7. Cash i wywód miłości w jego sercu bagieta dziś zagości
Pov. Wojtek
Dalej jestem niezdecydowany. Niczym jakaś kobieta. No cóż życie. Aż strach wyjść z pokoju, żeby mnie Lewy nie zajebał. Mogę przecież tu siedzieć. Przegramy. Kurwa błagałem Lewego, żeby spróbował chociaż zmienić taktykę, ale on swoje kurwa. "Ja stoję pod ich bramką i wszystko mi podajecie...". No nie powiem oryginalne. Jego nie zmienisz. Już widzę jak przegrywamy z Francją. Kurwa i znowu będzie Polacy nic się nie stało. Dobija mnie to kurwa. Najgorsze jest to, że zawiodę Liamka. Cholera jasna.
Pukanie do drzwi. Niech puka. Nie mam siły, a po za tym nikt nie może mnie zobaczyć w tym stanie. Na pewno nie zapłakanego. Czemu do cholery płacze? Wziąłem chusteczki i wytarłem oczy. Powolnym krokiem podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Cash.
- Hello przyjaciel from Polska! - uśmiechnął się promiennie. Jak zwykle się na jeden język nie zdecyduje.
- Cześć przyjacielu z Anglii - również się mimo woli uśmiechnąłem. Poczułem ukucie na żołądku. Nienawidzę tego robić.
- Can ty help mi with jeden pretty chłopak? - zapytał, a ja musiałem sobie to przeanalizować.
- Can ty talk tylko in Polski? - kiwnął głową. - To pomogę - przytulił mnie.
- YEY! WOJTEK MI POMOŻE! - wydarł się i mogę się założyć, że każdy go słyszał.
- Zapraszam - wszedł do środka, a ja zamknąłem za nim drzwi.
- Wojtuś jest taka jedna bagietka i on jest mega słodki i ja go chce - powiedział niemal nie zrozumiale na jednym wdechu.
- Która? - zapytałem zdezorientowany.
- Ten no Mekampe... znaczy się Mbappé... no Kylianek no! - nie mogłem się powstrzymać od śmiechu. Nasz Cash zakochał się akurat w TEJ bagiecie.
- Cash nie kop! To świetnie, że Ci się podoba na prawdę - złapałem go za ramiona.
- No ja myślę, jak go poderwać? - zapytał mnie. Mnie. Wojtka Szczęsnego, który nie wie jak poderwać dziewczynę, a co dopiero chłopaka.
- Prosto z mostu - wydukałem.
- Ok to pa Wojtuś - poszedł sobie.
Pov. Cash
Idę poderwać bagietkę! Dam radę. Nie wiem, gdzie ma pokój, czy coś, ale dam radę!
No tak chodzę od godziny i aż się kogoś spytałem, ale teraz już wiem! No trzeba zapukać.
- Czego? - otworzyła mi moja piękność. Ale on jest miły!
- Zostań moją paryską bagietką! - uklęknąłem na jedno kolano i wyciągnąłem precelka.
- To... najbardziej oryginalne wyznanie miłości jakie usłyszałem - zaczął się śmiać i pomógł mi wstać.
- Podobało się? - zapytałem dumny z siebie.
- Bardzo. Zapraszam pana - weszliśmy do środka.
Pogadaliśmy o wszystkim i został moim chłopakiem! Teraz tylko Wojtek jest takim looserem i nikogo nie ma XD. Boże z downem. Mam nadzieję, że ten przeryw sobie kogoś znajdzie. Aj ten Wojtuś. Ja mam bagietke, z którą przegram, ale będę ją mieć i chuj. No i wpadnę na święta. Ah cudowny dzień!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro