Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.5 Nie igraj ze współlokatorami

~Matt~

To przykre że moja nowa przyjaciółka nie miała dla mnie czasu. Zrozumiałbym gdyby robiła coś ważnego, ale ona się z kimś spotkała. Też chciałem jej towarzystwa, miała dobry gust i uważała że wyglądam świetnie. Cóż to nic dziwnego że oczarowałem ją moją piękną twarzą. Też chciałem z nią gdzieś iść, może do galerii? Poszedłbym z nią do każdego sklepu, nawet do tego mniej modnego jeśli by tylko chciała.

Na pewno ten chłopak nie jest tak piękny jak ja, nie, nie ma nawet takiej opcji. Podszedłem do jednego z luster i przejrzałem się. Lubiłem na siebie patrzeć, ale gdy pojawiła się Marigold polubiłem, tak trochę, odrobinę, patrzeć też na nią. Każdego dnia ją prosiłem by wysyłała mi swoje zdjęcie, parę razy się zgodziła, niestety za każdym razem zakrywała cześć swojej twarzy.

Wydąłem usta z nie zadowolenia, gdziekolwiek była powinienem tam być też i ja.

Oderwałem się od szklanej części mojego życia gdy poczułem wibracje w kieszeni. Wyjąłem urządzenie, wiadomość, kliknąłem na ikonkę zamiast tekstu zobaczyłem zdjęcie. To było straszne! Biedna Marigold była z Tordem i robił z nią straszne rzeczy. Widziałem że przywiązał ją do siebie, albo przypiął, ten zbereźnik nie umie zrobić ostrego zdjęcia. Czy to z nim poszła na randkę? Nie to nie możliwe, przecież jestem od niego lepszy, a szczególnie przystojniejszy!

Kolejna wibracja, i kolejne zdjęcia zadowolonego Larsina. Było mi przykro ale i jednocześnie byłem zły. Następnym razem to ja spędzę z nią czas!

~Tom~

Ugh! Kogo to obchodzi gdzie idzie. Mogła robić co chciała. Wszedłem do pokoju, oparłem się o zamknięte drzwi. Spojrzałem na szklaną gablotkę wiszącą na ścianie, była w niej moja stara gitara... Byłem zaskoczony że ona pamiętała, ktoś inny by olał tak drobny szczegół. Westchnąłem ciężko, podszedłem do łóżka i padłem na nie. Nie obchodzi mnie ona, mam ją gdzieś, niech nie wchodzi w nasze spokojne życie... Kolejne westchnięcie. Słabo. Kogo ja oszukuję. Fakt wiadomość że gość którego nawet polubiłem... Trochę bardziej niż powinienem i obwiniałem o to hormony i dojrzewanie, gość okazał się dziewczyną, to była dobra wiadomość.

Zła jest taka że gdy się o tym teraz dowiedziałem cieszyłem się bardziej niż powinienem, powinienem czuć ulgę a nie radość. Coś w środku mnie robiło się ciepłe gdy do mnie pisała, nie umiałem być wylewny, ale to ją nie zniechęcało.

Przysnąłem, jednak myślenie na kacu nie jest dobre. Obudziły mnie dzwonek przychodzącej wiadomości. Warknąłem cicho pod nosem, chociaż mały zalążek nadziej kiełkował myśląc ze to może białowłosa napisała. Odblokowałem telefon i wszedłem we wiadomości. Yh! To ten pieprzony złamas. Niechętnie otworzyłem wiadomość. Otępienie jakie czułem po przebudzeniu minęło gdy zobaczyłem zdjęcie. To kajdanki? Tak do cholery na pewno! Jak nic zrobił to podstępem, ona była zbyt delikatna by zgodzić się na coś takiego z własnej woli. Wszystko we mnie buzowało szczególnie gdy widziałem jego zadowolony ryj i ich złączone ręce.

Spokojnie Tom, uspokój się i pomyśl racjonalnie. Mari wyszła na randkę dość wcześnie, ten zdrajca potocznie zwany Tordem wyszedł po południu, nie ma opcji by to z nim była umówiona na randkę... Chociaż zanim kobieta się przygotuje do wyjścia to trochę to trwa... Dostanie po pysku za to co jej zrobił, tylko ja jestem w stanie ją przed nim ochronić.

~Edd~

Nie mogłem dzisiaj znaleźć sobie miejsca. Nawet Cola nie smakowała dzisiaj tak dobrze jak zawsze. Chłopaki siedzieli w pokojach, Tom miał kaca a Matt chyba się trochę obraził, jedynie co Tord wyszedł z domu nic nikomu nie mówiąc. Westchnąłem smutno siadając na kanapie, Ringo wskoczyła mi na kolana, ułożyła się na nich i mruczała głośno.

To nie tak że się nie cieszę z tego że Goldy się z kimś spotyka... Dopóki będzie szczęśliwa to jest dobrze. Chociaż liczyłem że gdy się znów spotkamy będziemy spędzać czas tak często jak za szkolnych lat. Chodziła za mną krok w krok, to było takie miłe, była jak urocza kaczuszka drepcząca za swoją kaczą mamą. Moje kaczątko zamieniło się w ślicznego łabędzia, kto by pomyślał że tak się zmieni. Wyglądała tak kobieco a jednocześnie uroczo. Oddałbym ostatnią puszkę Coli by dalej chciała ze mną tak spędzać czas jak dawniej. Trzymać ją za rękę, przytulać, rozśmieszać... Edd to tylko przyjaciółka, prawda? Z chłopakami też jestem w dobrych stosunkach, ale gdyby poszli się spotkać z jakimś znajomym to nie przejął bym się tym zbytnio a to też przyjaciele. Może po prostu się o nią martwiłem. Jeśli ten typ ją zrani zabije go, będę go torturował każdym możliwym sposobem.

Ringo zamiauczała urażona, obudził ją dzwonek mojego telefonu.

- Wybacz maleńka. - Pogłaskałem ją za uchem, sięgnąłem telefon i sprawdziłem przychodzące wiadomości. Zesztywniałem przeglądając przychodzące zdjęcia. Co za cholerny norweski zboczeniec robi mojej, małej, uroczej, bezbronnej Mari!? Już wiem kto zostanie ofiarą moich tortur, Tord lepiej nie wracaj dzisiaj do domu.

~Tord~

To zabawne jak parę zdjęć ich rozjuszyło. Dostawałem od nich mnóstwo wiadomości, grozili mi, wyzywali, dokładnie to chciałem osiągnąć. Nawet Tom się wzburzył, och nasz pan "mam ją gdzieś" się zdenerwował. Czuję się jak zwycięzca, jakbym wygrał najwyższą nagrodę w loterii, jakbym oszukał przeznaczenie.
Zadowolony wróciłem do domu, gdy tylko przekroczyłem próg w moją stronę poleciała puszka ukochanego napoju Edda. Aż tak był wściekły że rzucił we mnie swoją świętością?

- Hej moi przyjaciele, coście tacy ponurzy? - Gdyby wzrok mógł zabijać już bym leżał martwy, nawet Matt był zły, serio musiałem im zaleźć za skórę.

- Nie jestem twoim przyjacielem złamasie. - Myślałem ze Tom wymyśli coś ciekawszego, trochę się zawiodłem.

- Cokolwiek zrobiłeś Mari zapłacisz za to wielką cenę. - Okej tu się wystraszyłem, Edd był przerażająco poważny. To chyba nie był taki dobry pomysł by ich wkurzać.

Zielono bluzy jako pierwszy dał mi w twarz, Matt rzucał we mnie czym popadnie. W końcu Tom odepchnął zielonookiego i walnął mnie z główki. Cholerny knypek sięgnął! Może dlatego że uderzenie Edda mnie nieco zamroczyło. Cóż Golda nie umiał bym uderzyć ale Tom to co innego. Walczyliśmy zaciekle a reszta patrzyła na to.
Kto by przypuszczał że jedna dziewczyna sprawi że nasze życie stało się znacznie ciekawsze. Wszystko to było warte kilku siniaków.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem rozdział miał być w sobotę, ale no cóż...

Schlałam się okej? Wujek miał ślub, ciotka przyjechała by tak symbolicznie wypić po kieliszku i...
Skończyło się na tym że wyłoiłyśmy całą butelkę, a fakt że byłam jedynie o serku i dwóch kanapkach nie pomógł mi w utrzymaniu trzeźwości umysłu i utrzymaniu pionu.

Także tu zawiniłam ja i biję się w pierś!
Wiem rozdział jest krótki, jest to uzupełnienie do rozdziału poprzedniego. AsiaTosia0 Była bardzo ciekawa jak chłopcy zareagowali na poczynania naszego kochanego Norwega więc oto jest odpowiedź.
Mam nadzieję że się wam spodoba.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro