Tajemnica rozwiązana?
Siedziałam na kanapie, którą jakiś idiota postawił centralnie przy basenie. Popijałam właśnie już moje piąte cosmo i czułam, że w głowie zaczyna mi lekko szumieć. Obserwowałam jak wszyscy doskonale się bawią, dziewczyny po prawo robiły sobie słodkie selfie na instragrama, kawałek dalej od nich chłopaki nagrywali snapy. Po mojej lewej stronie, niedaleko wejścia do domu kłóciła się jakaś para, a za nimi zaś inna się obściskiwała. Westchnęłam i to samo zrobiła Taylor, siedząca obok mnie.
-Zbieramy się zaraz - poinformowała Tay.
-Musimy poszukać Kate i Candy - przypomniałam jej.
-Po co? - mruknęła. - Candy pewnie wróci z Alexem, a Kate mam w dupie.
-Taylor! - jęknęłam. - Możesz panować nad emocjami?
-Wiesz, trudno mi nad nimi panować, kiedy ta idiotka robi wszystko, żeby mnie wkurzyć.
-Lej na nią - poradziłam.
-Staram się - odburknęła i w tym samym momencie pojawiła się obok nas Kate. Usiadła pomiędzy mną a Taylor i zaczęła chichotać.
-Kate, jarałaś! - zarzuciłam jej oburzona.
-Nie - pokręciła głową i wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem.
-Nie, wcale - warknęła Taylor, ale Kate nawet nie zauważyła jej tonu, tylko bawiła się tak dobrze, że aż złapała się za brzuch, który pewnie rozbolał ją ze śmiechu.
-No nie - odparła dziewczyna. - Nie mogę wam powiedzieć, bo to tajemnica.
-Ale co jest tajemnicą? To że jarałaś? - uniosłam brwi.
-Nie jarałam, tylko brałam - odparła jakby to było oczywiste, po czym od razu złapała się za buzie i znowu wybuchnęła śmiechem. - Matko Boska.
-Jak to brałaś? - warknęła na nią wściekła Taylor.
-Bo było to tak, że chłopaki mieli skręta - zachichotała. - I sobie zapaliliśmy, a później oni zapytali, czy nie chciałabym spróbować czegoś mocniejszego - puściła nam oczko. - Ale to tajemnica! Nikomu nie możecie powiedzieć!
-Kate, do cholery, co z nimi brałaś? Wciągałaś czy mówisz o jakiejś tabletce?
-O chuj się tak doczepiłaś? Spierdalaj! - wyskoczyła nagle i wstała. Spojrzałam przerażona na Taylor, a Kate która wstała wpadła na stolik, szybko znalazłyśmy się przy niej.
-Dobra, weźmy ją w ciche miejsce - przystąpiłam do działania.
-Dobry pomysł - pochwaliła Tay i natychmiast ruszyłyśmy w stronę domu.
-Puśćcie mnie! - krzyknęła dziewczyna i zaczęła się rzucać.
Poczułam jak ostry paznokieć, idealnie zrobiony tips przejeżdża mi po policzku i zostawia palący ślad.
-Kurwa - złapałam się za policzek, a Kate wykorzystując to odepchnęła Taylor i wbiegła do domu.
-I ja mam się z nią kurwa uganiać? - warknęła coraz bardziej wkurzona Taylor.
-Nie wiem - mruknęłam, ale ruszyłam za Kate.
-Nawet jak ją złapiemy, to co niby zrobimy?
-Zadzwoń po Cands, a ja idę szukać Kate - odparłam i wbiegłam do domu.
Zaczęłam od kuchni, ale tam nikogo nie było. No, nie licząc dwóch lesbijek obmacujących się przy lodówce. W salonie też nie znalazłam Kate, wyjęłam telefon i zadzwoniłam na jej numer, lecz w tym hałasie nie usłyszałam kompletnie nic. Przy okazji zobaczyłam, że dochodziła już 3. Spojrzałam na schody prowadzące na górę. Wiedziałam, że Dominic dał zakaz pałętania się po górze, ale pomyślałam, że gdybym to ja przed kimś uciekała, to schowałabym się właśnie tam. Rozejrzałam się dookoła i nie napotkałam na nikogo znajomego, nikt nawet nie zwracał na mnie uwagi, więc ruszyłam szybko na piętro.
Korytarz był bardzo ciemny, nawet podłoga składała się z ciemnych paneli, a ściany były chyba kolory ciemnego szarego. Złapałam za pierwszą klamkę, ale pokój był zamknięty. Uszłam kawałek dalej i otworzyłam drugie drzwi. Były otwarte więc zajrzałam w głąb pomieszczenia. Byłą to siłownia. Duży pokój wyposażony w przeróżny sprzęt. Nie jedna gwiazda nie posiadała takiej siłowni. Doskonale umeblowana, w rogu znajdował się telewizor z PlayStation, w rogach ścian zamontowane były głośniki. Najdziwniejsze było to, że w pomieszczeniu nie było ani jednego, nawet malutkiego okienka. Jedynie drugie drzwi, prowadzące pewnie do pomieszczenia obok.
"Ciekawe jak on wietrzy ten pokój?" pomyślałam.
Ale widząc, że nie ma tu Kate, wyszłam z pokoju i poczułam, że wpadam na czyjąś klatkę piersiową. Natychmiast się odwróciłam i ujrzałam Dominica.
-Nie ładnie to tak szpiegować - zaśmiał się, a ja pierwszy raz w życiu poczułam się jak totalna idiotka.
-Przepraszam, ja szukam Kate, bo... - zaczęłam, ale zobaczyłam, że zza schodów wychyla się Taylor, a za nią Cands z Ryanem.
-Żartowałem, znam już sytuację, ale mimo wszystko, mogłaś poczekać na mnie - puścił mi oczko z lekką kpiną, a ja natychmiast się zaczerwieniłam.
-Znalazłaś ją? - zapytała równie wściekła jak Taylor Cands.
-Nie - westchnęłam bezradna.
-Ja pierdole, czy ona zawsze musi narobić gówna?! - burknęła dziewczyna mojego brata.
Ryan cicho zachichotał i ruszył drzwi dalej, po czym je otworzył. Była to wielka łazienka. W środku znajdowała się Kate. Opierała się o umywalkę. Była cała mokra.
Natychmiast do niej podbiegłam, a Cands mimo, że była na nią wściekła, zrobiła to samo.
-Kate, okej? - zapytałam.
-Jessica - wychrypiała. - Nie wiem co się ze mną dzieję - zobaczyłam, że jej policzek był mokry i to chyba nie od wody. - Nie mogę oddychać.
Dziewczyna nagle zaczęła nas od siebie odpychać. Dominic natychmiast odciągnął mnie i Candy, a Ryan zajął nasze miejsce.
-Spokojnie Kate - zaczął cicho i powoli. - Oddychaj.
-Ale nie mogę! - zawyła dziewczyna.
-Coś ty do cholery wzięła? - krzyknęła Taylor.
-Taylor, cicho, to jej nie pomaga! - zwrócił jej uwagę Dominic. - Poza tym, ma teraz halucynacje. Nic jej nie jest, tylko tak jej się wydaję - uświadomił nas.
-Widzę, że masz doświadczenie w tych sprawach - mruknęłam, a on utkwił we mnie spojrzenie, jakby chciał coś powiedzieć, ale za wszelką cenę się powstrzymywał.
Wróciłam zainteresowaniem do Ryana i Kate mimo iż ciągle czułam na sobie spojrzenie gospodarza imprezy.
-Okeej, Kate, co ty na to? Zaprowadzimy Cię na balkon, tam sobie usiądziesz, ja przyniosę ci wodę. Nie masz ochoty się napić? - miał tak cholernie opanowany głos, jakby uspokajał takie osoby na co dzień. Kate jak idiotka wpatrywała się w niego i kiwała głową. - Super. Zaraz ci przyniosę wodę. A później mogłabyś się przespać? Nie masz ochoty na sen?
Kate znowu jak zaczarowana pokiwała głową.
-No to fajnie! Zaprowadzę cię do pokoju dla gości - puścił jej oczko i skierował ją w stronę wyjścia z łazienki.
Pokój dla gości był drzwi dalej i jednocześnie ostatnim pomieszczeniem na tym korytarzu z tej strony. Z drugiej strony znajdowały się tylko dwie pary drzwi, a przy schodach były schody prowadzone jeszcze na drugie piętro. Gdy Ryana zaprowadził Kate do pokoju, Dominic zniknął. Ryan otworzył drzwi na balkon i poczuliśmy jak do pokoju wpadło troszkę zimnego, niemalże już porannego powietrza. Kate jednak nie chciała wyjść na balkon, od razu bachnęła się na łóżko.
Po chwili z butelką wody i szklanką pojawił się Dominic. Dziewczyna wypiła niemalże natychmiast prawie całą butelkę. Ryan spojrzał zaniepokojony na Doma, co nie uszło mojej uwadze.
-Zajmiecie się chwilę nią? - zapytał nas Ryan.
-No pewnie - odparłyśmy niemalże natychmiast.
Ryana pokiwał głową i wyszli razem z Domem. Kate spojrzała na nas jak kompletna ćpunka i wychrypiała.
-Wody!
-Okej, pójdę - mruknęłam i wyszłam na korytarz.
Szłam w stronę schodów, gdy usłyszałam czyjeś głosy.
-Kurwa, jak się dowiem kto to zrobił, to chyba go zabiję! - warknął ostrym tonem Dominic.
-Mówiłeś chłopakom, żeby nie rozprowadzali towaru na imprezie - przypomniał Ryan. - Ktoś widocznie musiał złamać ten zakaz.
-A co jak to żaden z naszych?
-To co, obcy człowiek by wszedł z towarem?
-Nie wiem! Chuj wie! - warknął Dominic i usłyszałam jak wchodzi po schodach, szybko otworzyłam drzwi do siłowni i się w nich schowałam, nie zdążywszy ich zamknąć.
-Mam nadzieję, że nikt nie widział tej idiotki w takim stanie - szepnął Ryan.
-Dziewczyny ją widziały! - przypomniał mu chłopak i przystanęli przed drzwiami pokoju gościnnego. - Musisz znaleźć gościa co dał jej towar! - powiedział ostro.
-Znajdę! - obiecał.
I musieli wejść do pokoju, bo nastała cisza. Przypomniałam sobie, że miałam iść po wodę. A gdybym szła po tą wodę, to tak czy siak musiałabym obok nich przejść. Zaczęłam panikować, bo chłopaki przecież zauważą, że mnie nie ma. Spojrzałam na drzwi, prowadzące do pomieszczenia obok i zdałam sobie sprawę, że one przecież prowadzą do łazienki. Szybko je otworzyłam i znalazłam się w łazience.
Gdy ujrzałam swoje odbicie w lusterku, niemal się przeraziłam. Na prawym policzku miałam czerwoną szramę Dotknęłam jej opuszkami palców i prawie się popłakałam. Jak ja będę wyglądać? Byłam wściekła. Tak wściekła, że wyleciałam z łazienki jak osa i wpadałam do pokoju obok.
-Co ty mi kurwa zrobiłaś?! - krzyknęłam i natychmiast rzuciłam się na Kate.
W połowie drogi złapał mnie Dominic, ale widząc, że wcale się nie uspokajam, wyprowadził mnie z pokoju.
-Zabiję ją! - warczałam.
-Spokojnie, Jessica, spokojnie! - mówił chłopak.
Jedną ręką trzymał mnie, a drugą wyjął z kieszeni spodni klucz i otworzył drzwi znajdujące się po drugiej stronie. Weszłam do wielkiego, ciemnego pomieszczenia, w którym znajdował się stół bilardowy, dwie kanapy, telewizor, mały stoliczek, a po drugiej stronie większy stolik zapewne do pokera.
-Hej! Już wszystko dobrze? - zapytał widząc, że obserwuje pokój.
-Nie! - krzyknęłam. - Widzisz co ja mam kurwa na twarzy?
Chłopak uśmiechnął się szeroko i podszedł bliżej mnie. Dotknął swoją dłonią mojego policzka i przejechał opuszkami palców wzdłuż rany.
-I tak ci z tym do twarzy - wyznał.
-Będę miała kurwa bliznę! - miałam w dupie, że przy nim przeklinam. Byłam cholernie wkurwiona, bo moja twarz wyglądała teraz źle. Bardzo źle.
-To załatwię ci operację i nie będziesz miała nawet śladu - zaproponował.
Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Oszalałeś?
-Nie - chłopak się uśmiechnął. - Jeśli to dla ciebie takie ważne. Wypłacę ci odszkodowanie. W końcu zostałaś poszkodowana na mojej imprezie!
-Gdyby kurwa nie wzięła jakiegoś gówna, to wszystko byłoby w porządku - warknęłam, ale za chwilę pożałowałam tych słów. Dominic przyjrzał mi się badawczo.
-Skąd wiesz, że coś wzięła?
-Powiedziała nam!
-Jak to wam powiedziała? Powiedziała co?
-Powiedziała, że coś brała, ale co, to już tego nie ujawniła, bo to podobno tajemnica - wywróciłam teatralnie oczami.
Dominic miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Wpatrywał się we mnie przez chwilę, podrapał się po brodzie, aż w końcu posłał ten swój tajemniczy uśmiech i szepnął.
-To wszystko tłumaczy, to jej całe zachowanie. Zmieszała jakieś gówno z alkoholem. Nie masz się czym przejmować, nic jej nie będzie, a twoja blizna zejdzie.
Pogłaskał mnie po ramieniu i ruszył w stronę drzwi.
-Jesteś już spokojna czy może mam cię wyprosić z imprezy? - zażartował.
Spojrzałam na niego kolejny raz jak na idiotę i wyminęłam go w drzwiach.
-Przejdę się - rzuciłam i zeszłam totalnie wściekła na dół.
Że niby udawał, że nie miał pojęcia, że ona coś wzięła? Ukrywał coś! Czułam to tak samo jak czułam, kiedy rozmawiałam z Alexem. Jego rozmowa z Ryanem sugerowała jedno. Na pewno nie od dzisiaj mają do czynienia z narkotykami. O ile ich sami nie sprzedają. A co najbardziej zaczęło mnie niepokoić to fakt, że może być w to zamieszany mój brat!
Hej kochani! :*
Tęskniliście? Już wróciłam! :D
Uprzedzam, z rozdziałami szału nie będzie, zaczęła się szkoła. Oczywiście, będę dodawała tak często jak będę mogła. :D
Piszcie co myślicie o dzisiejszym rozdziale! Czekam na wasze opinie! :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro