Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Burzliwa podróż

- Pansy, możesz po prostu dać mi spokój? - Nike zirytowana odrzuciła na bok Proroka.

- Ale kiedy? - spytała druga z dziewcząt zniecierpliwiona.

- Nie wiem! Jak chcesz to możesz nawet dzisiaj.

Brunetka wydawała się zachwycona.
Od dawna chciała zobaczyć prywatne dormitorium wnuczki dyrektora.
Tylko raz mnie tam odwiedził.
Ostatnio myśli Nike coraz częściej krążyły wokół dziadka. I ku jej przerażeniu coraz częściej żałowała tak słabych relacji z nim.

Nigdy nie chciała być po tej złej stronie. Ona po prostu musiała.

Draco właśnie wrócił i zajął miejsce obok szatynki.

- Coś ciekawego? - Nike ponownie złapała Proroka.

- Potter jak zwykle uważa się za najlepszego - skwitował Malfoy.

- No cóż, nie od dzisiaj - stwierdził Blaise Zabini.

- Wspaniały Potter. I Hogwart. Imitacja prawdziwej szkoły. Może to mój ostatni rok, na szczęście - głos blondyna był pełen pogardy; chrapliwy i przerażający.

- Jak to? - poderwała się Pansy.

- Nie chcę tracić czasu na naukę. Kiedy Sami-Wiecie-Kto obejmię władzę myślicie, że będzie mu zależało na tym kto ma ile sumów?

Draco wyjrzał przez okno. Nike wiedziała, że to co powiedział ma sens.
Po chwili ciszy do przedziału wleciał list i wylądował na kolanach Blais'a.

- Od kogo? - Malfoy podniósł głowę i popatrzył uważnie na kartkę.

- Od Slughorna - odparł Blaise sceptycznie - Ja i Nike mamy do niego przyjść. Teraz.

- Po co? - gdyby Nike nie znała Dracona tak dobrze, mogłaby pomyśleć, że jest zazdrosny.

Ale znała go lepiej od rodzonego brata i wiedziała, że jest po prostu wściekły, że jego nie zaproszono.

- Jakieś głupie spotkanie. Idziemy?

- Jasne - młoda Dumbledore pokiwała głową i wstała - Zaraz wrócimy.

Ruszyli w stronę motorniczego i szybko znaleźli przedział Slughorna.
Podobno jako nauczyciel słynął z "kolekcjonowania" przydatnych uczniów i dziewczyna była ciekawa czy będzie kontynuował tą tradycję.

- Och, pan Zabini, panna Dumbledore! Proszę usiądźcie - wskazał im ręką siedzenia i uśmiechem zachęcił ich, aby usiedli.

W przedziale siedział już jakiś Krukon, Puchon, Ginny Weasley, no i oczywiście Potter.
Blaise i Nike usiedli jak najbliżej siebie, a jak najdalej od innych uczniów.

Szybko przekonała się, że profesor będzie dalej zbierał przydatnych według niego uczniów. Prawie każdy z nich miał powiązanie z kimś istotnym. Nike sądziła, że ją - wnuczkę dyrektora - Slughorn zostawi na deser i tak też było.

- Och, a jak czuję się twój ojciec, Nike?Ostatnio nie miałem okazji z nim porozmawiać - odezwał się przyjaznym głosem, przegryzając akurat ananasa.

- Dobrze, choć ostatnio miał bardzo dużo pracy po tym całym zamieszaniu w ministerstwie - powiedziała, wyzywająco patrząc na Pottera.

Blaise zaśmiał się cicho, widząc jej minę.

Nowy nauczyciel znowu zaczął swoje wywody, ale Nike przestała już go słuchać. Nie mówił nic, czego by wcześniej nie wiedziała. Zauważyła też, że jego głos działa na nią usypiająco i modliła się, aby na lekcjach mówił ciekawiej.

- Profesorze - mruknęła w pewnym momencie - Czy ja i Blaise możemy już iść? Do Hogwartu już niedaleko, a musimy się jeszcze przebrać...

- Na brodę Merlina! Oczywiście, oczywiście - odparł - Ale to nie nasze ostatnie spotkanie.

- Z pewnością - sztuczny uśmiech znowu zajaśniał na twarzy dziewczyny.

Życie Ślizgona to jedna, wielka gra - pomyślała.

Zabini i Dumbledore dotarli w końcu do swojego przedziału.
Lecz, gdy chłopak próbował zamknąć drzwi coś je zablokowało i odepchnęło Blaisa na kolana Crabba.

- Co do...

- Zamknij te drzwi! - krzyknęła Pansy, a Crabbe zrzucił Blaise ze swoich nóg.

Jednak uwagę Nike i Dracona przykuł lekki ruch na półce z bagażami.
Spojrzeli na siebie porozumiewawczo.  Rozumieli się bez słów.

Pociąg właśnie stanął na peronie, a Pansy, Crabbe i Goyle wyszli już z przedziału.

- Idź. Zajmę się tym - szepnął Draco do Nike.

- Widzimy się na uczcie - odszepnęła, chwyciła swój bagaż i wybiegła z pociągu.

Na peronie zobaczyła czekających jak zwykle na Pottera Granger i Weasley'a.
Nike doskonale wiedziała, gdzie jest teraz Gryfon.

Czekajcie sobie ile chcecie. I tak się nie doczekacie.

Przeszła obok nich dumnym krokiem i wsiadła do powozu, ciągniętego przez testrala. Jako córka zasłużonych śmierciożerców wielokrotnie widziała śmierć, to też dziwne zwierzęta nie były dla niej nowością.

Gdy dojechała pod zamek wysiadła z pojazdu i stanęła obok Pansy, czekając na ucztę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro