Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 21

Abby siedziała w autobusie chłopaków, słuchając na słuchawkach ich nowej piosenki, której słuchała wręcz na okrągło w ostatnich dniach. Nikt nie zwracał na nią zbytniej uwagi, bo wszyscy widzieli, że była zajęta wymyślaniem dla nich nowej choreografii, a w tamtym czasie nie wolno było jej przeszkadzać.

Nasze oczy znów się skrzyżowały
Ya cruzaron otra vez nuestras miradas

Ale nikt nic nie mówi
Pero nadie dice nada

Po prostu uśmiecha się bez słów
Solo sonrisas sin palabras

A dzisiejsza noc jest już za długa (robi się za długa)
Y esta noche ya se está haciendo muy larga (se está haciendo muy larga)

Cały czas planuję swój ruch
Sigo planeando mi jugada

A ty bawisz się swoją spódniczką
Y tú jugando con tu falda

Nie chcę zostać z pragnieniem (zostać z pragnieniem)
No quiero quedarme con las ganas (quedarme con las ganas)

Chcę przeciąć tę ścieżkę od moich ust do twoich pleców
Quiero cortar ese camino de mis labios a tu espalda

A może podejdziesz trochę bliżej
¿Qué te parece si te acercas un poquito más

Albo jeśli weźmiesz mnie za rękę?
O si me tomas de la mano?

(trzyma się za ręce)
(Tomas de la mano)

Wiem, że wciąż jesteśmy obcy (jesteśmy obcy)
Yo sé que aún somos extraños (somos extraños)

Ale wiem też, że ci się spodoba
Pero también sé que te va a gustar

Lub jeśli zatańczymy trochę więcej
¿O si bailamos un ratito más

I tak się poznajemy?
Y así nos vamos conociendo?

Ty ustalasz tempo, a ja nadążam
Tú marca' el paso y voy siguiendo

I krok po kroku zobaczysz, że twoje ciało płonie jak ogień
Y poco a poco verás que va prendiendo tu cuerpo como fuego

Nie martw się, wyłączam to pocałunkami
Tranquila, yo lo apago con mis besos

(Uspokój się, wyłączam to pocałunkami)
(Tranquila, yo lo apago con mis besos)

(Uspokój się, wyłączam to pocałunkami)
(Tranquila, yo lo apago con mis besos)

(Uspokój się, wyłączam to pocałunkami)
(Tranquila, yo lo apago con mis besos)

I że zauważyłem cię odkąd przybyłeś
Y e' que te lo noté desde que llegaste

Ponieważ oczami, kochanie, mówiłeś
Porque con los ojo', baby, tú hablaste

I tak naprawdę jestem gotów uciec z tobą
Y en verdad estoy puesto pa' contigo escaparme

Jeśli nie przestałeś na mnie patrzeć przez jakiś czas
Si de hace rato no para' de mirarme

Uderzyłem się bez ostrzeżenia iw picha'era
Yo me pego sin aviso y en la picha'era

Kradnę ci małego całusa, mamusiu, lepiej zapytać
Te robo un besito, mami, e' mejor pedir

Przepraszam, jakie pozwolenie
Perdón que permiso

Nie chcę pozostać z pragnieniem
No quiero quedarme con las ganas

Chcę przeciąć tę ścieżkę od moich ust do twoich pleców
Quiero cortar ese camino de mis labios a tu espalda

Po prostu dzisiejsza noc już się bardzo dłuży
Es que esta noche ya se está haciendo muy larga

Cały czas planuję swój ruch
Sigo planeando mi jugada

A ty bawisz się spódnicą, nie
Y tú jugando con tu falda, no

A może podejdziesz trochę bliżej
¿Qué te parece si te acercas un poquito más

Albo jeśli weźmiesz mnie za rękę?
O si me tomas de la mano?

(Jeśli weźmiesz mnie za rękę)
(Si me tomas de la mano)

Wiem, że wciąż jesteśmy obcy (jesteśmy obcy)
Yo sé que aún somos extraños (somos extraños)

Ale wiem też, że ci się spodoba
Pero también sé que te va a gustar

Lub jeśli zatańczymy trochę więcej
¿O si bailamo' un poquito más

I tak się nie dowiemy?
Y así no' vamo' conociendo?

Ty ustalasz tempo, a ja nadążam
Tú marca' el paso y voy siguiendo

I krok po kroku zobaczysz, że twoje ciało płonie jak ogień
Y poco a poco verás que va prendiendo tu cuerpo como fuego

Nie martw się, wyłączam to pocałunkami
Tranquila, yo lo apago con mis besos

Nasze spojrzenia znów się zbiegły
Ya pasaron otra vez nuestras miradas

ale nikt nic nie mówi
Pero nadie dice nada

po prostu uśmiecha się bez słów
Solo sonrisas sin palabras

mm-mm-mm
Mm-mm-mm

Oh
Oh

Dziewczyna ściągnęła z uszu słuchawki i schowała je do torby, czując, że autobus się zatrzymał. Rozciągnęła się na swoim siedzeniu, rozglądając się po reszcie. Każdy z nich zaczął zaraz wychodzić z pojazdu, a ona razem z nimi.

- A Erick?

Nikt nie zwrócił nawet na nią uwagi, na co prychnęła. Prędko wróciła do autobusu, od razu zauważając, jak Erick próbował zejść z łóżka. Abigail pokręciła głową sama do siebie, po czym natychmiast do niego podeszła, pomagając mu normalnie wstać. Bawiło ją, jak bardzo męczył się, by jakoś się podnieść.

- Chodź tu, dzieciaku. Pomogę ci. - powiedziała rozbawiona, patrząc w jego kierunku z uśmiechem. Widziała, że niezbyt jeszcze ogarniał, co się działo.

- Chyba jeszcze... Nie do końca się obudziłem. - przyznał Erick, przejeżdżając dłonią po swojej zmęczonej twarzy.

- Widać. - zaśmiała się, poprawiając kołnierz jego koszulki, który zawinął się nieco. Zaraz poklepał go po piersi. - Ale masz szczęście, że się o ciebie martwię i zauważyłam, że cię nie ma, inaczej radziłbyś sobie sam.

- Kochana jesteś. Dziękuję.

Erick przytulił ją krótko, ale Abby poczuła się jak nigdy dotąd. Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem, obserwując, jak kierował się do wyjścia. Zanim jednak wysiadł, wyciągnął do niej swoją dłoń, za którą po chwili złapała. Chłopak bez oporów wyszedł z nią na zewnątrz, nie puszczając jej dłoni, a dodatkowo, obejmując ją ramieniem.

~*~

- Cześć, paniusiu. Co tu robisz o tak później porze? - spytał jakiś mężczyzna, kiedy Abigail wracała do swojego tymczasowego mieszkania późnym wieczorem.

- Wracam do siebie, jak widać. - odparła, starając się nie zwracać uwagi na tamtego pijanego mężczyznę, który ją zaczepiał. Zerknęła na niego kątem oka. - Przepraszam, spieszę się.

- Może jednak znajdziesz dla mnie chwilę?

Mężczyzna złapał ją za ramię, zatrzymując gwałtownie. Abigail syknęła z bólu, czując, jak mocno ją wtedy ściskał. Spojrzała w jego kierunku, dostrzegając, że był niewiele starszy od niej, ale z całą pewnością pijany, bo woń alkoholu aż drażniła ją w nos. Dziewczyna próbowała się wyrwać, w ostateczności wykorzystując swoją wiedzę z samoobrony. Chłopak prędko wylądował na ziemi, jęcząc z bólu.

- Ty dziwko!

Abby, trochę roztrzęsiona, natychmiast zaczęła uciekać. Obejrzała się jeszcze za siebie, zauważając, że napastnik zaczął się podnosić, sprawdzając, gdzie była. Dlatego też skręciła na najbliższym zakręcie, wpadając nagle na kogoś. Odbiła się od czyjejś klatki piersiowej, ale nie upadła, bo ten ktoś w porę zdążył ją złapać.

- Wszystko w porządku?

Rozpoznała tamten głos od razu i, lekko zdziwiona, uniosła głowę do góry, natrafiając na ciemne tęczówki chłopaka, który złapał jej twarz w swoje dłonie i patrzył w jej oczy. Ulżyło jej, że to był właśnie on i nawet nie zamierzała wnikać, co tam robił o tamtej godzinie i to akurat w miejscu, gdzie znajdowało się jej tymczasowe mieszkanie. Dziękowała mu, że się tam zjawił, bo wtedy miała chociaż pewność, że nic się jej nie stanie.

- Tu jesteś, szmato. To twój fagas? - spytał głośno mężczyzna, zjawiając się koło nich nagle.

Niedoszły oprawca Abigail zamachnął się, by uderzyć Christophera, jednak ten w porę się odsunął. Abby natychmiast się cofnęła, obserwując, jak Chris rozprawia się z nieznanym jej mężczyzną. Patrzyła na to wszystko w szoku, w środku wciąż się trzęsąc z tamtego nagłego ataku na nią. Wracając tamtego wieczora do domu, nie sądziła, że zostanie zaatakowana i że ktokolwiek jej pomoże.

- Dobrze się czujesz? Nic ci nie jest? Nic ci nie zrobił? - spytał Christopher z troską, ponownie się koło niej zjawiając. Jego dłoń wylądowała na jej policzku, dzięki czemu miał idealny widok na jej oczy.

- Dzięki. - odpowiedziała Abigail cicho, kiwając głową sama do siebie. - Jest okey, nic mi nie jest.

- Zaprowadzę cię do mieszkania, co? Będziesz bezpieczniejsza.

Pokiwała głową, najzwyczajniej w świecie nie wiedząc, co mu wtedy odpowiedzieć. Zazwyczaj miała jakąś odpowiedź, ale wtedy jakoś nie potrafiła złożyć prostego zdania, nawet jeśli nic złego się jej nie stało. Czuła się dziwnie, jeszcze dziwniej, niż po pobiciu kilka miesięcy wcześniej, gdzie wcale nie czuła się jak, jak wtedy.

Wreszcie, po kilku minutach, dotarli w docelowe miejsce i stanęli przed odpowiednimi drzwiami. Amber odwróciła się przodem do Christophera, już w pełni uspokojona. Odetchnęła cicho, przenosząc swój wzrok na jego delikatnie uśmiechniętą twarz. Był przystojny, widziała to, i w jakimś stopniu naprawdę się jej podobał.

- Dzięki za odprowadzanie. - powiedziała, stając z nim twarzą w twarz. Naprawdę mu dziękowała, nie tylko za odprowadzenie.

- Nie ma sprawy. Ważne, że nic się nie stało. - odpowiedział zgodnie z prawdą, nie odrywając od niej wzroku. Widział, że było już lepiej i szczerze go to cieszyło. - Nie zmienia to jednak faktu, że nie powinnaś sama chodzić o takich godzinach po ulicach. To mogło skończyć się gorzej.

- Tak, wiem. Nie sądziłam, że będzie za mną lazł, zazwyczaj tego nie robią. - odparła od razu, przejeżdżając dłonią po swoich włosach. Westchnęła cicho, przypominając sobie kilka podobnych sytuacji, w których uczestniczyła.

- Po prostu... Uważaj na przyszłość, Abby, bo mnie może nie być w pobliżu.

- Martwisz się, Velez. To miłe, dziękuję. - powiedziała z uśmiechem, czując dziwną wdzięczność kierowaną w jego stronę. - Postawię ci za to dobrą kawę. - zaśmiała się, szturchając go w ramię.

- Na ciasto też mnie zabierzesz? - spytał, unosząc brew do góry. Czuł, że to był ten idealny moment na lekkie podroczenie się z nią.

- Jeśli tak bardzo chcesz. - odpowiedziała od razu, wzruszając ramionami. W tamtym momencie była w stanie zrobić wszystko, by mu się jakoś odwdzięczyć. - Ty też uważaj, jak będziesz wracać. I uważaj na nadgarstki.

Christopher nieświadomie zakrył swoje nadgarstki, nie chcąc, by ktoś jeszcze je zauważył. Abigail nie przejęła się tym jednak jakoś szczególnie, tylko spojrzała na niego z delikatnym uśmiechem, dziękując mu w duchu, że tam był, że ją odprowadził i za to, że w ogóle się martwił.

- Dziękuję jeszcze raz. I... Do zobaczenia jutro na treningu, Velez. - powiedziała, łapiąc za klamkę od drzwi, choć te były wciąż zamknięte na klucz.

- Tak, do zobaczenia jutro, Pimentel.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro