Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dobre wieści!

Moi drodzy! Zapewne czekacie, niestety dłużej niż to się zapowiadało, bo niestety koronawirus i ogólna sytuacja w naszym kraju spowodowała, że musiałam poświęcić więcej czasu rodzinie i znajomym w ostatnim czasie. Strasznie mi głupio znów nie dawać tu rozdziału, tylko jakieś ogłoszenia, niestety obecna sytuacja uczy, że życie jest mocno nieprzewidywalne i trudno coś obiecać.

Mimo to mam dobrą wiadomość! Większość rozdziału jest gotowa i "na dniach" możecie się spodziewać publikacji ☺️

Wybaczcie tak długą zwłokę. Tak mi strasznie głupio, naprawdę 😢 Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że wreszcie wróciłam do pisania i codziennie skrobię coś tam dla Was. Niestety teraz wszystko jest nieprzewidywalne i po prostu trudne. Nie kończę jednak opowiadania, nam wciąż nowe pomysły i nie mogę się doczekać ich realizacji. Jestem niestety tylko człowiekiem, mającym 16 przedmiotów na studiach w trybie online 😢 Przepraszam Was!

Nie poddaję się jednak, bo mnóstwo doświadczyłam tu od Was ciepła i życzliwości. Dlatego też nie chcę Wam dawać byle jakiego rozdziału ani obiecywać konkretnego dnia kiedy się ukaże, a potem znów nie dać rady.

Dobre wieści jak mówiłam są takie, że większość jest gotowa!

A tutaj mała zapowiedź. Co się dzieje z naszym Janem?


Najstarsze z córek, Egle i Audre wbiegły właśnie z naręczem drewna do pieca i rzuciły je niedbale w kącie.

-Mamo, mamo! - krzyczały jedna przez drugą. - Mamo, chodź szybko!

- Co tam znowu, nie daj Boże? - przyzwyczajona do dziecięcych swarów Austeja nawet nie podniosła oczu znad stołu. - Wody w studniach wyschły?

- Kiedy mamo, biją się!! Mieczami!!

-Jeden zabije drugiego!! Trzeba biec po tatkę!!

- Dzieci, ale kto się bije? - Hanulowa wsunęła krągłe bochenki do pieca i otrzepała oprószone mąką dłonie.

-Nasz pan Jan!! - pisnęły dziewczynki. Na te słowa Austeja Anna przyjrzała się córkom uważniej. Całą rodziną polubili z wzajemnością pana z Kościelca. Wiadomo, że gdzie dzieci tam katary, bolące brzuchy, kaszle, ząbkowania i moc innych przypadłości. Jan bywał więc częstym gościem w domu wileńskiego kupca. - Nasz pan Jan...

-Nasz Jan? - niewiasta złapała pośpiesznie wełniany kubrak. - Zostańcie tutaj! - rzuciła, ale dziewczynki nie usłuchały i ruszyły biegiem za matką. Mały Dievas przestraszył się hałasów i z koszyka rozległ się stłumiony płacz. Gabija wzięła malca na ręce i zaczęła kołysać w ramionach.


Strach był uzasadniony czy raczej niekoniecznie? Tego się dowiecie już niedługo, tylko nie chcę obiecywać kiedy.

Czekają nas też Olgierdowicze, Spytek i Erzebet, Oleńka mówiąca zbyt wiele o pewnym panu, nasi królowie oraz odwiedziny w pewnym miejscu poza granicami królestwa. Tęsknicie za tekstami naszych książąt litewskich? To wkrótce przestaniecie :-)

Dajcie mi jeszcze chwilę :-) Trzymajcie się zdrowo!

Wasza Moniika44

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro