12. Zbrodnia i kara cz.2
Czułam przyjemne ciepło, gdy sen powoli mijał, do uszu dochodził przyjemny rytmiczny dźwięk uderzeń. Powieki otwierały się powoli i z powrotem się zamykały. Pierwsze co do mnie doszło to to że przed oczami widziałam niebieski kolor, drugie że było przyjemnie ciepło. Na razie to mi wystarczało, poruszyłam się nieco by wtopić się bardziej w ciepły materiał, gdy to uczyniłam usłyszałam cichy pomruk. Ringo tak nie mruczy... Moja pamięć raczyła przypomnieć mi w jakiej sytuacji się znalazłam w środku nocy. Więc ten niebieski materiał to... To bluza Toma a ten dźwięk? Czy tak biło jego serce? Odsunęłam się powoli i ostrożnie by nie obudzić właściciela pokoju. Tak to zdecydowanie było jego serce. Zarumieniłam się lekko. To takie zawstydzające, aż tak zmieniła się nasza pozycja podczas snu? Gdy zasypiałam jego głowa była wtulona w moje ramię a teraz moja głowa znalazła schronienie w ciepłym materiale układającym się na torsie. Powinnam go obudzić, prawda? Położyłam dłoń na jego boku na co chłopak mruknął, zaczęłam go lekko szturchać. Powarkiwał cicho, dukając "jeszcze chwila".
- Tom obudź się proszę, muszę już wstać. - Czarne oczodoły uchyliły się i skierowały w dół, na mnie. Do szatyna chwile dochodziło co to za dziwna sytuacja. Otworzył szerzej oczy i niemal odskoczył ode mnie prawie spadając z łóżka.
- Co do cholery... -
- Um wypiłeś za dużo, przyprowadziłam cię z baru do domu, a jak doprowadziłam cię do łóżka to postanowiłeś mnie złapać i nie puścić. - Z każdym słowem robił coraz bardziej zażenowaną minę i uciekał wzrokiem, nie miał odwagi mi spojrzeć w oczy.
- Czy ty mi wyb... - Zakryłam mu usta dłonią, nie miałam zamiaru słuchać znów przeprosin i próśb o przebaczenie, już się tego nasłuchałam.
- Pytałeś mnie o to już setki razy. Wybaczam ci, nie musisz mnie więcej przepraszać ani prosić o wybaczenie. - Widać było że mu ulżyło, popatrzył na mnie ponaglająco bym zabrała rękę z jego twarzy, w odpowiedzi pokazałam mu język, zmarszczył lekko brwi i polizał moją dłoń. Pisnęłam zabierając rękę, popatrzyłam na nią po czym wytarłam ją o bluzę chłopaka.
- Fuuuuuuj. Jesteś obleśny. - Zaśmiałam się cicho a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, zapatrzyłam się chwilę, w końcu to nie był częsty widok. Teraz wygląda znacznie lepiej... Otrząsnęłam się z tego uroku.
- I nie zapomnij o naszej umowie, zrobisz wszystko o co poproszę przez 24 godziny. Twoja kara zacznie się o północy. A teraz idź się umyć, chyba w barze ci się trochę ulało, śmierdzisz alkoholem. Później widzę cię na dole. - Nim zeszłam z łóżka objęłam chłopaka, tak bardzo przeżył naszą kłótnię... W sumie czy to można nazwać kłótnią? Nie doszło do wymiany zdań. Nieważne! Ważne że czuł się winny i chciał by między nami było dobrze. Po szybkim przytulasie wyszłam z pokoju niebieskiego kapturka zeszłam na dół gdzie przywitał mnie Edd który starał się zrobić śniadanie, cóż nie szło mu źle ale myślami był gdzie indziej. Zaszłam go od tyłu i zamknęłam go w swoich objęciach, aż poskoczył, więc atak z zaskoczenia zadziałał. Złapał mnie za ręce i przeciągnął przed siebie. Złapał mnie za policzki i ścisnął.
- Mari! Wszystko w porządku?! Nic sobie nie zrobiłaś?! Czemu mnie nie wpuściłaś? Matko jak ty długo musiałaś płakać żeś dopiero wstała. - Miętosił moje policzki w swoich palcach, zaczęły mnie boleć od tych gnieceń, uderzyłam go w dłoń na co jęknął i popatrzył na mnie z wyrzutem.
- Jest w porządku Edd, musiałam pobyć chwilę sama. I pogodziłam się już z Tomem więc nie róbcie na nim żadnych egzekucji, a teraz przepuść mnie zrobię śniadanie. - Odsunęłam go od blatu i przejęłam jego pracę. Wyglądał na zszokowanego informacją o zakopaniu kości niezgody. Dopytywał się o szczegóły ale nic mu na razie nie mówiłam, informacja o karze wolałam na razie zachować dla siebie. Im mniej wie tym jest zdrowszy. Pozostała dwójka chętna do wymierzenia egzekucji zawitała w kuchni również byli w szoku ale szybko on minął i zamknęli mnie w żelaznym uścisku. Atmosfera zgęstniała gdy pojawił się czarnooki. Przewróciłam oczami nakrywając do stołu.
- Bez awantur chłopcy, Tom mnie przeprosił i mu wybaczyłam. Więc ma być spokój w tym domu.- Pogroziłam każdemu z nich szpatułką, czarnooki szatyn uśmiechnął się lekko, Tord był wyraźnie niezadowolony z tego że nie będzie mógł walczyć już o mój honor. Do końca dnia pilnowałam by był spokój w domu i by było normalnie. Sesja fryzjerska z Mattem, głupie filmiki z Eddem, Tord potrzebujący mojej atencji. Na wieczór postanowiliśmy oglądać straszne filmiki w internetach... No wiecie... "5 strasznych nagrań z urban exploringu", "5 strasznych zaginionych nagrań", "10 niepokojących nagrań z deep webu". Na kanapie siedzieliśmy w ułożeniu Matt, Tord, moja persona, Edd i Tom. Podczas oglądania uczepiłam się rękawów obu chłopaków siedzących obok mnie. Tak moi drodzy jestem tym typem osoby która lubi oglądać takie głupoty i boi się przy tym jak przy najlepszym horrorze, i w dodatku potem ma problemy by w środku nocy iść do toalety bo na korytarzu na pewno czai się jakiś duch albo jakiś demon by zaatakować. Ciemność po takim seansie to zło!
Edd przepychał się z Tordem o to kto mnie obejmie a ja zapatrzona w ekran nie zwracałam na to uwagi, po ostatnim filmiku wzięłam prysznic i zamknęłam się w pokoju. Zasłoniłam okna, zamknęłam dobrze szafę by przypadkiem nic z niej nie wyszło, wszystko zabezpieczyłam. Położyłam się do łóżka i czekałam na sen który nie przychodził. Gdy powoli przysypiałam zerknęłam na zegarek, zaraz północ. Uśmiechnęłam się, tak Tom zaraz zrobi wszystko o co go poproszę. Godzina zero wybiła a ja ostrożnie wstałam z łóżka i po włączeniu latarki w telefonie skierowałam się do pokoju Thomsona. Otworzyłam powoli drzwi i podeszłam do łóżka, aż żal było go budzić ale czas na pokutę. Weszłam na łóżko i zaczęłam nim potrząsać, podniósł się gwałtownie, popatrzył na mnie, rozejrzał się i z powrotem opadł na poduszki.
- Tom nie mogę zasnąć. Przyjdź do mnie i mi zaśpiewaj. Dawno tego nie słyszałam. - Uśmiechnęłam się szeroko, przetarł oczy ziewając.
- Czy ty wiesz która jest godzina? - Burknął rozespany. Spojrzałam na ekran telefonu i przytaknęłam iż jestem tego świadoma.
- Dwie minuty po północy, więc zaczął się twój etat jako posłusznego Toma. - Pociągnęłam go za rękę, teraz mogłam spostrzec że jego budowa ciała jest dość atletyczna, szczupła ale umięśniona. Wyglądał jakby ćwiczył na siłowni raz na jakiś czas. Tom wstał z przeciągłym jękiem i poszedł posłusznie za mną. Będąc w swoim królestwie szybko schowałam się pod kołdrę układając się wygodnie. Chłopak usiadł na podłodze opierając się plecami o łóżko.
- Jakieś specjalne życzenia? - Odchylił głowę tak by móc na mnie spojrzeć, zaprzeczyłam szybkim ruchem głowy i przysunęłam się bliżej brzegu mebla. Uwolniłam rękę spod ciepła pościeli i zsunęłam ją z łóżka.
- Cokolwiek ci przyjdzie do głowy. I... możesz mnie potrzymać za rękę? Będzie mi raźniej. - Schowałam pół twarzy pod kołdrą ukrywając lekkie rumieńce które nabrały na sile gdy ciepła, duża, męska dłoń chwyciła moją, czując czyjąś obecność zawsze łatwiej było mi odejść do krainy snów. Chłopak gładził moją dłoń gdy tylko z jego ust wydobyły się pierwsze melodyjne słowa.
"Nigdy nie czułeś się takim pechowcem
Nic nigdy nie wydawało się takie ciężkie
Jesteś o krok od poddania się
Twój świat upada
Zastanawiasz się o co walczysz
Aby zobaczyć koniec
Nie ma niczego czego chciałbyś bardziej
Nie płacz, kiedy czujesz się jakby
Oni wszyscy chcieli cię dopaść
Nie płacz, kiedy prochy nie zadziałają
Nie płacz, kiedy nie zostało nic
By podnieść cię na duchu
Nie płacz
Nigdy nie czujesz, że jesteś wystarczająco dobry
Nigdy nie zdrowiejesz, kiedy zostaniesz skrzywdzony
Ukrywasz się i leżysz w strachu
Bo to odbiera wszystko co masz
By zawrócić i stawić czoła kolejnej szansie
I przyjąć kolejną kulę
Na maskę, którą nosisz
Nie płacz, kiedy czujesz się jakby
Oni wszyscy chcieli cię dopaść
Nie płacz, kiedy nie ma już gdzie się schować
Nie płacz, kiedy nie zostało nic
By podnieść cię na duchu
Nie płacz
Nie płacz
Kiedy twoje mury upadają
Kiedy oni nigdy nie pozwalają ci wygrać
Żyjesz
Kiedy stoisz w ciemności
Kiedy świat cię niszczy
Nie płacz, żyjesz
Nie płacz kiedy czujesz się jakby
Oni wszyscy chcieli cię dopaść
Nie płacz, po prostu przetrzyj oczy
Nie płacz, nie pozwól zabrać im najlepszej części ciebie
Nie płacz
Nie płacz"*
Wsłuchiwałam się w jego głos, szatyn wykonywał piosenkę perfekcyjnie, przynajmniej dla mnie, jego ton i barwa były bardziej emocjonalne. Czułam jak oczy powoli mi się zamykają, powstrzymywałam je z całych sił, chciałam wysłuchać całego utworu, jednak głos jak i dotyk czarnookiego mnie skutecznie uśpiły przed końcem. Czułam jeszcze jego ciepło na dłoni, musiał ze mną jeszcze zostań po tym jak odpłynęłam. Chciałabym być tak kołysana każdej nocy.
Poranek był nieco zaskakujący, obudziły mnie promienie słońca i czyjś głos.
- Wstawaj śpiochu, przyniosłem ci śniadanie. - Otworzyłam jedno ze ślepi ujrzałam Toma który majstrował przy moich oknach, walczył z zapięciem do zasłon, uśmiechnęłam się lekko. W końcu się z tym uporał. Podstawił mi pod nos talerz z kanapkami.
- Dziękuję, nie musiałeś. - Wzięłam naczynie i zaczęłam jeść, przesunęłam się by zrobić mu miejsce, skorzystał i usiadł na brzegu łóżka, podkradł mi jedną z kromek i również konsumował.
- Ej podobno to dla mnie. - Uśmiechnął się chytrze i dokonał kolejnej kradzieży.
- Narobiłem się więc mi się należy, dla tamtych gałganów też zrobiłem kanapki, więc masz wolne ze śniadaniem. - Nie sądziłam że aż tak się postara, to bardzo miłe z jego strony. Po zjedzeniu trzeciej oddałam chłopakowi talerz z resztą dania, popatrzył na mnie z przekąsem.
- Powinnaś jeść więcej. Jakim sposobem takie chucherko mogło mnie doprowadzić do domu? - Wydęłam policzki, moim zdaniem moja waga była dobra, czepiał się. Dźgnął palcem wydęty polik, wypuściłam powietrze.
- Ubieraj się, dzisiaj twoje życzenia będą spełniane poza domem. Jeszcze wymyślisz coś głupiego, typu żebym był miły dla Torda a tego bym nie przeżył. - Zaśmiałam się, w sumie to był spoko pomysł ale oszczędzę mu tego, wstał z łóżka i skierował się do drzwi. Również się podniosłam i powędrowałam do szafy wyciągnęłam z niej czarno-białą koszulką na której znajdowała się panda oraz napis "Keep Calm And Hug A Panda" do tego wzięłam rybaczki sięgające nad kolano, materiał był nieco poszarpany przez co gdzie nie gdzie były dziury, w kilku miejscach były naszywki w kształcie czaszek. Z gotowym zestawem do którego doszła bielizna powędrowałam do łazienki. Szykowanie szło mi szybko, nie potrzebowałam godzin spędzonych przed lustrem. Szybki prysznic, umycie zębów, uczesanie i koniec. Włosy związałam w dwa wysoko ułożone kucyki. Wróciłam do pokoju by wziąć jakąś rozpinaną bluzę i zeszłam na dół.
- Edd wychodzę, wrócę później! - Dobiegł mnie jęk niezadowolenia. Tom westchnął opierając się o ścianę.
- Znowu? - Pokręciłam głową zakładając trampki.
- Wychodzę z Tomem, musi odpokutować. - Edd podszedł tylko po to by stanąć ze skrzyżowanymi rękoma i tupać nogą z niezadowoloną miną niczym ojciec który wypuszcza swoją córkę z jakimś gamoniem. Spojrzał podejrzliwie na mojego towarzysza.
- Edd, Tom obiecał że zrobi cokolwiek zechcę, więc chcę to wykorzystać może każe mu zrobić sobie tatuaż na pośladku albo na małym palcu u nogi. - Zielony kapturek parsknął cicho, przez co jego groźna mina straciła na powadze. Poklepał mnie po głowie a Tomowi wymierzył kuksańca w ramię.
- Tylko bądźcie grzeczni i wródźcie w jednym kawałku... I bez żadnych głupich tatuaży. -
- Tak, tak tato, będę grzeczna. - Pokazałam mu język, złapałam swojego podwładnego za rękę i wyciągnęłam go z domu. Mogłam prosić o cokolwiek. Gdy szliśmy razem chodnikiem spostrzegłam kolczyk w jego uchu, gdy go poznałam posiadał kolczyki w obu, wiecie standardowe w płatkach. A teraz miał... Helixa tak to się chyba nazywało, kiedyś się tym interesowałam, czarna metalowa obręcz otaczała obrąbek chrzęstny u góry narządu.
- Zróbmy sobie po kolczyku. - Rzuciłam bez zastanowienia, spojrzał na mnie zaskoczony, pewnie spodziewał się zakupów albo wypadu na lody. Wskazałam palcem na jego błyskotkę.
- Ty zrobisz sobie obok tego, będziesz wyglądał jak niegrzeczny chłopiec. A ja też sobie zrobię dodatkowy. - Patrzył na mnie chwilę zastanawiając się, po czym ruszył, popędziłam za nim.
- Znam dobry salon. - Uśmiechnęłam się szeroko, radując się że mój pomysł się mu spodobał. Oczepiłam się jego bluzy gdy zaczął prowadzić nas przez ciasne i mało przyjemne uliczki. Odwrócił głowę i uśmiechnął się.
- Boisz się? - Dało się usłyszeć krztę kpiny w jego głowie, rzuciłam mu nie zadowolone spojrzenie.
- Byłam w gorszych miejscach, ale to nie znaczy że je lubię. - Burknęłam, zaciskając mocniej palce na niebieskim materiale. W końcu doprowadził nas do celu, otworzył ciężkie metalowe drzwi które zdobiły różne rysunki, trzeba było przyznać że bardzo profesjonalne. W środku Tom przywitał się z kilkoma osobami.
- Chcieliśmy się trochę pokłóć. - Rzekł po czym popchnął mnie nieco do przodu. Za ladą stał mężczyzna o długich blond włosach, jego ramiona zdobiły rękawy, trzeba przyznać ze zrobione z pięknych tatuaży, miał dwa kolczyki krzyżujące się na wardze i jeden nad brwią. Przyjrzał mi się chwilę a potem spojrzał na szatyna.
- Wiesz że bez pozwolenia niepełnoletnich nie przekłuwamy? - Czarnooki parsknął śmiechem a ja zarumieniłam się z zawstydzenia i ze złości.
- To że jestem niska nie znaczy że urwałam się z przedszkola. - Burknęłam, blondyn uśmiechnął się lekko po czym wyszedł zza lady, rany czy wszyscy muszą być serio ode mnie wyżsi?
- Zabawna jest, jednak masz gust Tom. Chodźcie obejrzycie sobie nasze błyskotki i tak musicie chwile poczekać. - Czarnooki położył dłoń na moich plecach i poprowadził do drugiego pomieszczenia. Nachyliłam się nad gablotkami, było tego pełno jednak mi w oczy rzucił się dość prosty wzór, cienkie kółka z piórkiem. Wskazałam na nie palcem.
- Fajne prawda? Są delikatne. Jak już się wszystko zagoi to sobie taki kupie. - Popatrzył na mnie potem na wybrane kolczyki. Wyprostował się i uśmiechnął do mnie.
- Jeden dla ciebie drugi dla mnie. Ej zapakuj mi te kolczyki, wezmę je teraz bo jeszcze później ich braknie. - Znajomy chłopaka przyszedł i zabrał z wystawy egzemplarz który wskazał mu Tom, chciałam się kłócić że zapłacę połowę ale Tom nie chciał słuchać mojego zdania, wykpił się tym że spełnia moje życzenie a za życzenia nie trzeba nic oddawać. Wydęłam wargi i mruknęłam cicho "uparty głupek", chłopak uśmiechnął się i uszczypnął mnie w policzek. Nim zawołano nas do pokoju "zabiegowego" wypełniliśmy odpowiednie papiery, Tom poszedł na pierwszy ogień, u niego poszło to sprawnie, jedynie co zmarszczył brwi przy wkładaniu kolczyka. Gdy zszedł teatralnie się skłonił, wskazując na fotel.
- Teraz twoja kolej. - Przełknęłam głośno ślinę, Zasiadłam na meblu, szatyn chciał się oddalić ale złapałam go za dłoń którą ścisnęłam. Nie lubiłam bólu, bałam się go, a gdy trzymałam go czułam się bezpieczniej. Uśmiechnął się i przysunął bliżej. Wybrałam lewe ucho, to samo które mój towarzysz. Im bliżej była igła tym mocniej się denerwowałam, zacisnęłam mocno powieki, poczułam dziwne, nieco niekomfortowe uczucie.
- No już po bólu Mari, byłaś bardzo dzielna. - Pogładził moją dłoń, otworzyłam oczy i ujrzałam swoje odbicie w tafli niedużego lustra, przechyliłam nieco głowę by zobaczyć kolczyk, nie było źle.
- No oboje dla pewności poczekajcie z wymianą dwa miesiące, powinno się wtedy wszystko zagoić. - Słuchałam reszty instrukcji uważnie a Tom poszedł zapłacić za wszystko. Po dowiedzeniu się wszystkiego podziękowałam i wyszłam z salonu, na zewnątrz czekał mój podwładny. Uśmiechnęłam się do niego szeroko, poczochrał moje włosy i ruszył, dreptałam za nim posłusznie. Doprowadził nas do głównej ulicy, zabrał na lody i spacerowaliśmy po parku.
- Jesteś dzisiaj bardziej otwarta. - Zerknęłam na niego zamyślając się, może miał rację, w jego obecności czułam się nieco swobodniej, może pomagała świadomość że nawet jak zrobię coś głupiego to Matt i Tord tego nie zobaczą i nie pomyślą o mnie źle.
- Jesteśmy starymi przyja... Znajomymi prawda? - Czy byliśmy przyjaciółmi, ciężko mi było stwierdzić, mam ich niewielu. Edd i Christina na pewno się do nich zaliczają, nie muszę się nawet nad tym zastanawiać, ale Tom... Nasza relacja była nieco niejasna, nie byłam pewna kim jestem w jego mniemaniu. Korzystając z mojego zamyślenia złapał moją rękę, w której trzymałam mrożony deser, złapał w łokciu i popchnął ku górze, przez co cały nos i jeden policzek miałam ozdobiony lodem. Odsunął się śmiejąc, zaskoczona wpatrywałam się w niego, on się śmiał i zrobił coś takiego. Lubię takiego Toma. Podbiegłam do niego i uderzyłam w bok, nie spodziewał się ataku i nie zdążył przez to zrobić uniku. Jęknął cicho.
- Jak na taką małą dziewczynkę masz siłę. - Burknęłam parę przekleństw szukając chusteczek w torebce, gdy je odnalazłam zaczęłam się wycierać, Tom przysunął się i zrobił kolejną szokującą rzecz. Pochylił się lekko nade mną i zlizał cześć słodyczy z mojego policzka. Spłonęłam czerwienią i zaczęłam szybciej się oczyszczać.
- Nawet niezłe, następnym razem też je zamówię. - To było urocze, słodkie ale tak cholernie zawstydzające! Nigdy bym nie pomyślała ze jest do czegoś takiego zdolny. Aaaaachhh część mnie wariuje i nie może się uspokoić. Mózgu i dziwna świadomości uspokójcie się!
- Ch-chodźmy do salonu gier! - Rzuciłam, to brzmi bezpiecznie. Odegram się za to jeszcze zobaczy.
- Brzmi spoko. - Po zjedzeniu ruszyliśmy do salonu. To miejsce nic się nie zmieniło, wyglądało tak jak wtedy gdy przychodziliśmy tu na wagary. Może doszły z dwie czy trzy nowe gry. Wybieraliśmy takie w których mogliśmy po rywalizować, czarnooki zachowywał się czasami jak dżentelmen, pozwalał mi wygrać, ale nie zawsze by nie wyszło że robi to specjalnie. Po długiej sesji wracaliśmy do domu ponieważ zdecydowałam iż musimy się przygotować na wieczór, poprosiłam o wyjście do klubu.
- A jak ci się układa z rodzicami? - Zesztywniałam na to pytanie, przeszedł mnie zimny dreszcz.
- S... Spoko.- Rzuciłam drżącym głosem, Tom wiedział że nie jest spoko, widział jak kiedyś ojciec mnie spoliczkował bo nie przyniosłam do domu paru rzeczy. Ubłagałam go by nie mówił nic Eddowi.
- Nie umiesz kłamać wiesz? Lepiej czy gorzej? - Cieszyłam się że nie pyta o szczegóły, wiedział że to nie jest łatwy temat.
- Ciężko powiedzieć, chyba bez zmian. Od kiedy brat się wyprowadził było mi ciężko samej, w nowym miejscu, bez was. Ale miałam kontakt z Christi, podtrzymywała mnie na duchu. Brat też dzwonił codziennie. - Mina chłopaka zrobiła się posępna, był zły, nie dziwiłam się mu, gdy byliśmy dzieciakami też się wściekł, chciał mi pomóc ale go powstrzymałam, bo co może zrobić dziecko w starciu z agresywnym dorosłym?
- Powinienem wtedy powiedzieć Eddowi. -
- Cieszę się że tego nie zrobiłeś, po mojej wyprowadzce zamartwiałby się. Nie chciałam by się zastanawiał całymi dniami jak sobie radzę. - Szatyn westchnął i objął mnie ramieniem, przyciągając bliżej siebie.
- Teraz nie dałbym się powstrzymać. - Zaśmiałam się by rozluźnić atmosferę, udało się uśmiechnął się lekko. To miłe że się przejmował, sama świadomość że stanąłby w mojej obronie, sprawiała że robiło mi się ciepło w środku. Weszłam do domu nadal obejmowana przez chłopaka, pierwszym który wyszedł sprawdzić czy wróciłam cała był Tord, mina mu zrzedła jak zobaczył dłoń Toma na moim ramieniu, zmierzył go wręcz lodowatym spojrzeniem. Ten w odpowiedzi uśmiechnął się zwycięsko i przycisnął mnie bardziej do siebie. Ta dziwna wojna na spojrzenia pewnie trwała by dłużej gdybym nie uwolniła się z uścisku i nie podeszła do Norwega.
- Tord zobacz zrobiłam sobie drugi kolczyk. - Oświadczyłam dumnie przechylając głowę by wyeksponować przekłuty narząd. Szare tęczówki teraz skupiły się całkowicie na mnie a usta ułożyły się w ładny uśmiech.
- Wyglądasz drapieżniej z tym kolczykiem Mari, aż bym cię schrupał. - Uchyliłam się przed jego ramionami które chciały mnie zamknąć w żelaznym uścisku.
- Jestem absolutnie ciężkostrawna i usiadłabym ci na żołądku. - Zaśmiał się i ponowił próbę, już prawie mnie miał gdy zatrzymał się w miejscu. Odwrócił się i warknął patrząc na Toma, który trzymał go za kaptur czerwonej bluzy, pociągnął go i Tord wylądował na ziemi.
- Pożałujesz tego! - Larsin zerwał się z podłogi i ruszył na czarnookiego, który już był gotowy do ataku, w ostatniej chwili stanęłam między nimi, popatrzyłam na nich surowo.
- Nie! Żadnych bójek. Tom zabraniam ci! Nie wolno ci się bić, nie ważne jak Tord będzie cię denerwował. To moje życzenie, obiecałeś że zrobisz dla mnie wszystko. - Karmelowowłosy patrzył zszokowany to na mnie to na rywala opuszczając powoli gardę, Tom westchnął ciężko i cofnął się o parę kroków opuszczając pięści. Włożył dłonie do kieszeni bluzy i warknął przekleństwo.
- Dobra, ale tylko dzisiaj. Już byś stracił zęby komuchu, masz szczęście. - Pacnęłam chłopaka w ramię, powinien trochę nad sobą panować. Czyżby aż tak na siebie na wzajem działali? Gdy byli w jednym pomieszczeniu zawsze była obawa że nawet zwykłe spojrzenie może doprowadzić do walki.
- Tord zamów coś do jedzenia, chcę pizze. - Chłopak przytaknął, wyciągnął telefon i zaczął składać zamówienie, ja złapałam Toma za bluzę i zaciągnęłam na górę. Patrzył na mnie z lekkim wyrzutem.
- Nie pobłażaj tak mu, nie możesz mu pozwalać na tak wiele bo się rozbestwi. - Powarkiwał cicho prawiąc mi kazanie, kto jak kto ale jeden z największych zadymiarzy w tym domu nie powinien mnie pouczać jak się zachowywać. Ale to było miłe że się martwił.
- Nie robi niczego strasznie złego. No zjemy pizze, potem się przebierzemy i idziemy do klubu. Zobaczysz będzie fajnie. - Trochę się uspokoił, wszedł do swojego pokoju rzucając "niech będzie". Poszłam jego śladami, skierowałam się do swojego królestwa, przeglądałam się w lustrze by móc oglądać moją nową błyskotkę. Płatek ucha był zaczerwieniony i zaczynał lekko boleć, ale to raczej normalne. Zeszłam na dół pochwalić się reszcie, Mattowi się podobało, Edd nie był zbytnio zachwycony ale w końcu przyznał że mi pasuje. Gdy nasze jedzenie zawitało do drzwi zawołaliśmy Toma i zaczęliśmy ucztę. Usiadłam na blacie w kuchni i jadłam, reszta siedziała kulturalnie przy stole. Wzięłam telefon i napisałam do przyjaciółki by poleciła mi dobry klub, specjalny klub. Szybko mi odpisała, uśmiechałam się do ekranu.
- Mari coś się stało? Cieszysz się do telefonu. - Edd przyglądał mi się podejrzliwie, jego śladem poszła reszta, zarumieniłam się lekko i schowałam szybko telefon.
- Nie, wszystko w porządku, brat do mnie napisał, cieszę się bo dobrze mu się układa z dziewczyną. - W sumie nie skłamałam, wiedziałam już o planach mojego brata co do zaręczyn więc dobrze się im musi układać skoro posuwa się do takich kroków. Mina Edda zrzedła, no tak miał przyjemność go poznać.
- Nadal jest... taki? -
- On jest po prostu nadopiekuńczy Edd, ty też taki bywasz. - Pokazałam mu język, chłopak zarumienił się lekko i wrócił do posiłku. Uf odwrócenie uwagi przebiegło pomyślnie, brawo agentko Marigold należy ci się premia. Podeszłam do stołu i wzięłam dwa kawałki pizzy i skierowałam się do pokoju. Po zjedzeniu zaczęłam przeglądać szafę, co mogłabym założyć do klubu... "Wyglądasz drapieżniej" tak powiedział Tord, pójdźmy właśnie w drapieżność, rzuciłam na łózko czarną skórzaną kurtkę, długie mitenki z tego samego materiału, szare nad kolanówki, czarną spódniczkę ze srebrnymi łańcuszkami oraz czarno-niebieski gorset. Dawno nie nosiłam gorsetu, kupiłam go bo był piękny i cholernie podobał mi się ten typ ubrań. Poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic od razu się tam ubrałam, przejrzałam się w lustrze, szału nie ma, znaczy ubrania są genialne ale ja do nich nie pasuje. Ale przyjemnie było nosić coś takiego. Wróciłam do pokoju, niechętnie zrobiłam sobie zdjęcie i wysłałam do Christin. Odpowiedź dostałam szybko.
Chrisi
Sex bomba! Tylko prowadź się porządnie młoda damo.
Albo nie, raz się żyje, bierz go kocico.
Przewróciłam oczami, idę z kumplem na imprezę do niczego nie dojdzie, co ona sobie wyobraża. Nie lubiłam się z kosmetykami, jedyny jaki akceptowałam to błyszczyk więc właśnie jego użyłam. Przesiedziałam trochę w pokoju, słowa przyjaciółki powodowały u mnie zawstydzenie, może powinnam się przebrać, może przesadziłam? Spojrzałam na zegarek, czas szybko leci podczas stresu, los daje ci tym samym pstryczka w nos mówiąc "Aaa chcesz coś zmienić? O niestety nie masz czasu, sorry loser." Przeklinam cię losie, matko naturo i czasie. Zawiązałam na szyj niebieską wstążkę, założyłam kurtkę oraz czarne botki z ćwiekami i wyszłam z pokoju, po drodze zapukałam do Toma.
- Wychodź. - Rzuciłam krótko po czym zeszłam na dół. W salonie Matt podziwiał swoje odbicie w lustrze a Tord i Edd oglądali jakieś głupoty w telewizji.
- Bądźcie grzeczni chłopcy. Edd przedwczoraj kupiłam dla Ringo saszetki z karmą, daj jej, nie może ciągle lecieć na suchej karmie. - Odwrócili się w moją stronę i nastał rząd dziwnych zachowań. Edd wypuścił z rąk puszkę coli, COLI! Nigdy by nie zmarnował swojego ukochanego napoju, Matt upuścił lusterko które się stłukło, Tord za to zaczął mówić coś w swoim ojczystym języku. Odruchowo podeszłam do kanapy i podniosłam napój po czym wzięłam się za zbieranie kawałków szkła.
- Min jævla gud!** Chętnie bym cię teraz porwał, zamknął w swoim pokoju i nie wypuszczał całe dnie i noce. - Zarumieniłam się, szczególnie że niemal pożerał mnie wzrokiem. Zielony otrząsnął się i uderzył Czerwonego w głowę na co ten jęknął. Matt podbiegł do mnie i oglądał z każdej strony.
- Cokolwiek byś nie założyła wyglądasz czarująco. Oczywiście ja bym wybrał coś we fiolecie.- Uśmiechnęłam się lekko, pochwała podnosiła moją wartość kobiecości. Prawdziwa kobieta powinna się umieć ubrać i wyglądać dobrze nawet w dresie. Chociaż ja osobiście uważam że wyglądam we wszystkim źle.
- No Mari chodźmy, zanim reszta będzie chciała się dołączyć... Ja pierdole... - Odwróciłam się w stronę schodów, czarne spodnie, ciemna koszulka z nazwą zespołu i jeansowa kurtka z kapturem, była nieco ocieplana, rękawy miał podwinięte do łokcia. Uśmiechnęłam się do niego.
- To Edd my wychodzimy, nie naróbcie bałaganu. - Poszłam wyrzucić to co miałam w ręku i wróciłam, złapałam Toma i wyciągnęłam go z domu. Prowadziłam go w znanym jedynie dla mnie kierunku.
- Dokąd mnie prowadzisz? - Jego pytanie sprawiło że na mojej twarzy rozkwitał coraz to większy uśmiech.
- Do klubu, specjalnego. Idziemy do klubu dla homoseksualistów. - Poczułam opór, zatrzymał się, był zszokowany i nie wierzył w moje słowa.
- No proszę, zawsze chciałam zobaczyć jak tam jest. Christina dała mi adres takiego fajnego, ona ma przyjaciela geja, więc wie co mi poleca. - Zrobiłam proszącą minę i smutne oczka, jego wzrok błądził jakby szukał drogi ucieczki.
- W co ja się wplątałem, zapłacisz mi za to ty mała cholero. - Pociągnęłam go dalej ku naszemu celowi. Budynek wyglądał całkowicie normalnie, nic się nie wyróżniało pomimo tego Tom nadal miał opory przed wejściem, chciał mnie przekonać byśmy poszli gdzie indziej ale nie zgodziłam się, chciałam być w klubie dla gejów! W środku było bardzo jaskrawo, widok tańczących ze sobą mężczyzn był dziwny ale taki fascynujący, czarnooki był za to przerażony, nigdy nie sądził że trafi do takiego miejsca. W tłumie się nieco pogubiliśmy, dostałam się do baru i kupiłam sobie sok. Wszystkie dziewczyny były dla mnie bardzo miłe, to było interesujące doświadczenie. Usiadłam przy barowej ladzie i szukałam wzrokiem towarzysza. Oooo jest, dobiera się do niego jakiś uroczy chłopak. Jak nic ten uroczy to uke, Tom pasował by chyba na seme... Moje myśli zbaczają w złą stronę. Byłam zawiedziona gdy uwolnił się od swojego adoratora, popatrzył na mnie surowym wzrokiem.
- On był taki uroczy, mogłeś z nim zatańczyć albo chociaż kupić drinka, złamałeś mu jego małe ukesiowe serduszko.- Jego mina okazywała całkowite zażenowanie i odrazę, ciekawa mieszanka muszę przyznać.
- To nie jest śmieszne, pchał łapy do moich spodni, to nie jest normalne. Szczególnie na pierwszej randce. - Ooooo podłapał! Zaśmiałam się i brnęłam dalej mówiąc jaka by była z nich urocza para, mieli by urocze adoptowane dzieci a ja bym była ciocią która by je rozpieszczała. Zabawnie patrzyło się na powodzenie szatyna, po tym jak dał kosza piątemu chętnemu i po tym jak i ja odmówiłam paru dziewczyną wizyty w toalecie, zgodziłam się na wyjście.
- Już koniec twoich męczarni, teraz zaliczymy normalny klub, tam żaden facet nie będzie chciał ci się dobrać do rozporka. - Odetchnął z ulgą, zdecydowanie miał dość pilnowania by nie odebrano mu jego męskiej cnoty. Więc resztę nocy spędziliśmy w klubie na tańczeniu, Tom namówił mnie na parę drinków, były słodkie i nie było czuć goryczy alkoholu, przed północą już trochę szumiało mi w głowie. Wtuliłam się w chłopaka.
- Mogę mieć ostatnie życzenie nim minie czas twojej kary?-
- Do północy możesz powiedzieć setki życzeń.-
- Więc... Jak już minie północ, to nadal możemy być przyjaciółmi? Jeśli zrobię coś nie tak to się poprawię, obiecuję. Tylko pozwól mi z wami zostać, chcę dobrze z wami żyć. Chcę być twoją przyjaciółką. - Czarnooki patrzył na mnie chwilę po czym objął mocno.
- Od dawna nią jesteś głupia i oczywiście że możesz z nami zostać, gdybyś chciała się wynieść zamknąłbym cię w piwnicy i nie wypuszczał byle byś z nami została. - Wizja zamknięcia w piwnicy była dziwna, ale chciał bym została i to mnie najbardziej cieszyło. Pocałowałam go w policzek dziękując, to był cudowny dzień, spełnił tyle moich życzeń, ale najważniejsze że spędziliśmy ten czas razem. To był ważny dzień, z mojej strony uważałam że dla naszej przyjaźni, Tom jednak widział to inaczej, to był ważny dzień dla jego uczuć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Polskie tłumaczenie Like A Storm - "Don't cry", piosenkę macie na górze w mediach.
** "Mój pieprzony Boże" tak powiedział mi translator, więc mu zaufałam.
Jeeeej kolejny rozdział, wychodzą mi one coraz dłuższe tu mam ponad 4500 słów, to był mój ostatni zapasowy rozdział, teraz będę je pisała na bieżąco.
A przez prace idzie mi naprawdę ciężko przez co są opóźnienia.
Ale mam nadzieje że długie rozdziały wam to zrekompensują.
Mam nadzieję że będziecie się bawić dobrze przy tym rozdziale.
Kocham was! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro