Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

*Yi*

Jakimś dziwnym trafem ocknąłem się w łóżku.Rozejrzałem się i okazało się,że było późne popołudnie.

-Przespałem cały dzień!?-Mruknąłem do siebie i zszedłem na dół.

Zastałem tam Yasuo,który coś czytał,więc postanowiłem się przywitać.

-E...Hej...

-Cześć Kurduplu-Odparł wesoło.

-Nie jestem kurduplem!-Burknąłem-Jestem szanowanym wojownikiem.

-Jak tam Twoja gęba?-Yas spytał z udawaną troską,a ja spojrzałem do lustra na moj czerwony policzek.

-Boli.-Mruknąłem.

-Cieszę się.Ból jest nie straszny wojownikom,prawda?

-Wyczuwam sarkazm.-Usmiechnąłem się wesoło-Następnym razem też tak dostaniesz.

-Pewnie nie trafisz,jak ty to zwykle...Dokładnie tak samo jak machasz mieczem.

-Zaraz tym mieczem dostaniesz!-Oburzyłem się.

-Nadstawisz drugi policzek?

-Pfffff...-Syknąłem i zmierzyłem go-Nie?

-Szkoda,bo bijesz jak baba.

Poszedłem po kawę do kuchni i po chwili odparłem.

-Wcale nie.To był tylko faul z Twojej strony.

-Bijesz jak baba i ciota.Nawet Cię do burdelu nie wpuszczą,bo pomyślą ze sie ośmiolatek zgubił.-Yas zarechotał.

-Już nie będę mówił jak ty bijesz.Tym razem nikogo nie ukatrupiłeś!

-Hm?

-Zapytaj Yone'a!

Yas utkwił we mnie spojrzenie i przekrzywił głowę.

-Naprawdę chciałeś być aż taki dobry w tym biciu!?-Ogarnął mnie nagle ogromny gniew.

-To nie Twoja sprawa-Yas znów mnie zmierzył.

-Bo to nie ja noszę krew na rękach...

-Odpierdol się.To już przeszłość.Kim ty jesteś,że będziesz mnie rozgrzeszał za moje błędy!?-Zmarszczył brwi i odłożył kubek.

-Przyznaj,że nosisz miano zdrajcy-Syknąłem-Twój "honor" nie pozwala Ci przełknąć prawdy,że Twoje,jak to ty mówisz błędy mogły wszystko obrócić w proch!Współczuję Twojemu bratu...

-Nie masz prawa wypominać mi co zrobilem źle!To nie twoja sprawa!-Yas zmierzył mnie swoim zabójczym spojrzeniem na specjalne okazje,co sprawiło że ledwo powstrzymałem atak śmiechu.

-Nawet teraz Twoje ego nie pozwala Ci przyznac,że nawaliłeś-Burknąłem.

-Dobrze!Skoro to Cię ucieszy:Tak Yi nawaliłem!Tak,kurwa nawaliłem!Więc odpuść sobie i przestań mnie za wszystko sądzić!-Przeciął mnie spojrzeniem.

-Nawet nie chciało Ci się tego naprawić.

-Niby jak do cholery!?Jak można próbować,skoro wszyscy Cię ścigają!?

-To już Twój problem.Ty zrobiłeś,to co zrobiłeś-Odparłem a Yas trzasnął drzwiami i wyszedł z pokoju.

Spojrzałem w tamta stronę i prychnąłem z pogardą.Resztę dnia spędziłem leniąc się w cholerę,ale Yasuo juz dziś nie zaszczycił mnie swą jakże,zdradziecką osobistoscią.

Dzien dobry xD Tak,tak wiem,że krotki,ale ma taki być,gdyż ponieważ to jest wstęp do jakże uroczej sytuacji *spoiler niewskazany*.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro