Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Domowa niespodzianka.

            Mąż otworzył Camelii drzwi willi, wpuszczając ją przed sobą do środka. Weszła ostrożnie, nie spodziewając się niczego, co mogłoby ją zaskoczyć. Przeszła kilka kroków, szerokim korytarzem i stanęła jak wryta w ziemię. Nie rozumiała, co się działo. Otworzyła niezdarnie usta, chcąc wydobyć z siebie, choć najprostsze zdanie grzecznościowe, lecz słowa ugrzęzły jej w gardle. Osoba, którą zastała, siedzącą na własnej kanapie, nie wyglądała na zbyt przyjazną. Zdawała sobie jednak sprawę, że pozory mogły ją bardzo zmylić. Mimo tego, obraz postawnego mężczyzny, w opiętym t-shircie, który uwydatniał każdy najmniejszy, wyrzeźbiony mięsień jego ciała, nie był w tym momencie dla niej pożądanym widokiem. Krótkie, ciemne włosy i niemal kwadratowa szczęka, przypominały bardziej wojskowego, a luzacka postawa, wobec wchodzących domowników, nie sprzyjała przyjacielskim stosunkom. Kobieta sceptycznie zerkała na gościa, zastanawiając się w duchu kim był i co robił w jej domu.

– Kochanie poznaj...

Igor objął ją od tyłu w talii, kładąc podbródek na wątłym ramieniu. Zaskoczona kolejną, nagłą czułością i to w towarzystwie obcej osoby, nie miała pojęcia jak powinna zareagować. Zmieszała się, starając uspokoić szybsze bicie, niespokojnego serca. Podświadomie obawiała się przybysza, choć nie miała ku temu najmniejszych powodów.

– To jest Karol. – Igor przedstawił zaproszoną osobę. – Jest moim starym znajomym ze szkoły, a zarazem pielęgniarzem...

Camelia zrobiła minę, jakby właśnie dostała w twarz. Człowiek zalegający na kanapie, w niczym nie przypominał jej przeciętnego sanitariusza. Była sceptyczna, co do wyboru męża, lecz musiała mu zaufać. Wiedziała, że w tak krótkim czasie, nie znalazłby dla niej nikogo, tym bardziej kiedy spędzał czas w biurze. Z jednej strony rozumiała jego postawę, z drugiej miała żal, że nie poświęcił kilku dni urlopu, żeby zostać z nią w domu i odbudować zażyłość, którą się niegdyś darzyli.

– Zajmie się tobą przez najbliższe dni. Od doktora Kramczewskiego dostałem listę leków, które w razie potrzeby możesz zażyć. Jutro też do ciebie przyjedzie, więc nie musisz nawet nigdzie wychodzić...

– A może ja chcę wyjść i nie być więźniem we własnym domu? – Zbulwersowała się, odwracając ostrożnie twarzą, w stronę męża. – Może chciałabym wyjść z Nelą na kawę, lub zakupy do centrum?

– Kochanie... – Zaczął ostrożnie, zakładając jej jasny kosmyk włosów za ucho. – Doskonale wiesz co się stało. Tylko dzięki znajomościom, zamiast na oddziale zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym, możesz przebywać we własnym domu, ale tylko pod warunkiem, że ktoś będzie cały czas z tobą.

Kobieta wbiła wzrok w podłogę. Nie chciała dopuścić tego stanu rzeczy do siebie, lecz nie mogła zaprzeczyć faktom. Próba samobójcza, choć przeprowadzona nieświadomie, w niczym nie mogła usprawiedliwić procedur, jakimi musiał kierować się lekarz prowadzący, przy wypisie pacjentki ze swojego oddziału. Nie miała wyjścia. Musiała się pogodzić z sytuacją, w jakiej się znalazła.

Nawet nie zauważyła, kiedy postawny mężczyzna, stanął tuż za nią. Wyglądała przy nim jak dziewczynka. Wysoki wzrost przeraził ją jeszcze bardziej. Nie czuła się w jego obecności komfortowo, a tym bardziej bezpiecznie, mimo napakowanych sterydami, mięśniami.

– Pani Camelio. – Usłyszała niski, ciężki głos. – Jestem tu po to, aby pomóc, a nie przeszkadzać – mówił wolno, ostrożnie dobierając słowa. – Jeśli nie chce pani, żebym został, to proszę powiedzieć. Na pewno Igor szybko znajdzie kogoś na moje miejsce.

Kobieta spojrzała błagalnym wzrokiem na męża. Wszystko w niej krzyczało, aby Karol opuścił jej dom, jednak obawa przed tym, że mąż na czas nie znajdzie odpowiedniej osoby i będzie musiała zostać zamknięta w szpitalu, przeraziła ją jeszcze bardziej. Czuła się jak w potrzasku, z którego nie było drogi ucieczki.

– Igor – zwróciła się do męża. – A ty nie mógłbyś wziąć paru dni wolnego i zostać ze mną.

– Kochanie – zaczął, wzdychając przy tym ciężko. – Dobrze wiesz, że mamy teraz w firmie gorący okres, a ktoś musi wszystkiego przypilnować. Poza tym, nie jestem wykwalifikowanym opiekunem, a doskonale wiesz, że to był jeden z wymogów, dla którego mogłaś zostać w domu.

– Wiem... – wyszeptała łamanym głosem.

Nigdy nie przypuszczała, że doprowadzi do tak poważnej w skutkach sytuacji. Jej umysł buntował się, nie przyjmując oczywistych faktów.

– W porządku. – Zwróciła się twarzą, w stronę wysokiego mężczyzny. – Niech pan zostanie. Po prostu nie wchodźmy sobie w drogę, dobrze?

– Jak sobie pani życzy – potwierdził. – Ale swoje obowiązki muszę wykonać poprawnie, więc tego nie jesteśmy w stanie przeskoczyć.

– Dobrze – przyznała Camelia, nie mając większego wyboru.

– No i świetnie – wtrącił się Igor. – Skoro już wszystko ustalone, to będę wracał do pracy.

– Już?! – Zaskoczona kobieta podniosła głos bardziej, niż to było konieczne. – Zostawisz mnie już samą?!

– Tylko do wieczora – odparł stanowczo. – Poza tym masz Karola, pomoże ci w tym co będziesz chciała. Obiad i kolację już zamówiłem, więc nie musisz nic gotować. Będą o drugiej i siódmej, także możesz w spokoju odpoczywać.

Kobieta posmutniała jeszcze bardziej. Nie miała pojęcia, co mogła z sobą począć przez ten czas. Jedyne, co przyszło jej do głowy to basen, w którym zawsze koiła swoje nerwy. Spojrzała za siebie, przez okno dostrzegając, że po pozostałości drzewa, nie było już śladu. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, zwracając się do męża:

– Cieszę się, że wyciągnąłeś tą gałąź.

– Jaką gałąź? – zapytał zdziwiony, jej zmianą tematu.

– Tą, która była w basenie – wytłumaczyła szybko.

– Ale Camelio. – Spojrzał na nią, jakby tłumaczył jej co najmniej budowę silnika spalinowego. – W basenie, oprócz wody nic nie było.

– Jak nie, jak próbowałam ją w nocy wyciągnąć – tłumaczyła z nieukrywanym przejęciem.

– Musiało ci się przewidzieć – odparł stanowczym tonem. – Mówię ci, że nic tam nie było, a przecież bym to widział. Ślepy nie jestem – burknął oburzony. – Poza tym wtedy piłaś i brałaś tabletki. Mogło ci się po prostu przewidzieć.

Kobieta otworzyła usta, chcąc zaprzeczyć tej bzdurnej teorii. Nie mogła jednak oprzeć się wrażeniu, że mogło być w tym wszystkim ziarno prawdy. Kręciło jej się już wtedy w głowie, a całe zdarzenie, mogło być wytworem jej wyobraźni. Niechętnie przyznała sama przed sobą, że mogło to być prawdą. Wiedziała, że również po śmierci ojca, parokrotnie nawiedzały ją podobne omamy, które nie miały racji bytu w rzeczywistości. Bała się, że podobny stan przydarzył się ponownie, lecz nie miała na to większego wpływu. Pozostało jej jedynie pogodzić się z tym co już się stało i iść dalej z podniesioną głową.

– Możliwe – przyznała niechętnie. – Wracaj szybko do domu, dobrze? – Wspięła się na palce i złożyła delikatny pocałunek na policzku męża.

– Jak najszybciej się da – odparł zadowolony, przytulając żonę do piersi.

Wyszedł z domu, zanim Camelia zdążyła zareagować. Nie wiedziała, jak zachować się w obecności obcego mężczyzny, więc jedynym co podsunął jej umysł, było znalezienie jakiegoś ciekawego programu w telewizji. Rozsiadła się na zamszowej kanapie i przykryła dolną część ciała beżowym, puchowym kocem. Nie miała pojęcia, na co mogła sobie pozwolić, dlatego też nie chciała stwarzać krępujących sytuacji. Chwyciła w dłoń pilota, skacząc beznamiętnie po kanałach telewizyjnych.

– Obiad przywiozą dopiero za dwie godziny. – Usłyszała poważny ton głosu, dochodzący zza wyspy kuchennej. – Może zrobić kawę, lub herbatę?

Spojrzała na niego, zaskoczona tak miłą propozycją. Nie miał tej opcji w swoim harmonogramie zajęć, lecz starał się, aby kobieta poczuła się w jego towarzystwie swobodnie.

– W sumie tak – przytaknęła, chcąc wstać na równe nogi, aby mu pomóc.

– Nie – zatrzymał ją na miejscu. – Pani ma odpoczywać. Ja się wszystkim zajmę – mówił spokojnie. – Proszę tylko powiedzieć, gdzie co jest, żebym nie szperał we wszystkich szafkach.

Kobieta uśmiechnęła się mimowolnie, od razu tłumacząc pielęgniarzowi, gdzie znajdowały się poszczególne produkty. Nie obyło się również, bez dawki słodkości, które kazała wyciągnąć z szuflady. Zawsze miała dostępne pudełko czekoladek. Lubiła je podjadać, kiedy zalegała sama na kanapie, oglądając ckliwe komedie romantyczne. Tym razem miała towarzystwo, którego tak naprawdę nie chciała. Niemniej musiała je tolerować i robić dobrą minę do złej gry.

Karol w mgnieniu oka wykonał powierzone mu zadanie. Zapach owocowej herbaty, otulał kobietę, wprowadzając ją w dobry nastrój, a nadziewane praliny pieściły podniebienie. Co prawda, znaleziony na szybko serial kryminalny, nie był szczytem jej marzeń, lecz w tej chwili nie miała większego wyboru. Pielęgniarz usiadł na drugim końcu kanapy, dając Camelii potrzebną przestrzeń, aby nie czuła się za bardzo skrępowana. Dziękowała w duchu, że podarował jej odrobinę swobody, nie narzucając swoich racji i przemyśleń. Cieszył ją również fakt, że nie zagadywał jej bez potrzeby, a w spokoju dał obejrzeć program.

Dzwonek do drzwi wyrwałkobietę z letargu. Stała na tarasie, wpatrzona w jakiś niewidzialny punkt przedsobą. Bose stopy, zaznaczały obecność na chropowatej powierzchni. Rozejrzałasię wokoło, badając otoczenie. Nie miała pojęcia, jakim cudem znalazła się nazewnątrz. Nie rozumiała, dlaczego była bez obuwia, ani nie kojarzyła nawetkońcówki programu. A gdzie jest Karol?Zadawała sobie kolejne pytania, na które nie potrafiła udzielić odpowiedzi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro