Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

23.12.2018.

- Gdzie byłeś? - spytał siedzący w salonie Arthur, gdy tylko usłyszał dźwięk zamykanych drzwi.

- Spotkałem się ze znajomym. - odpowiedział Alfred, ściągając przy tym buty - a jak randka?

- To nie była randka, głupku. - a mimo wszystko, gdzieś w środku Anglik miał jednak nadzieję, że mogłaby to być randka - lepiej powiedz mi z jakim kolegą.

- A co musisz wiedzieć?

- Wszystko. - młodszy cicho westchnął i wszedł do salonu.

- Studiuje w Sydney, ale przyjechał do Londynu, żeby spędzić z rodziną święta. - powiedział Alfred, mając nadzieję, że to bratu wystarczy. Po czym usiadł obok niego na kanapie - postanowiliśmy, że się spotkamy.

- Ile ma lat? Jak się nazywa? Poznałeś go przez internet, prawda?

- Ugh... Taa, dobrze mi się z nim grało, zaprosiłem go do znajomych, graliśmy razem częściej i tak jakoś wyszło, że kiedyś się spotkaliśmy... No i jest teraz moim najlepszym przyjacielem.

- Jesteś pewny, że to nie żaden pedofil? - Arthur podniósł lekko kąciki ust.

- Okropnie idzie ci udawanie mamy. - zaśmiał się cicho Alfred.

- Wiedziałem, że nie mam talentu do aktorstwa. Długo go znasz?

- Hmm już jakoś trzy lata, ma 21 lat.

- Starszy od ciebie dwa lata i do tego pełnoletni. Mam nadzieję, że nic z nim nie piłeś.

- Arthuuuur, on sam piwa nie potrafi kupić, a co dopiero jakbym miał z nim pić. Grzeczny jest, tylko nocki ze mną na granie zarywał. To jest chyba jego największe przewinienie.

- No dobra, a jak ma na imię?

*

Nie spodziewał się zobaczyć go w swoich drzwiach. Szczególnie, że dawno ze sobą nie rozmawiali. Myślał, że ten go nienawidzi. Francis bez słowa otworzył szerzej drzwi, by gość mógł swobodnie wejść do domu. Gdy drzwi się zamknęły oboje wpatrywali się w siebie, a otaczająca ich cisza jakby budowała dziwne i niepokojące napięcie. Policzki i nos przybysza były czerwone od zimna, w jego roztrzepanych, w kolorze ciepłego blondu włosach plątały się małe płatki śniegu, a fioletowe oczy uważnie wpatrywały się w tak dobrze znajomą mu twarz.

- Cze... - zanim gość zdążył cokolwiek powiedzieć Francis natychmiast zamknął go w szczelnym uścisku - stęskniłeś się?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - nie przeszkadzała mu jego mokra i zimna kurtka,  jedyne o czym był wtedy w stanie myśleć to szczęście wywołane niezapowiedzianą wizytą. Znajomy objął go rękami, odwzajemniając uścisk.

- Ja też się stęskniłem. - odparł niski blondyn, po czym dodał - mogę się rozebrać? Bo się tu zaraz ugotuje.

- Jasne. - starszy puścił swojego gościa i delikatnie się do niego uśmiechnął - chcesz może kawy, albo herbaty?

- Wolałbym czekoladę. - odparł, ściągając buty.

- Niestety, nie mam na stanie. Ale jak tylko sklepy będą otwarte mogę to nadrobić. - stwierdził starszy i się uśmiechnął.

- Cieszę się. To zrób herbatę. - młodszy odsunął na bok czerwoną walizkę, którą Francis dopiero po czasie zauważył.

- Na długo zostajesz? - spytał z delikatną nadzieją w głosie.

- Nie wiem czy do początku stycznia to długo. Ale po nowym roku muszę wracać. - odparł i ściągnął kurtkę, wieszając ją później na wieszaku - może nie jest to jakoś szczególnie długo, no ale jestem.

- Bardzo mnie cieszy, że udało ci się przyjechać.  - Francis ruszył w kierunku kuchni, jednak w połowie drogi się zatrzymał i ponownie odwrócił się przodem do rozmówcy - Witaj w domu, Matthew.

*

- Ma na imię Matthew. Wiem, że ma tu starszego brata, podobno dawno go nie widział. Nie było go w domu, a on nie miał kluczy, więc zaproponował spotkanie.

- Rozumiem. Fajnie, że masz tylu kolegów.

- Za to ty masz tylko Francisa. - Alfred wziął pilota od telewizora i włączył niewielką plazmę.

- Bo trzeba być wyjątkowym, żeby się ze mną zadawać. - odparł dumnie Arthur i spojrzał na telewizor.

- Nie. Ty po prostu nie masz znajomych, bo nigdzie nie wychodzisz, jesteś nudny i gburowaty. - Alfred zaśmiał się cicho i włączył pierwszą lepszą komedię lecącą w telewizji.

- Może jest w tym trochę prawdy. - Arthur westchnął cicho i delikatnie się uśmiechnął.

____________
Wyszło krótsze niż mi sie wydawało :c

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro