Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Noc pełna wrażeń?

Wracałam zdecydowanie zbyt wcześniej niż zwykle to robiłam, ale i tak wchodziłam do domu na palcach, byle tylko nie zbudzić mamy. Nie miałam ochoty na masę pytań, jaką by mnie zasypała, widząc, że wracam sama, bez Taylor i na dodatek tuż przed północą. Otworzyłam więc cicho drzwi i weszłam do domu, w którym panowała głucha cisza, ale o dziwo z kuchni dobiegał cichy głos przeszukiwania lodówki. Pomyślałam, że może to Alex, który tak jak ja, też nie bawił się zbyt dobrze, więc zajrzałam do pomieszczenia. 

Gdy zobaczyłam półnagiego mężczyznę przed moją lodówką, przeszedł mnie dreszcz i nagle zrobiło mi się zimno. Plecy tego faceta były dla mnie trochę znajome, poza tym, niesamowicie umięśnione. Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać czy to jakiś żart, ale w tym samym momencie, wyżeracz mojego prowiantu odwrócił się i zauważył mnie, po czym krzyknął wystraszony. 

-Cholera! 

Wtedy dotarło do mnie skąd znam te boskie plecy i idealnie umięśnione pośladki. 

Adam. 

-Adam, wszystko w porządku? - zawołała mama i po chwili weszła do kuchni drugimi drzwiami. Gdy mnie zauważyła pisnęła. 

-Jessica! - powiedziała i złapała się za serce. - Co ty tu robisz? I... - spojrzała zawstydzona i zdezorientowana na Adama. 

-Yyy - chciałam coś powiedzieć, ale chyba brakło mi słów. 

Okej, jak miałam zachować się w tej sytuacji? Stoi przede mną mój półnagi trener personalny, obok niego moja matka, też półnaga, ale chociaż miała na sobie szlafroczek, niestety, przezroczysty. Czy ona jest mądra? Śpi z moim trenerem w naszym domu? Gdzie w każdej chwili mógłby wpaść tata? To znaczy, tak, nie byli razem, ale ona ma dzieci? My przecież tu mieszkamy? Zastanawiałam się, kto w tej sytuacji był bardziej zmieszany. Ja? Mama? czy Adam? Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, aż w końcu do głowy przyszedł mi bardzo ciekawy pomysł. 

-Będę spała u Candy - skłamałam i wyszłam z domu. 

Wyjęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer do Dominika. Odebrał po drugim sygnale. 

-Jess, wszystko ok? - zapytał zaskoczony. 

-Czy będzie to dziwnie wyglądało, jeśli poproszę cię, żebyś zawrócił? 

-Zostawiłaś coś w samochodzie? 

-Nie, ale... - urwałam nie wiedząc co powiedzieć. 

-Mniej ważne, zaraz będę - odparł i się rozłączył. 

Pojawił się po kilku minutach, a ja od razu wsiadłam do samochodu i kazałam mu odjechać. 

-Co się stało? - zapytał po 10 minutach. 

Poczułam coś czego dawno nie czułam. Pewnego rodzaju pustkę. Nie miałam nic przeciwko rozstaniu rodziców. Widziałam jak mama cierpiała, gdy tata nie wracał na noc, a później byłam wściekła, kiedy ona przestała wracać na noc, gdy tata spał w domu. Męczyli się tak dwa lata. Później tata się wyprowadził, nastąpił szybki proces rozwodowy, oczywiście, najważniejsze- podział majątku i koniec. Dzisiaj ledwo co zamieniają ze sobą kilka słów, a każda rozmowa kończy się sarkastycznymi dogryzkami. 

Dominic złapał mnie za rękę i ją ścisnął. 

-Masz ochotę na lampkę wina? - uśmiechnął się tajemniczo. 

-Nie skończyłam jeszcze 21 lat - wypomniałam mu. 

-Nikt się o tym nie dowie, zapewniam cię. 

Przyśpieszył i kilka minut później znaleźliśmy się pod jego domem w Santa Monica. Dominic wysiadł z samochodu, a potem szybko otworzył mi drzwi z drugiej strony. Przeszliśmy przez podjazd i zaraz znaleźliśmy się pod drzwiami. Dom wydawał się taki cichy i spokojny. Trudno było mi uwierzyć, że chłopak, który jest niewiele straszy ode mnie ma swój własny biznes, zarabia kupe hajsu i na dodatek mieszka sam w tak wielkim domu, który nie jest jego jedynym domem. Poza tym, to podobno tylko domek na plaży, aż się bałam dowiedzieć jak wygląda jego domu w Beverly Hills. 

Dominic otworzył drzwi, ale zanim weszliśmy musiał wpisać jeszcze kod unieruchamiający alarm. Dopiero później oboje zamknęliśmy za sobą drzwi i znaleźliśmy się sami w tak wielkiej przestrzeni. 

-To był twój plan? - zapytałam lekko rozbawiona i poddenerwowana. - Przywieźć mnie na lampkę wina do twojego domu? 

-Szczerze mówiąc, odniosłem wrażenie, że potrzebowałaś trochę prywatności i podejrzewam, że dzisiaj nie miałaś ochoty spać w domu.

-Skąd wiesz? Przecież jeszcze nic nie zdążyłam ci powiedzieć. 

-Jesteś zdenerwowana. Zadzwoniłaś do mnie pięć minut po tym jak odstawiłem cię do domu. Aż boję się pytać, dlaczego tak szybko uciekłaś. Zabiłaś kogoś? - zaśmiał się na końcu. 

-Nie, ale może powinnam - westchnęłam i opadłam na kuchenny stołek. 

-Opowiadaj - zachęcił mnie, po czym wygrzebał z szafki dwa ogromne kieliszki. - Tylko poczekaj, pójdę po jakieś dobre wino. Wytrawne, pół słodkie czy... 

-Słodkie- dokończyłam. 

Uśmiechnął się szeroko. 

-Czerwone - dorzuciłam, gdy wychodził z kuchni. 

3 minuty później pojawił się z bardzo ładną butelką czerwonego wina, odkorkował ją jak zawodowiec i nalał do kieliszków, po czym oboje poszliśmy do salonu, który wyglądał zupełnie inaczej niż na imprezie. Dominic podał mi dwa kieliszki, a sam niósł butelkę, pochylił się po koc i wyszedł na taras. 

Widok tarasu był zupełnie odwrotny do tego imprezowego. Teraz było to tak ładnie i czysto. Basen wydawał się ogromny, ale dech w piersi zapierał widok Oceanu Spokojnego, rozciągającego się wszędzie. Westchnęłam, a Dominic uśmiechnął się i odebrał mi kieliszki. Ujrzałam kanapę i stoliczek zwróconą ku oceanowi. Pomyślałam, że cudownie byłoby zjeść w tym miejscu śniadanie, i obiad. I kolację też. Dominic zaśmiał się i poklepał miejsce obok siebie. 

-Tylko nie poplam mi kanapy winem - poprosił. 

Usiadłam obok niego, a on podał mi koc. 

-Nad oceanem bywa zimno - wyjaśnił.

Siedzieliśmy tak chwilę w milczeniu, aż powoli zaczynałam się rozluźniać. Usiadłam po turecku i westchnęłam. 

-Wiesz, jak czuję się dziewczyna, kiedy nakrywa swoją matkę na tym, że sypia z jej trenerem personalnym? - zapytałam nagle. 

-Nie bardzo, nie jestem dziewczyną - przypomniał mi, a ja rzuciłam mu błagalne spojrzenie. 

-Podejrzewałam, że ze sobą sypiają, ale nie sądziłam, że pewnego dnia zobaczę go prawie nagiego w mojej kuchni. 

-Był chociaż dobrze umięśniony? 

-Och, bardzo - przyznałam. 

-Czyli pociągał cię fizycznie i dlatego jesteś zła na swoją matkę? 

-Oszalałeś? - prawie zachłysnęłam się winem. 

-Więc właściwie w czym problem? - zapytał nie rozumiejąc.

-Sama nie wiem - mruknęłam. - Chyba w tym, że moja matka zachowuję się jakby miała 20 lat, sypia z facetami, którzy mogliby umawiać się ze mną, a co gorsza, ci faceci później paradują nadzy po moim domu. 

-Jeśli o mnie chodzi, chociażby twoja mama była najbardziej pociągająca na świecie, wolałbym sypiać z tobą - powiedział całkowicie poważnie, a ja wybuchnęłam śmiechem. 

-Dzięki, ale zmienisz zdanie jak zobaczysz moją matkę. 

-Widziałem ją, przecież nie raz byłem u ciebie w domu - zapewnił. - Jesteś o wiele bardziej seksowniejsza - wyszeptał. 

-Dominic - zawołałam i uderzyłam go lekko w ramię. 

-A tak serio - zaczął niepewnie. - U mnie w rodzinie też nie jest kolorowo. 

-Co z twoimi rodzicami? Do tej pory wspominałeś tylko ciotkę i wujka - zauważyłam. 

-Ojciec nigdy nie dogadywał się z wujem. A gdy dowiedział się, ile z bratem odziedziczyliśmy, a głównie ja, zerwał z nami kontakt - mruknął chłopak i utkwił wzrok w oceanie. - 

-Jak się nazywa twój brat? - zapytałam. 

-Nate - widziałam w jego mimice twarzy, że brakuję mu brata. 

-Opowiedz coś o nim - poprosiłam i moje ciało zwróciło się ku niemu, bym mogła bacznie obserwować całą jego twarz. 

-Nate całe życie był indywidualistą i cholernym buntownikiem - Dominic uśmiechnął się delikatnie sam do siebie. - Zawsze ponosił odpowiedzialność. Za wszystkich. Był dobrym chłopakiem, dobrym uczniem. Ojciec, prawnik, sam też chciał, by jego syn poszedł w jego ślady. 

-A on się zbuntował? 

-Och, to nie był bunt - Dominic powiedział ironicznie. - Pewnego dnia, po ukończeniu szkoły, zniknął. Przepadł. Pojawił się na pogrzebie wujka, bo dobrze wiedział, że ojca tam nie będzie. Gdy mama go zobaczyła, to aż się popłakała ze szczęścia, wiedząc, że żyję i ma się dobrze. Po pogrzebie, na rodzinnym obiedzie, wyznał, że studiuje medycynę. 

-To do niego pojechałeś z Zackiem? - zapytałam nagle. 

-Tak - uśmiechnął się do mnie Dominic. - Jesteś błyskotliwa. 

-A jakie masz kontakty z mamą? 

-Zadajesz dużo pytań! - westchnął. Spojrzał na butelkę, która była już prawie pusta. 

-Odpowiedz - poprosiłam. 

-Mama się boi ojca i rzadko kiedy mnie odwiedza - odparł sucho. - Z perspektywy obcej osoby, wygląda to tak, jakby przez ojca nie miała już synów, jakby się ich wyrzekła. 

-Jestem pewna, że tak nie jest - tym razem to ja złapałam Dominica za rękę. - Ona na pewno bardzo was kocha. 

Dominic utkwił we mnie spojrzenie, poczułam, jak mój żołądek chciałby eksplodować. 

-Pewnie tak - odparł spokojnie. - Chociaż każdy człowiek miłość definiuję i okazuję inaczej. 

Jego wzrok mnie przenikał. Przez chwilę nie rozumiałam sensu jego słów. Dopiero po krótkim czasie, który wydawał się mimo wszystko za długi, zrozumiałam, że te słowa były dwuznaczne. Dominic, zapewne najcudowniejszy facet w LA, właśnie zaczął temat miłości. Miłości kompletnie dla mnie niezrozumiałej. Może dla niego też. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nadal trzymamy się za ręce. Przypomniałam sobie nasze wszystkie pocałunki, chwilę uniesień. Poczułam się nieco niekomfortowo, ale jednocześnie chciałam, żebyśmy zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. 

Ale wtedy zadzwonił Dominica telefon. Chłopak zerwał się jak poparzony i spojrzał na ekran urządzenia. 

-Jess, wybacz, muszę odebrać - powiedział. 

I odszedł. 

A ja nie wiedziałam czy się cieszyć. Czy pogrążyć w ogromnym smutku, że ktoś nam przerwał chwilę, która mogłaby się bardzo, bardzo przyjemnie zakończyć. 





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #love