one experience can change everything
Witam w nowej książce poświęconej BnHA! Tak dla powszechnej informacji: nie ma indywidualności. Ponad to, będzie więcej (znacznie) perspektywy Bakugou, bo z przyjaciółką pisałam właśnie jako on i przeżywałam wszystko razem z nim. Kolejną kwestia to to, że w nawiasach kwadratowych będą moje komentarze i uwagi. To tyle. Zapraszam do czytania, mam nadzieję, że pomysł się spodoba :3
• • •
Kolejny dzień, w tej samej szkole. Szkoda tylko, że pochmurny i deszczowy. Katsuki właśnie szedł z dormitorium na zajęcia. Jego myśli zaprzątały dalej wspomnienia z przeszłości. Nie rozumiał, jak mógł zachowywać się tak okropnie względem swojego przyjaciela, który mimo to, nie zostawił go i szedł z nim dalej przez świat w jego cieniu. Wszedł do budynku dość wcześnie. Przeszedł pewnie przez próg dużych, szklanych drzwi i udał się w kierunku sali. Usiadłwszy w swojej ławce wyczekiwał Midoriy'i. Po dłuższej chwili jednak przyszedł. Przeciąg rozwiał lekko jego zielone włosy. Usiadł za Bakugou i z wyczekiwaniem obserwował zegarek nad drzwiami, czekając na dzwonek, czytał coś, lub notował. Bakugou odwrócił się do swojego przyjaciela.
- Pamiętasz jak ci go wyjebałem przez okno? - zapytał blondyn łagodnie jak na niego.
Midoryia przestał pisać. Uniósł wzrok i spojrzał wprost na jego szkarłatne oczy. Katsuki sięgnął dłonią do jego włosów. Deku od razu się odsunął lekko przestraszony. Bakugou jednak chciał ściągnąć mu jedynie z włosów już lekko żółtego liścia. Zdjął go z włosów co totalnie zaskoczyło Deku.
- Dzięki... - rzucił cicho i niepewnie. - T-tak, pamiętam... Byłem cały mokry... - odpowiedział jąkając się przy Katsuki'm jak zwykle. Spuścił wzrok.
- Powtórka z rozrywki? - powiedział blondyn szybko zabierając zeszyt z ławki.
- K-kacchan! Oddaj! - Deku wstał z miejsca i podszedł do niego chcąc odzyskać notatnik, który już był lekko podpalony, a niektóre strony w nim były praktycznie nie do rozczytania przez to, że przesiąknęły wodą, a tusz się rozmazał. Bakugou otworzył go i zaczął czytać jego notatki. Po chwili wyrwał z jego zeszytu notatki o nim samym. Nie podobało się to zielonookiemu. - C-co robisz!? - zapytał lekko podnosząc głos. Katsuki schował kartkę do swojego plecaka. Uniósł zeszyt tuż nad głowę Izuku. Zielonowłosy podskoczył, żeby móc dosięgnąć swoją własność, która była tuż nad jego głową trzymana przez dość wysokiego blondyna. Nie dosięgnął. Katsuki zaśmiał się bez cienia wesołości. - Kacchan proszę, oddaj!
Katsuki zaśmiał się jedynie na jego słowa. Deku posmutniał, jednak wziął się w garść i zacisnął mocno ręce w pięści. Zachowanie Katsuki'ego dawno go tak nie denerwowało, może dlatego, że miał spokój już dłuższy czas. Deku znowu podskoczył, żeby odebrać mu zeszyt jednak na nic się to zdało, a wręcz pogorszyło sytuację. Bakugou otworzył okno i wyciągnął na zewnątrz zeszyt. Do pomieszczenia wpadła niewielka ilość kropel deszczu. Dopiero kiedy puścił zeszyt zrozumiał, że znowu to zrobił. Znowu go skrzywdził. Był gotowy pójść po ten jego jebany zeszyt, jednak Deku był szybszy. Najpierw podbiegnął do okna a później wybiegł z sali, żeby odzyskać swoją własność. Bakugou długo jeszcze stał wpatrując się w drzwi, w których już nikogo nie było.
Opadł na swoje krzesło zły na siebie, za to, co zrobił. Po chwili jednak Deku przyszedł prawie cały mokry. Nie patrzył przed siebie, ale na zeszyt, który już kolejny raz wyglądał jak wyjęty psu z gardła. Usiadł za nim i schował zeszyt do plecaka. Był przygnębiony. Katsuki oparł głowę o ławkę. Nie mógł w to uwierzyć, nie chciał. Nie mógł zrozumieć dlaczego to zrobił. Chciał go przeprosić, w jakiś sposób wytłumaczyć swoje zachowanie, jednak nie mógł przyznać się do winy, to nie było w jego stylu. On nigdy nie przepraszał. Ponownie odwrócił się w stronę już mniej przemoczonego zielonowłosego chłopaka. Ten nie reagował na niego. Splótł ręce pod ławką i nerwowo pocierał o siebie palcami, żeby choć trochę się ogrzać. Katsuki spojrzał na jego lekko wilgotne włosy.
- Według ciebie fioletowy hiacynt dobrze będzie grać z czerwienią..? - zapytał Bakugou trochę niepewnie. Nie pokazywał jednak po sobie oznaki wahania się. Deku podniósł wzrok, a ich spojrzenia się spotkały.
- ...co? - zapytał dość zaskoczony Midoriya. Nie wiedział, o co chodzi Bakugou, nawet nie miał ochoty wiedzieć o co mu chodziło. - N-nie wiem... - odpowiedział cicho.
- Masz rację, do zielonego pasuje lepiej - dodał po czym się odwrócił w stronę tablicy z lekkim, ledwo widocznym uśmiechem, który z pewnością dostrzegłby osoba bardzo mu bliska.
Deku siedział zakłopotany w swojej ławce właściwie nie wiedząc o co mu chodzi. Analizował jego słowa. Myślał, co mogła znaczyć jego zaszyfrowana wiadomość.
...
Zależności od koloru kwiat ma różne znaczenie. Sam hiacynt jako taki oznacza przykrość wywołaną zachowaniem drugiej osoby. Biały hiacynt jest wyrazem sympatii, żółty szczęścia z powodu miłości, błękitny stałości w uczuciach, poglądach. Fioletowy w zależności od sytuacji można interpretować dwojako: przebacz, bo zrobiłam źle i jest mi przykro, albo kochaj mnie bardziej.
...
Po chwili do sali wszedł nauczyciel i jak to zwykle bywa na wychowawczej - ogłosił, żeby zająć się sobą i mu nie przeszkadzać. Bakugou, jako iż nie spał od kilku dni poszedł w ślady Aizawy. Położył głowę na rękach i udał się do krainy Morfeusza. Bakugou długo nie spał i był wycieńczony. Zazwyczaj się wybudza kilka razy w ciągu nocy. Kiedy się budzi czuje się, jakby nie spał. Jest odwodniony, zmęczony i osłabiony. Uznał więc, że sen po prostu nie ma sensu. Próbował wielu sposobów, żeby ciągle nie zarywać nocy, jednak każde leki i zioła nie działają.
Deku obserwował przez chwilę co robi jego wybuchowy przyjaciel. Na moment na jego twarzy zagościł uśmiech, który nie znikał dobrych kilka minut. Widział jaki jest spokojny, kiedy śpi. Jak nigdy. Nie znał go od tej strony. Można by powiedzieć, że wolał go takiego, jakiego nigdy nikomu nie pokazuje. Izuku sprawiało bardzo dużo przyjemności patrzenie, jak jego dobry, agresywny przyjaciel stał się w jeden moment potulny. Wszystko było jakby nierealne. Nigdy nie widział Bakugou tak bardzo spokojnego i rozluźnionego. Aż szkoda go było budzić, jednak w końcu ktoś musiał uruchomić bombę zegarową. Kiedy wszyscy opuścili salę, zielonowłosa ślamazara postanowiła zaryzykować.
- Kacchan..? - zapytał dość cicho kładąc mu rękę na ramieniu. Powieki blondyna podniosy się do góry odsłaniając tym samym, czyste, czerwone tęczówki. Deku przywitał go lekkim uśmiechem. - Długo nie spałeś, prawda?
- Wydaje ci się, baka... - powiedział wstając. Od razu ruszył do drzwi wcześniej biorąc torbę z podłogi.
Resztę lekcji Bakugou był dość ospały, jednak nie tracił czujności. W końcu jednak przyszedł upragniony przez blondyna, jak i innych uczniów moment, w którym można wrócić do dormitorium. Tak też każdy zrobił. Blondyn od razu udał się do pokoju, żeby odrobić wszystkie prace domowe. Usiadł przy biurku i wyciągnął książki. Jako, że był na rozszerzeniu podobnie jak wszyscy, miał na prawdę dużo zadane. Bardzo długo siedział nad książkami, jednak udało mu się uporać ze wszystkimi zadaniami. No prawie. Dalej nie potrafił w żaden sposób rozwiązać zadania z bohaterstwa. Wszystko przez to, że zamiast czytać co napisali w podręczniku skomplikowanym językiem, albo chociażby słuchać nauczyciela, ten czytał kolejną cześć swojego zboczonego kryminału. To był cud, że nauczycielka się nie zorientowała. W końcu siedzi totalnie z przodu. Po godzinie się poddał. Musiał poprosić kogoś o pomoc, jednak bardzo nie chciał tego robić. Niestety trzy nieprzygotowania z tego przedmiotu wymusiły naruszenie swojej dumy. Zabrał zeszyt i poszedł do osoby, która na pewno mu pomoże i nie będzie się z niego nabijać, jeśli okaże się to banalne. Po długiej, wewnętrznej walce w końcu zapukał do pokoju.
- Kacchan? - zapytał lekko zaskoczony. Nie spodziewał się, że spodka akurat blondyna za drzwiami.
- Baka... Podobno jesteś zajebisty z bohaterstwa - mówiąc to blondyn oparł się barkiem o obramowanie drzwi ze swoim typowym uśmiechem. - Mam problem z jednym zadaniem - rzucił całkowicie poważnie, a na jego twarzy pojawił się spokój. - Pomożesz? - dodał. Deku patrzył na niego chwilę zastanawiając się, czy czegoś nie brał. Zaskoczenie byłoby w tym przypadku ogromnym niedomówieniem.
- T-tak, pewnie... - powiedział, kiedy chwilowy szok minął. Otworzył szerzej drzwi zapraszając go przy tym do środka. Bakugou po krótkiej chwili wszedł do jego pokoju. Midoryia od razu podszedł do biurka i wyjął spod niego taboret, który postawił tuż obok. - Dzisiejszy temat? - zapytał, a Bakugou usiadł obok niego na krzesełku. Blondyn mruknął pod nosem na tak. Zaczął przeglądać swój oraz jego zeszyt porównując zapisane notatki, a raczej ich brak w przypadku czerwonookiego. - A, dobra, o to chodziło. Przecież to proste jest.
- Wierz mi lub nie, ale kryminał był ciekawszą alternatywą [KACZKI XD] - wysyczał przez zęby niezbyt zadowolony lekceważącym tonem zielonowłosego.
Po chwili Izuku zaczął tłumaczyć swojemu wybuchowemu przyjacielowi opuszczony temat przez który nie potrafił rozwiązać zadania. Był dobrym nauczycielem i wytłumaczył mu lekcję, że ten od razu złapał bakcyla. Izuku był na prawdę szczęśliwy, że ten poprosił go o pomoc, a on go nie zawiódł. W końcu nie wiele razy Katsuki go prosił o jakąkolwiek przysługę. Właściwie... to wcale. Po drobnych korkach Bakugou zdołał rozwiązać zadanie, jednak nie miał zamiaru więcej naruszać swojej pozycji, żeby tylko odrobić jakieś pieprzone zadanie.
Katsuki wyjątkowo podziękował za pomoc. Wstał i musnął lekko policzek zielonowłosego. Deku się bardzo mocno zdziwił. W jego umyśle pojawiły się przed momentem najczarniejsze scenariusze, co może mu zrobić, jednak nie nastąpiło nic takiego. Blondyn po prostu wyszedł z jego pokoju zostawiając tym samym Izuku samego z bardzo mocnym rumieńcem na twarzy oraz niepoukładanymi myślami.
~1,5 tys słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro