Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

٩(๑❛ᴗ❛๑)۶

(na zdjęciu Lime z Hello Venus, Yoona jest do niej podobna z wyglądu ^^)

~10~

Gdy znalazłam się przed wejściem do dobrze znanej mi galerii, bardzo szybko znalazłam jasnoniebieską czuprynę mojej przyjaciółki. Wei Hoon Jae miała na sobie jeansową, jasną kurtkę z kolorowymi przypinkami i kilkoma ćwiekami, czarną koszulkę i spódnicę w tym samym kolorze do kolan, jasnoniebieskie, pastelowe podkolanówki i czarne buty od mundurka. Jak zwykle kreowała się na uroczą, choć w sumie nie musiała. Potrafiła być ujmująca, szczególnie, gdy uśmiechała się od ucha do ucha, ale bójcie się, gdy zaczyna mówić. Może to trwać godzinami.

Ostatnie kilka metrów między nami pokonałam lekkim truchtem, jednak i tak mocno się zdyszałam. No bo nie moja wina, że nie umiałam odmówić chłopakom, że dołączę się do ćwiczeń na siłowni... damn it, żebym wiedziała, że to będzie takie męczące...

- No nareszcie! Gdzieś ty się tyle czasu podziewała? - Zapytała naburmuszona.

- P-przepraszam, Yoona... ale musiałam najpierw przejść przez piekło w wytwórni. Nie chcieli... mnie wypuścić - odpowiedziałam przyjaciółce, ledwo łapiąc oddech.

- Przecież mówiłaś, że masz dzisiaj wolne.

- To chłopaki nie chcieli mnie wypuścić pewni, że wybieram się na randkę zamiast spędzić czas wolny z nimi...

- Pff... hahaha, o mamuniu... to musiało być dobre przedstawienie! W takim razie chodź, to musi być najlepsza randka w życiu! - Zawołała ciągnąc mnie za nadgarstek w kierunku centrum handlowego.

~Yoona~

- Wreszcie mamy trochę czasu na babskie pogaduchy - powiedziałam sadzając ją naprzeciwko mnie w jednej z kawiarń. - Ta twoja praca... mnie wykończy.

- Haha, nie udawaj Morisa, bo ci nie wychodzi, pani przyszła doktor.

- A... Choa!

- No co? Przecież dostałaś się na upragnioną medycynę. Jakim cudem, nie mam pojęcia.

- To dzięki moim kochanym oppom! Mówię Ci, zabierz się za te dramy, co Ci pisałam! Lekarze przystojni jak gwiazdy k-popu! Co prawda, część aktorów to piosenkarze, ale to tylko kolejny powód, aby uwielbiać przemysł muzyczny! A jak idzie drama Binniemu? Nie przemęcza się, co? - Paplałam jak najęta wymachując rękami dookoła, ale przestałam, gdy Sao Hwa nie dawała oznak życia. - Słuchasz ty mnie?

- C-co? Przepraszam, wyłączyłam się.

- Właśnie widzę - odparłam z przekąsem. - Nadal się nie malujesz?

- Jak to nie, a to...

- Puder się nie liczy. Tusz do rzęs, cienie, szminka, perfumy, biżuteria, nie widzę tego u Ciebie. I ubrałabyś spódniczkę.

- Po pierwsze, to przed chwilą skończyłam pracę. Po drugie wiesz, że nie znoszę się stroić...

- Ta... a dla Twojej wiadomości, po świętach bronię swojej pracy. Dorwałam praktyki w Seulu! Uwierzysz?! Za niedługo będę mogła znaleźć informacje o klinice SM i będę mogła leczyć Oppę!

- Coś mi mówi, że i tak wylądowałabyś z tymi... no... trainee - powiedziała ciężko wzdychając. - SuJu ma już raczej pełne zaplecze.

- Vixx też miało, a patrzcie kto przede mną siedzi. Asystentka menadżera... a właśnie, który wpadł Ci w oko? - Zapytałam pochylając się konspiracyjnie do przodu. Za każdym razem, gdy próbowałam to z niej wyciągnąć, wykręcała się N-em albo innym członkiem zespołu, który woła ją z drugiego pokoju. Tym razem mi nie ucieknie!

- O-o czym ty mówisz! T-to są wszystko znajomości zawodowe...

- Srata tata.

- No, ale to prawda!

- Nana, nana, nana zjem banana.

- Yoona!

- To ty, mi się nie wygłupiaj. Któryś musiał Ci się wyryć w pamięci - powiedziałam patrząc jej głęboko w oczy. Zobaczyłam to, na ułamek sekundy, jedną milionową milionowej sekundy, jej oczy się zamgliły, odnalazła w myślach kogoś kto się tam zagnieździł. Jej palce nerwowo zastukały dwa razy w blat, kąciki ust lekko podniosły się do góry, policzki się zaczerwieniły. O tak, jeden z tej szóstki wpadł jej w oko. I do końca tego popołudnia będę wiedzieć wszystko, co będzie musiała zrobić, aby nie przechodził obok niej obojętnie. JA nie dam rady?! - No dawaj, który to?

- Ż-żaden. Ekhem, żaden. Hyukkie to nasze małe dziecko, N zachowuje się jak kobieta po trzydziestce zawzięcie mówiąca, że ma dwadzieścia...

- Stop! Tłumaczysz się Choa... ojojojojoj... co się dzieje?

- Nic - powiedziała stanowczo, machnęłam ręką wołając do nas kelnerkę.

- Przecież i tak się dowiem. Nawet jeśli nic mi nie powiesz. Bo kto nazywa swoje zwierzątko Xiu...

- Sz...! - Zaszumiała zakrywając mi usta dłonią. - T-to chwilowa słabość.

- Rozumiem. Musiałaś się stać Starlight. Ryzyko zawodowe, a skoro tam się znajduje Twój bias, to naturalna kolej rzeczy.

- Co podać? - Zapytała nas kelnerka. Czas zacząć mój plan.

- Miętowe latte dla koleżanki z ciastkiem czekoladowym, a dla mnie... czekolada na gorąco z cynamonem, malinami, kokosem, dużą ilością śmietany miętowej.

- Dobrze, zaraz podam - odpowiedziała zapisując zamówienie i zniknęła nam z oczu.

- Yoona...

- Zanim zaczniesz narzekać - powiedziałam prostując się i wyciągając lewą rękę w nakazującym ciszę geście. - Khy, masz wielkie cienie pod oczami, biegasz nieobecnym wzrokiem po pomieszczeniu, jakby coś się miało zaraz stać, jesteś blada jak ściana i schudłaś odkąd ostatni raz Cię widziałam. A spotkałyśmy się pod koniec sierpnia i nie było Ci nic do zarzucenia. Ostatnie dni dały Ci w kość, więc potrzebujesz sporego zastrzyku energii. Mięta uspokoi nerwy, kawa obudzi, a ciastkiem uzupełnisz niedobór kalorii. Żadnego ale. Ja stawiam, zamówienie odebrali, masz pecha. Musisz zastosować się do zaleceń lekarza. Dzisiaj kładziesz się spać PRZED północą. Tak w okolicach 22. Inaczej nie będą mieć z Ciebie pożytku. Mówiłaś, że przyjęli Twój tekst. Kiedy będę mogła go usłyszeć? Teraz na koncercie? Ah... nie mogę uwierzyć, że comeback za tydzień... dostałam vipowski bilet, więc tym bardziej nie odpuszczę.

- Stop! Nie nadążam.

- Krócej już tego nie powiem. Poza tym... na prawdę uważasz, że nie potrzebujesz niczego więcej do ubioru? Co założysz na wielką premierę? - Zapytałam wskazując skromne dwie siatki przyjaciółki, gdy ja miałam ich na krześle obok z dziesięć.

- Nie mam pojęcia, o co wam chodzi - zrobiłam pytającą minę ze względu na liczbę mnogą - ty, stylistki i wujek, który kazał mi się z niektórymi spotkać. Nie rozumiem, czemu wszyscy każecie mi się stroić!

- Pabo, wiesz co za święto jest 10 listopada?

- Długo oczekiwany comeback? Nie mam pojęcia! - Krzyknęła odrobinę naburmuszona. Zanim jej odpowiedziałam Choa przyssała się do swojej kawy.

- Jung Taekwoon ma urodziny 10 listopada, trzy dni przed twoimi. Jest Leo Day, jedno z siedmiu świąt Starlights! Jak możesz nie wiedzieć, że jeden z nich ma urodziny?

- Jakoś tak wypadło mi z głowy... pamiętam, że Binnie ma we wrześniu, a Ravi 15 lutego... a Hyukkie pięć dni po urodzinach Hakyeon'a...

- Zapamiętałaś czterech z sześciu, brawo. Ale to raczej mało. Poza tym, zainteresowałaś się ich najbliższym otoczeniem chodź trochę?

- A co to ma do rzeczy?! Przecież nie wyjdę na scenę, a jeśli zrobią imprezę, to kameralną i nie muszę wyglądać jak choinka.

- Dobra, powiem to inaczej. Chodzisz za nimi jak cień. Jesteś wszędzie tam, gdzie i oni. Na razie nie różnisz niczym więcej niż przeciętna asystentka, a ty asystujesz VIXX! Musisz się jakoś wyróżnić. Gdy wejdziesz za kulisy Music Banku, Inkigayo czy innego muzycznego show, od razu Cię wyrzucą i chłopaki będą musieli Cię bronić. A tego raczej nie chcesz. W takim razie, kończ to ciastko i idziemy dalej! Jak na razie Twoja randka chyba nie przebiega najlepiej - zaśmiałam się. Choa w odpowiedzi coś niewyraźnie mruknęła pod nosem, ale chwilę później obie z uśmiechami na twarzy ruszyłyśmy w dalszą drogę po sklepach.

Ciągnęłam ją od jednej do drugiej wystawy nie dając czasu na odpoczynek. Po godzinie rozsiadłyśmy się na jednej z ławek. Z triumfem na twarzy spoglądałam na najnowszą zdobycz Sao Hwy, pierwszą sukienkę tego dnia. Prosta, po kolana, jasnoszara z krótkim rękawem i białym kołnierzykiem wąska, rozszerzająca się w talii.

- Widzisz? Jednak możesz kupić sukienkę.

- Przestań - po przyjacielsku uderzyła mnie w ramię - i tak nie będę miała okazji, aby ją włożyć.

- Urodziny Taekwoona oppy, na nie ją ubierzesz.

- Nie poddasz się, co? - Choa ciężko westchnęła. - W takim razie mam do Ciebie jeszcze jedną sprawę, zanim mnie odwieziesz.

- Tak szybko? - Zajęczałam jej nad uchem, robiąc minę zbitego psa. - Tyle czasu się nie widziałyśmy! Choa, jesteś okropna~ nie dałaś mi się sobą nacieszyć, a teraz mam oddać nie przygotowaną Ciebie szóstce chłopaków?! No chyba sobie śnisz! Została nam jeszcze bielizna, no i cokolwiek, co mogłoby spodobać się Twojemu wybrankowi!

- Yoona! Daj spokój...to na nic. Spędziliśmy razem tyle czasu, że jakby jakiemuś na mnie zależało w ten sposób już dawno bym wiedziała. Uwierz mi, to nie jest dyskretna banda idiotów.

- Ty. Byś. Zauważyła? - Zaakcentowałam tłumiąc śmiech. - A kto Ci pomógł z Hyon Soo? Jesteś ślepa jak kret i gorzej!

- Nie przypominaj mi o nim - powiedziała spuszczając głowę. No niby wiem, że nie ma zbyt dobrego stosunku względem byłego, ale że aż taki? Wszystkiego mi chyba w takim razie nie powiedziała. Zanim zdążyłam się odezwać Choa zaczęła swoją tyradę. - A jeśli już poruszyłaś temat urodzin, to pomożesz mi wybrać prezent dla Leo-SSI - zaakcentowała zwrot grzecznościowy. Jeśli cały czas mówi do nich tak łopatologicznie to się nie dziwię, że ma złe stosunki...

- Pod jednym warunkiem.

- Tak?

- Od tej chwili, skończysz ze swoim poważnym tonem w ich obecności! Nie wiem, czy Ci każą, ale powinnaś do nich mówić oppa. Przecież spędzasz z nimi mnóstwo czasu prywatnie, to dziwne jeśli non stop zwracasz się do nich tak mocno formalnie... omo! Chyba nie mówisz do każdego "-nim", prawda? Chyba tak Cię nie powaliło? Przecież między wami nie ma tak dużej różnicy ani wieku, ani pozycji...

- Używam "-ssi", aż tak to mnie nie porąbało, Yoona. Mówię do nich tak jak tego wymaga sytuacja...

- Ta, a ani jeden nie jest oppą, już ja Cię znam. No trudno, chodźmy poszukać prezentu dla Romea.

- L.E.O. - przeliterowała zła - nie myl przezwisk. - Wzruszyłam ramionami i ze wszystkimi naszymi torbami ruszyłyśmy dalej.

- To co chcesz mu kupić? Obeszłyśmy ze dwadzieścia sklepów, a ty nadal nic nie masz. Mówiłam, Ci aby kupić tamten krawat albo tę bluzę z miśkiem.

- Wątpię, aby podobał mu się krawat, który psika wodą... to jest Leo, a nie Ken albo Hyuk.

- Jesteś tak samo mało zabawna, co Leo albo N. A Ravi to w ogóle wygłupia się czasem?

- Jak na razie to tylko Ken udawał zawał, a ja oblałam Raviego wodą... w sumie to spokojnie było.

- Ludzie! Podmienili mi zespół! Źle na nich działasz, znormalnieli - powiedziałam udając przerażenie. Choa przewróciła oczami lekko się uśmiechając - kupno prezentu dla faceta nie może być tak trudne! Pomyślmy, co mógłby chcieć nasz elegancki Leo... wiem! - Klasnęłam w dłonie odwracając się przodem do przyjaciółki. - Kupujemy szczeniaczka! Chodź! Przed chwilą mijałyśmy zoologiczny...

- Nie wolno im mieć zwierząt, nikt nie byłby w stanie się nim zająć - powiedziała łapiąc mnie za ramiona skutecznie unieruchamiając.

- He? A to był taki świetny pomysł... matko kochana! Co my zrobimy?! Perfum nie, ubrań też nie, bo po co miałabyś sprawdzić rozmiary ich ubrań...

- Yoona!

-...płyta z muzyką odpada, pewnie ma wszystkie co by chciał, fortepianu do dormu nie kupisz, kwiaty są dla kobiet, szczeniaczek albo mały kotek też odpada - rzuciłam jej mordercze spojrzenie - z resztą pewnie i tak nie wiesz za dużo o tym, co ma w szafie, szufladach i tak dalej. Bo to nie tak, że pierwsze co zrobić powinnaś to wywrócić mieszkanie do góry nogami, by się dowiedzieć co kto lubi...

- Kocham Cię, ale skończ - powiedziała ciężko wzdychając - ch-chyba mam pomysł - odwróciłam się do niej przodem - wiesz może gdzie znajdę jakieś ładne maski na twarz? Ostatnio, gdy wychodziliśmy do wytwórni nie umiał swojej znaleźć.

- S-serio? Chodź tu, znajdziemy jakąś ciekawą z materiału - weszłyśmy razem do małego sklepiku. Coś mi się wierzyć nie chciało, ale skoro uważa, że to będzie odpowiednie...

~Choa~

Sklep, do którego zaprowadziła mnie przyjaciółka w głównej mierze był zabawkowym. Mimo to udało nam się wybrać prezent, choć Yoona kręciła non stop nosem. Ale prezent powinien być praktyczny, to moja zasada, przy okazji lekki dla dającego i obdarowanego... kiedy chciałyśmy iść do kasy Yoona zapiszczała jak mała dziewczynka na widok jednego z pluszaków. Westchnęłam tylko idąc za nią w kierunku wielkiej pandy.

- Chcę ją! Jest urocza! - Zapiszczała Yoona.

- A gdzie ją dasz... może ta mniejsza? - Spytałam wskazując pluszaka wielkości lampki na biórko.

- Ła... ona też jest uroooooooooocza! - Jej oczy świeciły się jak gwiazdy. Zaśmiałam się całkiem głośno na jej widok.

- Sao Hwa-ssi? - Odezwał się za mną niepewny męski głos. Wraz z Yooną odwróciłyśmy się.

- Oppa...? - Spytałam niepewnie. Chwilę później chłopak zrzucił kaptur pozwalając mi zobaczyć swoją twarz. D.O. jak byk!

- Ła, mamy szczęście prawda, Xiumin-hyung? To musi być przeznaczenie!

- Z tego, co wiem to ostatnio miałeś za złe Sehunowi, że się wydziera - odparł zaczepnie jego towarzysz wyłaniając się zza pleców młodszego. - Miło Cię znowu widzieć.

- C-co, nie, nie... przyjemność po mojej stronie. Dziękuję za pomoc tamtego dnia - powiedziałam szybko odkłaniając się tamtej dwójce. Czułam na sobie oskarżycielski wzrok Yoony. - To moja przyjaciółka...

- Wei Hoon Jae, do usług.

- D.O./Xiumin - odpowiedzieli jednocześnie.

- Co was tutaj sprowadza? - Spytałam.

- Za niedługo święta i chcieliśmy coś posłać na gwiazdkę Luhanowi - powiedział Xiumin przyglądając się pluszakom koło nas - pomyśleliśmy o czymś małym i uroczym.

- Oraz pluszowym - D.O. obdarzył nas firmowym uśmiechem.

- Oh, co powiecie na to? - Zapytała Yoona przejmując pałeczkę dotyczącą konwersacji. Co jak co, ale kpop i wszystko, co urocze to ona ma w małym palcu.

Wybór pluszaka dla Luhana zajął nam kolejną godzinę. Głównie dzięki znajomości tematu mojej przyjaciółki, stanęło na małym, niebieskim koali, który był bardzo mięciutki i uroczy. Prezent dla Leo również wyewoluował i kupiłyśmy z Yooną uroczego, pluszowego szczeniaczka.

- Jeszcze raz dziękujemy za pomoc, Sao Hwa-ssi. Niestety musimy już iść. - Powiedział D.O. zakładając z powrotem kaptur.

- N-nie ma o czym mówić! Mamy nadzieję, że mu się spodoba. I tak byłam wam coś winna - dodałam ciszej.

- Podziękuj od nas swojej przyjaciółce. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia, Xiumin-oppa, D.O.-oppa! - Powiedziałam trochę głośniej machając do oddalających się chłopaków.

- Oppa? - Usłyszałam załamany głos tuż za mną. Odskoczyłam jak oparzona. Odwróciłam się i zobaczyłam Hongbina. Zrobiłam kilka kroków w tył.

- Hongbin-ssi...?

- Choa! Już jestem~! - Zawołała Yoona wychodząc ze sklepu z wielką pandą. - Chłopaki już nas zostawili? Cóż za dżentelmeni... następnym razem musimy iść na kawę... Hiaaaaaa!

- Yoona! - Krzyknęłam ciut za głośno. - Nie chcę mieć problemów!

- Tak, my też - mruknął chłopak nie w sosie, dyskretnie wskazując za siebie na pozostałych.

--------------------------------
ponad 2000 słów! Łoł, dziękuje za wasze wsparcie. Jakie są wasze odczucia, co do Yoony?

(っ≧ω≦)っ

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro