Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 27

Abigail siedziała w studiu nagraniowym już którąś godzinę, słuchając, jak zespół nagrywał ich nową piosenkę - La Última Canciõn. Piosenka naprawdę wpadała w ucho, ale jego test trafiał do niej chyba najbardziej. Dziewczyna dobrze wiedziała, że opowiadał o chłopakach, o ich karierze, wszystkich dobrych i złych chwilach.

Towarzyszyłeś mi w dobrych chwilach
Me acompañaste en mis buenos momentos

Widziałem cię w złym stanie, wciąż tu byłeś
Te vi en las malas, seguías aquí

Wygląda na to, że kończy nam się czas
Parece que se nos acaba el tiempo

Jestem starszy, a ty
Ya estoy más grande, y tú

Jak bardzo się zmieniłeś odkąd cię zobaczyłem
Cómo has cambiado desde que te vi

Nie ma gorszego pożegnania jak to, którego nie planowaliśmy, o nie
No hay peor despedida como la que no planeamos, oh, no

Proszę, nie proś mnie, żebym został, bo już o tym rozmawialiśmy
Por favor, no me pidas que me quede porque ya lo hablamos

Ty i ja już o tym rozmawialiśmy
Ya tú y yo lo hablamos

I niech to będzie warte ostatniej piosenki
Y que valga la pena la última canción

Spójrz, dokąd dotarłem, dzięki tobie za to, że mnie popchnąłeś
Mira a dónde he llegado, gracias a ti por darme el empujón

Ale jeśli noc zgaśnie, dni się skończą
Pero si la noche sale, los días se acaban

Życie toczy się dalej bez ciebie i beze mnie
La vida sigue sin tú y sin yo

nie zapomnę
No olvidaré

To śpiewanie do ciebie było dla mnie najlepsze
Que cantarte a ti pa mí fue lo mejor

o tak
Uh, yeah

Chodź, mamusiu, chodź, co
Ven, mamita, ven, que

Chcę pamiętać pierwszą randkę i powolne reggaeton
Quiero recordarme la primera cita y el reggaetón lento

Wiem, że to nie takie łatwe
que no es tan fácil

Hej, DJ, zatrzymaj muzykę i czas
Ey, DJ, párame la música y también el tiempo

Nie zapomnij o mnie, chciałbym
Que no se olvide de mí, quisiera

I ta kometa, którą widziałem, dała mu
Y que ese cometa que vi le diera

Za te życzenia i wszelkie dobro
To esos deseos y toda la buena

Że rzuciła mnie w całej mojej karierze (oh)
Que ella me ha tirado en toda mi carrera (oh)

Nie ma gorszego pożegnania niż to, którego nie planowaliśmy (o nie)
No hay peor despedida como la que no planeamos (oh, no)

Och, proszę, nie proś mnie, żebym został, bo już o tym rozmawialiśmy
Ay, por favor, no me pidas que me quede porque ya lo hablamos

Ty i ja już o tym rozmawialiśmy
Ya tú y yo lo hablamos

I niech to będzie warte ostatniej piosenki
Y que valga la pena la última canción

Spójrz, dokąd dotarłem, dzięki tobie za to, że mnie popchnąłeś
Mira a dónde he llegado, gracias a ti por darme el empujón

Ale jeśli noc zgaśnie, dni się skończą
Pero si la noche sale, los días se acaban

Życie toczy się dalej bez ciebie i beze mnie
La vida sigue sin tú y sin yo

nie zapomnę
No olvidaré

To śpiewanie do ciebie było dla mnie najlepsze
Que cantarte a ti pa mí fue lo mejor

nie, nie zapomnę
No, no olvidaré

To śpiewanie do ciebie było dla mnie najlepsze
Que cantarte a ti pa mí fue lo mejor

Ostatni wers został zaśpiewany, kiedy tylko Christopher wyszedł do swojej ukochanej. Abby uśmiechnęła się delikatnie, odwracając w jego stronę. Chłopak prędko do niej podszedł i nachylił się w jej stronę, całując lekko w usta. Uwielbiał tamte wolne pocałunki z nią, chyba o wiele bardziej, niż cokolwiek innego.

- Świetnie się spisaliście, jestem z was dumna. - powiedziała Abigail ze szczerym uśmiechem, zerkając na całą czwórkę chłopaków przed sobą.

- Dzięki, Abby. - odpowiedzieli chórem, na co zaśmiała się cicho.

- Idziemy na jakieś żarcie? Głodny jestem. - spytał Christopher, zerkając na pozostałych. Złapał się za brzuch, który zaczął burczeć cicho.

- Możemy. - przyznała, kiwając głową na znak zgody. Sama była już głodna.

- Świetnie.

Widok szczęśliwych twarzy chłopaków był dla Abigail trochę przygnębiający. Niezwykle cieszyła się, że byli szczęśliwi i wciąż działali, by z klasą zakończyć swoją długoletnią współpracę. Problem polegał tylko na tym, że nie wiedziała zbytnio, jak przekazać im tak ważne informacje, które trzymała w sobie już kolejny dzień z rzędu. Nie chciała niszczyć ich radości z wyjazdu w trasę i nagrywania nowych piosenek, nie miała do tego sumienia.

- Coś cię gryzie, Abby. - powiedział Chris, doskonale widząc, że coś było nie tak. Zerknął na swoją ukochaną z troską, nie wiedząc, o co chodziło..

- Tak. Właściwie... Chciałam wam coś powiedzieć.

Cała czwórka spojrzała w jej stronę, oczekując jej dalszych słów. Byli ciekawi, co takiego zamierzała im powiedzieć. Przecież ich współpraca szła idealnie, rozwijali się - i oni, i ona. A później zaczęło do nich docierać, o co tak naprawdę mogło chodzić.

- Nie mówiłam wam tego, ale... - zaczęła, zatrzymując się na chwilę, by zaczerpnąć powietrza. Uniosła na nich swój z lekką obawą. - Nasza współpraca się kończy, o czym pewnie zdajecie sobie sprawę. Ricky na pewno by ją przedłużył...

- Ale?

- Ale nie wiem, czy ja tego chcę. - odpowiedziała w końcu, bawiąc się swoimi dłońmi. Trudno było jej na nich spojrzeć, gdy wiedziała, co chciała im wtedy powiedzieć. - Spędziłam z wami najlepsze miesiące w życiu i dziękuję wam za to. Uwielbiam was, jesteście wspaniali, dobrzy z was przyjaciele. I dlatego też chciałam wam powiedzieć, że... - przerwała na chwilę, przełamując się, by na nich spojrzeć. - Nie jadę z wami w trasę.

~*~

Obiad, na który mieli wspólne iść, nie wypalił. Znaczy, chłopcy poszli, ale Abigail postanowiła wrócić do swojego mieszkania, by trochę się uspokoić. Czuła się fatalnie z faktem, że w końcu im o wszystkim powiedziała, ale czuła też ulgę, że miała to już za sobą. Im dłużej to w sobie trzymała, tym gorzej było jej im o wszystkim powiedzieć , a tak chociaż już wiedzieli i mogli oswoić się z tą całą sytuacją.

Telefon Abby zawibrował nagle, więc sięgnęła po niego, niezbyt ruszając się ze swojego miejsca.

Velez: Jesteś w domu?

Tancereczka: Tak
Tancereczka: Coś się stało?

Velez: Mogę wejść?

Tancereczka: Drzwi są otwarte

Już po chwili do jej uszu dotarł dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, a także kroki chłopaka. Amber jednak się nie odwróciła, cały czas leżąc twarzą do okna. Westchnęła tylko cicho, słysząc, że znalazł się w pokoju. Christopherowi łamał serce jej widok, szczególnie że przez większość czasu tryskała energią. Wtedy jednak nie wyglądała, jak typowa Abigail "Amber" Pimentel, tylko jak wrak człowieka.

Chris, nie wahając się ani chwili, podszedł do łóżka bliżej i położył się tuż za nią, obejmując ją ramieniem. Dziewczyna uśmiechnęła się na tamten gest, wtulając w jego ciało, bo bardzo tego wtedy potrzebowała. Żadne z nich nawet się nie odezwało, milcząc przez kolejne kilka minut.

- Wiem, że pewnie nie namówię cię na dalszą współpracę z nami, ale może jednak pojedziesz z nami w trasę, co? Ten ostatni raz. - zaczął, w nadziei, że dziewczyna się zgodzi. Łapał się już ostatniej deski przekonania jej do pojechania z nimi.

- Naprawdę bym chciała Chris, ale dobrze wiesz, że nie mogę. Wbrew pozorom, sporo osób się do mnie zgłasza i ostatnio też miałam rozmowę z jednym menadżerem. I, kiedy tylko skończy się nasza współpraca, lecę do Europy. A dokładniej, do Norwegii.

- Trochę chłodne klimaty. I trochę daleko.

- Kojarzysz chyba bliźniaków Gunnarsen, co? Albo lepiej, Marcusa i Martinusa? - spytała, chcąc wiedzieć, czy w ogóle kogoś znał o takich imionach.

- Coś kojarzę. - mruknął, drapiąc się po karku. Musiał przyznać, że kiedyś obiło mu się o uszy o tamtym duecie. - Tylko nie rozumiem, dlaczego mnie zostawiasz?

Abby westchnęła, ostatecznie odwracając się do niego przodem. Spojrzała w jego ciemne oczy, już wtedy stwierdzając, że będzie za nimi tęsknić.

- Jesteś gwiazdą, Velez. Ja jestem choreografką i tancerką. Siedzimy w show biznesie już od dawna, tutaj nigdy nic nie jest pewne, pewne rzeczy się kończą, a kolejne zaczynają. - zaczęła, by jakoś zacząć tamtą "rozmowę". Trochę trudno się jej o tym mówiło. - Moja współpraca z wami się kończy, ale zaczynam nową, z nowymi osobami, w nowym miejscu i w innym klimacie. Wy też niedługo będziecie się rozchodzić w różne strony. Ale wiesz, co zostanie już na zawsze? - spytała, ale on nie odpowiedział, czekając, aż ona mu to powie. - Świadomość, że spędziłeś najlepsze lata życia w towarzystwie osób, które stały się dla ciebie rodziną. Przyjaźń z chłopakami może dalej trwać, tak samo jak nasza znajomość.

- To naprawdę mądre, gdy tak o tym mówisz, Abby, ale... - westchnął cicho, łapiąc jej dłoń w swoją. Była tak mała i zimna w tamtym momencie... - Chyba najbardziej boję się utraty kontaktu z tobą. Jesteśmy razem od niedawna, a tak długa rozłąka i tak daleka przede wszystkim, może wszystko zepsuć między nami. Nie chcę tego, rozumiesz?

- Chris... - wyszeptała Abby, czując napływające do oczu łzy. Prędko zaczęła się wycierać, śmiejąc się żałośnie. - Przez ciebie zacznę zaraz płakać, a to nigdy mi się nie zdarza.

Na twarzy Christophera pojawił się delikatny uśmiech, kiedy dostrzegł, że dziewczyna zaczęła wycierać oczy. Prędko podniósł się do siadu, a ona zaraz za nim. Uspokajając się trochę, dopiero po chwili Abby zorientowała się, że chłopak ściągnął ze szyi swój amulet na szczęście, szczęśliwy wisiorek, którego nigdy nie ściągał. Zmarszczyła brwi, bo trochę nie rozumiała, dlaczego to robił.

- Chcę ci go dać. - oznajmił, pokazując jej go w całej okazałości. Zerknął na nią, czekając na jej reakcję.

- Wcale nie musisz. To naprawdę miłe, ale...

- Po prostu go przyjmij, dobrze? - powiedział, wręcz wciskając jej amulet w ręce. Nie chciał przyjmować odmowy, nie od niej. - Przynosił mi szczęście przez ostatnie lata i mam nadzieję, że tobie też będzie.

- Jest piękny. Dziękuję. - wyszeptała, przyglądając się wisiorkowi. Zaraz jednak przeniosła na niego swój wzrok, dostrzegając jego delikatny uśmiech. - Ale co z tobą? Nigdy go nie ściągałeś.

- To czas najwyższy. - odparł, wzruszając ramionami. - Opiekuj się nim, sprawdzę, czy dobrze się nim zajmujesz, kiedy spotkamy się następnym razem w trasie. Nie przyjmę odmowy, kiedy nie zgodzisz się nas odwiedzić.

- Czemu wy zawsze musicie psuć moje plany? Nikt miał nie wiedzieć!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro