Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31. "Pamiętnik"

Pięć dni.

Miałabym przestać się z nią przyjaźnić?

A gdy zabraknie mi czasu miałaby mnie znienawidzić?

Mam nadzieję, że tylko żartowała.

Chociaż szczerze w to wątpię.

***

- Co Ci tak długo zeszło? - Pytała Kitsune widząc, jak w końcu wchodzę do szatni.

- Ach... - Nie chciałam jej mówić o Yui. Z resztą nawet średnio wierzę, by jej słowa były prawdziwe. Była dość specyficzna, ale bez przesady. - Zeszyt mi wpadł za półkę i trochę się namęczyłam, żeby ją odsunąć. - Skłamałam bez mrugnięcia okiem otwierając szafkę na buty. Nadal jestem w stanie kłamać w żywe oczy tylko dla ratowania własnego tyłka. To raczej nie jest zbyt pozytywna cecha...

- Mam nadzieję, że nie czytałaś mojego pamiętnika, który tam leży. - Nadymała policzki z delikatnym rumieńcem na twarzy. Tutaj jednak ciężej było mi skłamać, bo naprawdę bardzo chciałabym zobaczyć jej zawstydzoną buzię gdyby dowiedziała się o tym, że wiem jak to wyglądało z jej strony. 

- Ooo, to twój pamiętnik tam leżał? Nawet nie wiedziałam. - Rzuciłam zamykając szafkę na buty.

- Mam nadzieję. - Fuknęła odwracając się w stronę drzwi i czekając aż do niej dołączę. Tak też zrobiłam i łapiąc ją nieśmiało za rękę poszłyśmy powoli w stronę jej domu.

Rozmawiając o wszystkim i o niczym nie byłam w stanie sobie wyobrazić tego, że za pięć dni miałaby mnie znienawidzić. Miałam wrażenie, że tylko przy mnie uśmiecha się tak szczerze a w jej oczach tak wesoło skaczą iskierki radości. Nie wiem jak miałabym się od niej odciąć, zwłaszcza, że rzecz biorąc to ona miała główny wpływ na naszą znajomość, kiedy ja chciałam jedynie spokoju. Najpewniej nawet gdybym próbowała to skończyć robiłaby wszystko, żeby do mnie wrócić. 

Jakie informacje posiada Yui, że po przekazaniu ich Kitsune miałaby mnie znienawidzić? Wiem, że okłamałam ją kilka razy, nawet przy tym głupim czytaniu pamiętnika, jednak nie mam tego tak wiele na sumieniu, by miałaby mnie przez to znienawidzić. Chyba, że naprawdę o czymś nie wiem...

***

Tej nocy za żadne skarby nie mogłam zasnąć. Próbowałam tylko przypomnieć sobie wszystkie rzeczy, o których nie wie Kitsune i o których nigdy nie chciałabym, by się dowiedziała. Nie wiem, czy Yui zna mnie lepiej niż ja samą siebie, czy ma zamiar coś zmyślić, czy może to ja zapomniałam o tym co ciąży mi na sumieniu. 

Również zaczęłam zastanawiać się nad tym co łączy różowowłosą i Hayashi. Nie wygląda to mi na znajomość, która powstała jedynie po to, by klub miał wystarczającą ilość członków. Skoro szarowłosa żywi do niej tak silne uczucie, że posuwa się do szantażu najpewniej musiało je łączyć kiedyś coś więcej niż tylko przelotna znajomość z koleżanką ze szkoły.

Zabrałam Kitsune spod domu i razem ruszyłyśmy spokojnym krokiem do szkoły. Większość czasu nie mówiłyśmy prawie nic, bo obie byłyśmy mocno zaspane, jednak w końcu zagaiłam:

- Opowiedz mi coś o Yui. - Spojrzała na mnie mocno pytającym i zaskoczonym wzrokiem.

- Co cię nagle wzięło? - Spytała zdziwiona.

- Po prostu myślałam trochę o niej ostatnio. Kiedy trwała cała ta afera z Afuro wydawała się być w to mocno zaangażowana... Najpewniej również znała się z nim dłużej niż nam się wydaje. Generalnie jest strasznie tajemnicza i chciałabym o niej wiedzieć coś więcej.

- Hm... Generalnie poznałyśmy się jakoś w drugiej gimnazjum. - Zaskoczyło mnie to mocno. Myślałam, że znają się góra od pierwszej liceum. - Yui była nową uczennicą, ponieważ przez samobójstwo swojej siostry jej rodzice postanowili się przeprowadzić. - Kitsune powiedziała dopiero dwa zdania, a ja już byłam niesamowicie zaskoczona. Tak jak zwykle nie ciekawi mnie życie innych ludzi, tak teraz chciałam, by mówiła jeszcze więcej. - Była mocno zamknięta w sobie. Nie płakała ani nic, po prostu była cicha, spokojna, czytała mnóstwo książek głównie kręcących się wokół depresji. Ludzie z klasy nie chcieli z nią rozmawiać, ponieważ bali się, że użyją nieodpowiednich słów, bądź w jakiś inny sposób przypomną jej o całym zajściu. W dodatku zawsze odpowiadała krótko i nie rozwijała w żaden sposób konwersacji, przez co jeszcze bardziej zniechęcała do siebie ludzi. Mnie za to nie lubiano przez to, że byłam wręcz zbyt energiczna, a do tego byłam pulchniejsza od innych dziewczyn, przez co nie raz mnie wyśmiewały. Nie psuło mi to jednak dobrego nastroju i nadal chciałam znaleźć sobie jakichś przyjaciół. Gdy pojawiła się Yui byłam jedyną osobą, która chciała się do niej odzywać. Jakoś niespecjalnie interesował mnie fakt jej historii, bardziej smuciło mnie jej samotne spędzanie czasu. Dlatego też pomimo tego, że na początku mocno ją irytowałam w końcu podniosła wzrok znad książki i zauważyła, że bardzo chcę się z nią zakolegować. Było ciężko, bo Yui była naprawdę rozbita po śmierci siostry, jednak kiedy po dwóch miesiącach trucia jej tyłka w końcu delikatnie się uśmiechnęła już poczułam, że wygrałam. Że w końcu ktoś mnie polubił i już nie będę musiała spędzać dni samotnie. Również chęć przyjaźni zaczęła wychodzić nie tylko z mojej, ale również z jej strony. Pomagałyśmy sobie z nauką, wychodziłyśmy razem na dwór po szkole, wymyśliła również, byśmy spędzały przerwy w opuszczonej kanciapie woźnego, ponieważ gdy znalazłam sobie koleżankę, inne dziewczyny z klasy jeszcze bardziej zaczęły się ze mnie śmiać. Nawet nakłaniały szarowłosą, by przestała się ze mną zadawać i lepiej poszła z nimi na karaoke. Jednak była bardzo lojalna wobec mnie i za każdym razem stanowczo im odmawiała. - Zamilkła na moment uśmiechając się smutno. - Tak nam przepłynęła reszta gimnazjum. Zdecydowałyśmy się pójść do tego samego liceum. Jako, iż Yui nie zakuwała do wszystkiego tak bardzo jak ja poszłyśmy do tego średniaka, w którym teraz jesteśmy. Niestety na pierwszym roku rozdzielili nas do różnych klas, jednak nadal nie przeszkadzało to nam w spędzaniu wspólnie każdej przerwy. Och... I jak tylko zobaczyłam Terumiego od razu zaczęłam za nim szaleć. Większość czasu potrafiłam mówić wyłącznie o nim, przez co Hayashi również zaczęła się nim interesować. Z tego co wiem rozmawiała z nim co nieco za moimi plecami dowiadując się o nim tego i owego. W pewnym momencie najpewniej wiedziała o nim znacznie więcej niż ja. Bo moja wiedza ograniczała się jedynie do tego, że jest w klubie piłki nożnej, w którym to większość drużyny go nie lubi. Miałam wrażenie, że im dłużej stalkowałam blondyna tym bardziej oddalałyśmy się od siebie... Tak jakby on jej mocno nie pasował. Nie chciała, byśmy się zaznajomili. Może już wtedy wiedziała, jaki jest naprawdę? Szczerze to nie wiem. W każdym bądź razie nadal się widywałyśmy, jednak już nie tak często. Rozmowa również gorzej się nam kleiła i to wszystko wyglądało, jakby chyliło się ku końcowi. Pamiętam też, że mocno się ciebie bałam, bo porządnie we mnie uderzyły te wszystkie plotki na twój temat. - Zaśmiała się. - Nie raz uciekałam, gdy zobaczyłam cię na korytarzu, a szarowłosa mówiła, jak bardzo to jest idiotyczne i nie ma się czego bać. To chyba tyle, jeśli chodzi o pierwszą klasę. Na początku drugiej w trakcie stalkowania długowłosego wpadłam do rzeki, z której ty mnie wyciągnęłaś. No i resztę historii już raczej znasz. - Skończyła, gdy tylko znalazłyśmy się przed bramą szkoły.

- Nie rozdzieliłam jakoś bardzo waszej przyjaźni? - Spytałam zdając sobie sprawę dlaczego Yui nie chce mnie na swojej drodze.

- Co? Nie, nie! - Zaczęła gorączkowo machać przecząco głową. - Już gdy się pojawiłaś ledwo cokolwiek rozmawiałyśmy. Myślę, że gdyby nie pomysł z klubem histeryczek i brakiem członków w nim najpewniej już byśmy były dla siebie obce. Więc bardziej przyczyniłaś się do tego, że nadal jakkolwiek się spotykamy.

- No dobrze... - Mruknęłam nadal czując, że miałam wpływ na rozpad ich znajomości.

Najpewniej Yui chce, bym przestała przyjaźnić się z Kitsune dlatego, że zniszczyłam ich znajomość. Ale w takim razie dlaczego tak na nią to zadziałało, skoro przyjaźnimy się już jakiś czas? Przecież fakt, że jesteśmy razem sprawiłby tylko, że "slot" najbliższej przyjaciółki się zwolnił i może go teraz sobie zająć. A mam wrażenie, że raczej jest teraz o wiele bardziej zazdrosna niż wcześniej. 

Smutno mi jak pomyślę sobie, że teraz Hayashi naprawdę nie ma żadnej przyjaciółki, która mogłaby zastąpić jej siostrę. Może rzeczywiście powinnam odpuścić i wynieść się stąd? Przecież dla niej Tadashi może znaczyć o wiele więcej niż dla mnie... Jednak nadal wizja tego, że miałybyśmy już się nie widywać, w żadnym stopniu nie napawa mnie radością.

Idąc do sali na pierwszą lekcję przyszedł do mnie sms. Zdziwiona wyciągnęłam telefon z torby i zauważyłam, że napisał do mnie jakiś obcy numer. 

"Pozostały ci cztery dni i dwanaście godzin"

Spojrzałam na zegarek i doszłam do wniosku, że właśnie wybiła siódma rano. Wczorajsza rozmowa z Yui odbyła się o dziewiętnastej, więc rzeczywiście minęło od niej równe dwanaście godzin. Po plecach przeszedł mi delikatny dreszcz. Naprawdę zaczynam się powoli bać...

***

Jako ostatnia znalazłam się w klubie wraz z bento przyrządzonym przez Kitsune. Znów wręczała mi je z ogromnym rumieńcem na twarzy. To naprawdę słodkie, że chce jej się dla mnie gotować. W dodatku ma ogromną cierpliwość do układania jedzenia tak, by wyglądało ono tak pięknie i estetycznie.

Weszłam do środka i wyciągnęłam posiłek z torby. Wspólnie z Kitsune i Mitsuko zaczęłyśmy jeść. Tym razem Yui nie dołączyła się do nas, tylko dalej czytała książkę w kącie pomieszczenia. Czułam się mocno przez nią obserwowana. Miałam wrażenie, że ciągle świdruje mnie wzrokiem jakby przypominając mi, że czas ciągle płynie i powinnam w końcu zacząć wypełniać swój obowiązek.

- Kokoro, masz może zadanie z matematyki? Kompletnie mi to wczoraj wypadło z głowy. - Spytała Kitsune wsuwając ostatnie ziarenka ryżu z pudełka. 

- Powinnam mieć. - Mruknęłam zabierając jedno ziarenko, które przykleiło się do jej policzka i wrzucając je sobie do buzi. Gdy to zrobiłam momentalnie jej policzki nabrały czerwonego odcienia. Uśmiechając się pod nosem z jej reakcji wyciągnęłam zeszyt, który wczoraj w końcu odnalazłam i przekazałam go różowowłosej.

- Dzięki. - Fuknęła przecierając równie czerwony jak policzki nosek.

Uśmiechnęłam się delikatnie i wróciłam do jedzenia dalej zachwycając się umiejętnościami kulinarnymi Tadashi.

- Muszę sobie znaleźć chłopaka... - Jęknęła fioletowowłosa podpierając głowę na dłoni.

- Ty masz problem ze znalezieniem sobie chłopaka? - Spytałam niedowierzając. Mitsuko zawsze była tym typem dziewczyny, która co najmniej raz dziennie dostawała jeden liścik miłosny do szafki. 

- Tak. - Stwierdziła splatając ręce na piersi. - Wszystkie te poprzednie związki były strasznie przelotne. A mi marzy się prawdziwa, wieloletnia miłość. 

- Najdłużej chyba byłaś z Gou, prawda? Może byście do siebie wrócili? Wiem, że teraz jest wolny. - Zaproponowałam na co ta zaczęła się krztusić jedzeniem. 

- Nie ma mowy! Za żadne skarby do niego nie wrócę. On myślał tylko kutasem zamiast mózgiem. - Zaprzeczyła stanowczo najwidoczniej źle wspominając czasy ich związku.

- Kokoro... - Wtrąciła Kitsune przerywając naszą dyskusję z Mitsu. - Co to jest? - Pokazała mi kartkę, którą wyciągnęła z mojego zeszytu do matematyki. Złapałam ją w dłonie i zaczęłam czytać. Po kilku słowach zdałam sobie sprawę, że to te same słowa, które były w jej pamiętniku wczoraj. W dodatku brzeg papieru był mocno nierówny co wskazywało na to, ze była ona wyrwana z jej osobistego zeszytu. Kitsune w oczekiwaniu aż przeczytam co nieco sięgnęła po swój pamiętnik kartkując go do odpowiedniego miejsca. - Dlaczego wyrwałaś tę kartkę z mojego pamiętnika? - Spytała smutno znajdując resztkę papieru w miejscu, gdzie wcześniej była przytwierdzona strona. 

Zapadła chwila ciszy, podczas której Yui bez słowa wyszła z pomieszczenia.

- Nie wyrywałam jej... - Mruknęłam równie zdziwiona co ona. - Faktycznie szukając wczoraj zeszytu przejrzałam kilka twoich notatek, jednak ani nie wczytywałam się w nie jakoś szczególnie, ani tym bardziej nie wyrywałam z nich kartek. - Mówiłam zdając sobie sprawę, jak bardzo to tłumaczenie wydaje się ściemą. - Nie wiem, jak już to może sama ta kartka mi wypadła i wpadła do torby, albo coś... Naprawdę przysięgam, że jej nie wyrywałam. - Mówiłam robiąc się równie smutna co Kitsune.

- No... Dobrze... - Mruknęła pociągając nosem. - Powiedzmy, że ci wierzę. - Uśmiechnęła się nieszczerze. - Smutno mi na myśl, że czytałaś mój pamiętnik bo dobrze wiesz, że to jest dla mnie bardzo osobiste i nie chcę, żebyś go czytała. - Patrzyła prosto w dół, a dłonie mocno jej się trzęsły. - Jak możesz to proszę, nie grzeb więcej w moich rzeczach jeżeli nie musisz. Bo widzisz sama, że teraz i tobie, i mi jest bardzo przykro... - Mruknęła znów pociągając nosem. 

Nie wiedząc za bardzo co zrobić po prostu zamknęłam ją w swoim uścisku. Kilka łez wyciekło jej z oczu lądując na moim ramieniu co sprawiło, że mi również zachciało się płakać. 

- Przepraszam. Obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. - Również pociągnęłam cicho nosem mocno żałując tego, że wczoraj pokusiłam się o przeczytanie jej zapisek.

Jednak nadal nie wiem skąd ta strona znalazła się w mojej torbie... W końcu wczoraj była ona mocno przytwierdzona do zeszytu, więc nie było szans, by wypadła i wylądowała w mojej torbie.

Czy Yui chciała mi tym pokazać, że mówiła w 100% poważnie?

Licznik słów: 2120

Data napisania: 26.09.2020r

No fajno, fajno. To tyle. Bayo!

Mam do was Dwie sprawy XD

Po pierwsze pytanko corozdziałowe:

Skąd dostaliście się do tej książki? Z reklamy na waszym, lub czyimś profilu, zwyczajnie się wam wyświetliła w polecanych, może sami szukaliście jakiegoś yuri do przeczytania, czy może w jeszcze inny sposób?

A druga jest taka, że jutro wstawię Q&A zapowiadane już w trakcie nominacji, oraz na 300 obserwujących. Jeśli ktoś jeszcze chce się załapać to zapraszam do sekcji komentarzy, możecie zadawać tyle pytań ile chcecie i pytać o wszystko co chcecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro