Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział L

*Yiuś*

Siedziałem teraz niepewnie przy stole i wpatrywałem się w siedząca naprzeciw Irelkę.Czułem się trochę niezręcznie sam na sam z nią...

-Irelko czy ze mną jest coś nie tak...-Zacząłem temat,upijając łyk kawy.

-Ty pytasz tak na serio,czy z ironią?-Kiwnęła głową,jakby nie wiedziała jak zareagować.

-Chodzi o Jasia...Czuję,że to moja wina...-Spuściłem głowę.-Wydaje mi się strasznie smutny...Nawet nie chciał tu przyjść...

-Masz rację.-Upiła kawę.-To Twoja wina.

-Nie rozumiem...-Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem.

-Po prostu go zaniedbujesz.-W jej głosie słychać było lekki...wyrzut?

-Zaniedbuję?-Ręce aż zaczęły mi drżeć.

-Chyba trochę się nie dogadujecie...-Wzruszyła ramionami.-Kiedy ostatnio okazywałeś mu jakieś uczucia?Wiesz jak to z nim jest...Jak działa ta jego durna główka...

-T-Tak...-Zawstydziłem się faktem,że nie okazuję Jasiowi odpowiedniej ilości uczuć.-Muszę to jak najszybciej naprawić...-Uśmiechnąłem się,widząc w głowie plan.Świeczki,kolacja...
Szykuje się niezapomniany wieczór...

-Widzę,że chyba masz już pomysł...-Irelka także lekko się uśmiechnęła i upiła kawę do końca.

-Hah...-Lekko się zarumieniłem.-Brawo,rozgryzłaś mnie.

-Ciekawe co siedzi w Twoim demonicznym łebku Yi...-Irelka pokiwała głową.Miałem wyjść ale przypomniałem sobie o czymś ważnym...

-Irelko,zostały Ci jeszcze te płatki róż...

-Ta,poczekaj.-Wstała i nagle podała mi pudełko.-Romantyczny wieczór,co?

-Z ust mi to wyjęłaś.-Kiwnąłem głową i wziąłem pudełko.

-Pomyślnych wiatrów.-Irelka zachichotała,ciesząc się że swojej gry słów.

-Będą doskonałe...

Yius:Jasiuniu,gdzie ty jesteś?

Yasuo:Poszedłem po farbki.Coś się stało?

Zedi:Jesteś w ciąży? XD

Yiuś:Co?Nie!

Yasuo:Zaraz ty zajdziesz.

Yasuo:To co chciałeś,Yiuś?

Zed:Mleka.

Yasuo:CHYBA KOZIEGO...

Zed:Chyba Twojego XDD

Yi:...

Yi:Kiedy będziesz w domu?

Yasuo:A co?Może pójdę do Zeda xD

Zed:No,moze pójdzie do mnie xd

Yi:Boooo...Szafka spadła mi ma nogę i teraz strasznie boli...Chyba spuchło...

Yasuo:Jaka szafka!?

Yi:Ta z patelniami w kuchni.

Yasuo:O mój Boże i jak ta noga!?

Yi:Przygnieciona...Bardzo boli...

Zed:Poważnie się dzieje.

Yasuo:Już do Ciebie lecę,nie rób innych głupot!

Yi:Tylko szybko...❤

*Jaś*

Wleciałem do domu Jak na skrzydłach,szukając wzrokiem Yi,ale zastała mnie cisza i pusta.Kuchnia wyglądała tak,jak wyglądać powinna.Czy to płatki róż?

-Yi...Coś ty wymyślił...-Mruknąłem,idąc śladem rozrzuconych płatków.Dotarłem do drzwi łazienki i lekko je uchyliłem.

-Yi...-Zdziwiłem się,widząc go przed sobą.Siedział w wannie,otoczonej świeczkami i innymi duperelami,w zupełnym półmroku.

-Nareszcie jesteś!-Rozpromienił się na mój widok.

-Przecież ty...-Naprawdę byłem zaskoczony i zaniepokojony.Przecież mówił,że szafka spadła mu na nogę...

-Spokojnie.Nic mi nie jest.-Kiwnął głową.-Chciałem Cię tu sprowadzić...

-To nie ładnie tak oszukiwać...-Zmierzyłem go chłodno.-Straciłem przez to farbki za pół ceny...

-Kupię Ci je na urodziny.-Uśmiechnął się lekko i ułożył głowę na oparciu wanny.-Może też dołączysz do mnie?

-No nie wiem...-Trochę się speszyłem.Niedawno był zupełnie zawstydzony,a teraz prosi mnie i wspólną kąpiel...

Poczułem jak łapie mnie za rękę i przyciąga do granicy wanny,patrząc głęboko w oczy.

-Ja...

-No chodź.-Zaczął lekko zsuwać mi spodnie.-Woda jest cieplutka...

-Dobra.-Mruknąłem,odpychając jego rękę.-Rozbiorę się sam.

Zdjąłem spodnie i koszulkę,powoli wchodząc do wanny.Ciepła kąpiel chyba wyjdzie mi na dobre...
Siedzieliśmy w wodzie w zupełnej,niezręcznej ciszy.Yiuś wtulił się we mnie,a ja starałem się trochę zrelaksować.Czuję się naprawdę dziwnie...

-Jesteś spięty...-Yiuś położył mi rękę na karku.-Bolą Cię plecki?

-Może trochę...-Odparłem beznamiętnie.Mam wrażenie,że jestem dla niego zbyt chłodny...

-Zaraz Ci rozmasuję te plecki...-Uśmiechnął się i dotknął mojego policzka.Nie protestowałem.Pozwoliłem mu się wymasować.To było bardzo przyjemne...

-Nie zasypiaj.-Yi zachichotał,sprawiając że podniosłem głowę w jego stronę.

-Twoje rączki mnie usypiają.-Lekko się uśmiechnąłem,przeciągając się leniwie.

-Dobrze,już nie ruszam.-Yi położył się obok mnie.-Nie boli?

-Nie.-Pocałowałem go w czoło.-Dziękuję.

-Nie ma problemu.-Yi wtulił się w moje ramię.

-Ładne świeczki...-Wzruszyłem ramionami,patrząc na wystrój wokół nas.

-Cieszę się,że Ci się podobają.-Yi uśmiechnął się słodko i poczułem jego dłoń na swoim kroczu.Tak dawno nie czułem tego dotyku...-Mam prośbę...

Spojrzałem na niego oczekująco.Czuję,ze zaraz się zarumienię...

-Jaką?-dotknąłem lekko jego brzucha,zachaczając o sutek.

-Umyjesz mi plecki?Nie mogę dosięgnąć...

-To chodź.-Posadziłem go na kolanach i ucałowałem w szyję.

Siedzieliśmy w wannie,aż woda zrobiła się zimna.Szybko włożyliśmy ubrania i Yiuś złapał mnie za rękę.

-Masz ochotę na coś dobrego?-Uśmiechnął się lekko,prowadząc mnie do kuchni.

-Mmm...Ugotowałeś coś?-Co się z nim dziś dzieje?Jest jakiś smielszy niż ostatnimi czasy...

-Spaghetti.-Wzruszył ramionami,wyjmując jakieś garnki.

-Mmmm...Smakowicie...-Uśmiechnalem się i usiadłem do stołu.Zaczęliśmy jeść,rozmawiając o sztuce i dzisiejszym dniu,aż zaczęliśmy śmiać się z siebie nawzajem.

-Dzieciaku...-Zachichotałem,dziubiąc widelcem w makaronie.-Nawet jeść nie potrafisz.Popatrz,uchlapałeś się.-Wskazałem na plamkę na jego policzku.-Chyba będę musiał Cię nakarmić...

-Skoro chcesz...-Yi wzruszył ramionami,otwierajac usteczka.Zacząłem go karmić z lekkim uśmiechem i nadal rozmawialiśmy o bzdurach...

-Wiesz co?-Yi popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Tak?-Złapałem go pod stołem za rękę,czekajac na to co powie.

-Pokażesz mi swoje rysunki?-Yi głaskał mnie po dłoni,patrząc głęboko w oczy.-Wogóle mi ich nie pokazujesz...

-Cóż...-Poczułem jak moje policzki robią się czerwone...

-Nie daj się prosić...-Uśmiechnął się,ściskając moją dłoń.

-Zgoda...Skoro tak ładnie prosisz...-Wstałem po szkicownik,a Yi poszedł za mną.Dałem mu gruby zeszyt.Zaczął przeglądać i nagle zaświeciły mu się oczy.

-To jest wspaniałe...-Odparł z uśmiechem,patrząc głęboko w moje oczy.

-Nie przesadzaj...-Speszyłem się,a Yi złapał mnie za drugą dłoń.

-Narysujesz mnie?

Speszyłem się jeszcze bardziej,biorąc szkicownik.

-J-ja...

-Proszę...-Kiwnął głową,kładąc mi dłoń na piersi.

-Mógłbym Cię namalować...

-Naprawdę!?Ojej...

-Ale...To powinien być akt...-Wziąłem dłoń pod brodę.

-Co...-Yi speszył się.

-Tak,to dobry pomysł.-Kiwnalem głową.-Już to widzę...I ta krwista satyna w tle...

-Ale...czemu uparłeś się na akt...Nie wyobrażam sobie pozowania nago...

-Majestatycznie będziesz wyglądał...-Rozmarzyłem się,wyobrażając sobie ten obraz.Przy okazji dotknąłem jego dłoni.

-Sam nie wiem...-Zrobił się cały czerwony,a ja zahaczyłem palcami o kołnierzyk jego koszuli.

-No dalej...-Zacząłem wodzic palcami po jego szyi.Yi stał speszony,a ja powoli zsuwałem z niego koszulę.-Masz takie piękne ciałko...

-Yas...-Zarumienił się,łapiąc mnie za rękę.Nie mogłem przestać...Składałem pocałunki na jego szyi i głaskałem po brzuchu...

-Yas...-Yi cicho mruczał.Jego skóra była gorąca...Powoli zdejmowałem z niego spodnie.Po chwili nie zostało na nim już nic.

-Co?-Uśmiechnąłem się szyderczo,stojąc obok.
Yi Zawstydził się i patrzył w podłogę.

-I widzisz?Trudno było?-Pogłaskałem go po twarzy i wyjąłem płótno.

-Yas...-Yi znów się zarumienił.-Połóż się tam.Wiem,że ustać to ty nie ustaniesz.-Wskazałem na kanapę.Zrobił jak kazałem,a ja zauważyłem że chyba mu się to wszystko podoba...

-Ty tak poczujesz czy to tylko przypadek?-Uśmiechnąłem się,obserwując jego ciało,a zwłaszcza dolną partię...

-Oh...-Yi zrobił się cały czerwony i spuścił głowę.Rozumiem,że nie pozuje...

Zrobiłem sobie szybki szkic i podszedłem do niego.

-Nie mogę się skupić...Ty chyba też...-Usiadłem obok i przysunąłem jego twarz do swojej,łącząc nas w czułym pocałunku.-Może spróbujemy czegoś innego,chcesz?

-Z Tobą zawsze...-Yi uśmiechnął się lekko,obejmując moją szyję.

-Wiedziałem,przysunąłem go do siebie i znowu odszukałem jego usta,by poznać ich smak.
Całowaliśmy się (Raczej lizali)
Przez baardzo długą chwilę,aż Yi szarpnął mnie i leżeliśmy na kanapie.

-Może ty też coś zdejmiesz?-Zaproponował,patrząc na mnie wymownym spojrzeniem.

-A co byś chciał?-Uśmiechnąłem się lekko,gładząc go po włosach.

-Wszystko.-Yi zaśmiał się,a ja pokiwałem głową.

-Nope.

-W takim razie sam to zrobię.-Przyszpilił mnie do łóżka i zaczął zębami ściągać ze mnie koszulkę.

Odepchnałem go i spojrzałem nań z uśmiechem.

-No dobrze.Jesteś taki drapieżny,że mogę ją dla Ciebie ściągnąć...-Zdjąłem koszulkę,a Yi wtulił się we mnie,łącząc w pocałunku.Po raz kolejny ciągnęliśmy ten pocałunek w nieskończoność.Po chwili poczułem jak zsuwamy się z kanapy i lądujemy na podłodze.

-Co z nas za niezdary.-Uśmiechnąłem się lekko do Yi.

-Chyba się uderzyłem...-Skrzywił się.

-W takim razie potrzebujesz pomocy doktora Yasuo...-Podałem mu rękę.

-Nie jesteś lekarzem.-Złapał moją rękę,a ja wziąłem go w ramiona.

-Ależ jestem.I zaraz wezmę Cię na badanko...-mruknąłem,idąc powoli w kierunku sypialni.

Gdy tam dotarliśmy,położyłem Yi ma łóżku i usiadłem naprzeciwko.

-To co koteczka boli?-Uśmiechnąłem się,wiodąc palcami po jego klatce piersiowej.

-Różne rzeczy...-Pokiwał głowa.

-Tutaj boli?-Wskazałem na jego usta,a on pokiwał głową.-Ojej...Zaraz to zbadamy.-Musnąłem delikatnie jego wargi,a on oddał pocałunek że zdwojoną siłą.-Tutaj też boli?-Wskazałem ja jego brzuch.

-Mhm...-Pokiwał ulegle głową,a ja zacząłem lizać całą długość jego brzucha.Zaczalem wodzic delikatnie po podbrzuszu.( Jiuś ma tam taka fajna ścieżkę miłości z kłaczkow,jak to panowie mają XD)

-Tutaj też boli?-Złapałem jego męskość,a on kiwnął ulegle głową i westchnął.-Ty biedaku...Trzeba to zbadać..-Ponownie chwyciłem jego tancerzyka i zacząłem poruszać w górę i w dół.Yiuś zaczął wzdychać coraz więcej.-Pomaga?

-Świetny z Ciebie lekarz...-Yi uśmiechnął się i złapał mnie za włosy.-Powiedz,lubisz jak Ci ktoś szarpie kitę,panie doktorze?

-Uwielbiam.-Pocałowałem go w dłoń i wróciłem tam gdzie poprzednio,przyspieszając odrobinę ruchy.Yius zaczął mnie szarpać coraz mocniej.-Chyba trzeba będzie zrobić jeszcze jedno badanie...

-Ojej...-Yi uśmiechnął się lekko,a ja zacząłem powoli ssać jego tancerzyka.Yius westchnął cicho,a ja starałem się mu sprawić jak najwięcej przyjemności.Po chwili wyglądał jakby miał dojsc,więc skończyłem nasze badanie.

-Gdzie jeszcze kotka boli?-Pogłaskałem go po pośladku.

-No strzelaj.-Yi lekko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę,którą trzymałem na jego pośladku.

-Czyżby tutaj?-Zahaczyłem lekko o jego dziurkę.Westchnął i zaczął się o mnie ocierać.

-Oj tak,panie doktorze...I to bardzo...

-Dobrze się składa.-Szarpnąłem go do przodu,obdarowałem pocałunkiem i rzuciłem na łóżko.Po chwili położyłem się obok i lekko podciągnąłem jego nogę,pocałowałem w policzek i delikatnie wszedłem w jego dziurkę.Yiuś mruknął i wtulił twarz w posciel.-Zaraz wszystko ładnie obadamy.-Zacząłem się powoli poruszać,a Yiuś przymknął tylko oczy.Chyba podobało mu sie moje badanie...Przyspieszyłem odrobinę ruchy.Yi jęknął głośno i zacisnął dłoń na pościeli.Zmotywowało mnie to do kolejnego przyspieszenia i uderzenia w prostatę.-I jak?

-Ooooj...Dobrze...dobrze...-Wyjęczał,zatapiając głowę w pościeli.-Ojj...Panie doktorze...-Krzyknął cichutko i zaczął wodzic dłonią po swojej męskości.

-Mrrr...-Mruknąłem mu do ucha i przyspieszyłem jeszcze bardziej.Praktycznie skakaliśmy po tym łóżku,az sprężyny chodziły...

-Oh Yas...Yas...-Yi zaczął krzyczeć moje imię,az poczułem między nami pewna lepkośc.

-Widzę,ze pacjent zachwycony.-Usmiechnałem się,gładząc go po wilgotnym tancerzyku.

-A ma pan doktor lizaczka?Byłem dzielny...-Spojrzał na mnie proszaco,a ja nie mogłem mu odmowic.Przyssał się do mnie,a ja westchnąłem z uśmiechem i docisnalem go do samego końca.Ja wkrótce też nie wytrzymałem i doszedłem mu w usta.

-Oj...Mam lekarstwo dla Ciebie...-Mruknąłem i Pogłaskałem go po czole.

-Mmmm...-Położył się obok mnie i wtulił do mnie.

-A miałeś malować...-Yi westchnął cicho.

-To nie uciecze...Pogłaskałem go po policzku.-Szykuj się.

-O nie...-Yi zachichotał słabo,a ja przytuliłem go mocno.

-No pacjencie,idziemy spać...

-Dobrze panie doktorze...-Yi Wyszeptał i wtulił się w moją piers.

-Słodziak.-Mruknąłem i Pogłaskałem go po włosach,starajac się usnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro