Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 19

IDOTYCZNY SEN, ŁAPA I ROGACZ OPIEKUNOWIE, TAJEMNICZE PUDŁO,

LILY

Rudowłosa kobieta leżała na łóżku całkowicie naga. Za nią siedział długowłosy mężczyzna i całował ją po szyi. Drugi krótkowłosy lizał ją po muszelce, a kobieta cicho jęczała. 
Nagle scena się zmieniła i rudowłosa kobieta trzymała w ustach pytona długowłosego a krótkowłosemu delikatnie i ze czcią mu masowała.

Siedziałam na balkonie umieszczonym w moim małym biurze i rozmyślałam o kolejnym beznadziejnym i pełnym uniesienia śnie. Nawet gdy wyjechałam na te cholerne pięć lat to i tak mnie dręczyły. Miałam serdecznie dość tego uczucia,które żywiłam do tych dwóch nicponiów a które ciągle znajdowało lukę nieświadomości we śnie. Przez te sny oraz uczucie zdrady gdy próbowałam stworzyć nowy związek z innym mężczyzną nie byłam w stanie się w nic zaangażować. Miałam dwadzieścia pięć lat już i choć byłam matką i miałam spore znajomości czułam się samotna oraz sfrustrowana. Nie mogłam stworzyć żadnej nowej relacji bo w snach gdy tylko zapragnęłam czegoś więcej pojawiały się cholerne wizje z innego życia i czułam się po nich jak oszustka.

Kręcąc głową z niesmakiem ruszyłam do pokoju moich kochanych pociech. Otworzyłam je na oścież i weszłam do środka. Dwoje blondwłosych bliźniąt spało sobie jeszcze w najlepsze na dwupiętrowym łóżku z otwartymi ustami. Ten widok rozczulił mnie tak jak zawsze. Apollo i Stella byli naprawdę rozkosznie kiedy spali i tulili się do swoich misiów. Z uśmiechem na ustach podeszłam najpierw do córki, która spała na dolnym parterze łóżka i cichutko pochrapywała. Nachyliłam się lekko i ucałowalam Stellę w czółko jak zawsze gdy kładłam ich spać oraz budziłam
- Dzień dobry,gwiazdeczko - Powiedziałam gdy zielonooka otworzyła oczy.
- Cześć,mamuś - Uśmiechnęła się lekko.

Wspięłam się na górę by tą samą pobudkę zaserwować Apollu, który coś tam mruczał przez sen niezrozumiałego. Uśmiechając się szerzej ucałowałam synka w czółko
- Dzień dobry,słoneczko - Powiedziałam ze śmiechem gdy ten popatrzył na mnie niezadowolony. - Czas wstawać mali Huncwoci. Wasi ojcowie chrzestni za niedługo się zjawią.
Jakby ktoś usłyszał moje słowa po domu rozległ się odgłos który świadczył o podróży dzięki proszkowi Fiuu.
- Wujkowie! - Krzyknęli Apollo i Stella zrywając się z posłania. Synek tak się ucieszył że o mały włos nie zleciał z drabinki i gdym go nie przytrzymała to by sobie narobił z pewnością niemałe kuku.
Nim się jednak obejrzałam małe łobuzy zniknéły w salonie powodując tam nie mały wybuch radości.
- Część wam - Powiedziałam przytulając obu mężczyzn którzy dopiero po paru minutach zdołali się uwolnić od bliźniąt. Wyciągnęłam dyskretnie ich zmieszane zapachy nie mogąc się powstrzymać. James pachniał drzewem sandałowym,a Syriusz perfumem używanym ostatnio bardzo często przez Czarków o nazwie Wściekły Pies. Oszołomiona szybko się od nich odsunęłam i przybrałam lekki niewinny uśmiechem by niczego ta dwójka spryciuchow nie spostrzegła
- Hej Lily - Powiedzieli hurem również się uśmiechając.
- Mam nadzieję, że mogę wam zaufać i przypilnujecie tych małych narwanych Ewansow - Powiedzialam z rozbawieniem.
- Oczywiście, że zajmiemy się naszymi słodkimi szczeniaczkami - Powiedział Syriusz tarmosząc czuprynę Apolla, który ewidentnie nie zadowolony patrzył na swojego ojca chrzestnego jakby chciał go ugryź.
- No dobrze. Rezydencja do waszej dyspozycji kochani,ale żadnych niebezpiecznych numerów - Pokręciłam palcem ostrzegawczo przed całą czwórką a potem ucałowałam Stellę i Apolla na dowidzenia i teleportowałam się na ulice Pokątną gdzie miałam się spotkać z Dorcas.

SYRIUSZ

Po tym jak Lily zniknęła razem z James'em i maluchami poszliśmy do kuchni by zrobić śniadanie. James zajął się robieniem kanapek, a ja robieniem herbatki oraz kawy dla naszej czwórki. Apollo i Stella spokojnie przyglądali się naszym poczynaniom dając nam instrukcje gdzie w kuchni znajdowały się potrzebne akcesoria.  Ta dwójka pięciolatkow zdawała się być bardzo rozgarnięta na swój wiek i doskonale znali całe rozmieszczenie tego pomieszczenia mimo,że Lily i oni wprowadzili się tutaj zaledwie dwa dni temu.

Po zjedzeniu śniadania postanowiliśmy się rozejrzeć po tej dość obszernej rezydencji.
- Tu chyba nie powinniśmy wchodzić - Powiedział Apollo przy drzwiach na końcu trzeciego piętra. - To pokój mamy.

Stella spojrzała na swojego brata kpiąco a my z James'em wymieniliśmy rozbawione uśmiechy. W ciągu tych dwóch dni wiedzieliśmy doskonale, że Apollo był tym bardziej grzecznym bliźniakiem. Stella za to uwielbiała łamać każdą zasadę, którą ustanawiała Lily.
- Cykasz się - Powiedziała siostra swojego brata wyraźnie podpuszczając.
- Wcale nie - Oburzył się Apollo
- To w takim razie nic się nie stanie jak tu wejdziemy - Stwierdziła Stella i pchnęła drzwi.
- Jeśli mama się o tym dowie nie będzie zadowolona. Stella to bardzo zły pomysł.
- Cykor
- Nie jestem cykorem!

James i ja znów wymieniliśmy spojrzenia rozbawieni.
- Zrobimy tak. Chwilę się tylko rozejrzyjmy i spadamy - Stwierdził James wchodząc do środka a za nim ja wraz z naszymi chrześniakami.

Pokój Lily był w kolorze fuksji. Na samym wejściu rzuciły nam się właśnie te ściany oraz dość sporych rozmiarów łóżko zaścielone bordową pościelą oraz poduszkami. Po drugiej stronie po kroku stała spora biblioteczka z wieloma książkami. Jakże to typowo dla naszego koła książkowego. Obok zaś niej stało sporo pudeł na dość sporej komodzie. Jedno w szczególności zwróciło moją uwagę. Było obklejone złotawym papierem a na nim charakterystycznym dla Lily pismem pisało " Nie dotykać, bo łapy powyrywam".
- Nie wiem jak was,ale mnie ten napis nie zniechęca a bardziej kręci - Stwierdziłem uśmiechając się po huncwocku.
- No nie wiem... Nie powinno nas tu być a co dopiero zaglądać do czegoś co mama oznaczyła w taki sposób - Stwierdził znowu Apollo.
- Dałbyś spokój - Mruknęła Stella.
- To co mam ściągnąć to pudło ?- Spytałem zaciekawiony.
- Dawaj ! - Zawołali James i Stella a Apollo wiedząc, że został przegłosowany pokiwał niechętnie głową.

Z pomocą różdżki bezpiecznie zdjąłem pudło i zacząłem je skanować na obecność zaklęć obronnych. Gdy je złamałem otwarłem pudło i ukazał mi się w solidnej oprawie zeszyt a na nim wygramowane słowa " DZIENNIK LILY EVANS lata
1971-1983

- Fiu,fiu - Zagwizdał James - dwanaście  lat w jednym dzienniku? - zdziwił się
- To dość spory zeszyt- Stwierdziłem.
- Zobacz ostatni rok - Poprosił.
- Wiesz, że ona nas zamorduje - Spytałem równocześnie zaciekawiony ale również trochę niepewnie.
- Daj spokój. Może się w końcu dowiemy dlaczego tak uciekła.
- No dobra -  westchnąłem.

Zacząłem kartkować zeszyt do prawie końca ostatniej klasy

25 czerwca 1978 Piątek

Drogi dzienniczku,
Coraz bardziej jestem przerażona. Brzuch mam w kształcie kafla a urośnie pewnie jeszcze bardziej do porodu. W końcu spodziewam się bliźniąt. Oczywiście cieszę się, że będę miała dzieci nawet jeśli nie do końca tak jakbym chciała.
Jednak właściwie to nie bycie matką najbardziej mnie przeraża. Boję się ciepłych uczuć w stronę dwóch chłopców których sama popchnęłam ku sobie. Nie potrafię tego wyjaśnić ale ciągle gdy na nich przypadkiem spojrzę czuję okropne gorąco i jakbym się gotowała. To wszystko przez Pomfrey i jej głupie gadanie, że jakoby ja,James, Syriusz i ten dupek Cormiac jesteśmy reinkarnacją pierwszych rodzin czarodziejów. To okropne, że przez jej glupią opowiastke o dawnym trójkącie ja mam bardzo ale to w cholerę bardzo erotyczne sny w których główną rolę gra kobieta identyczna do mnie i faceci podobni do Syriusza oraz James'a. Mam tego dość. Nie pomagają nawet na to eliksiry słodkiego snu robione przez Seva.

Po przeczytaniu tej strony zamilknąłem i zapanowała przez chwilę cisza. W milczeniu schowałem dziennik Lily do pudła  zabezpieczyłem tymi samymi zaklęciami co były poprzednio i odłożyłem go na miejsce.
- Co to są erotyczne sny?- Spytał przerywając ciszę Apollo.

Zakrztusiłem się w tym momencie śliną. Lily nas zabije. Nie tylko za czytanie jej prywatnych zapisków ale również za podsuwanie niewygodnych pytań jej pięcioletnich dzieci. James zaczął mnie klepać mocno po plecach i nagłe ksztuszenie w końcu mi przeszło.
- Ten temat jest dla starszych ludzi - Powiedział James gdy opuściliśmy pokój panny Evans. - Zapomnijcie o tym, że kiedykolwiek weszliśmy do tego pokoju i czytaliśmy dziennik waszej matki. Nic jej o tym nie wdpominajcie bo wasza mama naprawdę się zdenerwuje.
- To samo mówiłem od początku - Burknął Apollo. - Słyszysz Stella? Masz być cicho.
- A odczep się - Mruknęła Stella nie zadowolona.


JAMES

Kiedy Lily wróciła było już po piętnastej i jedliśmy obiad. Nie wspominaliśmy już o notatce która przeczytaliśmy ale ciągle miałem w głowie, że nasza przyjaciółka się w nas zakochała i miała sny porno o naszej dwójce. Ja tak naprawdę nigdy nie przestałem kochać Lily mimo że związałem się mocno z Syriuszem. Jednak świadomość, że ona ma do nas pociąg była bardzo dziwna. Kiedy się żegnaliśmy odkryłem przyspieszone bicie serca na które wcześniej nie zwróciłem uwagi. W drodze do domu oboje z Syriuszem milczeliśmy,ale gdy tylko znaleźliśmy się za drzwiami Syriusz wybuchnął:
- Dajesz wiarę w to co właściwie przeczytaliśmy? O uczuciach Lily i tym wszystkim? Nie będziemy w stanie ukrywać tego że wiemy co się z nią działo bądź dalej dzieje!
- Wiem Syriuszu. Ale pamiętasz, że mimo tego że kocham ciebie ją też wciąż darze uczuciem?- Spytałem.
- Wiem. Ale ja jedyne co czuje to zmieszanie.  Znam cię James. Nigdy nie przestaniesz kochać Lily, ale kochasz też mnie i to że mną jesteś więc mi to nie przeszkadza.
- Cóż takich rewelacji nie codziennie człowiek się dowiaduje.


Po tej rozmowie pogrążeni w dalszych myślach  poszliśmy się umyć i spać.

*****
Przepraszam z góry za jakość tego rozdziału ale zepsuł mi się laptop i muszę pisać na telefonie co jest dla mnie trochę trudniejsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro