Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Ronaldo coś czuje Wojtuś w garniak się zakuje (XD)

Pov. Ronaldo

Tak się zastanawiam, a może on w cale nie chce do mojego klubu? Może on w cale nie chce mnie...? Nie. To nie możliwe. Przecież jestem taki zajebisty. No tak czy owak męczyłem się z Antonio.

- Słuchaj... ja Cię nie lubię okej? Nie oszukujmy się nikt Cię nie lubi - spojrzałem się na niego i spowrotem w telefon.

- No tak zauważyłem - zaczął się głośno śmiać. Spojrzałem na niego i to nie było najlepszym pomysłem. Z jego oczu ciekły łzy.

- A-antonio? - wyjąkałem. To dla mnie niecodzienny widok. Znaczy tylko kilka razy widziałem jak ktoś płaczę.

- Pójdę sobie i przestanę być problemem - wstał i wyszedł. Ja nie chciałem. Ja chciałem po prostu chwili spokoju, ale nie tak. Poczułem się jakoś dziwnie. Tak jakbym był czegoś winny. Nie czułem się tak źle od kilku lat. Ugh to jakieś dziwne. Zwrot akcji ja mam uczucia.

Przemyślając sprawę to nie jest mi żal. Znaczy to nie moja wina, że zazdrości mi mojej wspaniałości.

Tak się zastanawiam, czy mój cholerny Polak raczy się tu do mnie przejść, czy ja mam to zrobić. Teraz to by się przydał ten Antonio. Nie no kurwa zawsze tak jest.

Pov. Wojtek

Ja nie wiem, czy ja mam tam przyjść, czy jak? Znaczy... taki ego top się do mnie nie przejdzie przecież.

- Ej Lewy jak wyglądam? - wyszedłem z pokoju w garniturze.

- O KURWA WOJTUŚ W GARNIAKU! - cyknął mi fotkę. Normalny dzień w reprezentacji Polskii.

- Wyślij mi to... ponawiam pytanie, jak wyglądam? - zrobiłem pozę modelki. Roześmiał się głośno.

- Cudnie Wojtusiu. Gdzie zmierzasz? - podszedł do barku i wziął sobie jakąś wódkę.

- Do Ronaldo - podrapałem się nerwowo po karku. Jeszcze pomyśli, że się zakochałem. BOŻE Z DOWNEM XD.

- Mm~ nie jebać mi się tam - odkręcił butelkę i wypił jej zawartość.

- Co... nie Robert ja nie jestem gejem - powiedziałem zmieszany. Znaczy może raz pociągał mnie Zielu, ale nie.

- Oj tak, tak gadanie - podszedł do mnie i wlał trochę zawartości drugiej butelki do ust. Widać, że Robert.

- Nie upijaj mnie teraz - mimowolnie się oblizałem.

- Na trzeźwo się nie da - poklepał mnie po ramieniu. To mój tekst. Ale on jest toksyczny.

- No tak, tak wiem to ja lecę - wyszedłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~

A teraz zapraszam na czekanie na kolejną część♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro