29. "Razem?"
Serce wali jak głupie.
Oddech nie chce się uspokoić.
Kropelki potu spływają po czole.
Ręce zaciskają się w pięści.
Stresuję się.
***
- Cholera jasna... Jakie to jest głupie... - Jęknęłam wycierając łzy wierzchem dłoni. - Jak chcesz możesz coś powiedzieć, bo ja sama nie wiem co mam mówić. To są tylko dwa słowa ale tak cholernie trudne do...
Niestety moje zdanie coś mi przerwało. A może raczej ktoś?
Poczułam bardzo delikatny i niepewny dotyk na swoich ustach. Kilka chwil mi zajęło pojęcie tego, co właśnie się stało. Konkretniej Kitsune mająca już widocznie dość mojego pierdolenia i prób wysłowienia się postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu mnie pocałować.
Momentalnie przeleciały przeze mnie chyba wszystkie emocje do jakich tylko zdolny jest człowiek. Począwszy od kompletnego zażenowania, poprzez smutek, złość, radość kończąc oczywiście na miłości. Chociaż ta chwila trwała zaledwie kilka sekund, w mojej głowie czas zdawał się zatrzymać, a ta chwila trwać wiecznie. Wszystkie emocje momentalnie ze mnie zeszły, a cały stres jaki kumulował się w moim organizmie uleciał daleko poza zasięg mojego wzroku.
Była tak cholernie blisko, jak jeszcze nigdy. Mimo wszystkich tych nocy spędzonych w swoich objęciach, które zdawały mi się być szczytem bliskości, aktualnie wyglądają jakby wtedy dzieliły nas długie kilometry.
Jej pocałunek był bardzo niezdarny, niepewny, jakby podjęła tę decyzję dosłownie w chwili jej wykonywania nie myśląc nawet o tym, jakie mogą być tego konsekwencje. Nie miałam w ogóle ochoty tego kończyć. Czułam się jak w najpiękniejszym śnie, na który całe życie czekałam. Nasze usta zdawały się idealnie do siebie pasować, tworząc powierzchnię nie do rozdzielenia.
Najwidoczniej żadna z nas do tej pory się nie całowała z kompletnie nikim. Obie strony najpewniej próbowały robić to tak, jak wyglądało to na tych wszystkich filmach. Jednak okazało się to nie być aż tak proste, jak wyglądało. Mimo tego jednak całe ciało zdawało się skupiać na tej jednej chwili. Jakoby serce przestało momentalnie bić i wraz z oddechem zatrzymało się gdzieś w środku nie mogąc się wydostać.
Ciągle nie mogłam uwierzyć, że nie jest to żaden kolorowy sen, a szara rzeczywistość. Jednak w tej chwili zdała się ona przybierać tylu kolorów, ile żaden najpiękniejszy sen o jakim tylko człowiek może sobie pomyśleć nie może przybrać.
Bardzo delikatnie złapałam ją w talii, mając wrażenie, że gdy tylko ją dotknę rozpadnie się niczym porcelana. Tak jak zawsze nie widziałam w niej nic ładnego i nic nadzwyczajnego tak teraz była dla mnie czystym uosobieniem perfekcji. Wszystkie jej wady momentalnie stały się dla mnie zaletami, a ona sama najcudowniejszym zjawiskiem jakie tylko mnie w życiu spotkało.
Niestety jednak ta błoga, zdająca się nie mieć końca chwila musiała w końcu się skończyć. Odsunęła się powoli ode mnie i synchronicznie uchyliłyśmy oczy. Równie synchronicznie jak najszybciej odwróciłyśmy speszone wzrok. Dopiero teraz czas ruszył, serce ponownie zaczęło pompować krew, płuca zamieniać tlen w dwutlenek węgla, a do mózgu doszła informacja o tym, co tak właściwie się stało. I chociaż obie tego chciałyśmy, również obie byłyśmy strasznie tym speszone.
- P-przepraszam... - Jęknęła cicho Kitsune calutka czerwona na twarzy. Odeszła krok do tyłu ode mnie jakby spodziewając się tego, że zaraz na nią nakrzyczę.
- N-nie... Nic się przecież nie stało... - Odparłam równie cicho. - Przecież chyba obie tego chciałyśmy, n-no nie? - Zaśmiałam się głupio nie mogąc spojrzeć w jej oczy. To było tak cholernie niezręczne.
- N-no tak... Jasne... - Również się zaśmiała szurając czubkiem buta po podłodze.
Nastała między nami chwila niezręcznej ciszy, kiedy obie nie mogłyśmy dojść do żadnego konsensusu w swoich głowach. Podłoga w tej chwili zdawała się być najciekawszą rzeczą jaka tylko istniała kiedykolwiek na ziemi, ponieważ obie uważnie obserwowałyśmy swoje buty stojące na tej właśnie powierzchni. Przez głowę przelatywało jeszcze więcej myśli niż podczas tego pocałunku. Teraz jednak kręciły się one wokół tematu tego, jak teraz wyjść do tej drugiej z twarzą.
- Kurwa no... Kocham cię. - Wypaliłam chcąc zagłuszyć głośne rozprawki krzyczące w mojej głowie. Dopiero po chwili doszło do mnie co powiedziałam, co sprawiło tylko, że byłam dwa razy bardziej czerwona na twarzy. Chociaż od pocałunku minęło zaledwie kilka minut miałam wrażenie, że zaraz mnie wyśmieje i każe się wynosić z jej domu. Ku mojemu zaskoczeniu jednak ta popchnęła mnie do tyłu przez co zaskoczona opadłam na jej łóżko.
Zaraz po tym wskoczyła na mnie i położyła swoją głowę na mojej klatce piersiowej ciągle unikając mojego wzroku. Najwidoczniej wezgłowie łóżka było bardziej interesujące niż moje palące się od stresu i zażenowania oczy.
- Ja... - Wydukała drżącym głosem. Serce przyspieszyło jeszcze bardziej czekając na werdykt płynący z jej ust. - T-też... Też cię kocham. - Wydusiła najwidoczniej siłą te słowa, które kompletnie nie chciały opuścić jej gardła.
Chociaż myślałam, że po usłyszeniu tego wszystkie emocje ze mnie zejdą i będę mogła spokojnie bez żadnego skrępowania ponownie ją pocałować... Niestety tak nie było. Ciągle nie mogłam uspokoić nierównego oddechu, a serce nie chciało zwolnić. Miałam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej i ucieknie przez okno.
Poczułam kilka chłodnych kropel spływających na moje ubranie. Zdałam sobie sprawę, że płacze. Zrobiło mi się jeszcze bardziej przykro i również miałam ochotę zacząć płakać. Mimo tego jednak zdobyłam się na odwagę i podnosząc się do siadu mocno ją przytuliłam.
- Nie płacz... Już jest dobrze. Już jest po wszystkim. Już nie musisz się stresować. - Po części mówiłam to do niej, jednak również mówiłam to sama do siebie chcąc w końcu się uspokoić i przestać stresować tym, że właśnie wyznałam miłość mojej najlepszej przyjaciółce.
- Ale to jest tak cholernie głupie! - Krzyknęła praktycznie do mojego ucha bijąc mnie pięściami w plecy. Schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi roniąc kolejne łzy. - Ledwo potrafię te durne słowa powiedzieć, a nawet jak reagujesz tak super nie potrafię się uspokoić! Czemu ta miłość jest taka durna?! - Krzyczała ciągle płacząc coraz bardziej. Kompletnie ją rozumiałam przypominając sobie wszystko, co działo się w ostatnim czasie. - Tak bardzo cię kurwa kocham, a tak ciężko mi jest to powiedzieć! - Krzyknęła jeszcze zaciskając dłonie na moich ramionach.
Chciałam jej jakoś odpowiedzieć, jednak żadne sensownie słowa nie przychodziły mi na myśl. Tak więc po prostu mocno ją przytulałam pozwalając jej się wypłakać. Wypłakać i móc w końcu zrozumieć, że całe te długie rozkminy, wielkie zagadki kłębiące się w naszych głowach w końcu doszły do jakiegoś skutku. I teraz będzie już tylko lepiej. Tak jakby stary rozdział pozostał w tej chwili zamknięty na dobre, a nowe puste kartki ukazały się naszym oczom gotowe na to, by zapisać je nową historią. Naszą historią. Słowami, które dokumentują nasze uczucia, doświadczenia, doznania i wszystko to, co będziemy razem przeżywać.
Długo trwała cała ta chwila, w której próbowałyśmy znaleźć jakieś odpowiednie słowa na to, jak zabić całą niezręczność, jaka wytworzyła się między nami. Ostatecznie jednak Kitsune w końcu poluźniła ten mocny uścisk, którym mnie objęła wylewając swoje łzy w moje ramię i odsunęła się przecierając rękawem opuchnięte oczy.
- Dziękuję... - Szepnęła cicho. Chociaż wszyscy wyglądają bardzo nieciekawie, kiedy płaczą, mają opuchnięte oczy, są cali czerwoni i mokrzy od łez, tak ona wygląda po prostu... pięknie. Tak cholernie bezbronnie, jak mała dziewczynka którą trzeba z każdej strony otaczać opieką. Jednocześnie wygląda tak strasznie i przykro, ponieważ bardzo nie lubię kiedy ona płacze. Chciałabym móc zawsze widzieć na jej twarzy ten szeroki, pełen szczerości uśmiech.
- Do usług. - Uśmiechnęłam się promiennie. Wszystkie te minuty spędzone w swoich objęciach sprawiły, że mogłyśmy ułożyć sobie to wszystko w głowie. Przyswoić to, co się stało i móc nabrać nadziei na to, co się stanie. - Więc... - Zaczęłam budząc uwagę jej czerwonych i wciąż zeszklonych oczu - Teraz jakby jesteśmy razem? - Spytałam drapiąc się po karku. Tymi słowami wywołałam uśmiech na jej zapłakanej twarzy.
- No... Chyba na to wygląda. - Odparła cicho.
Nie wiedząc zbytnio co mogę zrobić zbliżyłam się do jej twarzy chcąc ją pocałować. Niestety jednak stres nie pozwolił mi na to i zatrzymałam się zaraz przed jej twarzą. Kiedy zauważyła to, że się zatrzymałam uśmiechnęła się, po czym złapała moje policzki w swoje dłonie całując mnie delikatnie. Już bardziej pewnie pogłębiłam nieco pocałunek. Kiedyś dojdziemy do perfekcji w umiejętności całowania.
Licznik słów: 1345
Data napisania: 06.09.2020r
Wiem, że dzisiaj króciutko, ale nie chciałam psuć klimatu. To tyle. Bayo!
Pytanie dnia: Jaka jest wasza ulubiona postać z tej książki? uwu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro