Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Obietnica Zielińskiego i obiad u rodziny Wojciecha Szczęsnego

Pov. Wojtek

Wybaczyłem mu. Temu mojemu debilnemu Portugalczykowi. Dzięki Milik. Ty jednak jesteś spoko mordka. Znaczy czasami chce Cię udusić, ale nie bardziej niż innych. Tak bardzo się cieszę, że wróciliśmy do siebie z Ronaldo. Naprawdę rozpiera mnie radość. Dobra trzeba wygrać z jakimś tam klubem. A nie to Napoli, to nie jakiś tam klub.

Broniłem jak tylko się dało, ale przegraliśmy. Widać po nas. Ronaldo strzelił dwa razy, ale zabrakło nam jeszcze dwóch. Niektórzy mówią, że Napoli to przyszli mistrzowie Włoch. Zieliński ja Ci tego życzę w 100%. Nasz klub jest już trochę przestarzały. Kocham ten klub, bo to mój dom, ale moje serce dalej należy do Arsenalu. To w kolejności mój 3 dom i niestety zdania nie zmienię, ale coś czuję, że następny sezon może być tym naszym. Przez te bezsensowne minusy w tym nie mamy szans. Znaczy rozumiem to za rasizm, ale.. no nie mamy teraz szans.

Każdy schodził z boiska, a ja rozmawiałem jeszcze z Piotrusiem. Musiałem się pochwalić tym, że wróciłem do Ronaldo.

- Co zrobisz jak będziecie mistrzami Włoch? - zapytałem w pewnym momencie. Zaśmiał się głośno i chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.

- Zmienię kolor włosów na niebieski! - wykrzyczał radośnie. Podaliśmy sobie ręce. Jak tego nie zrobi to sam go wrzucę do jakiegoś basenu z niebieską farbą. Chwila nie, bo będzie smerfem. Boże co ja wymyślam. Zieliński smerf.

- A spróbuj nie - pośmialiśmy się jeszcze chwilę i poszedłem do szatni. Przebrałem się i zostałem przytulony przez Ronaldo. Przytulając go, myślałem jeszcze o Zielińskim. Ciekawe, czy oni w tym Napoli też mają takie swatki jak u nas Milik, a nie Aruś jest tylko jeden, ale może chociaż mają jakieś shipy. Muszę go kiedyś o to zapytać, bo jestem tego bardzo ciekawy. Może zaproszę go na kawę i się wypytam. Tak kurwa ploteczki!

▞▞▞▞▞▞▞▞▞▞

Dziś jest też dzień, w którym jadę z Ronaldo odwiedzić Liamka. Pierwsze, co mnie wita to wesoły głos Anki z kuchni. Otworzyła nam oczywiście Marina. Na widok Cristiano przetarła oczy.

- ANKA KURWA MAMY SŁAWNEGO PORTUGALCZYKA W DOMU - wydarła się, a Lewandowska przyleciała natychmiast z moim synem.

Pov. Ronaldo

Słysząc te słowa z ust byłej żony Szczęsnego zrobiło mi się trochę nie swojo, ale cóż poradzić? Czego się nie zrobi dla Wojtka? No właśnie zrobię dla niego wszystko. Wziąłem Liama na ręce i zacząłem wysłuchiwać jego opowieści o dziewczynie, którą poznał w przedszkolu. Nieźle gadał po Włosku. Głaskałem go po włosach, co widocznie mu się podobało.

- A właśnie zrobiłam kolację, mam nadzieję, że makaron z serem po mojemu wam zasmakuje - odezwała się była Lewandowska. Pokiwałem tylko głową.

- Nie łamałaś go prawda? - powiedział śmiertelnie poważnie Wojtuś. On tak umie. Już jest przyzwyczajony do życia jak Włoch. - Nie dałaś jej go złamać? - zwrócił się do Mariny, która tylko pokiwała głową. Przyszły Ronaldo odetchnął z ulgą.

- Już po pierwszym dniu pobytu tutaj wyraźnie powiedziała, że mnie wywali na zbity pysk, jak skrzywdzę makaron - odezwała się druga Polka, która już chciała usiąść, ale Wojtuś miał oczywiście inne plany.

- Macie może wino? - zapytałem jak najmilej się da, kobieta westchnęła i podeszła do szafki, z której wyjęła wino. Marina pokręciła głową.

- Nie nauczyłam jej jeszcze tego zwyczaju - Liam wpakował się na moje kolana, kiedy jego mama już nałożyła mu jedzenia przy sobie. Zaśmiałem się cicho. - Będziesz go karmić! - przestawiła talerz tak, że leżał przy tym moim. Dzieciaczek zaczął wcinać, a ja postanowiłem poczekać aż zje i dopiero jeść swoją porcję.

- Gdzie Klara i Laura? - zapytał Wojtuś po przełknięciu makaronu. Ania zdążyła dopiero usiąść i słysząc pytanie opuściła widelec z nawiniętym makaronem. To było dla mnie śmieszny widok.

- U tatusia i jego narzeczonego - odpowiedziała i zaczęła w końcu jeść. Biedna nie dane jej było jeszcze zacząć. To w cale nie tak, że ja też teraz nie mogę jeść. Dzieciaczek skończył swój posiłek i teraz to ja mogłem w spokoju zjeść.

- Mamo, mamo! - Marina zwróciła na niego uwagę. - Czy jak Pan Ronaldo zje to mogę się iść z nim pobawić samochodami!? - kobieta kiwnęła głową. Zacząłem jeść szybciej niż zwykle, bo przecież dzieciątko nie może za długo czekać.

- Cristiano jak ty zjadłeś szybciej ode mnie zaczynając jeść jako ostatni? - Szczęsny zamrugał kilka razy, a ja tylko wzruszyłem ramionami i poszedłem się bawić z Liamem. Zaczęło się faktycznie tymi samochodami, a skończyło na graniu w piłkę. Oczywiście dawałem mu fory i to duże, ale to tylko cudowne, małe dziecko.

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Jak dawno nie było rozdziału w tej książce? Z 3 miesiące? Możliwe..

Zajmowałam się innymi książkami i jakoś tak zapomniałam totalnie o tej, ale jest w końcu rozdział

Na tym etapie chce zaprosić wszystkich, którzy czytali tę książkę na inne książki o piłce nożnej na moim profilu. Myślę, że jeśli ta się podoba tamte też będą❤

Części do tej książki będą się pojawiały BARDZO nieregularnie, ale widzicie teraz chociaż się jakaś pojawiła

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro