Epilog
Ostatkiem sił wpiła się w chropowaty konar i zaczęła się podciągać. Ziemia powoli ustępowała, z każdą sekundą oddalając kobietę od czekającego piekła. Szarpnęła się parokrotnie, co zapewniło jej dostęp do świeżego powietrza, którego tak bardzo jej brakowało. Oddychała, a to uświadomiło jej, że jakimś cudem przeżyła furię męża. Potrzebowała dłuższej chwili, aby przyzwyczaić wzrok, do panującego wokół niej mroku. Nie miała pojęcia jak długo była nieprzytomna. Nie umiała okiełznać szalejących myśli w głowie i emocji rozsadzających wnętrze. Czuła jednak, że to, co się wydarzenie zmieniło ją na zawsze. Musiała przeżyć, aby odkupić swoje dotychczasowe winy. Chciała ukarać osobę, która w tak okrutny sposób, ukazała jej swoją nieobliczalną twarz.
Wyszła z własnego grobu, stawiając ostrożnie każdy kolejny krok. Mimo ciepłego, letniego miesiąca, noc była wystarczająco chłodna, aby skutecznie wyziębić organizm. Nie miała przy sobie jednak niczego, co pozwoliłoby jej na chociażby chwilowe ogrzanie. Mogła jedynie iść przed siebie, w nadziei, że udałoby jej się przetrwać i tą nocną wędrówkę. Obawiała się leśnych stworzeń. Jednak bardziej niż zwierząt bała się w tym momencie ludzi. Dostrzegłszy w blasku księżyca krzywą sosnę, wiedziała już mniej więcej jaki kierunek powinna obrać, aby wydostać się z przyprawiającego o dreszcze zalesienia. Szła wolno, nieznacznie posuwając się naprzód. Zależało jej, by nie zdradzić swojej obecności i nie zwabić niechcianej zwierzyny.
Wyszła na asfaltową nawierzchnię, kierując się poboczem wzdłuż niej. Nikt o tej godzinie już tu nie jeździł, co pozwoliło kobiecie na szybszy marsz, rozgrzewający wyziębione mięśnie. Nie wiedziała ile kilometrów już przeszła. Czuła cała sobą zmęczenie, promieniujące w każdym najmniejszym mięśniu. Nie zraziła się tym jednak. Pragnęła dojść do domu i sprawdzić czy ciało Dolores zostało już zabrane. Całą drogę próbowała przypomnieć sobie jak mogło dojść do takiej sytuacji. Żadne wspomnienie tamtej chwili jednak nie nadeszło. Tak bardzo żałowała swojego czynu, nawet jeśli o nim nie pamiętała. Złamało ją to całkowicie, a próba zabójstwa przez własnego męża, dopełniła tylko tego stanu. Nie potrafiła już spojrzeć na świat tak jak poprzednio. Wiedziała natomiast, że musiała zawalczyć sama ze sobą, i znaleźć wystarczająco sił, aby dać nauczkę Igorowi.
Nogi niosły ją samą. Świadomość, że wkroczyła na znana jej drogę, dodawała otuchy. Światła wydobywające się z willi, przyciągnęły ją jak ćmę. Nie mogła jednak stanąć w progu i zakrzyknąć radośnie na powitanie „Mężu wróciłam zza światów". Skradła się, okrężną drogą na tył domu. Wiedziała doskonale, gdzie postawić swoje kroki, aby nie wychwyciła jej żadna z kamer. Zawiłą ścieżką udało jej się dotrzeć obok tarasu, gdzie znajdowało się ogromne okno. Stanęła przy chłodnej ścianie, zaglądając ostrożnie do środka. Poczuła się jak złodziejka, lecz w tym momencie nie mogła postąpić inaczej. Wychyliła się lekko zaglądając w głąb pomieszczenia. Po popełnionej zbrodni nie było najmniejszego śladu, za to co innego doprowadziło ją do białej gorączki. Na szarej kanapie w salonie siedział uśmiechnięty mąż, z jej przyjaciółką u boku. Nie słyszała o czym rozmawiali jednak było widać, że doskonale się razem bawili. Może nie było by w tym nic, aż tak zaskakującego, gdyby nie następująca po tym scena. Nela kokieteryjnym gestem, nachyliła się nad Igorem, ukazując ledwo zasłonięty dekolt. Ściągnęła powolnym ruchem czarne, wysokie szpilki i okrakiem usiadła na udach mężczyzny. Camelia niemal eksplodowała ze złości. Nie była wściekła na nich, tylko na siebie, że niczego w ich zachowaniu podejrzanego nie wychwyciła. Zwierzała się przyjaciółce i wypłakiwała oczy nad swoim pożyciem małżeńskim, gdzie tymczasem ona dostarczała uciechy jej mężowi.
Całowali się coraz namiętniej, zapominając o całym otaczającym ich świecie. Jasnowłosa zaczęła wątpić, czy jakiekolwiek uczucia i zapewnienia z jego strony, były prawdziwe. Nie chciała jednak tego w tym momencie roztrząsać. Stała, otępiałym wzrokiem wpatrując się w parę, która jeszcze do niedawna była jej najbliższa. Została sama, nie miała już nikogo. Dolores nie żyła. Z Natanem nie miała kontaktu i nie miała pojęcia co się z nim działo. Przyjaciółka uwodziła jej męża, który jeszcze niedawno próbował ją zabić. To wszystko nie mieściło się jej w głowie. Nie potrafiła już płakać, nie miała do tego siły. Postanowiła jednak odpłacić niewiernej dwójce pięknym za nadobne. Zebrała się w sobie, znajdując na tyle siły, aby dokonać kolejnego postanowienia... Poprzysięgła zemstę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro