10. Wojtuś ląduje u Ronaldo, błoga noc nie pójdzie na marno 18+
Pov. Wojtuś
Błądziłem korytarzami aż w końcu dotarłem tam, gdzie zmierzałem. Zastanowiłem się, czy zapukać. Znaczy ja się nie boję. CHYBA WY XD. Znaczy no on może mnie tylko pozwać.
Zapukałem kurwa.
Pov. Ronaldo
Usłyszałem pukanie. Ciekawe, kto to... poczekam z 10 minut i dopiero otworze.
Wreszcie raczyłem się podnieść z łóżka i otworzyć.
- Uhm dzień dobry - uuu ten Polak jest ubrany w garnitur. Ciekawie.
- A cóż to Cię do mnie sprowadza? - skrzyżowałem ramiona. Kurwa zauważ moją seksowność.
- Umm - patrzyłem w jego oczy. - Ja w sprawie klubu - uśmiechnąłem się i gestem zaprosiłem go do środka.
- Przemyślałeś sprawę? - moje oczy zwiedziły każdy kraniec jego ciała, co prawda w ubraniach, ale jednak.
- Tak um ja się zgadzam - wydukał nerwowo. Dobry wybór Polaczku.
- Świetnie, a ten garnitur to dla mnie? - zarumienił się. Czyli tak. - Podejdź - rozkazałem i zdążyłem usiąść na fotelu.
- Mhm - usłyszałem cichą odpowiedź, a chłopak podszedł do mnie, jak na zawołanie. Idealny. Pociągnąłem go w swoją stronę, a ten wylądował na moich kolanach. Jego twarz była czerwona, jak wino. Seksowny słodziak.
Pov. Wojtuś
Wylądowałem na jego kolanach. Jezus Maria! Co jest!? Czuję, jak mnie pieką policzki. Poczułem jak zaczął jeździć po moim torsie, co prawda przez garnitur. Niech on mi go zdejmie. Błagam! Na przegraną Polski na tym mundialu błagam!
- Nie chcesz tego zdjąć kotku? - usłyszałem i jakby kierowała mną jakaś nadprzyrodzona siła, ale kiwnąłem głową. CO TY ROBISZ WOJTEK!?
- Ja um znaczy - zasłonił mi usta i zaczął mnie rozbierać. Podnieciłem się no kurwa to jednak Ronaldo. Kurwa, co się ze mną dzieję?
- Spodoba Ci się~ - zdjął moje spodnie razem z bokserkami. Byłem jeszcze bardziej czerwony. Posadził mnie inaczej, wziął mojego penisa w rękę i zaczął delikatnie go macać. Kurwa jęknąłem. Jak do tego doszło kurwa!?
- R-ronaldo~ - kolejny jęk wydobył się z moich ust. Ten się tylko uśmiechnął i rozebrał również siebie. O kurwa, ale on ma dużego i ma taki wyrzeźbiony tors. Znowu mnie odwrócił i poczułem charakterystyczny ból. Kurwa, czy to znowu będzie boleć? Poruszyłem się niespokojnie.
- Spokojnie~ będę delikatny~ - wyszeptał mi do ucha. Nie pozostaje nic tylko uwierzyć. Zaczął się powoli poruszać, na co pojękiwałem. Co chwilę trochę przyspieszał. Jednak nie bolało tak, jak w tedy. Było mi cholernie dobrze. - Nie jestem taki zły, co~? - znowu ten charakterystyczny szept.
- N-nie jesteś - jęknąłem głośniej czując charakterystyczne ciepło.
- Dojdziesz dla mnie Szczęsny? - zapytał dodatkowo kładąc swoją rękę na mojej meskości i ją poruszając, co nie było jednak konieczne. Doszedłem chwilę potem. Czułem, jak te ciepło zalewa mnie od środka. Cały czas się we mnie poruszał, więc jęczałem. Po chwili usłyszałem też jego jęk i poczułem, jak wypełnia mnie sperma. Nigdy nie czułem się tak dobrze. Ani przy Marinie, ani przy kimś, kto mnie kilka razy zgwałcił.
Przestał się ruszać i ze mnie wyszedł.
- Widzisz? Nie ma się, co mnie bać - uśmiechnął się kładąc mnie na sobie. Zrobiliśmy to na fotelu...
- A-aha - dyszałem. Słuchałem rytmu bicia jego serca, ale on ma idealne ciało. On jest idealny.
Ostatnie, co czułem to ciepło pochodzące od jakiejś tkaniny, która zostałem okryty. Zasnąłem.
~~~~~~~~~~
No cóż dzień dobry, znaczy jak dla mnie to dobry wieczór. Na tym etapie chciałabym podziekować wszystkim, którzy to czytają i przeprosić za taką przerwę. Nie czulam się najlepiej. Za to dostaniecie rozdział 18+ [;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro