Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Napój miłości

-Travis wrócił? - zapytała zaskoczona Taylor. 

-Tak - odparłam i przegryzłam mojego tosta. 

-Pewnie ma ci wiele do opowiedzenia - zauważyła mama i uśmiechnęła się tajemniczo. 

-No - przytaknęłam. - Całkiem możliwe, że umówię się dzisiaj z nim i zostanę u nich na noc. Co ty na to? 

Mama jakby liczyła na to pytanie, uśmiechnęła się szeroko i potrząsnęła głową. 

-Oczywiście córeczko - pogłaskała mnie i zaczęła chichotać. - Wymienisz się z Alexem! 

-To nie wrócił dzisiaj na noc? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. 

-Nie - mama przewróciła oczami. - A kto was wczoraj odwiózł? 

-Dominic - Taylor posłała porozumiewawcze spojrzenie w stronę mojej mamy. 

-Kim jest Dominic? - zapytała mama. 

-Nie wiem - wzruszyłam ramionami. 

-Jak to nie wiesz? - mama uniosła brew. - Odwiózł cię chłopak, którego nie znasz? 

-No. 

-Jess! - zawołała rozczarowana mama. 

-Stello, myślę, że Jessica go znała - powiedziała powoli Taylor. 

-Jejku - westchnęłam. - Poznałam go wczoraj, ale wygląda na to, że on już od dawna obraca się w naszym towarzystwie chociaż ja nie mam pojęcia kim on jest. Nigdy wcześniej go nie widziałam - wyjaśniłam. - Nie przejmuj się, Alex go zna, więc nie jest obcy - tym razem to ja przewróciłam oczami, a Tay zachichotała. 

-Kogo znam? - zapytał mój brat wchodząc do kuchni. 

Miał na sobie to samo co wczoraj, czyli czarne, przetarte delikatnie na kolanach dżinsy i szarą podkoszulkę. Jego włosy były w kompletnym nieładzie, a oczy podkrążone jak po zawalonym weekendzie albo raczej tygodniu pracy. 

-Kim jest Dominic, który odwiózł wczoraj twoją siostrę do domu? - przeszła do meritum moja mama. 

Alex spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. 

-Dominic cię podwiózł? - zaśmiał się i podszedł do mnie, by podjeść mi tosta. 

-Tak. Co w tym dziwnego? - zapytałam. - Poza tym, była ze mną Taylor - przypomniałam. 

-Dominic zazwyczaj nie podwozi dziewczyn do domu - mój brat uśmiechnął się krzywo. - Chyba wpadłaś mu w oko. 

Westchnęłam i odebrałam mu mojego tosta. 

-Skąd się z nim znasz? - zaczęła przesłuchanie moja mama. Alex lekko się zmieszał i odparł trochę zbyt drętwo. 

-To kolega Travisa - wyjaśnił. 

-Prawie wcale go nie kojarzę - wtrąciła Taylor. 

-Bo on nie bawi się co chwilę jak my, tylko jest trochę zapracowany - odburknął chłopak i skierował się do wyjścia. - Co wy się tak o niego wypytujecie? 

-Ciekawi nas kim on jest - wzruszyła ramionami moja przyjaciółka. - To takie dziwne? 

-Trochę - mruknął mój brat i wyszedł. 

-Co go ugryzło? - zapytała mama. 

-Może pokłócił się z Candy - podsunęłam, chociaż czułam, że to nie Candy jest powodem jego humoru. 


Wjechałam na 7 piętro tego samego budynku co wczoraj. Gdy wyszłam z windy, zwróciłam się ku temu samemu mieszkaniu. Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili otworzyła mi drzwi Candy. 

-Cześć słoneczko - przywitała się ze mną. 

-Hej Cands - pocałowałam ją w policzek. - Przyszłam do Travisa. 

-Nie ma go, ale za chwilę wróci - poinformowała mnie. - Załatwia jakieś interesy z Dominiciem - puściła mi oczko. 

-Cands, mogę cię o coś spytać? - zapytałam, gdy weszłyśmy do kuchni. 

-Wody? 

-Poproszę - posłałam jej lekko poddenerwowany uśmiech. 

-Pytaj - nalała mi do szklanki zimnej wody z cytryną i miętą. 

-Kim jest ten cały Dominic? - wyrzuciłam. - Nigdy wcześniej go nie widziałam, ani nawet o nim nie słyszałam. 

O dziwo Candy nawet nie zdziwiło to pytanie. Podała mi wodę i obie ruszyłyśmy do salonu. Usiadłyśmy na kanapie, a ona zaczęła mi opowiadać. 

-Poznałam Dominica z pół roku temu. Travis miał wtedy problemy finansowe. To było zaraz po tym jak zaczął ćpać - przypomniałam sobie okres z jego życia, kiedy ich rodzice wyjechali do Anglii, zostawili wszystko na głowie Travisa, chłopak niezbyt dobrze sobie radził. - Dominic wtedy nie tylko mu pomógł znaleźć pracę, ale też wyciągnął go z nałogu. 

-Czemu nigdy wcześniej go nie widziałam? Na żadnej imprezie? Zna Justina i Davida. I nawet Alexa!

-Nie było go na żadnej imprezie nigdy wcześniej. Przynajmniej nie tak długo jak teraz. Z Justinem i Davidem poznali się na siłowni. Bo Dominic odziedziczył w spadku dwie siłownie i kilka barów. A z Alexem tutaj. Alex kilka razy wyszedł z Travisem i Dominiciem. I jest jeszcze jeden koleś, możesz go kojarzyć z imprez, Ryan, typowy podrywacz, najlepszy kumpel Dominica, pomaga mu prowadzić te wszystkie interesy. 

-Ile ten Dominic ma lat? - byłam lekko zaskoczona tym co usłyszałam. 

-20. 

-Okeej - westchnęłam. - Czemu nikt mi nic o nim nie wspomniał? Znacie tego gościa już pół roku. 

-Jess - Candy spojrzała na mnie jak na idiotkę. - Mam ci mówić o wszystkich znajomych jakich poznam? 

-Wiem, trochę przesadzam. 

-Spodobał ci się. 

-Nie! - szybko zaprzeczyłam. - To nie o to chodzi. Po prostu wychodzi na to, że tyle osób go zna. A ja widzę gościa pierwszy raz w życiu. 

-Szybko się z nim zapoznasz. Może nie jest jakoś bardzo towarzyski, ale wszyscy go lubią. Nie wiadomo czemu, każdy darzy go ogromnym szacunkiem, mimo iż czasami nie należy do najmilszych.

-Nie wiem, ja tam nie zauważyłam, żeby był szczególnie uroczy - mruknęłam, a Candy natychmiast się uśmiechnęła. 

-Podrywał cię? Był niegrzeczny i bezczelny? - zagryzła dolną wargę. 

-Cands! - zawyłam. - Nie każ mi, żebym przypominała sobie moją rozmowę z nim - poprosiłam, a ona się zaśmiała. 

-Dobrze, już dobrze. 

Wtedy usłyszałyśmy dźwięk przekręcania klucza w zamku i drzwi się otworzyły. Do mieszkania wszedł Travis z Dominiciem. Rozmawiali i na początku prawie nas nie zauważyli, ale Dominic szybko się zorientował, że nie są sami. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, poczułam, że jest mi cholernie gorąco. Chłopak nie był dzisiaj w humorze, widziałam, ale gdy spojrzał na mnie, jego oczy nieco się rozszerzyły i rozjaśniły. Travis też jakby zapomniał o wszystkim, uśmiechnął się szeroko. 

-Jess, nie wiedziałem, że wpadniesz! - podszedł i mnie ucałował. 

-Chciałam zrobić ci niespodziankę. 

-Super, zostajesz na noc? - zapytał od razu. 

-Jeszcze nie wiem - skłamałam, bo w moich planach było rzeczywiście nocowanie u Travisa i Candy. 

-To się zastanów, ja omówię kilka spraw z Dominiciem i jestem cały twój - puścił mi oczko. 

-Okej - posłałam mu uśmiech i odprowadziłam ich spojrzeniem do pokoju Travisa. 

Dominic miał na sobie dzisiaj czarne dresy i granatową podkoszulkę. Travis też miał dresy, tylko, że szare, co oznaczało, że chyba byli na tej siłowni. Czekałam cierpliwie, aż skończą gadać, a zajęło im to pół godziny. Zdążyłyśmy z Candy już wszystkich obgadać z imprezy, a na dodatek zrobiłyśmy sobie po małym drinku na rozluźnienie, gdy chłopaki wyszli z pokoju Travisa. 

-Popijacie już w południe? - zapytał Dominic obdarowując nas tym samym krzywym uśmieszkiem co mój brat. 

-A kto bogatemu zabroni? - zapytała Cands. -Kochanie, niech chłopcy się tobą zajmą, ja mam dzisiaj randkę jeszcze - wypiła drinka do końca. - Muszę szybko się uszykować. 

Wstała i zaczęła biegać z pokoju do łazienki. 

-Napijesz się czegoś? - zapytałam Dominica, przejmując obowiązki gospodarza. 

Podeszłam do baru i zaczęłam robić sobie cosmpolitan. Kochałam ten drink, ale niestety, nie umiałam go za bardzo przyrządzać. Chłopak spojrzał na moje nieudolne zdolności i się zaśmiał. 

-Niestety prowadzę - zajął miejsce obok mnie, wziął shaker, do którego wsypał lód. Nalał tam wódkę,cointreau oraz sok żurawinowy, po czym skropił to cytryną. Zamknął shaker i zaczął bardzo mocno tym potrząsać. - Podałabyś mi sitko? - zapytał. 

-Pewnie - odpowiedziałam i zaczęłam się zastanawiać, gdzie jest sitko. Przeszukałam kilka szafeczek, aż w końcu znalazłam. Podałam mu je, on wylał napój do kieliszka. 

-Pozwolisz, że obędzie się bez plasterka cytryny? 

-Dzięki - posłałam mu promienny uśmiech i upiłam łyk. 

Drink był perfekcyjny. Tak cudowny w smaku, że aż zamknęłam oczy.  Był pyszny. Lepszy niż ten, co robił barman na imprezie. Otworzyłam oczy i ujrzałam go z tym krzywym uśmieszkiem. 

-Smacznego - szepnął i odstawił shaker. 

-Jesteś samochodem? - zawołała Candy, a Dominic odkrzyknął:

-Tak. 

-A w którą stronę jedziesz? 

-Podwiozę cię - odparł bez pytania i zostawił mnie samą przy barze. 

Spojrzałam na Travisa, który właśnie wszedł do pokoju uśmiechnięty. 

-Czyli mamy wolną chatę? - zapytał. 

-Tak - pokiwałam głową. 

Chłopak klasnął w dłonie. Pożegnał się z Dominiciem, który nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem na odchodne i po chwili zostaliśmy w mieszkaniu sami. A ja sączyłam moje cosmo i za wszelką cenę nie chciałam, aby się mi ono skończyło. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #love