Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział LI

*Yasu*

-No widzisz Zedziu.-Upiłem herbatkę i spojrzałem na niego.-Fajny sweter,co żeś kupił na przecenie.

-No fajny...-Westchnął.-Tylko ma jedną wadę...

-Jaką?-Spytałem z zaskoczeniem.Prezentował się nawet w porządku.Sam bym ubrał...

-Strasznie się mechaci...-Pokiwał głową.-Okropność...

-Ty zamiast swetra sobie garnitur kup...-Uśmiechnąłem się lekko.

-Po co?-Zedo utkwił we mnie spojrzenie.Probował wszytko wyczytać z mojej twarzy.

-No wesele niedługo będzie,co w dresie pójdziesz?

Zed upił kawusię i popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Czyje znowu wesele?-Zed był wyraźnie zaskoczony.

-No jak to czyje?!No wiesz co Zedo...

Zed zmierzył mnie z rozbawieniem i poklepał po plecach.

-Ja wiedziałem,że to kiedyś nastąpi...To co?Wkładasz sukienusię?

-Zaraz ty ją włożysz,brzydalu.-Kiwnąłem głową,a Zedo roześmiał się.

Nagle Irelka wyleciała zza drzwi z wielkim uśmiechem.

-No ja nie mogę!?Jasiek się żeni!

-No kiedyś trzeba...-Kiwnąłem głowa,patrzac na Zedo.

-Jakie to słodkie!-Irelka rozweseliła się.-Jasiutek na ślubnym kobiercu!

-Dobra,dobra...-Mruknąłem lekko speszony.-Jeszcze dużo czasu do tego wesela...

-Ale to już trzeba wszystko planować Fryzjera masz!?Tak o chyba nie pójdziesz?!-Złapała mnie za kitę,a ja Zmierzyłem ją wymownie.

-A czemu nie?Co jest nie tak z moimi włosami?
-Nie no,Zed słyszałeś go!?-Oburzyła się.-Pójdziesz z taką szopą na własne wesele?!Co by Yi powiedział!?

-On też marudził...-Odparłem z zażenowaniem.

-No właśnie.I widzisz!

-Dobrze,spokojnie...-Jest jeszcze czas...-Zmierzyłem ją uspokajająco.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę o głupotach.

-Chyba powinienem już się zbierać.-Spojrzałem na zegarek.-Yi znowu będzie marudził,że spóźniłem się na obiad.-Kiwneli głowami,więc pożegnałem się i wyszedłem.

Ogólnie jakiś czas później,Yas ma kawalerski u Zedo,a Yiusia chce Irelka wyciągnąć.

*Yi*

-Yiuś!-Irelka wpadła do pokoju i złapała mnie za rękę.-Idziesz się pobawić!

-Wolałbym poczytać...-Speszyłem się.

-Nie ma mowy!Idziesz ze mną!No jak to tak,Yi nie załamuj mnie...

-No dobra...-Westchnąłem przegrany.Mam jakieś wyjście?Nie.

Siedziałem między babami jakieś pół wieczora,uśmiechając się grzecznie i marząc o książce i ciepłym łóżku.Chciało mi się spać...W końcu nie wytrzymałem i usnąłem,opierając się o ścianę...

*Yas*

-No patrz no!-Irelka oburzyła się.-Zasnął...

Lekko się uśmiechnąłem,widząc uśpionego Yi pod ścianą.

-Zostaw go już...-Kucnąłem nad nim i podniosłem w ramiona.-Niech się wyśpi...

Irelka kiwnela głową,a ja zabrałem Yi do domu...Tak słodko spał...Położyłem go do łóżka i lekko się uśmiechnąłem.

-Księżniczko moja...-Pogłaskałem go po głowie i powoli otworzył oczy.-Wybacz,że Cię obudziłem...

-A ty nie z Zedem?-Złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.

-Wolałem zostać z Tobą.-Uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem w niego.

-Słodziak malutki.-Yi też się uśmiechnął i położył mi głowę na piersi.Przytuliłem go do siebie i chyba oboje usneliśmy...

************************************
-Stój!-Irelka zmierzyła mnie wymownie.-Dawaj te kłaki.Zaraz z nimi zrobię porządek!

-Nie dotykaj moich włosów!-Zdenerwowałem się ale po chwili przystanąłem i spojrzałem w lustro.Miała rację.Na głowę miałem szopę.

Irelka złapała za szczotkę i rozpuściła moją kitę.

-Tylko nie szarp...-Poleciłem,a Irelka rozczesała mi włosy.-No mówiłem nie szarp!
-No przepraszam.-Mruknęła,łapiąc kosmyki moich włosów.-Inaczej się ich nie da rozczesać!Hmmm...a wiesz,że Ci ładnie w koku...

-Rób co chcesz.Ma się podobać Yiusiowi i nie szarpać.-Wzruszyłem ramionami i pozwoliłem jej bawić się moimi włosami.

-No i patrz jak ładnie!-Klasneła w dłonie,kończąc swoje dzieło.

-No nawet udane Ci powiem...-Mruknąłem,patrząc w swoje odbicie.

-No i git.-Ucieszyła się.

-Idę zobaczyć co u Yiusia...

-Nie!-Z sąsiedniego pokoju dobiegły krzyki.

Podszedłem powoli w ich stronę.

-A dlaczegóż to?-Stanąłem przed drzwiami.

-Nie możesz go zobaczyć!-Syni spojrzała na mnie wymowie.-Nie wiesz,że to przynosi pecha?

-Już w porządku.-Inny kobiecy głos rozległ się z pokoju.-Yi się schował

-Dobra,wejdź...

Wszedłem do pokoju i ujrzałem głowę Yi,wystającą zza szafy.

-Chciałem Cię zobaczyć...-Spojrzałem mu w oczy z wyrzutem.

-Mają rację.-On lekko się uśmiechnął.-To przynosi pecha.

-Skoro tak sądzicie...-Westchnąłem.

-Ładnie się uczesałeś...-Yi zachichotał,mierząc mnie.-Ślicznie Ci...

Uśmiechnąłem się i chciałem go pocałować ale Syni to wszystko popsuła.

-Daj nam pracować w spokoju...

-No dobra,dobra...-Odszedłem,gdyż zabijała mnie wzrokiem.

Że też baby tak bardzo entuzjazmują się ślubami...

-Wkładaj swój gajerek.-Irelka zmierzyła mnie wymownie.

-No dobra,chciałem się herbatki napić,zwilżyć gardełko...

-Potem się herbatki napijesz,chcesz się spóźnić!?-Mam wrażenie,że ona bardziej przejmuje się niż ja...

-Ech...-Mruknąłem,idąc na górę.-No dobrze,już idę...

Po chwili wróciłem do niej,a ona zmierzyła mnie z lekkim uśmiechem.

-No,no.Jednak potrafisz się ubrać...

-No potrafię,a co myślałaś.-Pokiwałem głową,patrząc w stronę zamkniętych drzwi.

-Yi wyłaź,chcę sobie pooglądać...

-Chwilę No!-Odpowiedziała mi zdenerwowana Syni.

-To sam wejdę...-Wzruszyłem ramionami.

-Nie!-Syni odparła stanowczo,a po chwili otworzyła drzwi,mierząc mnie.-Już skończyłam,więc nie musisz.

Zmierzyłem Yi z lekkim uśmiechem i miałem ochotę się mocno do niego wtulić ale przerwał mi szczebiot Irelki i Syni,więc tylko podałem mu rękę,a on ścisnął ją mocno.

************************************
-No no,Jasiu.-Zed klepnął mnie w ramię,gdy wychodziliśmy na zewnątrz (chłopcy już po ślubie,nie chciało mi się tych wszystkich regułek przepisywać z 10 razy xD a poza tym nie chcecie widzieć jak irelka szlocha xD)-W końcu stałeś się mężczyzną.

-Zaraz ty dostaniesz blatem w twarz.-Uśmiechnąłem się do niego I puscilem mu oczko.

-Ale Zed ma rację.-Yi też zachichotał,a na zmierzyłem ich obu wymownie.

-Bo Cię tu rozbiorę przy wszystkich...-Złapałem go delikatnie za biodro,a on speszył się lekko.-Kiedy rzucisz bukiecikiem?Patrz,Zedi się niepokoi.

-I tak Irelka go złapie.-Zed przewrócił oczami,a Yi lekko się uśmiechnął i rzucił bukietem,ktory poleciał w stronę Aonka.Chlopak chciał go złapać lecz Irelka go ubiegła.Raczej rzuciła się na ten bukiet.

-Mówiłem.-Zed kiwnął głową,a Yi zaczął chichotać.

-Co za drapieżna kobieta...-Ja też lekko się uśmiechnąłem i spojrzałem na Yiusia.Gapiliśmy się tak na siebie przez dłuższy moment.Zed stanął obok mnie i lekko się uśmiechnął.

-No całuj już,wiem że chcesz.-Spojrzał na mnie oczekująco.Doskonale czytał w moich myślach...Uśmiechnąłem się lekko i pochyliłem nad Yiusiem,łącząc nas w namiętnym pocałunku.Irelka,Syni i jeszcze dziesięć innych psiapek zaczęło wzdychać i szczebiotać,a ja zignorowałem totalnie cały świat i wtuliłem się jeszcze mocniej w Yiusia.

************************************

-No więc tak chłopcy...-Irelka spojrzała na mnie,a potem na Yiusia.-Życzenia jakieś muszę złożyć,nie?Dobra to ja wam,życzę żebyście się nie pozabijali,żeby wam się w łóżku dobrze bawiło...

-No o to trzecie to ja zadbam.-Uśmiechnąłem się i złapałem Yi  za pośladek.Podskoczył lekko do góry i zarumienił się.

-To się jeszcze okaże...-Zmierzył mnie wymownie,a potem lekko się uśmiechnął.

-Master...-Irelka zaśmiała się.-Ty tu nie masz nic do gadania.

-No właśnie.-Uśmiechnąłem się szeroko.-No właśnie Yiuś,obiecałeś że kiedyś ubierzesz lateksowy strój pokojówki...

-Kiedyś...-Yi lekko się speszył.

-Trzymam za słowo.

-Ja też.-Irelka zachichotała.-Chodźcie,niech was uściskam.-Przytuliła nas obu.Miła Irelka?Dziwne...

Usiedliśmy sobie przy stole,a Irelka plotkowała z Syni,siedzącą obok Yiusia.Patrzył z lekkim uśmiechem na wszystkich.

-Ej no Jasiek,ty oszuście...-Zedo zmierzył mnie wymownie,a ja ma moment zaniemówiłem.-Miało być słodziutko,a jest gorzko...

-No właśnie Jasiek!Co to za fuszerka!?-Irelka także zmierzyła mnie wymownie.Doskonale wiedziałem czego chcą...

-Będziesz tak patrzył,czy mam wziąć całą wódkę i iść do domu?-Zed uśmiechnął się lekko.Inni także podłapali jego klimacik...

Złapałem Yi za brodę i przyciągnąłem do siebie,łącząc w namiętnym pocałunku.Yi objął mnie i w tym momencie byliśmy tylko ja i on...

Skończyliśmy pocałunek,nadal trzymając się za ręce pod stołem.Zedo zmierzył nas z uśmiechem i nagle Irelka zachichotała głośno.

-Nie pijemy wódki!Nie pijemy wódki!Pocalunek był za krótki!Nie pijemy wcale,nie pijemy wcale,Jasiek całuj ty cymbale!

-No dzięki.-Spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem.

-On jemu winien,on jemu winien...

-Dobra,dobra.-Mruknąłem.-Maru...-Nagle poczułem usta Yi ma swoich.

-Nie gadaj,tylko całuj...-Szepnął i znów połączył nasze usta.Tym  razem namiętniej.Pocałunek trwał dłużej...

Gdy odsunelismy się od siebie Zedo stwierdził,że powinniśmy wznieść toast...Wygląda na to,że jest duszą tej imprezy.

-No to za Yi i tego brzydala.Niech im się wiedzie!-Zedo wstał z toastem,a ja zmierzyłem go wymownie.

-I kto tu jest brzydalem...-Mruknąłem,a Yi zachichotał cicho.

Potem zaczęły się tańce i inne takie rzeczy.Parkietem władała głównie Irelka.Cysia próbowała wyciągnąć Aonka do tańca ale ten chyba zbyt mocno się wstydził.To słodkie...Szukałem wzrokiem Yiusia ale po chwili poczułem jak ktoś chwyta mnie za rękę.

-A ty czemu tak stoisz?-Syni zmierzyła mnie z uśmiechem.

-Szukałem Yi...-Naprawdę chciałem się do niego wtulić...

-Irelka porwała go do tańca,więc ja porywam Ciebie.Jak już szaleć to na bogato.

Potem Przetańczyłem z Irelka,Soraką i jeszcze wieloma innymi paniami.W końcu dotarłem do Yi.Staliśmy naprzeciw siebie,a wszyscy rozsunęli się,tworząc takie jakby kółko.

Złapałem Yi za rękę i ucałowałem ją.

-Zatańczysz?-Uśmiechnąłem się do niego,a on kiwnął głowa.

-Z Tobą zawsze.-Chwycił moje ręce i wtulił do mnie.Zaczęliśmy tańczyć przytuleni do siebie.Znów czułem się jakbyśmy byli sam na sam.Yi wtulił się w  moją szyję,a ja głaskałem go delikatnymi gestami w pasie.W końcu mogłem być blisko niego.

-Od kiedy tak dobrze tańczysz?-Zmierzył mnie z lekkim uśmiechem.-Nie deptasz mi po stopach...

-Trochę ćwiczyłem...-Złapałem się za szyję,a Yi zachichotał.

-Chłopcy,bo się trochę gorzko robi...-Syni zawołała,a ja spojrzałem Yi głęboko w oczy,a on uśmiechnął się i pocałował mnie.Towarzystwo znowu zaczęło szczebiotać,a ja głaskałem Yiusia po talii,kiwając się w tańcu.

Po chwili skończyliśmy tańczyć ale nadal trzymałem jego rękę.Potem Yiusia ktoś porwał do tańca a ja chciałem usunąć się w cień ale znów ktoś złapał mnie za rękę.Irelia.To mnie nie dziwi.
Znowu Przetańczyłem jakiś czas z falą niewiast,az w końcu na moment Rozejrzałem się za Yi.Siedzial przy stole i rozmawiał z Aonkiem.Chciałem podejść ale znowu mi nie wyszło...

*Yi*

-Patrz,rzucają Twoim lubym!-Irelka zaśmiała się,a ja spojrzałem na całą sytuację.
Zed ze swoją bandą,podrzucali Jasiem,krzycząc "Jasiek się żeni!"

-Tylko niech mu nie zrobią krzywdy.-Uśmiechnąłem się,widzac zakłopotanego Yasa.Biedak...

To wyglądało całkiem śmiesznie...

W końcu postawili go na ziemię.Wygladal na trochę przestraszonego ale uśmiechał się grzecznie.

-Nogi Ci poszły?-Uśmiechnąłem się gdy do mnie podszedł.

-Zaraz Tobie będą chodzić.-Podniósł mnie,a ja Zmierzyłem go z zaskoczeniem.-Ej Zedi,patrz mamy piłkę!

-Nnnieee...-Odparłem z zakłopotaniem i lekkim strachem.

-No przecież Tobą bym nie rzucił.-Yas spojrzał na mnie z lekkim usmiechem.-No co ty...-Po chwili zaczął całować mnie w szyję.Akurat tam gdzie mam łaskotki...

-Nie gilgaj mnie!-Zachichotałem,a on postawił mnie na ziemię.

-Może wyjdziemy się przewietrzyć?-Yas podał mi rękę,a ja Kiwnąłem głową.

-Doskonały pomysł...

Na dworze było chłodno ale przyjemnie.Porozmawialismy o wszystkim,obśmialiśmy sukienkę Irelki i takie tam.

-Yasuo,nie właź na tę rabatkę!-Skarciłem go.Zupełnie nie rozumiałem o co mu chodzi.

Po chwili wrócił z czymś za plecami.

-Co tam masz?-Zmierzyłem go,a on uśmiechnął się lekko i skłonił,wręczając mi białą różę.

-Mam dla ptysia coś ładnego...

-Jaka piękna...-Wziąłem kwiat w ręce i powąchałem.-Ale czy musiałeś akurat wyrywać go z rabatki...

-Wiesz,że ja...

-Tak,ze jesteś specyficzny.-Usmiechnalem się i podszedłem do niego,lekko całując.

-Robi się zimno...-Yas objął mnie ramieniem i wróciliśmy do środka.

Przyszło nam kroić tort.Irelka marudziła,ze chce go już zjeść,więc wziąłem noż,a Yas objął mnie w talii i wtulił głowę w moje ramię,łapiac mnie za dłonie.

-Bo jeszcze upuścisz.-Uśmiechnal się,szepcząc mi do ucha jakieś słodkie rzeczy.

-Na Twoje spodnie?Chętnie.-Pokazałem mu język i nacialem,znaczy razem nacielismy pierwszy kawałek tortu.

-Wiesz,że wtedy byś to zlizywał.-Pocałował mnie w ucho.

-Czy ja narzekam?

W końcu pokroiliśmy ten tort i moglismy na chwilę usiąść.

-Jadłeś coś wogole?Wygladasz na głodnego.-Yas zmierzył mnie,a potem mój talerz.

-No jadłem...Tylko,że Irelka wyciągnęła mnie do tańca...

-To nic.Zaraz Cię nakarmię.-Yas wziął mój talerz,a ja spojrzałem na niego.

-Nie jestem głodny...

-A ja wiem,że jesteś...

Przyniósł mi tyle jedzenia,ze starczyło by mi na cały tydzień...

-No,wcinaj.-Uśmiechnął się lekko.

-Nie zjem tyle...-Speszyłem się.

-To Ci pomogę.-Wziął widelec i zaczął mnie karmić.Wyszło tak,że karmiliśmy się nawzajem.To takie słodkie...

************************************
Oczepiny czas zacząć, jeah bby xd
*Aka Yas*

-Mmm...Biedny Zedo...-Skinalem głowa,patrzac na Irelkę,ktora leci po Xina,a Syni ciągnie Zeda za nogę,zdejmując mu spodnie.

-Taaa...Ale dobrze,ze go Irelka nie dorwała...-Yi uśmiechnął się lekko.

W końcu i Zed i Xin zostali w samych gaciach ale konkurencję wygrała Syni,więc będzie wojna jak nic.

Potem przyszła kolej na rzucanie welonem i inne takie tam...

-Uhuhu...-Irelka zachichotała,widząc Aonka i Cysię na środku.-Wy będziecie następni.
(Tak brzydale połapały welon i muszke!)
Chłopak trochę się speszył ale zatańczył z Cysia,a potem zniknęli w tle.
Ciekawie się zapowiada...

************************************
Chłopcy wrócili wieczorową porądo domku i Jasiek postanowił pokapac się w jacuzzi (tak kupili sobie i mają w łazience xD)wiec Yi do niego dołączył.

Yi wtulił się w moje ramię,a ja Usmiechnąłem się lekko i otuliłem go dłońmi.

-Ale dziś z Ciebie lizus...-Pocałowałem go w czoło,a potem poczułem jak podnosi głowę.

-A ty jesteś za miły...-Uśmiechnął sie,a ja złapałem go za policzki i spojrzałem mu w oczy.

-Bo jesteś najwspanialszym co mnie w życiu spotkało...nauczyłeś mnie kochać...

-Yas...-Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.Czy on płacze?-To takie słodkie...

-No ale nie musisz się rozklejac.-Pogłaskałem go po włosach,a on wtulił się w moje ramię.
Głaskałem go po plecach,az ponownie podniósł głowę i mnie pocałował.Robił to namiętnie,aż musiałem się oprzeć,zatapiając w wodę po samą szyję.

-Spraw,żebym krzyczał...-Usiadł mi na brzuchu i spojrzał mi głęboko w oczy,a ja westchnąłem i popchnąłem go na plecy,tak że oboje leżeliśmy w wodzie,zatopieni po szyję.Musnąłem jego usta,a on owinął się wokół mnie nogami.Nie mogłem się powstrzymać,zeby w niego nie wejść.Krzyknął cichutko i wtulił się w moje ramię,a ja zacząłem obcałowywać jego ciało,lekko pchając biodrami.Wiem,że go drażni jak chcę być delikatny i że uwielbia mocno ale dziś chcę go trochę podrażnić...

-Zrób ze mną co chcesz...-Jęknął mi do ucha,a ja klepnąłem go w pośladek.

-Sprawię,że poczujesz się kochany jak nigdy dotąd...-Wyszeptałem cicho,rozpuszczając jedną ręka włosy bo zaczęły mi się rozwalać.
Spędziliśmy w tej wodzie pozostałą część nocy,aż zaczęło powoli switać.

-Trzeba się zdrzemnąć...-Podniosłem go i poszedłem do sypialni.

-Masz rację...-Objął mnie ramionami.Usnął mi na rękach...

-Kochany...-Uśmiechnąłem się i położyłem go na Łóżku.Sam ułożyłem się obok,chłonąc zapach swieczek,jego skóry i pefrum...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro