Rozdział XVI
Jak coś to ten filmik ma ukazywać to cos co Yi odpierdala po pokoju xD.Miłej lektury.
*Yi*
Siedzialem przy tym debilu,dopóki się nie ocknal.Nie wiem dlaczego.Coś poprostu kazało mi przy nim siedzieć.Zamknalem książkę,gdy zaczął mruczec i spojrzałem na niego.
-A jednak zyjesz-Zaczalem zlosliwie,patrząc jak leniwie przeciera oko.
-Dlaczego jesteś pierwszą rzeczą,która widzę po przebudzeniu?Czemu zawdzieczam ten zaszczyt?
-Chcialem poczytać,a ty akurat się tu napatoczyles-Odłożyłem książkę i poprawilem okulary.
-Uroczo.Mam nadzieję,że nie czytasz mojej epopei...Jeszcze depresji dostaniesz...
-Nie tknalbym jej nawet gdyby była ostatnia w tym pokoju-Mruknalem-Nieźle żeś się polamal.Bawiles się w samobójce?
-Chciałem wyciagnac twoja haczke.-Przeciagnal się i skrzywil z bolu-Czyżbyś się martwil?To słodkie.
Przewrocilem oczami i usiadlem obok.
-A teraz muszę cię nianczyc.
-Ta zamiana ról jest ekscytująca.Zdaje się,że niedawno to ja byłem na twoim miejscu.
-Nie licz,że będę twoim służącym-Zmierzyłem go-Ale jakbyś czegoś potrzebował to mów.
-Właściwie,to czekam na sniadanie-Uśmiechnął się w moja strone-Cos muszę jesc.
-Tyle mogę dla ciebie zrobić-Wstalem z krzesla z zamiarem wycieczki do kuchni.
-To może być przepiorka w sosie ziolowym plus bagietka czosnkowa,ale prosto z pieca i no nie wiem panna cotta z sosem truskawkowym...-Zachichotal.
-To ma być sniadanie czy obiad z trzech dań?Nie mam zamiaru spędzić całego dnia w kuchni.To co chcesz zjeść?Nie,nie homara tez nie dostaniesz.
-Zaskocz mnie -Odparł wesoło-Tylko bez wybielacza i Kreta,poproszę.
-Poczestuje cię jadem kiełbasianym,jak się nie zatkasz-Mruknalem zlosliwie i zszedlem na dół.
Gdy wróciłem Yass spojrzal na mnie wesoło,a jeszcze weselej na jedzenie,ktore nioslem.
-Mam nadzieję,że francuski piesek uraczy się tostem.-Odparlem dajac mu talerz-Karmić cię nie będę,jeść umiesz.
-Mi nie trzeba dwa razy powtarzac-ugryzl tosta-Bo widzisz Masterku:kto do roboty,ten do jedzenia.
-Ty juz po haczke szles...
-Rzucic w ciebie tym talerzem?
-Nie,dziękuję.-Odparlem-Zdaje mi się,że ty jesteś polamany,ale chyba czujesz się juz swietnie.
-Poczuje się swietnie jak nie bedziesz marudzic-Yasu westchnął i siegnal po książkę,otwierajac ja w zachwycie.
-Weź spal te erotyki-Oburzylem się.
-Może powinieneś je przeczytać?Poza tym ksiazek się nie pali.
-Okej,przeczytam to-Przyjalem jego słowa jako wyzwanie-I jak mi się nie spodoba to wyrzuce cała serię.
-Cieszę się,że bedziesz w końcu czytał jakieś normalne książki.-Odparł wesolo i podał mi pierwsza część-Milej zabawy.
-Nie będę teraz czytał.Mam mnóstwo rzeczy do zrobienia-Zmierzylem go.
-A no tak.Potem możesz wymasowac mi stopki.Albo coś innego...If you know what i mean (hehe xd)...
-Ciag się zboczencu.Idę się zająć ważnymi rzeczami,a ty sobie czytaj to gowno i nie przeszkadzaj mi chyba,że znajdziesz konkretny powód.
-Znowu będziesz fikal to swoja jogę?-Yasu zachichotal i zmierzył mnie,a ja oburzony udalem się w stronę drzwi.
-Tak.Oczyszczam duszę,nie tak jak ty niewdzieczna nierzadnico-Wyszlem,darzac tego zboczenca złośliwym usmieszkiem.
Gdy ogarnalem trochę dom, postanowilem pocwiczyc jogę.Włączyłem,więc muzykę i przyjalem pozycje lotosu,zapominając o całym swiecie.
*Yasuo*
Znad książki wyrwalo mnie jakieś koreanskie gowno.To pewnie ten idiota ćwiczy swoje wygibasy.Wspaniałe zawodzenie nie dawało mi w spokoju czytać,więc ręką,która mam jeszcze całą wziąłem miotle i zacząłem napiepszac w ścianę,w nadziei,że ten kretyn mnie usłyszy.Jednak po dłuższym,meczacym waleniu w ścianę nic się nie stało,więc postanowiłem wziąść sprawę w swoje rece i rzucić blatem w Masterka,który nie umie używać słuchawek.
Udało mi się wstac,co nie było przyjemne,ale potem poszło jak z gorki.Uchylilem cicho drzwi sąsiedniego pokoju i ukazał mi się Master tanczacy w dosc dziwny sposób,ktory był naprawde zabawny.W sumie jakby zaczął fikac w jakimś gejowskim animu,robiąc za stolik.Powstrzymywalem się od wybuchu śmiechu za każdym razem gdy wykonywal ten swój piruecik.W końcu nie wytrzymałem i zacząłem chichotac,jednoczesnie krzywiac się z bolu i po chwili obok mnie pojawil się rozgniewany Masterek.
-Co ty robisz!?Nie wolno ci wstawac!-Oburzyl się,a ja trochę się ogarnalem,chociaż nadal chciało mi się śmiać.
-Patrzę na twój piękny taniec.Wywijasz jak Ionianska Baletnica,kiedy cała sala biała tańczy w rytm Cypisa.
Yi zmarszczyl brwi,jak on to zwykle.
-Dlaczego mnie podgladasz!?Nudzi ci się!?
-A no.Nudzę się.A ty puszczasz jakieś koreanskie gowno.
-To nie jest koreanskie gowno,tylko koreanski pop (Tak,tak moje dzieci możecie mnie nienawidzić.Yi lubi kpop xD)
-Jeden pies.Chociaż nie,psy tez tam pewnie jedzą-Ziewnalem.
-Wracaj do łóżka!-Yi znow się oburzyl i zmierzył mnie spojrzeniem zabojcy-Bo cię do niego przywiaze!
-Aleś ty troskliwy,oh jeeej-Zaczalem chichotac.
-Tam,juz-Wskazał na łóżko-Bo nici z jedzenia.
-No dobra,nie bulwersuj się-Odparlem,wracając do łóżka-Prujesz się jak baba przed okresem.
-Nie pyskuj.-Prychnal poruszony,jak on to zwykle-I jak jeszcze raz zobaczę,że chodzisz,to złamie ci rękę do zestawu.
-Od kiedy się tak mna przejmujesz,Slodziutki?-Zmierzylem go pytająco.
-Bo nie bedzie mi miał kto pielic w ogrodku.Zresztą i tak po tobie nikt płakać nie będzie.
-Aleś ty miły-Rzuciłem zlosliwie-Czy mogę prosic o coś do zjedzenia?Może jakiś rosolek?
Master popatrzył na mnie jak na debila,ale westchnął i odparł.
-Nie ma sprawy.Z checia cię otruje-Usmiechnal się.
-To za ten koperek,prawda?
-Karma wraca.
-Nieprawda.Jakos nie widzę by wróciła.Gdzie masz tą swoją Karmę?
-Nie ta Karma,debilu...
-Wiem,sprawdzam twój poziom zmysłu humanisty.No,takie mocne 2/10.Chyba,że wolisz 6/9,to z chęcią ci je zaprezentuje.
-Potrzebny ci odwyk od Greja-Yi westchnął i znow mnie zmierzył,jakbym mu mieczobuty ukradł.
-A właśnie,zacząłeś czytać?-Zagadnalem wesoło.
-Mozna tak powiedzieć.Rzucilem okiem na kilka stron.Jak narazie nic specjalnego...Fabula chwilowo nie porywa,perspektywa do dupu,aw narracja...
-Umrę tu z glodu!-Przerwalem,nie mogąc słuchać jak udaje madrego-Niestety tylko ty możesz zaopatrzyć mnie w coś smacznego.No,dryptaj do kuchni.Możesz ubrać ładny fartuszek.Zawsze pocieszy oko.Aaaa najlepiej to sam fartuszek.
-Uzbroj się w cierpliwość.Cierpliwość jest cnotą.Dostaniesz jedzenie wtedy kiedy przyjdzie na nie czas.I bez matrymonialnych komentarzy.-Zmierzył mnie-Chyba,że ci poprawic i nagle PRZYPADKIEM wylecisz z okna.Cieszysz się?
-Zaiste piękna śmierć-Odparlem zlosliwie-Dramatyczny upadek z powodu nieszczesliwej miłosci.Ach ten eros...I przez to ostatnio jest taki ujemny przyrost naturalny...
-Na poezję cię wzięło, widzę?
-Oczywiscie,Masterku,kiedyś musi nadejść ten moment.
-Myslalem,że powiesz valar morghulis xD.
-Rosol ugotulis,bo cie pierdolnulis,dobrze?-Odparlem wesoło,wyganiajac go do kuchni-Sio juz!Brzydzisz mi krajobraz swoją ponurą miną.
-Dobra,tylko nic nie kombinuj.Jak zobaczę,że chodzisz,osobiście cię wykastruje,mam nadzieję,że zrozumiałeś?
-Co za brutalny czlowiek....Tak,zrozumiałem,w przeciwieństwie do ciebie i tego,że rosolek jeszcze nie w garnuszku.
Master uraczyl mnie swoim zabojczym usmiechem.
-Obyś się nie udlawil.
-To groźba?
-Oczywiście,pogadamy tak jak podniesiesz się z łóżka-Rzucił i wyszedł.
Potem dał mi długo oczekiwany rosół,marudzac że coś mu tam znowu nie pasuje,ale potem rozwinęła się calkiem miła rozmowa.
-Jak tam twoja nedzna dusza?-Masterek spytał z udawana troska i usadowil się obok.
-Dobrze.Pewnie nie tak zryta pozycją łabędzia i lotosu jak twoja,ale trzyma się świetnie-Rzucilem,dlubiac w misce z rosołem.
-Odczep się od tej jogi i nie baw się jedzeniem.Mamusia cię nie uczyła,że posilku się nie męczy,tylko się go je?-Zmierzył mnie stanowczo i westchnal oglądając okładkę pierwszej części epopeji o Greju.-Całkiem nieźle to-Odparl wesolo.
-Cieszę się,że ci się podoba-Odstawiłem miskę-Jak chcesz to możesz to ze mna poczytac.
-Ale ty to już czytałeś.Nie chcę spoilerow.
-Lubię tą część.Nie nie dostaniesz spoilerow,chyba że mnie wkurzysz.
-No dobra.Ale jak coś pisniesz to zginiesz.
-Wyluzuj-Oparlem się o poduszkę.
Potem zaczął nadchodzic sen,przerywany westchnieniami Masterka,że on też tak chce i zazdrości bohaterce,ale srednio ogarnalem o co chodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro