30. "Yui"
Miłość
Pocałunek.
Potrzeba bliskości.
Czy ja naprawdę ją...
Kocham?
***
Strasznie dziwnie było znów iść do szkoły w poniedziałek ze świadomością tego, co stało się w weekend. Nawet nie wiem jak mamy zamiar powiedzieć i czy w ogóle mamy zamiar powiedzieć komukolwiek o tym, co zaszło. Kompletnie nie mam pojęcia jak zareagują, w końcu być może kompletnie nas wydziedziczą. Gou zapewne raczej nie, w końcu głównie przez niego to wszystko zaszło. No chyba, że tylko mnie testował a teraz będzie miał wielkie zdziwienie. Jednak wtedy byłby skończonym kretynem.
Tak jak zwykle pomimo tego, że przechodzę obok domu Kitsune nigdy na nią nie czekałam a szłam przed siebie. Dzisiaj jednak kompletnie nie wiem dlaczego, albo po prostu przez miłość coś kazało mi się zatrzymać i na nią poczekać. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero, jak kliknęłam w jej dzwonek do drzwi, do tej pory miałam wrażenie, że robię wszystko tak jak zawsze. Niestety jednak tak nie było.
- Co tam? - Spytała witając mnie jeszcze w piżamie w trakcie mycia zębów. Ah to cudowne mieszkanie kilka minut drogi od szkoły i możliwość wstawania bardzo późno. W przeciwieństwie do niej, która wstała pewnie jakieś 10 minut temu, ja musiałam wstać godzinę temu.
- Nie wiem czemu, ale coś kazało mi cię odprowadzić, więc zbieraj się szybciej. - Mruknęłam przechodząc obok niej do środka z zachowaniem kamiennej twarzy. Chociaż wewnątrz mnie wszystko skakało z radości na jej widok trzeba było zachowywać pozory tej nieczułej w związku, nie?
- Na co ty liczysz... - Westchnęła przeczesując włosy szczotką dalej myjąc zęby.
Kitsune weszła po schodach z powrotem do łazienki zostawiając mnie samą. Rzecz biorąc nigdy nie było okazji jakoś przejść się po jej domu, ponieważ zawsze brałyśmy tylko coś do przekąszenia z kuchni, a potem do jej pokoju.
W sumie wyglądał jak klasyczny dom w stylu europejskim. Może delikatnie bogatszy od takiego zwykłego. Raczej nie wszyscy mają aż tak duży telewizor w salonie i wielkie akwarium zajmujące pół ściany.
Zabawnie znów przechodzić się po domu w stylu europejskim, kiedy tak bardzo już się człowiek przyzwyczaił do tego w stylu japońskim. Jednak kiedy pierwszy raz tam weszłam nie potrafiłam nawet obsłużyć drzwi przesuwnych, ponieważ ciągnęłam je do siebie. Kilka dni zajęło mi przestawienie się.
Przechadzając się po salonie moją uwagę zwróciła miaucząca kuleczka za uchylonymi drzwiami balkonowymi.
- Wpuść kota. - Krzyknęła Kitsune z pierwszego piętra najwidoczniej słysząc miauczenie.
- Od kiedy ty masz kota? - Odkrzyknęłam jednocześnie uchylając drzwi.
- Od zawsze. Nie mówiłam ci? - Odpowiedziała pytaniem schodząc do mnie po schodach. - Ma na imię Kuro. - Uśmiechnęła się zauważając, jak zwierzę ociera się o moje nogi.
- Czemu Kuro? Przecież jest biała, a nie czarna. - Kucnęłam by pogłaskać futrzaka, a ten zaczął mruczeć.
- Brat jak był mniejszy i uczył się mówić zaczął na nią wołać Kuro, chociaż mu tłumaczyliśmy, że jak już to powinna nazywać się Shiro. Ten jednak nas nie słuchał, więc w końcu my też podłapaliśmy i zostało Kuro. - Uśmiechnęła się wchodząc do kuchni. - Masz bento? - Spytała chowając jedno z pudełek leżących na blacie do torby.
- Jeszcze nie, po drodze kupię. - Jakiś czas temu niedaleko szkoły wyczaiłam niewielki sklepik, w którym za niewielką cenę sprzedają bardzo dobre drugie śniadania. Bułki ze szkolnego sklepiku dawno mi się przejadły, dlatego też zaczęłam kupować właśnie tam. - Czemu pytasz?
- Trzymaj. - Podała mi drugie pudełko leżące na blacie. - Z-zrobiłam sobie za dużo... - Mruknęła czerwona na twarzy widząc moje pytające spojrzenie.
- Na pewno? - Spytałam nie wiedząc, czy na pewno powinnam je przyjąć.
- Bierz i nie marudź! - Podniosła lekko głos jeszcze bardziej się rumieniąc, więc zmuszona wzięłam od niej drugie śniadanie.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się rzecz biorąc wbrew swojej woli. Jednak najwidoczniej jej również się to udzieliło, ponieważ odwzajemniła mój uśmiech.
***
- Kurwa mać przegrałem. - Syknął Gouenji na wieść o tym, że zeszłyśmy się z Tadashi. Nie wiedząc o co chodzi posłałam mu pytające spojrzenie. - Założyłem się z Endou, że zajmie wam to trzy weekendy, a on obstawił dwa. Aaa, cholera 500 yenów (Ok. 15 zł) w błoto.
- Czyli już cała szkoła wie, że mamy lesby na stanie? - Zagaiłam ździebka zła na niego. Chociaż wiem, że Mamoru jest jego najlepszym kumplem nie spodobało mi się to, że bez mojej zgody rozpowiedział mu o tym, co się stało. - Poza tym czemu obstawiłeś aż trzy weekendy? Tak bardzo we mnie nie wierzysz?! - Pytałam pół na serio pół na żarty.
- Nie no bez jaj. Tylko on wie. - Stwierdził ignorując moje zdenerwowanie. - On zna tak mroczne sekrety z mojego życia, których nawet ty nie znasz, a jakimś cudem nadal mam branie na laski jak ty na korniki. Więc raczej nie rozpowie o tym komukolwiek, a najpewniej jak tylko dostanie mój hajs o tym zapomni. - Kokoro, spokojnie. Naucz się w końcu, że w oczach faceta miseczka B będzie tak samo mała jak miseczka AAA.
- Niech ci będzie. Ale następnym razem użyj tego narządu znajdującego się w twojej czaszce. - Fuknęłam udając, że się obrażam.
***
Odkąd tylko na długiej przerwie weszłyśmy do klubu histeryczek wymieniałyśmy z Kitsune porozumiewawcze spojrzenia próbując jakoś dogadać się jak by tu przekazać aktualnie bardzo radosnej z powodu dzisiejszego braku kartkówek i sprawdzianów Mitsuko i wiecznie siedzącej z nosem w książce Yui, że jesteśmy razem.
Dla rozluźnienia atmosfery zaproponowałyśmy zjedzenie razem drugiego śniadania. Chociaż zwykle robimy to na dachu szkoły, dzisiaj postanowiłyśmy zrobić to razem z innymi w pokoju klubu. O dziwo nawet Yui, która zawsze od naszego towarzystwa wolała towarzystwo książek dała się namówić na zjedzenie wraz z nami i Mitsuko, co w sumie było na naszą korzyść. W końcu człowiek najedzony jest szczęśliwszy od głodnego.
- Już sprzedają bento walentynkowe, czy jak? - Spytała fioletowowłosa widząc serduszko na moim ryżu z napisem "kocham cię". - Chociaż dopiero grudzień się zaczął...
Spojrzałam przelotnie w stronę Kitsune, która właśnie patrzyła bardzo wyczekującym wzrokiem w moją stronę. Najpewniej czekając, aż spróbuję. Jednak zauważając moje spojrzenie szybko czerwona odwróciła wzrok w innym kierunku. Jednak ona pewnie będzie tą uległą w tym związku.
- Nie wiem... Chwyciłam pierwsze lepsze które wyglądało smacznie i nie skupiałam się na estetyce. - Odparłam okłamując nią nieco. W międzyczasie rozpieczętowałam pałeczki, którymi złapałam za kilka warzywek i ryżu, po czym włożyłam do swoich ust. - Ale dobre. - Mruknęłam pod nosem zdziwiona różnicą, między jedzeniem kupnym, a robionym własnoręcznie. Tadashi w końcu usatysfakcjonowana odwróciła ode mnie swój wyczekujący wzrok i skupiła się na jedzeniu swojego, już normalnie wyglądającego śniadania.
- Dobra, a tak na serio ja jej zrobiłam to bento. - Wypaliła różowowłosa z pełną buzią. Z wrażenia prawie się zakrztusiłam. - Jesteśmy razem. - Teraz już nie prawie, tylko naprawdę się zakrztusiłam. W całym pokoju nastała chwila niezręcznej ciszy, którą przerywałam tylko ja krztusząc się ziarenkiem ryżu i walcząc o życie.
Po kilku sekundach ciszy Yui złamała pałeczki, które trzymała w ręce i zostawiając swoje śniadanie bez słowa wyszła. Tak jak na co dzień byłyśmy raczej przyzwyczajone do takowego jej zachowania, tak dzisiaj było ono dość... Niemiłe? Raczej myślałam, że będzie miała na to wywalone, a nie, że wyjdzie bez słowa z sali na wieść o tym, że jej koleżanki się zeszły. Odprowadziłyśmy ją wzrokiem do drzwi, które za sobą trzasnęła, po czym kontynuowałyśmy niezręczną ciszę unikając swojego wzroku.
- Znaczy... Spoko. Dla mnie to tam nie problem, po prostu się tego nie spodziewałam. - Powiedziała w końcu przerywając tę niezręczność. Na te słowa mogłyśmy odetchnąć z ulgą szczęśliwe, że chociaż to poszło po naszej myśli. - Chcecie opowiedzieć jak to się stało? - W jej oczach zaświeciła się nadzieja na usłyszenie pikantnej, miłosnej historii. No tak. Już zapomniałam, że Mitsu jest szkolnym dilerem miłosnych historii. Każdy w poszukiwaniu informacji na temat tego, czy osoba, która im się podoba, może również ich lubi biegł do niej. Ona zawsze znała wszystkich i wiedziała o każdej miłości. Do tego jest naczelnym shiperem, a jej przepowiednie na temat osób pasujących do siebie prędzej czy później się sprawdzają. Jednak przez tak obszerną wiedzę nie jest w stanie znaleźć sobie dobrego chłopaka, chociaż tak naprawdę wielu się za nią ogląda. Odkąd ona i Gouenji rok temu byli naczelną szkolną parką nie była z nikim w żadnym dłuższym związku. Skąd to wiem? Nie wiem. Wszyscy to wiedzą. Tak wygląda szkolna codzienność w tym cudownym liceum.
- Po prostu wyznałam jej miłość... - Mruknęłam grzebiąc pałeczkami w ryżu. - Nic wielkiego. - Dodałam po chwili ukrywając w głębi serduszka jak to było naprawdę i jak wielkie emocje temu towarzyszyły.
- Całowałyście się już? - Na te słowa równocześnie z Kitsune spłonęłyśmy burakiem. - Jejciu, jak ja lubię takie świeże związki. Jesteście tak urocze, że aż chciałoby się was schrupać. - Mówiła patrząc na nas rozmarzonym wzrokiem.
- Tak. - Odparłam zachowując chłodny ton próbując opanować wypieki na mojej twarzy.
- Kto kogo pierwszy pocałował? - Ciągnęła temat dalej sprawiając wrażenie, że pod stołem trzyma telefon w którym uzupełnia kartotekę na mój i Tadashi temat.
- Czemu tak cię to interesuje? - Spytałam w końcu czując, jak wypieki schodzą mi z twarzy. - Wiem, jaki masz status w tej szkole, ale możesz czasami troszkę przyhamować. - Stwierdziłam próbując sprawić, że ona będzie bardziej zakłopotana niż ja.
- Jak nie chcesz o czymś mówić, to nie mów. Pierwszy raz już był? - Ciągnęła ignorując mój niezbyt zadowolony z jej pytań wyraz twarzy.
- Kurwa jesteśmy razem dopiero dwa dni. - Stwierdziłam odkładając jedzenie na stół.
- Ja i Gou mieliśmy to za sobą tydzień przed... - Zaczęła mówić, jednak postanowiłam jej przerwać.
- Nic nie mów! Nie chcę sobie tego wyobrażać, okej? - Zaprotestowałam, na co ta wypuściła głośno powietrze z ust symbolizując tym to, jak bardzo przesadzam. No cóż, każdy ma inne granice.
***
- Widzimy się na dole, tylko nie siedź tu zbyt długo. - Powiedziała Kitsune wychodząc z klubu histeryczek.
Po skończonych lekcjach postanowiłyśmy jeszcze trochę razem posiedzieć. Umówiłyśmy się, że jako, iż przechodzę obok jej domu odprowadzę Tadashi do domu. Niestety jednak zostawiłam gdzieś w tych manelach, a raczej książkach pisanych przez różowowłosą swój zeszyt od matmy, który muszę znaleźć.
Jako, iż jej książki były zapisane w zeszytach, a ja za chiny nie pamiętałam w jaką okładkę ubrany był mój zeszyt od tego przedmiotu, w końcu leży tu już kilka tygodni a ja nie umiem się zebrać do odszukania go, musiałam po prostu otwierać wszystkie po kolei w poszukiwaniu przeważającej ilości cyferek nad literkami. Otwierając tak notesy w którymś z nich rzuciło mi się w oczy moje imię w nagłówku. Tak więc po jego zamknięciu otworzyłam go z powrotem, chociaż wiedziałam, że nie powinnam.
Jak się okazało, był to jej pamiętnik w dodatku z wpisem dosłownie z wczorajszego wieczoru. Nie mogąc powstrzymać swojej obrzydliwej, ludzkiej ciekawości która zawsze tak bardzo mnie brzydziła postanowiłam wczytać się w tekst.
"...To było tak niesamowite uczucie. Kiedy już wiedziałam, co chce powiedzieć nie mogłam tylko doczekać się usłyszenia tych dwóch słów. Jednak niestety ten jej wieczny chłód i brak emocji w obliczu miłości uleciał gdzieś poza zasięg naszego wzroku i nie była już w stanie zdobyć się na odwagę. Kiedy już pogodziła się z porażką i pozwoliła mi przejść do rzeczy po prostu nie wytrzymałam i ją pocałowałam. Odkąd tylko cała ta akcja z Afuro nas do siebie zbliżyła czekałam i marzyłam o tym dniu w każdą noc. Jej dotyk był kompletnie inny niż ten Terumiego. U niego czułam jedynie żądzę, chciwość i brak hamulców. Ona była tak cholernie... Delikatna. Miałam wrażenie, że każdy jej ruch był bardzo dobrze przemyślany i kompletnie nieprzypadkowy. Chociaż spodziewałam się po tym jej braku odwagi, że to ja będę tą..."
Stop. Starczy. Nie wolno. Opamiętaj się. To twoja dziewczyna, musisz szanować jej prywatność. Ale muszę przyznać, że to było naprawdę... Słodkie. Móc zobaczyć jak to wyglądało z jej perspektywy. Akcja z Afuro zbliżyła nas do siebie już jakiś czas temu... Czyli naprawdę tak długo już coś do mnie czuła? Być może nawet wtedy, kiedy byłyśmy razem na obozie i wpychała się do mojego łóżka już coś do mnie czuła? Nie, to niemożliwe. Przecież wtedy nie wykręciłaby takiej dramy z tego, że nie pozwoliłam blondynowi jej pocałować. Z drugiej strony, dlaczego w takim razie wpychałaby mi się do łóżka? Nie wiem. Będzie nowy temat do przemyślenia.
Odłożyłam zeszyt na półkę i otworzyłam kolejny, który już okazał się być moim zeszytem do matematyki. Schowałam go do torby i odwróciłam się w stronę drzwi, przez które właśnie weszła Yui.
- Kim ty jesteś...? - Szepnęła chwiejnym głosem zaciskając pięści - Pojawiasz się z dupy w moim życiu i niszczysz mi wszystko. Manipulujesz Kitsune, żeby ta się w tobie zakochała i masz w dupie uczucia innych ludzi. KIM TY DO CHOLERY JESTEŚ?! - Krzyknęła podnosząc swoje opuchnięte od płaczu spojrzenie na mnie. Przełknęłam ślinę wycofując się krok do tyłu. - To się tak nie skończy. Daję ci pięć dni. Jeśli w pięć dni nie zerwiesz z nią całkowicie kontaktu, zrobię wszystko, żeby ona cię znienawidziła. Możesz mi nie wierzyć, ale jestem przy Tadashi od trzeciej gimnazjum. Była jedyną osobą, która wtłoczyła promyk nadziei i szczęścia w moje szare, smutne życie. Byłam przy niej przez okrągłe dwa lata, zdobywając na jej temat wszelką wiedzę. A ty, kompletny wrak człowieka pojawiasz się nagle z dnia na dzień w jej życiu i niszczysz wszystko, co nas łączyło. Wiem o tobie więcej, niż ci się wydaje. Zdaję sobie sprawę ze wszystkiego co czujesz, co wiesz, dlaczego postąpiłaś tak a nie inaczej i to wszystko zdecydowanie wystarczy, by Kitsune cię znienawidziła. Dlatego jeśli tego nie chcesz, musisz zerwać z nią kontakt w ciągu pięciu dni. - Spojrzała na zegarek. - Wybiła dziewiętnasta. Czas start.
Licznik słów: 2258
Data napisania: 13.09.2020r
Zapewne czytacie to jakoś w czerwcu. Więc może spytam - Jak tam początek wakacji? Albo końcówka roku szkolnego? XD No ja niestety dopiero zaczęłam rok szkolny. Ale jest spoko. To tyle. Bayo!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro