Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Poznanie


Starałam się właśnie doskoczyć do telefonu który trzymała Christi, zadowolona właśnie odpisywała mojemu przyjacielowi. Niemożna jej zostawić chociaż na chwilę samej, uch gdyby niebyła taka wysoka już bym odebrała swoją własność. Już mi dogryzała z powodu zielonookiego a teraz jeszcze kradnie mi aparat i do niego pisze. Tak jestem oburzona. Gdy wysłała wiadomość oddała mi moją własność. Spojrzałam na ekran, czytałam te dwie wiadomości parę razy. Nie, nie, nie nie mogła tego zrobić. Miałam poznać jego przyjaciół, nie byłam na to gotowa. A jak mnie nie polubią? Nie chcę stawiać Edda w niekomfortowej sytuacji, szczególnie jeśli jego przyjaciele by mnie nie polubili. Christina zauważyła że dygoczę ze stresu.

- Oj no już maleństwo, gdybym tego nie zrobiła to nie odważyła byś się tam pójść. Przecież ci nic nie zrobi prawda? W końcu to twój zielony wybawca. - Oderwałam wzrok od ekranu i popatrzyłam na nią surowo, poszłam do pokoju, który zamknęłam na klucz. Stanęłam przed łóżkiem i bezwładnie na nie opadłam. Mamrotałam przekleństwa prosto w pościel. Oczywiście że by mi nic nie zrobił... Po prostu nie chcę się zbłaźnić przed jego kumplami, Tom tu nie był problemem, w szkole razem robiliśmy wiele głupich rzeczy w trójkę. Chociaż myślał że jestem chłopakiem... Tak jednak jest tu problematyczny.
Tak właśnie przeżywałam egzystencjalne katusze, później doszedł kolejny gwóźdź do trumny. W co powinnam się ubrać? Luźno, czy może bardziej elegancko? Spodnie czy spódniczka? Ciemno czy jasno. Uch czemu bycie dziewczyną jest takie trudne?!

~Edd~

Uch czemu bycie facetem jest takie trudne!? Czemu życie w domu z samymi facetami musi być takie trudne?! Wszędzie jest syf, Marigold się załamie jak zobaczy ten chlew. Pogoniłem do sprzątania wszystkich w końcu to ich wina, Tom starał się wykpić tym że próbował przeszkodzić Tordowi, ale skoro jego misja ratunkowa skończyła się fiaskiem to musi to odpokutować.
Dawna Goldy pewnie by wyśmiała nieład, ale teraz, jesteśmy już dorośli, nie jesteśmy dzieciakami. Na pewno patrzy na to zupełnie inaczej, jest już kobietą a nie dziewczynką.

- Spokojnie zrobisz na niej dobre wrażenie. - Popatrzyłem na Matta, uśmiechał się pogodnie, pomimo tego że zmusiłem go do sprzątania. Może miał racje nie powinienem się tym tam denerwować.

~Marigold~

Nadszedł ten dzień. Dzisiaj miałam odwiedzić dom Edda Golda, wieczorem podesłał mi adres, nie było to bardzo daleko. Trzeba się wystroić. Ubrałam jasno niebieską bluzkę, dość przylegającą do ciała, rękawy były krótkie ale nieco bufiaste, na to poszła sukienka z białego materiału przypominającego jeans, miała duży dekolt, odkrywała plecy i wiązało się ją na szyj. Chris wolała bym zdjęła bluzkę, ale kategorycznie odmówiłam, nie mogę się tak roznegliżować. Zapięłam jeszcze pasek z kokardką, założyłam jasne nad kolanówki, blondynka zmusiła mnie do wzięcia jej butów. Powiem jedno... Nie znoszę szpilek, nie umiem w nich zbytnio chodzić, dlatego wynegocjowałam buty na koturnie, były stabilniejsze. Wygrzebała z odmętów swojej szafy niebieskie pantofelki były... urocze. Były w białe groszki a na zapięciu były kokardki. Przyjaciółka jak to powiedziała, zadbała o moje uczesanie, uplotła mi warkocz zaczynał się po lewej stronie czoła a kończył przy prawym ramieniu. Wypsikała mnie jeszcze perfumami i umalowała usta błyszczykiem, potem wywaliła mnie z domu i to srogo przed czasem.

Cóż miałam tylko nadzieje ze nie zrobię niemiłej niespodzianki... Ruszyłam powoli ku swojemu celowi. Nie wiedziałam czego się spodziewać, Edd nie mówił za dużo o chłopakach, musiałam z niego wszystko wyciągać. Nie rozumiałam czemu nie chcę bym czegoś się o nich dowiedziała. Ale gdyby się mnie wstydził to by mnie nie zapraszał. Ach za dużo o tym myślę! To w końcu Edd, ten sam co dawniej, nigdy nie wstydził się naszej znajomości.

Sprawdziłam czy na pewno dobrze trafiłam, hmmm po tym co słyszałam o gigantycznym robocie, wybuchach i innych takich spodziewałam się czegoś innego. Dom wyglądał cholernie normalnie, nie było nic odbiegającego od normy, może to jakaś zmyłka. Spojrzałam na podjazd, nie było samochodu, może któryś z chłopaków też ma prawko i gdzieś pojechał. Zerknęłam na zegarek. jestem godzinę przed czasem. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam, wzdrygnęłam się gdy usłyszałam huk. To nie było normalne. Drzwi otworzyły się gwałtownie, przede mną pojawił się chłopak o karmelowych włosach ułożonych w dwa rogi, oczy były koloru szarego, część jego twarzy zdobiły blizny po oparzeniach, pokrywały głównie prawą cześć jego twarzy. Uśmiechał się miło, z tym dużym uśmiechem wyglądał jak dziecko które dostało dwa lizaki zamiast jednego. Już miałam otworzyć usta i się przywitać ale mnie uprzedził.

- Hej! Ty jesteś tą koleżanką Edda tak? W końcu przestał cię ukrywać. - Miał dziwny akcent, dość mocny ale bardzo przyjemny dla ucha, nie byłam pewna jakiej jest narodowości, stawiałam na pewno na kraje nordyckie.

- C-cześć. Em... Nazywam się Marigold, czy jest Edd?- Starałam się zajrzeć zza chłopaka który jak teraz zauważyłam nosił czerwoną bluzę z kapturem... Nie zdziwię się jak czwarty osobnik również będzie miał bluzę, bluzowa sekta. Uśmiechnęłam się lekko na tę myśl. Chłopak bezceremonialnie objął mnie ramieniem i wciągnął do środka.

- Edd pojechał niedawno po parę rzeczy do sklepu. Ale nie martw się ja się tobą zajmę. Jestem Tord. - Och to on jest od tego robota i wysadzenia domu. Nie wyglądał na takiego, chociaż nigdy nie wiadomo co się kryję w środku człowieka.

- Bardzo mi miło cię poznać. Edd napisał mi trochę o tobie. - Jego źrenice się nieco powiększyły, chyba domyślał się jaki temat był poruszany. Uśmiechnął się szerzej.

- Mam nadzieję że same dobre rzeczy. - Grał dobrze, zaczynałam mu tego trochę zazdrościć. Poczułam że obciążenie w postaci ręki chłopaka znika, usłyszałam jak warczy niezadowolony.

- To gość Edda, nie twój Tord, nie napastuj jej. - Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się widząc Toma, wydawał się znudzony i niezadowolony z życia. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.

- Cześć Tom, rany z bliska wyglądasz na jeszcze bardziej ponuro. Miło cię znów widzieć. - Jego wzrok był skierowany na mnie przez chwilę, poczułam jak omiótł mnie spojrzeniem od góry do dołu, potem odwrócił głowę. Ruchem ręki wskazał bym za nim poszła, poprowadził mnie do salonu i wskazał na fotel. Usiadłam posłusznie.

- Zadzwonię do Edda i powiem że już jesteś. - Przytaknęłam ochoczo, Tom skierował się do holu, dało się usłyszeć że kogoś mijał.

- Hej Tom, jak wyglądam?... Ignorant. - Po pytaniu była chwila ciszy którą przerwało trzaśnięcie drzwiami. Do salonu wszedł wysoki rudowłosy chłopak, tak nie myliłam się, gdybym w loteriach miała takie szczęście, on też miał bluzę, fioletową. Wydawał się wyższy od Golda, trafiłam do krainy wielkoludów. I właśnie zostałam zauważona przez największego giganta. Niebieskie oczy aż błyszczały, uśmiech był szeroki, swoją pogodą ducha nadrabiał za Toma. Podszedł bliżej i nachylił się nade mną, wpatrywał się we mnie intensywnie co nieco mnie speszyło.

- Um... Mam coś na twarzy? - Odwróciłam wzrok lekko zawstydzona, mimo to chłopak nie ruszył się ani o milimetr.

- Jaką masz ładną cerę! - Położył dłonie na moich policzkach i zaczął je gładzić. Moje policzki robiły się coraz bardziej czerwone, rudowłosy nagle cofnął się do tyłu. A powodem tego był Tord który pociągnął go za kaptur.

- Nie przywłaszczaj jej dla siebie Matt. - Usta nadal były wykrzywione w miłym uśmiechu, ale głos był bardzo poważny. Edd z kim ty tu mieszkasz?

~Tom~

Dzwonię do niego już czwarty raz, serio, nie robi niczego takiego co by nie pozwalało odebrać telefonu. Odbieraj ty zielony głupku, nie mogę zostawić tej dziewczyny za długo samej, szczególnie z tą zdradziecką szumowiną. Sygnał połączenia znikł i zastąpił go głos Edda.

- Ona już przyszła, lepiej się sprężaj. Halo? Edd? - Usłyszałem trzask, chyba upuścił coś szklanego, nie odzywał się. Pewnie się zawiesił. Po paru minutach usłyszałem jak wciąga powietrze.

- Już wracam! Pilnuj by chłopaki nie zrobili niczego głupiego! - Brzmiał na zestresowanego.

- Niczego ci nie... - Rozłączył się. Westchnąłem ciężko, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Oby nie uciekła z krzykiem, Edd byłby zły.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział upleciony. ᕕ( ᐛ )ᕗ

Miałam mały problem, nie byłam pewna czy dobrze poszło mi opisanie stroju w jakim wystąpiła tu Marigold. Więc dodam go tu na końcu byście wiedzieli co uroił sobie mój mózg.

Jestem zadowolona że pojawiła się już reszta bluzowej sekty, szczerze uwielbiam każdego z nich. Może w przyszłości jak ta książka będzie się kierowała ku końcowi... Cooo nie nadejdzie zbyt szybko. Może wtedy zrobię książki skupiające się na każdym z chłopców. Ale do tego jest jeszcze dużo czasu. °˖✧◝(⁰▿⁰)◜✧˖°

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro