Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. "Norma"

Tak ogólnie to jak czytacie tego książka, to możecie dawać gwiazdki żebym wiedziała, że ktokolwiek to czyta XD Dzięki

Jest całkiem interesujący...

Nie znam go, jednak chcę go poznać.

Coś mnie do niego przyciąga.

Nie chcę być z nim w związku.

Chcę jedynie zabić nieco czasu...

***

Wszystko zaczęło się normować. Wszystkie dni szkolne spędzałam z Kitsune, zazwyczaj na podglądaniu klubu piłki nożnej lub grając w karty w klubie histeryczek. Dostaliśmy nareszcie letnie mundurki więc siedzenie na szkolnym zieleniaku nie sprawiało już tak wielkiego dyskomfortu jak ostatnio. 

- Ich do siebie ciągnie. - Stwierdziła Kitsune wpatrzona w trening naszych nowych kolegów. Z którymi zamieniłyśmy dosłownie kilka słów.

- Kogo do kogo niby? - Spytałam nie rozumiejąc co ma na myśli.

- Gouenjiego do Afuro. - Odparła, na co wyplułam z ust wodę, którą przed sekundą tam wlałam. - No nie widzisz tego? Przecież on go tak zaczepia, bo mu się podoba! - Mówiła z pełnym przekonaniem, że ta dwójka niedługo będzie razem.

- Jakoś tego nie widzę. - Mruknęłam przyglądając się jak chłopak o fryzurze jeża łapie tego blondyna za jego długie włosy uniemożliwiając mu strzelenie bramki i zatrzymując go w miejscu. To musiało zaboleć.

- To zapytaj się ich. Ja ci mówię, że oni są gejami. - Splotła ręce na piersi i odwróciła ode mnie głowę. 

- W sumie co mi szkodzi. - Rzecz biorąc chciałam poznać tego białowłosego chłopaka. Nie wiedzieć czemu bardzo mnie intrygował i ciekawił. Nie liczę zupełnie na to, by coś z tego było, jednak chciałam poznać go bardziej, niżeli go poznałam z samego patrzenia na niego z ławki.

- Co?! Nie! - Zaprotestowała różowowłosa ściągając mnie z powrotem na ławkę, z której dopiero co zaczęłam wstawać. - Nie możesz! 

- Czemu niby? - Spytałam nie wiedząc o co jej znowu chodzi.

- Bo to jest zakazany owoc! - Powiedziała, co brzmiało jakby wymyśliła to na poczekaniu. 

- To w takim razie Adam i Ewa już nie będą w raju. - Wzruszyłam ramionami wstając z ławki i ignorując protesty Lisa.

Nigdy nie rozumiałam tych wszystkich lasek bojących się chłopaka, który im się podoba. Przecież jeśli do niego nie zagadasz to twoje szanse na związek z nim będą chyba na poziomie minusowym. Sama Kitsune ostatnio mi powiedziała, że chłopcy lubią, by to dziewczyna zrobiła pierwszy krok. Ta jej cudowna hipokryzja...

- Jesteś gejem? - Spytałam prosto z mostu podchodząc do białowłosego chłopaka opierającego się o słupek bramki.

- Hę? - Uniósł w górę jedną brew mierząc mnie chamsko wzrokiem. Być może nie usłyszał, więc zapytałam go ponownie.

- Czy jesteś gejem? Wiesz. Wolisz chłopców. - Wyjaśniłam być może obce mu pojęcie.

- Jestem hetero. - Stwierdził stanowczo. Przypominał mi takiego typowego bad boya z jakichś filmów dla nastolatek, które oglądałam w gimnazjum. - A ty kim jesteś by podważać moją orientację? - Definitywnie był nie w humorze. Być może właśnie blondynek podstawił mu nogę, albo nie trafił do bramki.

- Nie wiem. Twoją przyszłą kraszi. - Wzruszyłam ramionami z lekko chamskim uśmiechem na twarzy. 

- Mam się śmiać teraz czy zaraz? - Spytał przewracając oczami. Splotłam ręce na piersi i przerzuciłam ciężar ciała na drugą nogę. 

- Ja bym się z prawdy nie śmiała. - Stwierdziłam wymyślając wszystkie kwestie na poczekaniu. Nie miałam zamiaru go podrywać, czy tym go denerwować. Chciałam raczej lekko z niego zadrwić i sprawdzić jaką jest osobą. Kiedy ktoś jest zirytowany można z niego wręcz czytać jak z białej kartki. 

- Może i masz rację. - Odwzajemnił mój arogancki uśmiech, po czym wyciągnął telefon i zaczął w nim coś stukać. Mało obchodziło mnie co tak pilnego miał do załatwienia, a bardziej zastanawiał mnie jego nagła zmiana nastroju. Może wyczuł, że go testuję. Tak czy inaczej bez słowa odwróciłam się od niego i wróciłam do Kitsune.

- I co tam? Jak tam? Podobasz mu się? Lubi cię? - Pytała zupełnie najwidoczniej zapominając dlaczego z nim rozmawiałam. 

- Powiedział, że jest hetero. - Odparłam ignorując napływ pytań od niej. - I chyba ma okres, bo raz wkurzony a potem szczęśliwy jakby mu się dziecko urodziło. - Stwierdziłam podpierając głowę na dłoni.

- Podobasz mu się! - Powiedziała bez chwili zawahania, na co spojrzałam w jej stronę pytającym wzrokiem. - No bo skoro po rozmowie z tobą się ucieszył, to to coś musi znaczyć! I nawet nie kłam, że on ci się nie podoba. Dobrze widziałam, jak się uśmiechałaś rozmawiając z nim, a nawet przy mnie się tak nie uśmiechasz! Już pierwsza rozmowa i wolisz jego ode mnie?! Tak?! Tu się nasza przyjaźń kończy?! Rozbijamy się na związki i ty sobie do jeżyka teraz idziesz i zostawiasz mnie samą na pastwę losu?! - Krzyczała ze łzami w oczach irytując się z niewiadomego powodu. Praktycznie miałam wrażenie, że popękały mi bębenki w uszach.

- Cii. - Położyłam jej palec na ustach przybliżając się do niej. Drugą dłoń podparłam na jej udzie, żeby było mi wygodniej. Błyskawicznie przestała krzyczeć. - Ciebie nigdy nie zostawię, jesteś dla mnie zbyt cenna. - Szepnęłam wprost do jej ucha, na co jej oczy delikatnie się zeszkliły. Wyglądała naprawdę uroczo. Uśmiechnęłam się jeszcze jakby chcąc jej udowodnić, że tylko obok niej mam ochotę szczerze się uśmiechać. 

- Aww Kokoro! - Krzyknęła rzucając się w moje ramiona i praktycznie mnie dusząc. - Przestań mnie podrywać, bo jeszcze chłopaki będą zazdrośni! - Gdyby ktoś siedział po drugiej stronie tej ławki miałby aktualnie perfekcyjny widok na majtki dziewczyny. Zdecydowanie za często jej się zdarza, że ktoś zupełnie nieświadomy może zobaczyć całą jej bieliznę w pełnej okazałości. 

***

Na godzinie wychowawczej ogłoszona została wycieczka szkolna nad ocean, która miałaby się odbyć w czasie wakacji letnich. Wszyscy byli bardzo zadowoleni, a w szczególności Kitsune która do końca lekcji ględziła mi nad uchem o tym, jaki strój weźmie i, że Afuro zobaczy ją w stroju kąpielowym. 

W klubie histeryczek również w kółko rozmawiałyśmy na temat tej wycieczki. A raczej Kitsune i Mitsuko rozmawiały, a ja czekałam aż zmienią w końcu temat.

- A ty Kokoro, jedziesz? - Spytała w końcu fioletowowłosa najwidoczniej zauważając, że nie udzielam się w rozmowie.

- Spytam babci. Jak się zgodzi to pojadę, a jak nie to nie. - Stwierdziłam wywołując ogromne oburzenie w całym pomieszczeniu. A raczej głównie u Kitsune.

- Musi się zgodzić! Jeśli się nie zgodzi, twój związek z Gouenjim nie będzie miał racji bytu! Na sto procent jakaś baba z balonami większymi od twojej głowy go tam poderwie i już na zawsze zaprzepaścisz okazję na wspólną przyszłość z nim! - Mówiła praktycznie plując mi w twarz.

- Podoba ci się Gouenji? - Spytała zdziwiona Mitsu. - Byłam z nim rok temu w związku. Jak chcesz to mogę ci podpowiedzieć jakie dziewczyny lubi.

- CO?! - Krzyknęłyśmy równocześnie nawet wraz z Yui, która wyjątkowo oderwała się od książki.

- No tak. - Zaśmiała się cicho. - Byłam w zeszłym roku menadżerką w klubie piłki nożnej i chyba mu się spodobałam, bo tydzień po tym jak się poznaliśmy już byliśmy razem. 

I już wiem, że ten związek nie miał przyszłości. Jestem jedną z tych osób, które nie wierzą, że związek opierający się na tygodniowej znajomości nie ma racji bytu, ponieważ zupełnie nie znamy drugiej osoby i w którymś momencie zdajemy sobie sprawę jaka ta osoba jest naprawdę i wszystko się rozpada. 

- I w związku byliście kolejny tydzień, a potem się pokłóciliście i do tej pory jesteście wrogami? - Spytałam przewracając oczami. Dokładnie tak wyglądały wszystkie związki dziewczyn w gimnazjum.

- Skąd wiedziałaś? - Spytała, na co znów wzruszyłam ramionami. - Dopiero po czasie do mnie doszło, jak bardzo było to niedojrzałe. Jednak w pierwszej liceum jesteśmy bardziej gimnazjalistami niż licealistami. - Stwierdziła odzyskując tym samym cały mój szacunek, który przed momentem straciła. 

- I jakie on dziewczyny lubi? - Pytała Kitsune niezbyt zainteresowana tematem gimnazjalnych miłości. 

- On sam jest specyficzny, więc specyficzne dziewczyny lubi. Z drugiej jednak strony działa bardzo schematycznie i bardzo przypomina niegrzecznych chłopców z filmów dla nastolatek. - Czy to przypadek, że doszłam dzisiaj do takich samych wniosków? - Lubi, gdy w dziewczynie jest coś specyficznego i nie przepada za typowymi dziewczynami. Więc w sumie Kokoro masz u niego spore szanse. - Posłałam jej pytający wzrok nie rozumiejąc dlaczego tak uważa. - No spójrz, jesteś dość tajemnicza, jednocześnie bardzo dosłowna, potrafisz postawić na swoim i być dosadna. - Przerwała na moment jakby dając mi chwilę na przyswojenie tych informacji. - Jeśli przypadniecie sobie do gustu to może coś z tego będzie. - Kitsune momentalnie zaczęła skakać z radości, krzyczeć, płakać, gratulować mi, aż w końcu się uspokoiła i dała mi dojść do słowa.

- No dobra. Ale on mi się nie podoba. - Zaśmiałam się, że dopiero teraz dały mi to powiedzieć. - Jedynie jest w nim coś interesującego co sprawia, że mam ochotę się z nim zadawać.

- To się właśnie nazywa zauroczenie! - Stwierdziła stanowczo Kitsune pociągając nosem. - Tak szybko dorastają...

- Nie. Nie chciałabym być z nim w związku. - Powiedziałam, na co w pokoju nastała głucha cisza na kilka sekund, po czym niesamowite oburzenie dziewczyn krzyczących jak bardzo do siebie pasujemy i, że jesteśmy jak dwie połówki jabłka. - Nie ważne. Kitsune, a jak tam z Tobą i Afuro? - Spytałam chcąc odwrócić ich uwagę i zmienić temat.

- No odkąd mu wytarłam twarz to nie rozmawialiśmy... - Zwróciła swoje kolana ku sobie i stukała o siebie swoimi palcami wskazującymi wykazując swoją nieśmiałość w tym temacie. - Ale nadal mam tą chusteczkę i za nic w świecie nigdy jej nie wypiorę. Obstawię ją w złotą antyramę i będę ją kochać wieczność!

- A wiemy jakie blondynek lubi dziewczyny? - Spytałam Mitsuko, uważając ją za szkolną gwiazdę, która zagubiła się wśród przegrywów. 

- Podobno lubi chłopców. - Powiedziała uprzednio zastanawiając się moment nad odpowiedzią. - Ale być może dziewczyny też. Ja pamiętam jedynie dramę na początku roku jak ktoś go widział całującego się z innym chłopakiem. Plotki się szybko rozeszły i od tamtej pory ma przerąbane gdziekolwiek się nie znajdzie. 

- Biedny pedałek... - Stwierdziłam patrząc na zirytowaną Kitsune. 

- Znajdę mu najlepszego chłopaka jakiego tylko się da i otoczę go miłością! - Stwierdziła ukrywając chęć ucieknięcia i rozpłakania się w szkolnej toalecie. 

- Przecież powiedziałam, że być może lubi też dziewczyny... - Westchnęła fioletowowłosa, po czym wstała zabierając ze sobą torbę. - Dobra, ja spadam. Muszę pomóc mamie przy obiedzie dzisiaj. Do jutra!

Pożegnałyśmy ją razem, po czym kontynuowałyśmy rozmowę wraz z Kitsune. Yui standardowo się nie udzielała i jedynie czytała książkę. Zawsze mnie zastanawiało, czy faktycznie ją czyta, czy może jedynie udaje podsłuchując w tym czasie naszej rozmowy.

- Zbieramy się już? - Spytała różowowłosa ziewając. 

- Możemy już w sumie iść. - Stwierdziłam spoglądając na zegarek wiszący nad drzwiami. - Idź przodem, ja muszę jeszcze skoczyć do klasy. 

- To widzimy się na dole. - Powiedziała wychodząc z pomieszczenia. 

Zabrałam ze stołu mój piórnik i zeszyt od matematyki, z którego Kitsune przepisywała lekcje. Schowałam przedmioty do torby, którą zarzuciłam na ramię i udałam się do drzwi.

- Kokoro... - Odezwała się Yui ujawniając swój głos po raz drugi. - Kiedy stałaś się tak bliska Kitsune? - Spytała zdejmując z nosa okulary. Odłożyła książkę i wstała z miejsca. - Znacie się ledwo dwa miesiące, a ona nie odstępuje ciebie na krok. Mówi ci o wszystkim i bezgranicznie ci ufa. Co takiego zrobiłaś, że tak bardzo się do ciebie zbliżyła? - Nie brzmiała, jakby żartowała. Mówiła zupełnie poważnie, jej głos był bardzo chłodny i pewny, jakby chciała to powiedzieć od dawna i powtarzała sobie w głowie tę kwestię codziennie.

- Um... - Zakłopotałam się nieco. Nie wiedziałam jakiej odpowiedzi ode mnie oczekuje i co tak naprawdę ma na myśli. - Myślę, że to raczej ona bardzo chciała się ze mną zaprzyjaźnić i z czasem jej się udało do mnie po prostu dotrzeć. - Stwierdziłam zgodnie z prawdą.

- Dlaczego się chciała z tobą zaprzyjaźnić? Przecież jeszcze w zeszłym roku unikała cię na korytarzu jak ognia. Gdy tylko cię widziała uciekała gdzie pieprz rośnie, a wszystkie przerwy spędzała tutaj, aby cię nie spotkać. Musiałaś coś zrobić. Musiałaś jakoś zniszczyć jej obawę przed tobą. - Miałam wrażenie, jakby czytała mi w myślach. Nie brzmiało to jak druga osoba rozmawiająca ze mną, ale jak myśli, które kołatały mi się w głowie.

Próbowałam sięgnąć pamięcią do momentu, w którym pierwszy raz się spotkałyśmy. Nie lubiłam wspominać tamtego okresu. Jednak teraz jest o wiele lepiej i bardzo się cieszę, że wyszłam z tego bagna, dlatego nie miałam potrzeby cofać się wspomnieniami na tamto dno. 

- Jeśli dobrze pamiętam to pierwszy raz widziałam ją, gdy topiła się w rzeczce niedaleko szkoły. Coś nie pozwoliło mi przejść obok tego obojętnie, więc jej podałam rękę i wyłowiłam ją z tej wody. Od tamtej pory się do mnie przykleiła i natarczywie chciała się ze mną zaprzyjaźnić. - Opowiedziałam z grubsza jak to wyglądało i jak się poznałyśmy, na co ta znów wsunęła okulary na nos. - O to ci chodzi?

- Już nieważne. Możesz iść. Przepraszam, że cię zatrzymałam. - Powiedziała wracając na swoje krzesło do czytania książki.

To było dość... Dziwne. 

Licznik słów: 2142

Data napisania: 19.04.2020

Fajen. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro