Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zdjęcia i czy ktoś widział Hyuka?!

~13~

- Choa, nie zapomnij o naszych gościach - powiedział wujek robiąc cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie.

- Oczywiście, zadbam o wszystko. Myślisz, że dziesięciominutowe spotkanie wystarczy?

- Powinno - odparł na spokojnie lustrując mnie od stóp do głów. - Powinnaś ubrać coś bardziej... nie wiem, kobiecego?

- Och, wujku! Przebiorę się później. Tuż przed przyjęciem - powiedziałam wywracając oczami.

- Dobrze, idę porozmawiać z technikami.

- Sprawdzę postępy u chłopaków - odkłoniłam się delikatnie wujkowi i poszłam w swoją stronę.

Weszłam do garderoby zespołu, gdzie przywitał mnie ruch. Chłopaki nie wykazywali żadnego zmęczenia, choć niedawno skończyli próbę na scenie. Hyuk i Ken biegali w kółko robiąc zdjęcia polaroidem, Leo powtarzał ruchy, z którymi miał problemy pod okiem N-a, Ravi rozgrzewał gardło, a Hongbin siedział przed toaletką oddany w ręce mnóstwa stylistów. Sprawdziłam czy są wszystkie stroje i ilość napojów, które były dla nich przygotowane.

- Przynieście jeszcze dwa energetyki, jakieś owoce też by się przydały - powiedziałam do jednego z ludzi odpowiedzialnych za zapasy. - Gdzie są ich ręczniki? Och, błagam, nie ma białych? No, te różowe mogą zostać tu, ale te połóżcie na scenie. Dobrze... wszystko jest. Teraz tylko muszę sprawdzi...

- Noona! Choa-noona! Czemu się nie przebierzesz? Powinnaś się ładniej ubrać - powiedział naburmuszony Hyuk.

- Później.

- Nie, lepiej zajmiemy się Tobą teraz.

- Ken-ssi... na prawdę, mam jeszcze sporo do ob...

- Przepraszam! Jest może ktoś z was wolny?! Trzeba się zająć naszą panią menadżer! - Zawołał Jaehwan.

- Mówiłam wam, że...

- Już idę! O, Che-nim proszę tutaj.

- Kiedy ja... - jednak nie dane im było się dłużej stawiać.

Dziewczyna w moim wzroście, z burzą rudych loków pociągnęła mnie w stronę drugiej toaletki. Potem zastawiła mnie parawanem i się zaczęło. Najpierw kazała mi się ubrać, ale zamiast sukienki, którą wybrałam z Yooną dostałam inną. Jak się okazało szytą na miarę, ciemnogranatową o prostym kroju, z przodu po lewej stronie i z tyłu na całych plecach, złotą nitką został wyszyty Rovix, maskotka zespołu. Dostałam do tego delikatny złoty naszyjnik i oficjalną bransoletkę, która ukazała się wraz z najnowszym albumem. Potem rudowłosa zabrała się za mój makijaż. Od pudru kręciło mi się w nosie, ilość nałożonych specyfików przechodziła moje oczekiwania i nie miałam pojęcia ile tego miałam nałożone. Choć w lustrze nie wyglądałam wiele inaczej. Włosy zostały zebrane w niski kucyk, który miałam nosić przerzucony przez ramię. Na nogi miałam założone nowe buty na obcasie, dopasowane kolorystycznie do sukienki.

- Tego jest za dużo... - zamarudziłam spoglądając w lustro.

- Ken-ssi, skończone! Możecie ją zobaczyć! - Zawołała do chłopaków odsuwając parawan.

Speszyłam się, natrętnie wpatrywałam się w czubki nowych butów, dopóki stylistka sama nie podniosła mi głowy za podbródek i zmusiła do konfrontacji z ich spojrzeniami. Ravi i Hyuk wybałuszyli oczy, Ken uśmiechał się do mnie, jak głupi do sera, Hongbin wydawał się zaskoczony, Leo chyba nie zwrócił większej uwagi na całe zamieszanie, bo spoglądał w całkiem innym kierunku ze słuchawkami na uszach, a N zakrywał twarz telefonem. Ciche kliknięcie upewniło mnie tylko w tym, że zrobił mi zdjęcie.

- HAKYEON-SSI! Masz to usunąć! - Krzyknęłam idąc, cała czerwona w jego stronę.

- Hongbin, bierz aparat! Zrób nam zdjęcie! - Zawołał w odpowiedzi N, zamykając mnie w uścisku.

Poczym, sprawnie okręcił mną dookoła i kiedy Binnie nacisnął spust byłam przytulana od tyłu przez lidera.

- Ja też chcę! - Zawołali Ken z Hyukiem jednocześnie. Zanim ustalili między sobą, który pierwszy sobie zrobi zdjęcie, od uścisku lidera uratował mnie Ravi.

- Uśmiech, proszę - powiedział do mnie kładąc mi dłoń na ramieniu w braterskim geście.

- Ha! Noona jest moja! - Zawołał maknae rzucając mi się na szyję.

- D-dusisz mnie...

- Przepraszam! - Powiedział rozluźniając uścisk, ale nadal miałam jego ręce splecione na ramionach. Uśmiechnęłam się słabo, gdy Hongbin zwrócił mi na to uwagę.

- Choa-ya, jak się uśmiechasz jesteś jeszcze słooodsza - odparł Ken wsadzając swoje dwa palce wskazujące w kąciki moich ust wyginając je lekko do góry.

- Ken-ssi...

- Nic nie mów tylko zrób coś uroczego! - Odparł wpatrując się w obiektyw aparatu.

Po chwili ociągania zrobiłam to, o co prosił. Nieśmiało się uśmiechnęłam przykładając otwarte dłonie do twarzy. Ken obok mnie zrobił tą samą pozę. Nigdy nie będę w stanie robić tego z taką samą śmiałością, co on...

- Nie ma tego dobrego, ja też chce zdjęcie z menadżerką - zamarudził Binnie.

Przekazał aparat N-owi, po czym stanął tuż za mną. Bez ostrzeżenia kucnął i podniósł mnie na rękach, jak księżniczkę lub pannę młodą.

- Binnie! - Zawołałam wystraszona. - O-odstaw mnie.

- Nie - powiedział szczerząc się w stronę obiektywu. Spaliłam buraka.

- Teraz z Leo! - Zarządził N.

Pisnęłam, gdy Hongbin zaczął iść ze mną w kierunku starszego kolegi. Postawił mnie tuż przed nim. Spuściłam głowę i jeszcze bardziej się zmieszałam. Leo ze swoim stoickim spokojem objął mnie w pasie podobnie do tego jak wcześniej N, jednak ostrożniej, uścisk był o wiele delikatniejszy. Swoją głowę oparł o moją. Teraz pewnie byłam czerwieńsza od pomidora. Zakryłam twarz dłońmi. Nawet nie wiem, który nacisnął spust migawki.

- Koniec tego dobrego, zaraz mamy spotkanie ze Starlights~! - Powiedział wesoło N, gdy wyplątałam się z uścisku Taekwoona.

- M-musze się czegoś napić - powiedziałam szybko, wychodząc z pomieszczenia.

Boże, jak mi serce wali. Odeszłam kawałek po czym usiadłam wśród techników. Oddychaj, oddychaj... po pięciu minutach byłam gotowa, na stawienie czoła grupie rozemocjonowanych fanek. A przynajmniej tak myślałam.

Spośród osób, które zdobyły vipowskie bilety wylosowano sześć, które mogły porozmawiać z zespołem tuż przed ich wyjściem na scenę. Wśród nich była oczywiście Yoona, ale musiałyśmy udawać, że w ogóle się nie znamy. Niestety oprócz niej miałam "przyjemność" znać jeszcze jedną osobę...

Ale po kolei.

Gdy upewniłam się, że wszystko u chłopaków gra. Razem z dwójką ochroniarzy podeszłam do rozchichotanych dziewczyn. W ręce trzymałam podkładkę z listą dopuszczonych Starlight. Odkaszlnęłam delikatnie zanim zwróciłam się do niecierpliwych fanek.

- Zanim zobaczycie się z zespołem, chciałabym wam przeczytać kilka zasad - powiedziałam formalnie, stanowczym głosem. - Żadnych nadmiernych pisków, krzyków oraz obściskiwania się. Możecie się do nich przytulić, porozmawiać, zrobić sobie wspólne zdjęcie, ale nic więcej. Nie wolno pytać wam jedynie ich o jakiekolwiek osobiste sprawy. Będziecie mieć dziesięć minut, aby z nimi na spokojnie porozmawiać. Wszystko jasne? Tak? To dobrze...

- Zaczekaj no, kim ty jesteś? - Zapytała dziewczyna stojąca na samym przodzie. Miała długie, pofalowane, czarne włosy, mocny makijaż, paznokcie pomalowane na ciemny granatowy kolor. Ubrana była w przykrótką spódniczkę z jeansu oraz luźną, czarną koszulkę na ramiączkach. W ręce bawiła się najnowszym smartfonem, a przez ramię miała przerzuconą dobrze znaną mi torebkę z centrum handlowego.

- Asystentką ich menadżera - powiedziałam nie dając zbić się z pantykału. - Gdy przeczytam wasze nazwisko możecie wejść do środka. Zespół już na was czeka.

- Don Sue woon - obok mnie przeszła "awanturnica" prychając z pogardą w moim kierunku.

Reszta dziewczyn nie miała do mnie nic albo się z tym nie obnosiła. Z Yooną nawiązałyśmy krótki kontakt wzrokowy, gdy wchodziła jako przedostatnia osoba do pomieszczenia. Chłopaki grzecznie stali w rzędzie gotowi na przywitanie, gdy zamknęłam za sobą drzwi rozbrzmiało donośne: "We are real V. V. I. X. X. Vixx imnida". Fanki z cichutkimi piskami, całe poddenerwowane zaczęły pierwsze nieśmiałe rozmowy poza dwójką. Moją przyjaciółką, która z większością zdążyła przełamać pierwsze lody i Sue Woon.

- To dla Ciebie oppa. Wszystkiego najlepszego - powiedziała szczerząc się do Leo.

Lekko zakłopotany przyjął paczuszkę odkładając, ją na stolik obok. Większość czasu rozmawiała tylko z nim nie dopuszczając innych dziewczyn nawet do głosu. Chłopaki zaczęli się tym nieco denerwować, ja też, przez co miła atmosfera stawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Wtedy na scenę wkroczyła moja przyjaciółka.

- Leo-oppa! Gratuluję 26 urodzin! Mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie? - Spytała łapiąc go za ramię.

- Nie widzisz, że rozma...

- On nie jest Twój - powiedziała cicho, ale wystarczająco głośno i dobitnie, aby druga się zamknęła.

Leo tylko przytaknął. Po chwili porozmawiał również z pozostałymi, które wręczyły mu do rąk własnych wspólny prezent od fanek. Atmosfera się lekko poprawiła. Tuż przed wyjściem zrobiłam im wspólne zdjęcie. Nie umknęło mi, że Sue Woon stała tak blisko Taekwoona, że prawie leżała mu na ręce. Zacisnęłam tylko zęby. To nic złego...

Po krótkim pożegnaniu, zaprowadziłam je do specjalnie wyznaczonej strefy dla "vipów". Szybko zostały otoczone przez pozostałe. Zostawiłam je same i wróciłam za scenę. Miałam jeszcze kilka rzeczy do sprawdzenia.

Występ odbył się bez przeszkód, podczas jednej z dłuższych przerw daliśmy Leo tort urodzinowy i zespół złożył mu szybkie życzenia przed kamerą. Potem wrócili na scenę, dokończyli koncert, podziękowali Starlights.

Schodząc ze sceny chłopaki jeszcze raz poprzybijali piątki grupce rozradowanych fanów. Idąc korytarzem za nimi, w pewnym momencie zaplątałam sobie kostkę w leżące na ziemi kable. Na me nieszczęście nie zwróciłam na to uwagi i robiąc następny krok, poleciałam w przód. Pech mnie nie opuszcza, a jak! Bo oprócz tego, że niezdarnie zderzyłam się z Leo i chłopak musiał mnie przytrzymać, abym nie upadła na ziemię, to całe zdarzenie działo się na oczach Sue woon i najwidoczniej jej koleżanek. Oburzone spojrzenie wymieszane z pogardą oraz tamowanym śmiechem utwierdziło mnie w przekonaniu, iż te Starlight nie zostawią mnie w spokoju.

- Wszystko w porządku, przepraszam za kłopot - powiedziałam formalnie w stronę Leo, gdy upewniłam się, że wyswobodziłam nogę z kabli.
Taekwoon tylko przytaknął ruchem głowy i wrócił do przerwanej czynności, bez słowa.

***

- To był dłuuugiii dzień - powiedziałam siadając wygodnie w samochodzie.

- Bardzo dobrze sobie poradziłaś - powiedział wujek odpalając silnik. - To gdzie jedziemy?

- Do domu~!

- Na kurczaka!

- Ravi, ty zawsze chcesz kurczaka.

- Masz coś przeciwko, Hyung?

- Może zapytajmy Leo, na co ma ochotę, co dzieci?

- Tak, omma! - N-owi odpowiedział męski chórek.

- Na kawę - odpowiedział spokojnie, rzucając spojrzenie na pudełko, które trzymałam na kolanach.

- Ach, nie wiem, czy będziemy mogli go zjeść w kawiarni. Odniosę go do dormu, zjemy jak wrócicie.

- Weźmiemy Ci coś na wynos, co nie chłopaki?

- Jasne! - Odpowiedzieli wesoło każdy na swój sposób.

- To do zobaczenia - powiedziałam wychodząc z auta przed blokiem.

Szybko weszłam do mieszkania. Tort schowałam do lodówki i zabrałam się za szykowanie przyjęcia. Spod blatu w kuchni wyciągnęłam reklamówki z dekoracjami. Zawiesiłam kilka serpentyn, rozłożyłam kolorowe czapeczki - pomysł Kena i Hyuka. Z pokoju wyciągnęłam prezenty, które wcześniej tam schowaliśmy, aby Leo ich nie znalazł. Potem rozejrzałam się po gotowym salonie. Zadowolona z efektów wróciłam do kuchni i wyciągnęłam tort z lodówki, zaraz po tym, jak Flower Dołeczki Boy wysłał mi wiadomość, że wchodzą do budynku. Nie, nadal nie zmieniłam nazw kontaktów w telefonie.

Długo nie kazali na siebie czekać. Gdy tylko otworzyły się drzwi i Leo został wepchnięty jako pierwszy do mieszkania, głośno zaczęliśmy śpiewać mu sto lat. Wśród nawoływań i śmiechów zdmuchnął świeczki i zaczęło się ceremonialne smarowanie kremem jubilata. Ode mnie dostał po nosie, N i Ravi przyłożyli palce do policzków, ale Hyuk wpadł na genialny pomysł. Wziął do ręki całą garść chcąc wysmarować włosy od Leo, uśmiechnął się triumfalnie podnosząc dłoń do góry. Ken z Hongbinem postanowili powstrzymać maknae za plecami skupionego na torcie Taekwoona... Impet jakiego użyli sprawił, że cała ich trójka oberwała z ciasta, które wypadło z dłoni najmłodszego, natomiast reszta tortu... wylądowała na twarzy wokalisty.

- Kryjcie się kto może! - Zawołał Ravi ciągnąc mnie ze sobą.

Gdy on i lider robili zakłady, ja przyglądałam się Leo, Królowi dżungli w akcji. Długo na wolności te małpy nie zostały. Pierwszy odpadł Hongbin, który zahaczył o kosz z brudami w przedpokoju i wyłożył się jak długi. Taekwoon praktycznie po nim przebiegł. Biedny Binnie... Koło mnie Ravi uśmiechnął się z satysfakcją, a N się podłamał. Wiadomo na kogo postawił raper. Następne jęki i trzaski wydostały się z jednej z sypialń, a potem Ken trzymany za kołnierz, z włosami we wszystkich kierunkach.

- Ja tylko Hyuka chciałem powstrzymać! Zlituj się... - zamarudził.

Leo odstawił go do naszej już czwórki, gdyż Hongbin również się doczłapał, bez słowa. Zanim rozejrzeliśmy się w poszukiwaniu najmłodszego, usłyszeliśmy dźwięk nowej wiadomości. Wszyscy odwróciliśmy się w tamtym kierunku. Wujek ze stoickim spokojem wyciągnął telefon i odczytał wiadomość.

- Eh... wygląda na to, że Hyuk znowu chce trafić do szpitala - ciężko westchnął pokazując nam treść.

"Hahaha! Nigdy mnie nie znajdziecie! ☆*: .。. o(≧▽≦)o .。.:*☆ "

A potem następną.

"Hyung, zamarzam! o(╥﹏╥) "

- Co on, do lodówki wlazł?

- Idiota, na balkonie siedzi - N uderzył Hongbina w tył głowy.

- Ała...

- Leo zniknął - powiedziałam rozglądając się wśród pobojowiska.

- Idę do siebie, jutro macie być w formie - powiedział menadżer w stronę Hakyeona zostawiając nas samych.

- Wujek tak zawsze?

- Yhm - przytaknęli.

- Nie ma go - powiedział Leo z powrotem wchodząc do salonu.

- Ale, nie wychodził z mieszkania!

- Choa, będzie dobrze. Gdzieś się schował i tyle - powiedział Ravi kładąc mi rękę na ramieniu, a potem cofnął ją jak oparzony, niewyraźne mrucząc coś pod nosem w kierunku Leo i Kena.

Wszyscy zaczęliśmy przeszukiwać mieszkanie aż znaleźliśmy zgubę...

- Zwariwałeś?! Mózg Ci odjęło?! Jak mogłeś schować się w zamrażarce?!! - Wydarłam się na niego otaczając go szczelnie kocem.

- A nie mówiłem żeby szukać w lodówce?

- Młody, czy ty coś piłeś?

- Nic, N-hyung - odparł naburmuszony. - Chciałem zrobić wam kawał...

- Siedź cicho - zarządziłam - piękne urodziny.

- Przepraszam - odpowiedział skruszony. Skłonił się ceremonialnie.

- Nigdy więcej tego nie rób - powiedział Leo dając mu potężnego kuksańca w czubek głowy.

Potem wróciliśmy do świętowania, choć już nie tak radośnie, jak zaczęliśmy. Taekwoon dostał parę nowych słuchawek, kolczyki, bluzę, jakąś książkę i grę. Fanki dały mu kolaż złożony z jego zdjęć od czasu debiutu wraz z wieloma karteczkami, życzącymi mu dalszej, owocnej kariery. Prezent mój i Yoony był ostatni i gdy brał go w ręce miałam ochotę mu go wyrwać i schować się pięć metrów pod ziemią. A może zmieszczę się w lodówce? Jestem mniejsza od Hyuka... cała czerwona próbowałam schować się za plecami N-a, ale Ravi, rechocząc jak idiota, mi na to nie pozwalał i przysuwał w swoją stronę. W końcu się poddałam. Nerwowo stukałam paznokciami o podłogę. Kiedy pluszak ujrzał światło dzienne zarumieniłam się jak idiotka. Jak mogłam dać mu coś tak dziecinnego?!

- W-wiem, że to trochę...

- Dziękuję - powiedział patrząc mi prosto w oczy. Nie byłam w stanie nic wykrztusić z siebie, więc tylko pokiwałam głową.

Chłopaki potem zajęli się rozmowami i innymi głupotami, jednak nie brałam w tym czynniejszego udziału. Cały czas po głowie chodził mi obraz jego lekko zarumienionej twarzy i błyszczących oczu.

Wesołego świętowania 4 rocznicy~! VIXX na scenie już cztery lata!
(。>‿‿<。 )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro