Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29.


  Draco musiał przyznać, że "randka" minęła mu przyjemnie. Okazało się, że Charlie jest bardzo inteligentną i ciekawą osobą. Mieli ze sobą dużo wspólnego o dziwno arystokraty. Do tego Weasley miał dobry gust co do ubioru oraz jedzenia i wina, a gdy na koniec "randki" rudowłosy pocałował go w policzek myślał, że się rozpłynie. Draco zapiszczał cicho z podekscytowania, przez co zwrócił na siebie uwagę jego współlokatorów.

- Draco.... ktoś ci czegoś dodał do jedzenia? - Zapytał Teodor, marszcząc brwi.

- Co?! Nie... co ty mówisz posłuchaj się i pomyśl za nim coś powiesz! - Naskoczył na niego Malfoy wracając do swojej maski obojętności i wyższości, jaką powinien mieć przez cały czas.

- Jezu... stary spokojnie.- Mruknął Nott podnosząc ręce do góry w geście pokoju.



- Jesteś zły? - Zasyczała Nagini obserwując chodzącego w tę i z powrotem Gryfona.

- Nie. Jestem zdenerwowany. - Odpowiedział Harry jak zwykle nieświadomie używając wężomowy.

- Czemu? - Zapytała wężyca.

- Ponieważ twój Pan nie odpowiada. - Wytłumaczył Harry i zrezygnowany usiadł na łóżku.

- Może idź do dyrektora? I zapytaj, czy możesz wyjść za teren szkoły? - Zasyczała Nagini lekko przekrzywiając głowę.

- Co nie!? A może....

Harry zerwał się z łózka i popędził do dyrektora. Niedługo miało być wyjście do Hogsmeade, a jemu nie wolno było iść, ponieważ naraziłby się na niebezpieczeństwo. Jednak gdyby powiedział, że zabrakło mu jednej książki i kilku składników na eliksiry... możliwe, że Drops by go puścił. Stanął przed kamiennym gargulcem, który nagle odskoczył. Zdziwiony Harry poszedł schodami do góry, a gdy stanął przed drzwiami zapukał kilka razy. Gryfon przez chwile słyszał jakieś szmery, a po chwili drzwi otworzył Snape. Harry pomyślał, że ma duże szczęście i wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia przy okazji rejestrując, że Profesor McGonagall oraz Profesor Trelawney też się znajdują w pomieszczeniu.

- Harry! Co cię do mnie sprowadza? - Zapytał tym razem szczerze zaskoczony Dyrektor.

- Och... chciałbym zapytać o zgodę na pójście do Hogsmeade. - Powiedział swoim najbardziej dziecięcym głosem. - Chyba w czymś przeszkodziłem?

- Nic nie szkodzi Harry. - Odezwał się Profesor od Transmutacji. - Powiedz mi co byś pomyślał, gdyby jakaś jasnowidzka oskarżyła twojego przyjaciela o uprawianie Czarnej Magii ?

- Najpewniej wyśmiałbym ją. - Odpowiedział Harry przez chwilę rozglądając się po profesorach, aż nagle dostał olśnienia. - Pani Trelaweny oskarża panią?! Że uprawia pani czarną magię?

- Harry... na cóż tak się składa, że miałam wizję... - Odezwał się jasnowidzka i dramatycznie złapała się za głowę.

- No co to... to nie. Ja wierze pani McGonagall! To są bezpodstawne oskarżenia, dyrektorze chyba pan w to nie wierzy. - Powiedział lekko rozbawiony Harry na szczęście umiał się kontrolować i nie było tego słychać w jego głosie.

- Harry... to nie jest sprawa dla ciebie. Dlaczego chciałbyś wyjść do Hogsmeade? Przecież wiesz, że to niebezpieczne. - Powiedział Dumbledore robiąc łagodną minę.

- Muszę dokupić jeszcze jedną książkę i kilka ważnych składników do eliksirów. - Wytłumaczył się Harry i posłał w kierunków profesorów lekki niewinny uśmiech.

- Och, ale to... - Zaczął Dyrektor.

- Albusie te składniki są bardzo potrzebne, jeśli chcesz mogę z nim iść i go przypilnować. - Odezwał się Snape. - Nie chce, aby znowu zepsuł pracę komuś innemu.

- No cóż w takim razie dobrze. - Westchnął Dumbledore.

Harry szybko pożegnał się i pobiegł szukać Hermiony.  

----------------------------------------------

Dziękuje za 2 tyś gwiazdek i 15 tyś wyświetleń! Jesteście kochani :D :3. 

Życzę wam szczęśliwego miłego roku.

Przypominam że nadal trwa głosowanie kto ma umrzeć : REMUS CZY SEVERUS!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro