Jak dawniej... | Matchablossom |Sk8 The Infinity
Aby się zaaklimatyzować polecam na początku posłuchać piosenki zamieszczonej w mediach, ponieważ na jej podstawie odbędzie się całe to krótkie opowiadanko :))
A żeby jeszcze lepiej zrozumieć przekaz zamieszczam tu tekst i tłumaczenie piosenki, takie jakie udało mi się znaleźć.
Mogę przyciemnić światła i zaśpiewać Ci piosenki pełne smutnych rzeczy
I can dim the lights and sing you songs full of sad things
Możemy ćwiczyć tango tylko we dwoje
We can do the tango just for two
Mogę serenadować i delikatnie grać na strunach twojego serca
I can serenade and gently play on your heart strings
Bądź swoim Valentino tylko dla siebie
Be your Valentino just for you
Ooh, love, ooh, loverboy
Ooh, love, ooh, loverboy
Co robisz dzisiaj wieczorem, hej, chłopcze?
What're you doin' tonight, hey, boy?
Ustaw alarm, włącz mój urok
Set my alarm, turn on my charm
To dlatego, że jestem dobrym, staromodnym kochankiem
That's because I'm a good old-fashioned loverboy
Ooh, pozwól mi poczuć bicie twojego serca (rośnie szybciej, szybciej)
Ooh, let me feel your heartbeat (Grow faster, faster)
Ooh, ooh, czy czujesz ciepło mojej miłości?
Ooh, ooh, can you feel my love heat?
Chodź i usiądź na mojej gorącej ławce miłości
Come on and sit on my hot-seat of love
I powiedz mi, jak się w końcu czujesz
And tell me how do you feel right after all
Chciałbym, żebyś ty i ja poszliśmy romansować
I'd like for you and I to go romancing
Powiedz słowo, twoje życzenie jest dla mnie rozkazem
Say the word, your wish is my command
Ooh, love, ooh, loverboy
Ooh, love, ooh, loverboy
Co robisz dzisiaj wieczorem, hej, chłopcze?
What're you doin' tonight, hey, boy?
Napisz mój list
Write my letter
Poczuj się znacznie lepiej
Feel much better
I użyj mojego wymyślnego tupotu przez telefon
And use my fancy patter on the telephone
Kiedy nie ma mnie z tobą
When I'm not with you
Zawsze myśl o tobie
Think of you always
(Tęsknię za tymi długimi, gorącymi letnimi nocami) Tęsknię za tobą
(I miss those long hot summer nights) I miss you
Kiedy nie ma mnie z tobą
When I'm not with you
Zawsze myśl o mnie
Think of me always
Kocham Cię kocham cię
Love you, love you
Hej, chłopcze, skąd to masz?
Hey, boy, where do you get it from?
Hej, chłopcze, gdzie poszedłeś?
Hey, boy, where did you go?
Nauczyłem się swojej pasji
I learned my passion
W dobrym, staromodnym
In the good old-fashioned
Szkoła kochanków
School of loverboys
Kolację w Ritz spotkamy się dokładnie o dziewiątej (raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, ósma, dziewiąta)
Dining at the Ritz we'll meet at nine precisely (One, two, three, four, five, six, seven, eight, nine o'clock)
Zapłacę rachunek, skosztujesz wina
I will pay the bill, you taste the wine
Stylowa jazda moim sedanem będzie całkiem przyjemna
Driving back in style in my saloon will do quite nicely
Po prostu zabierz mnie z powrotem do swojego, to będzie dobrze (chodź i weź to)
Just take me back to yours that will be fine (Come on and get it)
Ooh, kochanie (znowu idzie)
Ooh, love (There he goes again)
(To mój dobry, staroświecki kochanek) Ooh, kochanku
(He's my good old fashioned loverboy) Ooh, loverboy
Co robisz dzisiaj wieczorem, hej, chłopcze?
What're you doin' tonight, hey, boy?
Wszystko jest w porządku
Everything's all right
Po prostu trzymaj się mocno
Just hold on tight
To dlatego, że jestem dobrym staromodnym (modnym) kochankiem
That's because I'm a good old-fashioned (fashioned) loverboy
Okej, już nie przetrzymuję i zapraszam do czytania :))
***
*Perspektywa Joe'go
– Dziękuję, do zobaczenia Joe! – powiedziała już ostatnia dziś klientka i wyszła z lokalu.
Kocham moją restaurację, ale niektórzy ludzie, a właściwiej kobiety, przychodzą tu nie dla jedzenia, a dla mnie. Odpowiada mi to, ale po kilku godzinach pod rząd to robi się już wkurzające.
Odszedłem od lady i podszedłem pod drzwi, aby zmienić tabliczkę z "otwarte" na "zamknięte". Jeszcze tylko trochę tu ogarnąć i można iść do domu. Zawsze gdy pod koniec dnia sprzątam restaurację, włączam głośniej muzykę, co umila czas. Bardzo lubię stare piosenki, nie, że nowsze mi przeszkadzają, ale zdecydowanie jestem old - fashioned boy, co nie wszystkim odpowiada, więc w restauracji najczęściej leci muzyka relaksacyjna albo po prostu radio.
Poszedłem do kuchni, gdzie zacząłem sprzątać. Zatopiłem się w myślach machając miotłą na prawo i lewo w rytm muzyki wydobywającej się z głośnika.
Może po mnie nie widać, ale jestem strasznie samotny, jest to jeden z powodów, dlaczego non stop otaczam się laskami - potrzebuję kogoś kto obdarzy mnie uczuciem na stałe, kto pokocha mnie nie za to, że jestem sławny i przystojny, a za charakter, ale jest tylko jedna osoba, która zna mnie od środka.
Sprzątałem tak pogrążony w myślach, aż nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i wszystkie troski zniknęły, a pojawiła się złość.
– Hej! Nie widać, że zamknięte?! – krzyknąłem, po czym puściłem miotłę i poszedłem do głównej sali. Wyszedłem z kuchni i w pierwszej chwili nikogo nie zauważyłem, ale usłyszałem głos, który tak dobrze znałem, a po chwili ujrzałem nieproszonego gościa.
– Zrób wyjątek i daj coś mocnego – powiedział mój różowowłosy przyjaciel swoim standardowym tonem, ale udało mi się wysłyszeć nutkę zawiedzenia i smutku.
– No dla ciebie zawsze otwarte, czy chcę czy nie – zaśmiałem się nalewając jemu i sobie wino. – Coś się stało?
– A tam, nic wielkiego... – odparł Cherry biorąc ode mnie kieliszek wina i pijąc go prawie do dna. Jak tak się zachowuje, to coś się stało, pomijając już fakt, że dość rzadko pije – Nie rozumiem kobiet...
– A myślisz, że dlaczego nie mam dziewczyny? – zachichotałem pod nosem, mając nadzieję, że poprawię mu humor. Sam nie wiem czemu tak bardzo mi na tym zależało. Nie potrafię określić naszej relacji. Przyjaciele od dziecka, którzy non stop się kłócą i przezywają, wiele razem przeszli i sobie pomagają będąc rywalami? Tak, to idealne określenie dla nas.
– Skoro słuchasz takich staroci, to się im nie dziwię, ty gorylu – mówiąc to wskazał na głośnik i lekko się uśmiechnął. Ucieszyło mnie to, ale również wkurzył mnie. – Polej jeszcze.
– Nie mam zamiaru odbierać cię z komisariatu ty pijaku. Nie pozwolę ci się upić, bo jeszcze zaczniesz się do mnie kleić... jak dawniej... – rozmarzyłem się na myśl o tamtych czasach. Byliśmy tak blisko...
– Nawet nie próbuj mi przypominać! Było minęło! Nalej mi jeszcze! – wkurzyłem go niepotrzebnie, ale widziałem jak się zarumienił, dlatego też zasłonił twarz dłońmi.
Ah, ten głupi ja... Choć nie wiem czemu się tak zdenerwował, bo ja wspaniale wspominam czasy spędzone szczególnie z nim, z Adamem trochę gorsze, ale i tak było świetnie... Może dlatego teraz nie układa mu się z kobietami?
Chciałem zobaczyć jego rumieńce, między innymi, żeby trochę go sprowokować, ale też, w rumieńcach mu do twarzy. Nachyliłem się do niego zza baru i wziąłem jego delikatne dłonie w moje łapy i przyciągnąłem je do mojej klatki piersiowej. Choć zobaczyłem rumieńce, które tak chciałem ujrzeć, zobaczyłem również jego zaszklone oczy. No i co ja odwaliłem?
Nagle z głośnika wydobyła się piosenka, ta piosenka. Kojarzyła mi się z osobą przede mną. Kaoru po chwili załapał, która to pieśń, po tym jak się w niego zapatrzyłem.
,,...Ohh love, ohh loverboy..."
Wyrwał ręce z mojego uścisku, niby w geście wytarcia okularów, ale chyba chciał tylko odwrócić uwagę.
Przestałem się na niego gapić jak głupi, a on spuścił głowę i zaczął bawić się pustym już kieliszkiem od wina. Nastała niezręczna cisza, przerywana z początku moimi pomrukami - słowami piosenki.
– ,,...Write my letter, ..." – z początku mruczałem sobie pod nosem sam, a jak bardzo się zdziwiłem, że do repertuaru dołączył drżący głos mojego przyjaciela.
– ,,Feel much better..." – ze zdziwienia popatrzyłem na niego, ale on nie zaszczycił mnie swoim spojrzeniem złotych tęczówek.
Teraz tak pomrukiwaliśmy raz on, raz ja na zmianę, a czasem jednocześnie...
– ,,Ohh love, ohh loverboooy..." – zanuciliśmy jednocześnie refren.
– ,,What' re doin' tonight, hey boy?..." – choć tylko zaśpiewałem słowa piosenki, tak bardzo chciałem usłyszeć odpowiedź...
– ,,... I'd like for you and I to go romancing" – zaśpiewaliśmy te kilka słów jednocześnie. Automatycznie obydwoje spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni znając znaczenie tych słów. Szczerze się ucieszyłem, a na jego twarz wkradł się lekki rumieniec. Chyba naprawdę chciałbym z nim romansować...To chyba tylko przyjaciel... A poza tym chyba wolimy dziewczyny...
O czym ja kurwa myślę?
– ,,That's because I'm good old - fashioned lover boy..." – rozbrzmiały ostatnie słowa pieśni, które zaśpiewałem solo. Strasznie mi się spodobało, w szczególności te kilka słów, które zaśpiewałem z różowowłosym.
– Carla, odtwórz tą piosenkę jeszcze raz – rozkazał Cherry swojemu systemowi. Jednak ta jego Carla nie spełniła prośby swojego pana, ale ja to zrobiłem i szeroko się uśmiechnąłem. W podziękowaniu dostałem tylko pomruk, coś w stylu goryl.
Tak czy siak piękna piosenka rozbrzmiała na nowo, a ja postanowiłem zrobić kolejny krok.
Wyszedłem zza barku i stanąłem za moim przyjacielem, niestety on nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, dlatego złapałem krzesło na którym siedział po dwóch stronach. Przez chwilę przygotowywałem się do kolejnego ruchu, wisząc nad jego karkiem. Chyba poczuł mój oddech, bo dostrzegłem jak się na chwilę spiął, jednak nadal się mną nie interesował.
,,Ohhh, love, ohh, loverboy..."
Zdecydowałem się obrócić go w moją stronę. Gdy obróciłem krzesło w raz z nim, jego oczy szerzej się otwarły ze zdziwienia, ale trwało to mniej niż sekundę. Przybrałem najpoważniejszy wyraz twarzy, na jaki było mnie stać w tej chwili i zacząłem mówić, patrząc mu głęboko w oczy.
– Chciałbym z Tobą zatańczyć, skusisz się?
– Your wish is my command – odparł Kaoru razem ze słowami piosenki. Idealnie się wpasował. Czyli chce tańczyć? Nagle moją głowę uderzyła myśl: a co jeśli sobie tylko śpiewa? A jeśli nie chce tańczyć? Wyjdziesz na głupka.
Na szczęście wszystkie troski poszły w niepamięć, gdy zobaczyłem, że wstaje z miejsca. On naprawdę wstał z miejsca. Nie mogłem uwierzyć. Podszedł do mnie i wyciągnął przed siebie rękę, którą niezwłocznie chwyciłem i położyłem na swoim ramieniu. Drugą już sam sobie naprowadził na moje ramię. Ja za to objąłem go w talii, łącząc moje dłonie nad jego pośladkami i przybliżyłem go do siebie. Nasze ciała stykały się prawie wszędzie. Zaczęliśmy się powoli kołysać. Głowa niższego była teraz na moim ramieniu, a moja jak najbardziej delikatnie położona na jego. Kołysałem nami zaczynając robić konkretniejsze ruchy.
– Love you, love you... – zaśpiewał w moją pierś Cherry, co bardzo mnie rozczuliło i zacząłem śpiewać razem z nim, aż do końca piosenki. Gdy ta się skończyła, stanęliśmy w bezruchu wciąż przylgnięci do siebie. Kaoru zadarł głowę do góry, by na mnie spojrzeć. Ja spuściłem wzrok na jego przepiękne oczka. Zacząłem stopniowo przybliżać się twarzą do jego. W geście podziękowania powiedziałem:
– Prawie jak dawniej...
Czułem jego oddech na moich ustach. Nie mogłem się powstrzymać. Objąłem go mocniej i wbiłem się w jego usta. Gdy dotarło do mnie co zrobiłem, chciałem się wycofać, lecz role się zamieniły. Cherry owinął swoje ręce na mojej szyi i to on przejął kontrolę nad pocałunkiem. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, kiedy zabrakło nam powietrza.
– O wiele lepiej niż dawniej... – odparł, a jego oczy znowu lekko się zaszkliły.
Odszedł ode mnie kierując się w stronę mojego barku. Ja stałem jak osłupiały i wpatrywałem się w niego jak w obrazek. Ten tymczasem zaczął nalewać sobie wina - kieliszek za kieliszkiem. Może ma mocną głowę, ale nie pozwolę na to, aby mi tu zemdlał.
Zacząłem iść w jego stronę. On dopił już ostatni kieliszek i odstawił go na blat. Chcąc się bronić powiedział:
– Już się zbieram, późno jest, a muszę dojść do domu. A poza tym musisz jeszcze posprzątać.
– Po co mam sprzątać, skoro jeszcze tutaj nabrudzimy? – spytałem z łobuzerskim uśmiechem, na który lecą wszystkie moje laski i zacząłem się do niego zbliżać, a ten tylko się cofał.
– Co ty odpierd... – zaczął, ale nie skończył, bo przerwały mu moje usta. Złapałem jego nadgarstki i przypiliłem jego ciało do najbliższej ściany i zacząłem go całować jeszcze bardziej namiętnie. Oderwałem się od niego, gdy zabrakło mi tchu. Nasze usta łączyła strużka śliny. Spojrzałem na niego z góry. Na jego twarzy o dziwno nie dominowała złość, ale jego uczucia zdradziły czerwone policzki i jego ciężki oddech.
–I'd like for you and I to go romancing. – odpowiedziałem mu słowami już chyba naszej ulubionej piosenki.
– Myślałem, że wolisz dziewczyny. Ale to tylko ułatwia sprawę – powiedział po czym ponownie powiesił mi się na szyi zmuszając mnie do pocałunku. Nawet jeśli był wstawiony, pocałunek był pełen uczuć i jeszcze to on go zainicjował.
Nie mogłem się powstrzymać. Znowu. Tylko poszedłem krok dalej. Przybliżyłem się do jego delikatnego ciała, prawie je przygniatając, złapałem za jego pośladki, na co westchnął w moje usta. Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej okazji i już po chwili nasze języki razem tańczyły... Co on ze mną robi... Oderwaliśmy się od siebie po dłuższej chwili. Spojrzałem na niego z chytrym uśmieszkiem, po czym zdjąłem gumkę z jego włosów i zacząłem rozczesywać je palcami. Gdy zakończyłem zabawę różowymi włosami wziąłem go na ręce i położyłem na stole. Nachyliłem się i szepnąłem mu najseksowniejszym tonem jakim potrafiłem do ucha:
– To co, nabrudzimy tu trochę? – spytałem i przygryzłem płatek jego ucha, na co przeszedł go dreszcz, ale przytaknął. Zacząłem go całować, by odwrócić jego uwagę od tego, jak ściągałem z niego kimono, które miał na sobie. Dopiero teraz zaczęła się zabawa...
***
– Ohh, love... – zacząłem.
– Ohh, loverboy... – dokończył Kaoru.
Czy jest to ktoś, o kim zawsze marzyłem? Ktoś, kto kocha mnie naprawdę?
Zdecydowanie tak. Mój najlepszy przyjaciel, a teraz partner.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro