody, wziął czyste bokserki i wyszedł do łazienki. Czerwonooki w tym czasie podniósł dziecko i zaczął je kołysać (miałam ochotę napisać, że w rytm muzyki, ale skończyłoby się wstrząśnieniem mózgu xD). Kiedy latorośl zasnęła, chłopak przesunął się na swoją część łóżka, a ją położył na środku. Po dwudziestu minutach przyszedł Dabi. Nie było jakoś bardzo późno, ale chcieli mieć to już z głowy
- Filmy? - spytał zakładając pierwszą lepszą koszulkę.
- Okej. Ty coś ustaw, a ja pójdę uwolnić Togę.
Zszedł na dół, gdzie siedziała blondynka. Aby w jakimś stopniu oszczędzić jej bólu, na taśmie użył swojej mocy, tylko na twarzy odkleił ją normalnie.
- Właśnie uśpiłem Hotaru. Obiecuję, że jak ją obudzisz, to spędzisz tu noc.
- Dobrzee - zgodziła się i pobiegła po cichu do swojego pokoju. Shigaraki westchnął i wrócił do pokoju. W pomieszczeniu bliznowaty bawił się z córeczką.
- Sama się obudziła! To nie moja wina - krzyknął na swoją obronę. Dziewczynka spojrzała na ojca i się uśmiechnęła.
- Ty ją później usypiasz - położył się obok, włączając ustawiony film. - Ale przynajmniej Toga będzie cicho.
Wybrany film to jakaś nowa przygodówka. Była na tyle ciekawa, że cała trójka siedziała w skupieniu. Ostatecznie skończyło się na tym, że po filmie puszczono jeszcze trzy inne.
Jednak gdzieś w połowie trzeciego, drzwi od pokoju pary uchyliły się. Ciekawskie żółte oczka zlustrowały całe pomieszczenie, a ich właściciel wślizgnął się cicho do pomieszczenia. Wyłączył telewizor, zgasił światło pełen satysfakcji. Jego plan się ziścił, a na łóżku leżała przytulona do siebie para, między którą spała mała, uśmiechnięta dziewczynka.
/// Ha! Nikt się nie spodziewał teraz rozdziału. Bo nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji!
A tak na poważnie. Dziękuję za gwiazdki i komentarze. Rozdział dłuższy, mam nadzieję, że wystarczy i się spodoba. Ale oceńcie sami. W razie błędów lub sugestii, piszcie. Do następnego!
~Anaya
Ilość słów rozdziału: 2572
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro