Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 17

abby_amber_pimentel: Niech ci słonko ciepło gra,
Niech twój uśmiech długo trwa,
Nie trać swej wesołej minki,
Dziś są twoje urodzinki ❤️

Wszystkiego najlepszego, mój kochany przyjacielu 😇❤️ @erickbrian

Polubienia: erickbrian, richardcamacho i 208 529 innych użytkowników

Zobacz wszystkie komentarze:

erickbrian: Dziękuję, skarbie ❤️ kocham cię mocno 😘🥰
^abby_amber_pimentel: Ja ciebie też ❤️

zabdieldejesus: Jak ten czas szybko leci, niedawno ja miałem urodziny, a teraz Erick 🙈
^abby_amber_pimentel: A za niedługo jeszcze ja 🙃

geo_artist: Mała buba była, a teraz co? Stara dupa z tego Ericka 😂
^abby_amber_pimentel: Wyrósł chłopina, nie ma co 😂

joeldeleon: Abby!
^abby_amber_pimentel: Jo!

christopherbvelezm: Jaki bąbel uroczy 😍
^abby_amber_pimentel: No nie? ❤️

richardcamacho: Nasz mały Erick nie jest już mały 😭
^abby_amber_pimentel: Tak szybko rosną 😭

yane_x_3: Mój mały braciszek 😍😭
^abby_amber_pimentel: ❤️

samuelpimentel: To Erick już taki duży? 🤯 Najlepszego dla niego!
^abby_amber_pimentel: Erick to już dorosły chłop jest 😂 przekażę oczywiście

~*~

Abigail ciągnęła za sobą Ericka, kompletnie nic mu nie mówiąc. Obiecała pozostałym, że nie zdradzi, że szykowali dla niego imprezę niespodziankę z okazji jego urodzin. Miała za zadanie zająć się nim, dopóki oni nie skończą i zamierzała dotrzymać obietnicy i zrobić wszystko, by się to udało.

- Gdzie ty mnie tak ciągniesz, co? - spytał zdziwiony Erick, zatrzymując się nagle, przez co ona też zmuszona była stanąć.

- Po prostu chodź, nie zadawaj zbędnych pytań, Erick. Dowiesz się na miejscu.

- Idziemy do kawiarni? - spytał, widząc, gdzie go prowadziła. Abigail odwróciła się do niego z uniesioną brwią.

- To jakiś problem? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, starając się nie wygadać w żaden sposób. Szli tam tylko dlatego, że miała dla niego mały prezent właśnie w tamtym miejscu.

- Skądże? Po prostu nie sądziłem, że tutaj przyjdziemy. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Prędko oboje weszli do budynku, a ona spojrzał na nią zaciekawiony. - Co kombinujesz?

- Mam dla ciebie mały prezent. Zajmij jakiś stolik, a ja pójdę nam zamówić ciepłą herbatę i może jakieś ciasto. - odpowiedziała z uśmiechem, niezwykle ucieszona na tamten mały poczęstunek. Sama bardzo chciałaby dostać taki prezent, bo choć niewielki i dla kogoś innego nieznaczący, to dla niej tak bardzo ważny.

- Wiesz, że nie musiałaś, prawda? - powiedział, mimo wszystko ciesząc się, że to dla niego robiła. Jego oczy zaświeciły, kiedy uświadomił sobie, że to był jej prezent, który w tamtym momencie bardzo przypadł mu do gustu.

- Nie dyskutuj, tylko siadaj. Zaraz wrócę.

Erick pokręcił tylko głową, patrząc na odchodzącą dziewczynę, która prędko podeszła do lady. On sam natychmiast wypatrzył jakiś niewielki stolik z dala od ludzi, gdzie mogli na spokojnie posiedzieć. Już i tak zostali "zaatakowani" przez fanów chłopaka i to, że teraz nikt ich nie zaczepił, to był cud.

W tym samym czasie, Abigail, która miała zaplanowane już wszystko wcześniej, podeszła do ekspedienta, w nadziei, że ją pamiętał. Obejrzała się jeszcze za siebie, po czym wróciła wzrokiem do chłopaka przed sobą, uśmiechając się delikatnie.

- Dobry. Macie już wszystko uszykowane? Rozmawialiśmy dwa dni temu. - powiedziała cicho, ale na tyle głośno, by ją usłyszał. Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie, kiwając głową na potwierdzenie.

- Tak, oczywiście. Zaraz przyniesiemy tą niespodziankę, mam nadzieję, że się spodoba.

- Ja też. - odpowiedziała, ale bardziej do siebie, niż do niego. - Ile płacę?

Chłopak podał kwotę, a ona natychmiast mu zapłaciła. Nim jednak odeszła, kasjer podał jej kwistek z jakimś numerem. Zdziwiona Abby spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Zadzwoń.

Uśmiechnęła się, choć nie zamierzała tego robić. Mimo wszystko, schowała kartkę do kieszeni kurtki i wróciła do swojego przyjaciela, siadając naprzeciwko niego. Prędko ściągnęła z siebie kurtkę i położyła ją obok, wreszcie odwracając się do Ericka przodem.

- Abby, coś wykombinowałaś, prawda? Znam cię dobrze. - spytał, przyglądając się jej z bliska. Próbował dowiedzieć się czegokolwiek, ale ona zawsze była, jak zamknięta książka, której strony pokazywała nielicznym..

- Nawet jeśli wykombinowałam, to co z tego? Mówiłam ci, że mam dla ciebie mały prezent, nie powinieneś narzekać. - odparła, wzruszając ramionami. Wtedy nie miała już co ukrywać, a przynajmniej ten mały prezent, który przy okazji dla niego zorganizowała. - Nie odwracaj się przez chwilę, co?

- Co? Dlaczego?

- Po prostu tego nie rób. - powiedziała, ale on i tak zaczął się powoli odwracać. Abigail prędko zareagowała i odwróciła jego głowę w swoją stronę. - Powiedziałam coś.

Nim Erick zdążyłby się zorientować, usta Abby wylądowały na tych jego. To nie był ich pierwszy pocałunek, ale zdecydowanie inny od reszty. Ona nachylała się w jego stronę, trzymając jedną dłoń na jego policzku, ustami przywierając do tych jego. Całowała dobrze, bardzo dobrze i musiał to przyznać, ale nie czuł do niej nic więcej, niż przyjaźni. Abigail z resztą też uważała go tylko za przyjaciela, z którym wyjątkowo miło się całowało.

- Taki mały bonus, niech nikt o tym nie wie.

Wróciła na swoje wcześniejsze miejsce, udając, że nic się nie wydarzyło. Już po chwili podszedł do nich ten sam chłopak, z którym rozmawiała kilka minut wcześniej. W dłoniach trzymał babeczkę z dwiema zapalonymi świeczkami.

- Wszystkiego najlepszego! Mam nadzieję, że będzie smakować. - powiedział, stawiając przed chłopakiem tamten "mały tort".

- Pomyśl życzenia i zdmuchnij. - poleciła Abby, przyglądając mu się z radością.

Erick spojrzał na kelnera, który zaraz odszedł, później na Abigail, która przypatrywała mu się z szerokim uśmiechem, aż w końcu zatrzymał wzrok na babeczce. Prędko pomyślał swoje życzenia i zdmuchnął świeczki, na co Amber zaczęła klaskać. Chłopak spojrzał na nią, zawstydzając się nieco, co natychmiast ukrył, wgryzając się w babeczkę.

- Jest świetna. Dziękuję, Abby.

- Nie ma sprawy. - odpowiedziała od razu, machając lekceważąco ręką. Tamten pomysł był dla niej drobnostką, a jednocześnie pięknym przeżyciem. - Zaraz powinni przynieść nam gorące herbaty. Niestety nie upoję cię winem, jak co niektórzy by chcieli.

- Masz na myśli chłopaków? - spytał dla upewnienia, choć odpowiedź była prosto. Bo o kim innym mogła mówić?

- Być może.

Kiedy tak na nią patrzył, taką uśmiechniętą, szczęśliwą i zadowoloną z życia... Nie mógł pojąć, jak bardzo zmieniła się przez te kilka miesięcy spędzonych z nimi.

~*~

Zaraz po wejściu do niewielkiego mieszkania Abigail, które wynajęła, by mieć gdzie wracać po skończonych próbach i nie tułać się po jakiś hotelach, pozostała trójka CNCO zaczęła śpiewać Erickowi Sto lat! Ona sama natychmiast chwyciła wcześniej uszykowaną koronę i nałożyła ją na głowę jubilata, który spojrzał na nią zaskoczony. Abby nie przejmowała się tym jednak, tylko dołączyła do reszty, stając wraz z nimi przed chłopakiem.

- Jesteście niemożliwi. Dziękuję.

- Wciąż trudno mi uwierzyć, że masz już dwadzieścia dwa lata. Kiedy to minęło, co? Pamiętam cię, jako szczyla, a teraz jesteś dorosłym facetem. - zaśmiała się Abigail, ponownie do niego podchodząc. Stanęła z nim twarzą w twarz, uśmiechając się od ucha do ucha. - I mnie przewyższasz.

- Ale kocham cię równie mocno, co wtedy w szkole. I dziękuję ci za wszelką pomoc. - odpowiedział zgodnie z prawdą, przyglądając się jej z bliska. Była ładna, musiał to przyznać.

- Czego się nie robi dla przyjaciół?

Erick nie odpowiedział, a jedynie objął ją ramieniem, patrząc na pozostałych przyjaciół. Dziękował im za prezenty, za życzenia, za to, że to wszystko urządzili, za to, że byli... Nie mógł wyobrazić sobie lepszych braci i lepszej siostry.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro