Zderzenie Cho(a)łowe
~5~
- Muszę pozałatwiać jeszcze kilka spraw, więc nie mogę z wami zostać – powiedziałam odprowadzając chłopaków pod pokój nagrań – powinnam wrócić za jakąś godzinę, może dwie. Jeśli skończylibyście wcześniej to zadzwońcie do mnie, tu jest mój numer – podałam kartkę liderowi – dzwońcie jeśli coś by się stało. To tego chyba wszystko... powodzenia, bawcie się dobrze... - mruknęłam pod nosem niepewna, co powinnam jeszcze powiedzieć.
- Spokojnie, umiemy o siebie zadbać, powodzenia, Choa-nim – powiedział Ken, reszta tylko przytaknęła i również życzyła mi pomyślnych wiatrów. Odmachałam chłopakom znikając im z oczu w głębi korytarza.
Gdy opuszczałam budynek wytwórni, pierwszy raz w życiu żałowałam, że nie zdawałam prawa jazdy. Zespół miał do dyspozycji kilka samochodów, których można było używać do załatwiania różnych spraw, jednak bez szofera, nim był menadżer. Tak więc mi, pozostało jeżdżenie taksówką lub chodzenie z buta. Na szczęście udało mi się złapać taryfę i nie musiałam iść pieszo. Pogoda na prawdę nie sprzyjała spacerom. Było zimno, szaro-buro i wiało, w wiadomościach nie mówili nic o deszczu, ale w powietrzu wyczuwało się nadchodzącą ulewę. Wysiadłam w bogatszej dzielnicy handlowej i poczułam się nieswojo. Ubrałam się jak najbardziej profesjonalnie: czarne buty na obcasach, czarne rurki, biała koszula, beżowy płaszcz, włosy rozpuszczone, lekki makijaż, tylko plecak nie pasował. Lekko wytarty, z jeansu z kolorowymi plakietkami i naszywkami zespołów zagranicznych. Widziałam, jak kilka kobiet wytykało mnie palcami rzucając przy okazji znaczące spojrzenia, no cóż muszę to przeżyć. Wyciągnęłam notes wujka, otworzyłam na stronie gdzie były wypisane adresy, pod które musiałam się udać.
Spotkanie odnośnie teledysku odbyło się w pewnej kawiarni i było najdłuższą czynnością, z jaką musiałam się uporać. Najpierw niechętnie ze mną rozmawiali, ale po jakimś czasie rozmowa potoczyła się płynnie. Wyszłam z lokalu z uśmiechem na twarzy oraz wszystkimi potrzebnymi nazwiskami w notesie. Przeglądałam zapiski, aby się upewnić, czy w stu procentach załatwiłam wszystko, gdy ktoś na mnie wpadł. Wylądowałam na tyłku wypuszczając zeszyt z rąk.
- Ałć.
- Ach, przepraszam! – Usłyszałam męski głos nad sobą. – Nic Ci się nie stało?
- N-nie – powiedziałam zakłopotana chwytając dłoń chłopaka. Był podobnego wzrostu co ja, może wyższy o kilka centymetrów, spod bejsbolówki wystawały mu jasnobrązowe włosy, oczy miał czarne, a na ustach czarną maseczkę. – To ja przepraszam, nie patrzyłam pod nogi... - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dobra robota, hyung! – Zaśmiał się drugi chłopak. Był wyższy od „hyunga", miał czarne włosy, oczy zasłonięte czarnymi, przeciwsłonecznymi okularami. Jego delikatny uśmiech, coś mi mówił.
- Ucisz się, nie chce mieć na karku tłumu dziewcząt – powiedział niższy posyłając piorunujące spojrzenie towarzyszowi. Tłum dziewcząt... chwila moment... czyżby byli popularni? Przenosiłam wzrok z jednego na drugiego, coś mi mówiło, że powinnam ich znać, ich głosy brzmiały nawet znajomo... – Wszystko gra? Odpłynęłaś.
- Co? Ach, przepraszam, jeszcze raz wszystko w porządku, po prostu miałam dużo do załatwienia – powiedziałam rumieniąc się, z przyzwyczajenia chciałam przycisnąć notes do klatki piersiowej, ale tak się nie stało... no tak wypadł mi. – O nie, gdzie on jest?!
- Coś nie tak? – Spytał hyung.
- Ach, mój notes, muszę go znaleźć – powiedziałam rozglądając się gorączkowo po posadzce galerii handlowej – musiał mi wypaść, gdy wpadliśmy na siebie...
- Jak wyglądał? Poszukajmy razem.
- Dopiero co mówiłeś, że musimy się śpieszyć na pró...
- Sehun-a – usłyszałam zły szept starszego. Moment Sehun? To nie możliwe, aby to byli... stałam przed nimi skamieniała. Choa, spokój, to pewnie przypadek, zwykły przypadek, myśl o notesie, jak go nie znajdziesz dostaniesz po głowie od wuja albo i gorzej, od zespołu...
- Wielkości zeszytu, brązowy notatnik, ma wytłoczenie z napisem Choa, na okładce – powiedziałam szybko odpędzając tym samym niepotrzebne myśli.
- Już się robi – powiedział chłopak w czapce.
Sehun i jego Hyung szukali unikając wzroku ludzi koło nas, ja natomiast pytałam kilku przechodniów, czy niczego nie zauważyli. Poszukiwania się ciągnęły, spojrzałam na zegarek zostało mi półgodziny, do końca nagrywania chłopaków. Zestresowałam się, nie było najlepiej. Wtedy go zauważyłam, wylądował pod doniczką z kwiatami. Pomachałam moim pomocnikom wskazując drugą ręką kierunek, gdzie znajdowała się zguba. Kiwnęli głowami na znak, że rozumieją i ruszyliśmy w tamto miejsce. Zostało mi kilka kroków, gdy czyjaś dłoń podniosła przedmiot z ziemi. Wmurowało mnie, to była jedna z dziewcząt, które widziałam parę dni temu przed siedzibą tamtego magazynu. To oznaczało tylko jedno – dziewczyna z fandomu VIXX, czyli kłopoty. Przerażona rzuciłam się w jej kierunku.
- Czekaj! – Zawołałam. – T-to moje, dziękuję, że znalazłaś... – powiedziałam łapiąc zeszyt tak, aby nie mogła go otworzyć.
- Skąd mam mieć pewność, że na pewno? – Zapytała wyniośle. Tylko nie to! Pomyślałam patrząc w jej czarne oczy pełne wyższości, ubrana w krótką spódniczkę w czarno-białą kratkę, pełny makijaż na twarzy i obcisła, granatowa bluzka w złote gwiazdy oraz mała torebeczka z logiem zespołu wyrytym na zapięciu pozbawiały złudzeń, za kogo dziewczyna się uważa.
- Mam na imię Han Choa – powiedziałam na szybko - na okładce jest moje imię, proszę, oddaj to.
- Ani mi się śni – powiedziała złośliwie, wiedziałam, zajrzała na pierwszą stronę. Cholera, po co tam wkładałam tą karteczkę od wytwórni.
- Oddaj, to jest dla mnie bardzo ważne – odpowiedziałam lekko ciągnąc przedmiot w swoją stronę.
- Trzeba było nie zostawiać tego bez opieki.
- Oddaj. Mi. To. – Powiedziałam zła łapiąc przedmiot obiema rękami. Zaczęłyśmy się szarpać, nie na tyle, aby zrobić z tego widowisko, ale na tyle poważnie, że gdy chłopaki do nas dołączyli musieli użyć siły, aby nas rozdzielić.
- Dziewczyny, spokojnie – powiedział hyung delikatnie odstawiając mnie na bok.
- Ja to wezmę, dobrze? – Powiedział Sehun uśmiechając się do nieznajomej. Zaniemówiła, co chłopak wykorzystał i odebrał jej mój notes. – To ten, którego szukałaś?
- Tak, dziękuję – odebrałam zgubę, szybko go przekartkowałam i odetchnęłam z ulgą. Nie brakowało w nim niczego.
- Coś Ci byłem winny – odparł chłopak w czapce.
- To raczej ja wam wiszę jeszcze przysługę – powiedziałam delikatnie się uśmiechając. Dziewczyna, która o mały włos nie zabrała mi notesu. Rzuciła mi ostre spojrzenie mówiące, że jeszcze ze mną nie skończyła, odwróciła się na pięcie i zniknęła wśród tłumu. – Chyba narobiłam sobie wroga – mruknęłam pod nosem.
- Co to była za dziewczyna? Powiedziałbym, że wyglądała jak jakaś fanka... - Spytał Sehun.
- Chodzi o grupę ludzi, którymi się opiekuję, tak jakby – dodałam pod nosem.
- Co wy tu robicie?! Szukam was po całej galerii, mieliście tylko kupić kawę – do naszej małej grupki dołączył trzeci chłopak, miał zarzucony na głowę kaptur od czarnej bluzy i szarą, ozdobną maseczkę na twarzy. – Kto to?
- To jest... - zaczął chłopak w czapce.
- Che Sao Hwa, pomogli mi szukać notesu – powiedziałam głęboko się kłaniając przed nowoprzybyłym. Z całych sił powstrzymywałam język za zębami. Skoro najwyższy z tej trójki to Sehun, a nowy nieznajomy ma słodkie, małe, okrągłe, oczy jak u dziecka, to oczami wyobraźni już widziałam kwadratowy uśmiech ostatniego z nich.
- Tak po prawdzie Hyung, to najpierw na nią wpadłem przez nieuwagę – powiedział chłopak w czapce, a ja poczułam jak wibruje mi komórka. Zerknęłam na wyświetlacz, który głosił, że dobija się do mnie Czarna Kropka. Okej...
- Przepraszam was – powiedziałam oddalając się odrobinę przyciskając zieloną słuchawkę. Chwilę potem przywitał mnie gwar rozmów po drugiej stronie – halo?
- Sao Hwa-ssi! Gdzie jesteś? Miałaś już być z powrotem – usłyszałam lekko oskarżycielski ton Hakyeona.
- To już tak późno?! – Krzyknęłam, trójka chłopaków spojrzała na mnie wystraszona. – Przepraszam, przepraszam, jestem w centrum zaraz do was przyjadę. Przepraszam, ale muszę iść, jeszcze raz dziękuję za pomoc, Sehun-ssi, Oppa – powiedziałam szybko kłaniając się osłupiałym chłopakom.
Rzuciłam się pędem w stronę wyjścia.
---------
No i jak? Ślicznie proszę o komentarze i gwiazdki~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro