Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Pazdanek wydaje tajemnice Wojtusia, Lewy jest dumny ze swojego bramkarzusia

Pov. Wojtek

Wreszcie otworzyłem oczy. Nie wiem co dziś jest, ale jest git. Wziąłem telefon i zobaczyłem wiele obraźliwych wiadomości od moich "fanów" na insta. No nie powiem miło. Dowiedziałem się z nich, że Cash zdobył serce bagiety precelkiem i ktoś to nagrał. Ciekawe nie powiem. No zostałem też zwyzywany od najgorszych z najgorszych, bo nikogo nie mam, ale to nic. Szkoda, że nie rozumieją, że ja po prostu nie wytrzymałbym dłużej w związku z tą kobietą. Oczywiście, że to moja wina, bo jestem wybredny ich zdaniem. Odłożyłem telefon i postanowiłem jeszcze chwile poleżeć. Kurwa co oni się tam tak drą?

- OMG OMG OMG MICHAŁ PAZDAN! - usłyszałem wrzask Casha przez zamknięte drzwi. Cholera, ale on się potrafi drzeć. Ubrałem się w pierwsze lepsze ubrania. Nawet zbytnio się nie ogarniałem. Wyszedłem i oparłem się o ścianę. No nie, żeby coś, ale jestem trochę zaspany.

- Oho czyżby to ten wspaniały bramkarz? - powiedział w moją stronę Michał. Przewróciłem tylko oczami.

- Wojtuś coś dzisiaj nie w humorze - odezwał się Lewy. Ten to umie odgadnąć moje emocje. Po prostu wow.

- Nie no ja po prostu dalej śpię - ziewnąłem. Przespałbym dzisiaj cały dzień.

- Chodź pogadamy! - Pazdan wziął mnie pod rękę i byłem zmuszony się ruszyć.

- Czeg... - zawahałem się. Może bym był trochę milszy. - O czym chcesz ze mną rozmawiać? - zmusiłem się do uśmiechu.

- Słuchaj, bo ja kiedyś miałem pieska - zaśmiał się, a ja nie mogłem się powstrzymać i zaśmiałem się razem z nim. Niby jestem przygaszony, ale kurwa to było zajebiste.

- Cristiano Ronaldo się nazywał - dodałem śmiejąc się. Mężczyzna pokiwał głową i kontynuował.

- No i ten piesek dorósł - wytarł niewidzialną łzę. No dobrze super, ale czy to mnie dotyczy?

- Okej i co w związku z tym? - mogę tylko zgadywać, ale lepiej tego nie robić.

- Sądzę - położył rękę na moim ramieniu. - Że pora na to, żeby znalazł sobie swojego Polaka - popatrzył mi głęboko w oczy, a ja cofnąłem się do tyłu.

- C-co? N-nie... to nie moja liga - spuściłem wzrok i poczułem ku mojemu zdziwieniu ukucie w sercu.

- A o czym ostatnio rozmawialiście hm? - złapał za mój podbródek i zmusił do patrzenia w swoje oczy. Nie będę kłamać, bo to nie ma sensu w tym momencie.

- Chciał mnie w swoim klubie - wydukałem wreszcie. A mogłem iść na wymówkę! Ehh.

- Nie uważasz, że to trochę dziwne, jak na naszego wspaniałego Ronaldo? - odsunąłem go od siebie.

- Nie. Może po prostu mają słabego bramkarza - wzruszyłem ramionami. Ciekawe, czy uwierzy w słowa, w które sam nie wierzę.

- Ty wiesz, że tak nie jest - pokręcił głową.

- Jest. Musi być - wszedłem do kuchni, żeby zobaczyć całą reprezentacje stojącą przy drzwiach. Teraz to już każdy będzie wiedział.

- RONALDO CHCE CIE DO MANCHESTER UNITED!? - Robert chwycił mnie za ramiona i zaczął mną potrząsać. - MASZ SIĘ ZGODZIĆ! WOJTEK MASZ SIĘ ZGODZIĆ ROZUMIESZ!? - wywrzeszczał. Pokiwałem głową trochę zdezorientowany.

- KOMU POLAĆ ZA SZCZĘŚCIE WOJTKA!? - wywrzeszczał Skóraś. No to po mojej trzeźwości, a jest ranek. No cóż nie trzeba było pytać. Kiedy doszło do Pazdana ten jednak powiedział:

- Ja nie mogę - zapierał się rękami. - Dziewczyna by mnie zabiła - spojrzeliśmy się po sobie.

- Uuuuu~! - Cash wydał z siebie piękny teatralny odgłos. Nie. Nie chodzi o jęk zboki.

- A cóż to za szczęściara? - zapytałem po chwili. Chyba mogę wiedzieć jeśli oni wiedzą o klubie.

- Ania - zatkał sobie usta ręką.

- Ania... - Robert się zamyślił. - KURWA MOJA ANIA!? - i tak proszę państwa można łatwo zepsuć zgromadzenie nawet nie rozmawiając o polityce.

- ROBERT WYŚCIE SIĘ ROZWIEDLI! - wrzasnąłem, żeby go upomnieć. Nie może nam zabić Pazdana no.

- Aha no tak faktycznie... - obdarzył Michała niezbyt przyjemnym spojrzeniem. - Szczęścia życzę - ten ton głosu mówił co innego.

No cóż schlaliśmy się przyznaje bez bicia, ale fajnie było! Zacząłem również rozmyślać o Portugalczyku. Wcześniej jakoś nie myślałem o tym, dlaczego chce akurat mnie. Myślałem, że to jakiś żart i dalej tak myślę. Kolejna osoba chcąca mnie upokorzyć? Świetnie. Jest też mała szansa, że może i nie chce, ale no błagam. Jestem tylko głupim Polakiem, który bawi się w bramkarza i cudem się tu dostał. Czemu ktoś chciałby mnie do takiego klubu? Aj tam nie wiem. Nie powinienem tyle myśleć. To mi zrobi gorzej niż jest. Muszę się w końcu zająć czymś pożytecznym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro