Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19. "Kłótnia"

Nogi odmawiają posłuszeństwa...

Krew mrozi mi się w żyłach...

Oddech przyspiesza...

Bicie serca przyspiesza...

Kropelki potu ściekają po czole...

Nie chcę się w to mieszać.

Nie chcę wiedzieć o co chodzi.

***

- A może to lepiej ty się od niej odpierdolisz, hm? - Kiedy te słowa wypłynęły z jego ust nogi zrobiły mi się jak z waty. Nie wiem czy to tchórzostwo, najprawdopodobniej tak, jednak doszłam do wniosku iż nie chcę mieć z tą sytuacją nic wspólnego. Dlatego też po prostu poszłam prosto do pokoju po owe bluzy w głowie ciągle wspominając to, co zobaczyłam. Chyba naprawdę nie wiem z kim się zadaję. Yui wygląda niegroźnie, jednak na spotkanie ze zwykłym chłopakiem takim jak ona wzięła nóż, co raczej zwykłemu nastolatkowi by nigdy do głowy nie przyszło. Powiedziała "Wiem kim jesteś i czego chcesz". Kim jest Afuro? Czego chce? Zdecydowanie za dużo pytań i zbyt mało odpowiedzi. 

Posiedzieliśmy jeszcze co nieco przy ognisku aż w końcu przyszli nauczyciele zgarnąć nas do środka, by nie zakłócać ciszy nocnej. Niechętnie zabraliśmy się do pokoi, gdzie wspólnie z dziewczynami rozmawiałyśmy o całym wieczorze. Szczególnie Mitsuko komentowała, że Gou stał się teraz naprawdę fajnym chłopakiem, a kiedy byli razem był typowym skurwysynem. W sumie mieli okazję dziś trochę porozmawiać. Yui milczała na temat tego, co się dzisiaj stało. Ja również wolałam się nie spowiadać. To na pewno nie jest coś, w co chcę się mieszać.

- O cholercia. Słuchajcie dziewczyny, ja muszę na moment wyjść. - Powiedziała Kitsune patrząc na coś w telefonie. - Afuro chciał się ze mną dzisiaj spotkać żeby mi coś powiedzieć, więc wiecie, nie mogę przepuścić takiej okazji. - Czerwona na policzkach drapała się po tyle głowy i szurała czubkiem buta o podłogę.

- Mamy dwie opcje. Albo chce ci powiedzieć, że cię kocha, albo, że powinniście zostać przyjaciółmi. - Stwierdziła Mitsuko z uśmiechem na twarzy. - Leć szybko zanim ci ucieknie! - Powiedziała, na co różowowłosa pokiwała ucieszona głową, po czym wyszła z pokoju. 

Nie podzielałam ich entuzjazmu szczególnie po tym, co dzisiaj miałam okazję zobaczyć. Przez myśli przeszło mi, aby zatrzymać Kitsune w pokoju, jednak nadal prowadzona stwierdzeniem, że nie chcę się w to mieszać odgoniłam te myśli od siebie. 

Po kilku minutach nieobecności dziewczyny z pokoju bez słowa wyszła Yui. Mitsu próbowała się jej zapytać gdzie idzie, jednak ta nic nie odpowiedziała. Ta dziewczyna jest dla mnie jedną, wielką zagadką. 

Yui nie wychodziła zbyt często z pokoju. Generalnie niezbyt się od nas oddalała, więc mocno zaintrygowało mnie jej dzisiejsze zachowanie. Szczególnie, że było podbite tym, co widziałam między nią a blondynem. Po chwilowym zastanowieniu postanowiłam pójść za nią. Niestety jednak ja nie miałam tak dobrze by móc bez wzbudzania żadnych podejrzeń bez słowa wyjść z pokoju, dlatego też szybko wymyśliłam prostą wymówkę.

- Idę się przewietrzyć. - Mruknęłam w stronę fioletowowłosej, która przytaknęła delikatnie skinieniem głowy.

Przeszłam na palcach przez korytarz aż doszłam do drzwi wyjściowych. Pociągnęłam za klamkę i najciszej jak tylko potrafiłam pchnęłam je do przodu. Na szczęście tym razem nie zaskrzypiały. 

Rozejrzałam się na boki i zauważyłam znikającą za rogiem znajomą mi sylwetkę. Cichutko poszłam za nią starając się nie zbliżać zbyt blisko. Wychyliłam się zza ściany przez co zauważyłam, że ta zmierza w kierunku innego budynku należącego do ośrodka. 

Dalej najciszej jak potrafiłam szłam za nią, aż w końcu ta zatrzymała się wychylając zza drzewa. Zrobiłam to samo co ona, jednak nieco dalej, by na pewno mnie nie usłyszała. To, co zobaczyłam momentalnie zmroziło mi krew w żyłach.

Moim oczom ukazał się nikt inny jak Afuro Terumi, jednakże w towarzystwie Kitsune. Trzymał ją przykładając jej nóż do gardła i przykładając drugą dłoń do jej ust, aby nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Kitsune z całych sił próbowała się wyrwać, jednak to na nic, ponieważ chcąc nie chcąc blondyn był od niej silniejszy. Cała jej twarz była mokra od łez, z daleka mogłam usłyszeć jej zduszony krzyk. Terumi najwidoczniej bardzo usatysfakcjonowany zaistniałą sytuacją uśmiechał się od ucha do ucha. Jego włosy powiewały na wietrze sprawiając, że wyglądał jeszcze bardziej strasznie. Całość wyglądała jak obraz żywcem wyciągnięty z jakiegoś muzeum, jednak niestety taka była rzeczywistość i w takiej sytuacji aktualnie się znalazłam. 

Zdezorientowana nie wiedząc co mam robić by uratować Kitsune patrzyłam, co zrobi Yui. ...A raczej patrzyłam w miejsce, w którym przed chwilą stała. Zaaferowana widokiem Afuro przykładającego nóż do gardła mojej jedynej przyjaciółki nie zauważyłam, kiedy ona zniknęła. I nie wiedziałam czy uciekła, by ratować swoje życie, czy uciekła zadzwonić po policję, czy może schowała się gdzieś, by zaraz rzucić się na długowłosego. 

Przerażona nie miałam pojęcia co zrobić. Nogi już dawno zrobiły się jak z waty. Miałam wrażenie, że po prostu zapadam się pod ziemię nie mogąc w żaden sposób ruszyć się z miejsca. Terumi przyłożył nóż bliżej jej szyi, na tyle blisko, że zobaczyłam pierwszą strużkę krwi. Nie wiedząc co robić po prostu biegiem wystrzeliłam w ich stronę bez żadnego planu jak zatrzymać blondyna.

- KITSUNE! - Krzyknęłam zrywając się przerażona z łóżka. Zaraz... Z łóżka? Zdezorientowana rozejrzałam się do pokoju orientując się, że jestem w naszym pokoju, a Mitsuko tak jak wcześniej przegląda coś na telefonie.

- Przyśniło ci się coś? - Zachichotała na widok mojej przerażonej twarzy. 

- Czyli to był tylko sen? - Otarłam z ulgą kropelki potu z czoła, na co ta pokiwała twierdząco głową. - Na szczęście... - Odetchnęłam. - A gdzie jest Kitsune? - Spytałam.

- Wyszła do Afuro. - Odparła nie wiedząc, jakiego demona właśnie we mnie obudziła.

Zerwałam się jak poparzona i momentalnie wybiegłam z pokoju w kierunku, w którym w moim śnie odbyła się mrożąca krew w żyłach scena. Krew gotowała mi się w żyłach i wszystkie nerwy w organizmie błagały, by jeszcze nie było za późno. W pokoju nie widziałam również Yui, więc wszystko było dokładnie tak, jak we śnie. Czyżby mój mózg to przewidział i chciał mnie ostrzec?

Dobiegłam w końcu do miejsca zbrodni z krzykiem:

- KITSUNE ON CHCE CIĘ ZABIĆ! - ...Jednak dopiero, kiedy złapałam nieco oddechu zauważyłam, że ten trzyma delikatnie jej policzek zbliżając się powoli do jej ust. 

Kiedy dwójka prawie całujących się nastolatków zauważyła mnie oboje byli mocno zmieszani. Kitsune w sekundę strzeliła wielkiego buraka, zaś długowłosy zaczął się głośno śmiać.

- Czy to naprawdę wyglądało, jakbym miał ją zabijać? - Wydusił z siebie pomiędzy seriami śmiechu. Momentalnie zrobiło mi się tak cholernie głupio, że rozwaliłam im moment, na który różowowłosa tak długo czekała.

- Kokoro do cholery jasnej, czy ty zawsze musisz wszystko psuć?! - Syknęła mocno zdenerwowana na mnie. I w sumie nie dziwię jej się. Zapewne na jej miejscu również byłabym mocno zdenerwowana. 

- Nie denerwuj się, na pewno nie chciała źle... - Poklepał ją chłopak po ramieniu posyłając mi ten swój chamski uśmieszek. 

- Przepraszam... - Mruknęłam tylko i obracając się na pięcie z głową w dół wróciłam do pokoju. Zobaczyłam przy okazji, że za drzwiami wejściowymi ośrodka stoi Yui. Zapewne wyszła się przewietrzyć. Dlaczego jestem taką idiotką?! 

Weszłam do pokoju i biorąc szybki prysznic położyłam się do łóżka. Bałam się momentu, kiedy wróci Tadashi. Było mi tak cholernie głupio, że nie mogłam teraz spojrzeć jej w oczy. Zniszczyłam jej moment, na który czekała przecież tak długo! Mitsuko pytała się mnie, o co chodzi jednak zbywałam ją mówiąc, że jestem po prostu zmęczona i chcę iść spać.

Odkąd położyłam się do łóżka udawałam, że śpię, by nie musieć patrzeć różowowłosej w oczy. Kiedy w końcu wróciła do pokoju zrobiło mi się tylko jeszcze bardziej głupio i wręcz nie mogłam się doczekać momentu, kiedy zgasimy światło i będę mogła w spokoju po cichu zacząć płakać. Albo raczej dać oczom swobodnie łzawić.

- I jak było? - Spytała ją Mitsuko. 

- Nic mi nie mów... Wyznaliśmy sobie uczucia i wtedy on chciał mnie pocałować. Byłam tak podekscytowana i nie mogłam się doczekać aż nasze usta się zetkną i wtedy... Wbiła Kokoro z krzykiem "Kitsune, on chce cię zabić". Oczywiście jak zawsze musiała zniszczyć to, na co najbardziej czekałam. - Mówiła z wyrzutem. Gdy tylko to powiedziała miałam ochotę zapaść się pod ziemię i już nigdy nie pokazywać jej się na oczy. Było mi tak cholernie wstyd...

- Nie mów tak lepiej jak teraz śpi. Lepiej jej to powiedz w twarz i wyjaśnijcie to sobie, bo na pewno nie zrobiła tego tylko po to, by zepsuć twój moment. - Mówiła fioletowowłosa stając po mojej stronie. 

 - Mogę to powiedzieć i teraz, i wtedy kiedy będzie słyszeć, i wtedy kiedy nie będzie słyszeć! Zrobiła to zapewne dlatego, że jest o mnie zazdrosna. Że mi z facetem wychodzi, a jej oczywiście nie. Ciekawe czy jej by było przyjemnie, jakbym to ja przeszkodziła jej i Gouenjiemu się całować. Jebana egoistka. - Rzucając takimi słowami po prostu nie wytrzymałam i momentalnie z oczu trysnęły mi łzy. 

- Nie rzucaj takimi ostrymi słowami teraz. Teraz jesteś zdenerwowana, bo to stało się przed chwilą. Ułóż to sobie na spokojnie w głowie, odpocznij i jutro to sobie wyjaśnijcie. - Wytłumaczyła Mitsuko spoglądając w moją stronę i zauważając, że płaczę. Gorzej być chyba nie mogło.

Kitsune przewracając oczami zgodziła się na taki układ, jednak mi było głupio z wizją jakbym miała tłumaczyć się teraz, jutro, za tydzień, za miesiąc, czy nawet za rok. Nie chciałam jej patrzeć w oczy. Nie zasługiwałam na to. 

- Ja przepraszam... Ja nie chciałam... - Wydusiłam drżącym głosem z zapłakanymi oczami. Kiedy tylko Kitsune spojrzała w moją stronę emocje wzięły górę i momentalnie wybiegłam z pokoju na korytarz. 

Nie bardzo wiedziałam co mogę ze sobą począć, a na dwór wolałam już nie wychodzić, więc po prostu zwinęłam się w kulkę pod ścianą i zaczęłam po cichu płakać. Chciałam, żeby chociaż jedna osoba wiedziała jak było naprawdę i, żeby stała po mojej stronie. Bo chociaż Mitsuko zdawała się stać to wątpiłam, że jak dojdzie do wyjaśniania całej sytuacji faktycznie będzie po mojej stronie. Postanowiłam opowiedzieć o całym zajściu Gouenjiemu. Mimo wszystko zaczęłam go już traktować jak przyjaciela, więc wierzyłam, że naprawdę mi uwierzy i będzie stał po mojej stronie. 

Stanęłam za drzwiami pokoju chłopaków i zapukałam w nie. Na szczęście po tylu latach ćwiczeń nawet podczas wielkiej symfonii płaczu mogłam bezbłędnie naśladować mój normalny głos. 

- Co jest? - Odezwał się po głosie najprawdopodobniej Kazemaru.

- Możesz wyciągnąć z pokoju Gou? - Spytałam, na co ten zawołał chłopaka. 

Kiedy ten wyszedł po prostu się do niego przytuliłam. Ten początkowo zdziwiony po chwili również oddał uścisk. 

- Zjebałam. Kurwa zjebałam. - Wydusiłam przez łzy. 

Opowiedziałam mu o całym zajściu nie odklejając twarzy od jego koszulki, dlatego też została w całości przemoknięta moimi łzami. Nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie... Jak będzie miał pretensje to najwyżej mu ją wypiorę. Na szczęście oprócz chwilowych podśmiechujek z mojego zachowania okazał m naprawdę dużo współczucia. Powiedział to samo, co powiedziała Mitsuko do Kitsune. Jednak jakoś z jego ust było to dla mnie o wiele bardziej przekonujące. Cały mój płacz zakończył się na wspólnym naśmiewaniu się z Terumiego. Opowiedział mi również, że chłopak praktycznie przy każdym zachowuje się najwidoczniej inaczej i ciężko jest rozgryźć jaki jest naprawdę. Sam stwierdził, że jest to "Głupi debil którego nikogo nie lubi kiedy jest sobą, dlatego do każdego się dostosowuje żeby ludzie go lubili. A laski na niego lecą." Dokładnie tymi dwoma zdaniami mogłabym podsumować całą osobę Terumiego. Na koniec opowiedział mi co nieco o samym chłopaku i jego wewnętrznym gejostwie. Otarłam podkrążone oczy i z uśmiechem podziękowałam chłopakowi za... Nocną opiekę. To "nie ma sprawy" takim wyluzowanym tonem jeszcze bardziej podbudowało mnie na duchu, że naprawdę mam na kogo liczyć i komu w razie czego się wyżalić. Nadal się dziwię, że naprawdę mnie zrozumiał i nie śmiał się aż tak bardzo z mojego zachowania i dramatyzowania. Faktycznie jak już się uspokoiłam doszłam do wniosku, że trochę przesadziłam. 

Po cichu weszłam do naszego pokoju i położyłam się do łóżka. Jakoś smutno mi było na myśl, że dzisiaj Kitsune nie będzie spała obok. Praktycznie codziennie już spałyśmy razem, chociaż było strasznie ciasno. Mimo wszystko dzisiaj brakowało mi jej ciepła, tego bezkarnego dotykania mnie z każdej strony i tulenia do siebie. W mojej głowie już wszystko sobie wyjaśniłyśmy i tak trochę zapomniałam, że nadal jest na mnie zła. Ale niestety jeszcze cała rozmowa z wyjaśnieniem przed nami. Może to i dobrze?

Licznik słów: 2024

Data napisania: 07.06.2020

Ale fajny dramacik nam się robi. No no. To tyle. Bayo!

Swoją drogą, jeśli tak, jak ja nie macie planów na drugi tydzień ferii i macie ochotę być może kogoś poznać, z kimś pogadać to zapraszam na mój serwer na discordzie. (Zaproszenie wam wrzucę w komentarzu) Gadamy o życiu, chińskich bajach, inazumie, gierkach też więc każdy chyba znajdzie coś dla siebie uwu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro